50.
Harry westchnął, stając nad grobem matki. Minęło dopiero kilka miesięcy, ale on czuł, jakby minęły wieki.
-Mamo tak bardzo cię za wszystko przepraszam.
Z nieba zaczęły spadać pierwsze krople deszczu, a Styles poczuł czyjś dotyk na ramieniu. Uśmiechnął się poprzez łzy.
-Wiem, że ze mną jesteś. I obiecuję ci, że dopilnuję, żeby im się ułożyło. Wiem doskonale, że Zayn był dla ciebie bliski- wyszeptał. Nikt nie mógł poznać tej tajemnicy. Nikt.
Westchnął i naciągnął kaptur, kierując się w stronę domu. Pustego, cichego domu.
xXxXxXx
-Louuuu- szepnął Nathaniel, zrzucając kołdrę z nagiego ciała swojego narzeczonego. Wciąż nie wierzył, że szatyn zgodził się zostać jego mężem. Był szczęśliwy, wszystko wracało na swoje miejsce.
Dla niego.
Bo Louis wciąż tęsknił za Zaynem.
Zaręczyny uczcili upojną nocą.
To był ich pierwszy seks. Po odejściu Zayna, Louis nie potrafił się przełamać.
Ale hej, minęło pół roku. On w końcu musiał zapomnieć o nastolatku, tak jak nastolatek zapomniał o nim.
Gdyby tylko wiedział...
xXxXxXx
Zayn westchnął. Zgodził się na gwałty i poniżenia, jakkolwiek, Nick go nie zgwałcił ani razu. Zmuszał go do seksu, ale nie gwałcił.
Musiał odejść. Nick za bardzo komplikował im życie. Nie chciał, by Louis się narażał.
Nie chciał, by Harry go dłużej bronił.
Sekret, który ich łączył, tak dobrze ukrywany przed Louisem..
Jęknął, kiedy pięść bruneta spotkała się z jego policzkiem. Bolała go już ręka, była cała sina. Westchnął, bo wiedział, że tym razem bez szpitala się nie obejdzie.
Nick po raz kolejny go uderzył. Zayn nie miał już siły.
Poddawał się.
Choć nie powinien.
Zamknął oczy, a w jego głowie pojawiły się te niebieskie roześmiane tęczówki Louisa. On go kochał.
Ale musiał odejść, żeby go chronić.
Bo to nie zawsze starsza osoba chroni młodszą.
I nie zawsze można dokonać dobrego wyboru.
Bo nie każdy właściwy, będzie szczęśliwy.
xXxXxXx
Louis uśmiechnął się do swojego odbicia w lustrze.
Dobra, nie do niego.
Uśmiechnął się, widząc ramkę ze zdjęciem Zayna, stojącą na półeczce przy lustrze.
Nie wierzył mu.
Nigdy mu nie uwierzył, że przestał go kochać.
Może nie powinien mu w ogóle wierzyć?
Ale ufał. Kochali się.
Louis po wypadku był zbyt zamroczony, by skojarzyć, że wyznanie miłości przez Zayna było pożegnaniem.
Ale życie toczyło się dalej. Zayn tego chciał.
I nawet jeśli związek z Nathanielem nie był prawdziwy, to pomógł mu zrozumieć wiele rzeczy.
-Lou?
-Idę kochanie!
-Pospiesz się..
-Czemu?- Louis wyszedł z łazienki, patrząc na Stylesa, stojącego w salonie- Co się stało?
-Potrzebuję prawnika- szatyn otworzył szerzej oczy- Ale dopiero za jakiś miesiąc.
-Co ty pierdolisz, Styles? Ćpałeś coś?
-Nie. Będę potrzebować prawnika- Louis zaczynał się bać przyjaciela- Zamierzam zabić Nicka.
xXxXxXx
Od: Liam
Boo, chyba mamy problem.
Zayn leży w szpitalu.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Dzisiaj jest króciutko, bo ledwo 300 słów :/
zbliżamy się do końca...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top