45.
Zanim przejdziemy do rozdziału, pamiętajcie, że to właśnie najbliżsi wbijają nóż w plecy :)
xXxXxXx
-Niall, kurwa- Louis wbiegł do sali, od razu rzucając się na szyję blondyna.
-Nie jestem kurwą- skrzywił się- No może dla Liama byłem. Nieważne. Co ty tu robisz? Wydawało mi się, że mnie nie lubisz.
-Że jak? Przyjaźnimy się debilu. No i spaliśmy ze sobą jakieś dwa razy? Nie wiem, ale to łączy ludzi.
-Taa...- chłopak odwrócił głowę. Zayn przygryzł wargę i smutno spojrzał na swojego ukochanego.
-Może pogadajcie, co? Chodź Harry, mam ochotę na kawę, poszukamy bufetu- i siłą wyszarpał kędzierzawego z sali. Co z tego, że Styles i Horan byli najlepszymi przyjaciółmi? Czas na męską rozmowę.
Niall westchnął i zamknął oczy.
-Nini..
-Wykorzystał mnie- szepnął- Wykorzystał. Kochałem go. Kochałem go od kiedy tylko go zobaczyłem po raz pierwszy. Tylko przez niego studiuję tą jebaną medycynę. A on? On mnie wykorzystał. Wykorzystał fizycznie i psychicznie. Potrzebował zapełnić pustkę po odejściu Dylana. Po prostu się pobawił, a jak chuj wrócił, to mnie wykopał ze swojego życia. No kurwa z buta!
-Nini- zaczął spokojnie Tomlinson, ale kiedy blondyn zaczął płakać, po prostu władował się na szpitalne łóżko i objął chłopaka- To nieprawda. On się po prostu pogubił, wiesz? Daj mu kilka dni, on zrozumie, co robi. Po prostu Dylan namieszał mu w głowie- pocałował blond czuprynę- A mi Nath- mruknął pod nosem.
Niall spojrzał zaskoczony na szatyna.
-Co ty mówisz?
-Nathaniel wrócił. I tak jakby też mam zawahanie, ale nie mówię nic Zaynowi, bo wiem, że go kocham i to jest tylko chwilowe zawieszenie, przez nagły powrót. Liam chciał być z tobą szczery.
-Byłem dla niego zwykłą kurwą.
-Nieprawda- westchnął. Niall wszczepił się w jego koszulkę i zaczął szlochać.
-Nie kochał mnie. Potraktował jak szmatę- wyjęczał. W międzyczasie do sali wszedł Liam, a Louis pokazał mu, że ma siedzieć cicho- Byłem dla niego zwykłą kurwą. Nie wierzę, że on mógł się tak zachować. Ja go pokochałem- Niall jęczał, a serce Liama łamało się- Ale on kocha jego...
-Niall, to nieprawda, zrozumiesz w końcu?
-Nie! Bo to kurwa prawda!
Poderwał się, kiedy usłyszał trzaśnięcie drzwiami.
-Był tu, prawda?
- Przykro mi...
Niall rozpłakał się bardziej. Bo w końcu zrozumiał, że Louis może mieć rację. On nie dał mu niczego wyjaśnić, tylko po prostu odszedł...
xXxXx
Louis odchylił się na krzesełku i ze znudzeniem spojrzał na wykładowcę.
-Ej, Tommo- usłyszał szept. Odwrócił się znużony- W sobotę jest wyścig, do wygrania niezła sumka. Wchodzicie w to?
-Nie, dzięki. Na razie nie mam do tego głowy.
-Szkoda. Laws będzie zawiedziony.
-Laws?
-Tak, on się ściga.
-Kto jeszcze?
-Sprayberry, Styles, Sykes i Horan.
-Horan?- syknął- Przecież on w szpitalu powinien leżeć!
-Wczoraj wypisał się na żądanie.
-Zajebię chuja. Będziemy tam.
xXxXxXx
-Nie zostanę u Troye'a.
-Nie wezmę cię tam ze sobą.
Malik zmrużył oczy.
-Zee, skarbie. Będzie tam Nick.
-I chuj mu w oko. Albo nie, bo za przyjemnie.
-Zayn- upomniał go, przewracając oczami- Nathan też tam będzie.
-Twój były?
-Ta.
-Oh, jasne, nie chcesz, żebym szedł, żebyś mógł go spokojnie bzykać?
Louis westchnął głośno i zalał sobie kawę.
-Jesteś niemożliwy.
-Czyli mogę iść?
-Zapomnij, Troye już wie, że przyjdziesz.
Spierdalaj, pomyślał Zayn, Ja i tak tam będę.
xXxXxXx
Następny dopiero w weekend, ale to maratonik będzie... a może nie będzie? Oto jest pytanie;)
Zobaczymy jaki będę miała humor. :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top