51.


Louis westchnął, opierając się o ścianę. Payne podszedł do niego, przygryzając wargę.

-Mam dobrą i złą wiadomość.

-Jaka jest ta zła?

-Młody ma złamaną rękę i leży nieprzytomny.

-A dobra?

-Nie ma żadnych oznak gwałtu. Podejrzewam, że Nick zmusza go do seksu, ale nie gwałci.

Szatyn wypuścił drżący oddech. Nathan położył mu dłoń na ramieniu w uspokajającym geście.

-Idę do niego- mruknął, strącając dłoń swojego chłopaka.


Wszedł do sali. Przy łóżku siedziała kobieta i mężczyzna, prawdopodobnie rodzice chłopca.

-Kim pan jest?- warknął facet, podrywając się gwałtownie do góry. Louis odsunął się o krok. Plus za reakcję, minus, że na niewłaściwej osobie i w niewłaściwym czasie.

-Louis, Louis Tomlinson- mruknął cicho. 

-Nie znam pana- odezwała się kobieta, patrząc nieufnie.

-Zayn u mnie mieszkał, przez prawie rok.

Trisha zmierzyła mężczyznę spojrzeniem.

-A więc to pan. Zayn pisał nam o panu. Ale.. Przepraszam, ile pan ma lat?

-W grudniu skończę dwadzieścia siedem.

Trisha zamknęła na moment oczy. Różnica wieku nieco ją przeraziła, a jednak jej syn zapewniał, że mężczyzna niczego od niego nie chce, nie zmusza i nie krzywdzi, więc chyba było w porządku. Niemniej jednak, mógł powiedzieć, ile ma lat. 

-Dlaczego się od pana wyprowadził?

Louis westchnął cicho.

-Napisał mi list, że kocha Nicka i do niego wraca. Nie mogłem go zatrzymać. Gdy wróciłem z uczelni, nie było go. Odszedł ode mnie, ja próbuję ułożyć sobie życie na nowo, ale Zayn nie wie, że po cichu wszyscy nad nim czuwamy. Chciałem tylko zobaczyć, co z nim. Do widzenia.

-Przekażę mu, że pan był.

-Nie. Niech państwo tego nie robią. Tak będzie lepiej- rzucił i wyszedł z sali, nim dorośli mogli zobaczyć łzy w oczach mężczyzny.

xXxXx

-Co zamierzasz zrobić?

-Nie wiem, Nath- westchnął, siadając na kanapie- To wszystko jest pojebane.

-Kochasz go.

-Brawo, Amerykę odkryłeś- Louis prychnął. Nathan przewrócił oczami- Nie mogę z tobą być.

-Wiem to. I rozumiem. Teraz dopiero widzę, jak bardzo ci na nim zależy.

-Szkoda, że najpierw mnie bzyknąłeś.

-Raczej ty mnie, no ale...

-Jeden chuj, Nathaniel. Dziękuję za zrozumienie, ale tutaj się to kończy. Raz i na zawsze.

-Okej. 

-Okej.

-Czemu tu jeszcze siedzisz? Ja bym zapierdalał do szpitala i go zabrał, zanim Laws przyjdzie.

Tomlinson zaśmiał się sucho.

-Ja nie zamierzam iść do Zayna. Ja zamierzam iść do Harry'ego.

-Co?

-Wczoraj z nim rozmawiałem. Dzisiaj Haz gadał z dziekanem i prokuratorem okręgowym. Możemy założyć sprawę. Tylko teraz musimy zebrać dowody.

-Jak?

-No i właśnie po to jest potrzebny Styles. Zamierza uwieść Nicka i wyciągnąć podstępem wszystkie informacje.

-Prędzej nadajecie się na przestępców niż prawników- parsknął- Pomogę wam.

-Przecież wiem, że to zrobisz.

Mężczyźni zaśmiali się.

xXxXxXx

nie wiem, myślę, że jeszcze 5, maksymalnie 10 rozdziałów :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top