24.
2/3.
xXxXxXxXxXx
Nick przeciągnął spięte mięśnie i wstał, kierując się do barku, w którym trzymał alkohol. Był już mocno pijany, ale jak się nie upić, kiedy dostaje się wezwanie do wstawienia się w sądzie?
I to za jakiś gwałt!
Kurwa, on nikogo nie zgwałcił!
On wziął sobie to, co mu się należało.
Zayn był jego chłopakiem, więc w obowiązku miał dawać mu dupy.
Nick spojrzał na zdjęcie z chłopakiem w ramce, którą tamten dał mu na urodziny i zaśmiał się.
-Próbuj sobie, dziwko, mnie wsadzić, próbuj- prychnął- Ale pamiętaj, że cena jest wysoka.
xXxXxXxXxXx
Harry przestąpił nerwowo z nogi na nogę, patrząc wyczekująco na drzwi, przez które powinien przejść Louis. Powinien, ale go wciąż nie było.
-Dziekanie, proszę dać mu jeszcze minutę, jestem pewien, że przyjdzie.
-Z całym szacunkiem, panie Styles, ale nie sądzę, że możemy dłużej czekać.
Niech cię szlag, Louis!
Kędzierzawy westchnął i skinął głową, odwracając się, by podążyć za dziekanem.
-Jestem! Już jestem, przepraszam, przed zjazdem do szkoły był okropny wypadek, bardzo przepraszam- Lou wpadł zdyszany do sali. Styles przewrócił oczami. No kurwa kretyn.
xXxXxXxXx
Niall westchnął i wtulił się w klatkę piersiową swojego chłopaka. Wreszcie mógł tak nazwać Liama, to było naprawdę piękne uczucie.
-Co się dzieje skarbie?
-Martwię się o Hazzę.
-Dlaczego?- Liam spojrzał zaskoczony na ukochanego.
-Od kiedy Louis zauroczył się Zaynem, odtrącił go i strasznie dużo pije. Boję się, że się uzależni.
-Niniś, spokojnie. To przejściowe.
-O czym ty mówisz?- Horan odsunął się od bruneta, patrząc na niego gniewnie.
-No.. Zayn ma tylko szesnaście lat. To szczeniackie zauroczenie, nic więcej.
-Żartujesz sobie- Niall wyrzucił ręce w górę, widocznie oburzony- Jak możesz tak mówić? On tak wiele przeszedł!
-Słuchaj, Niall- warknął Liam, popychając lekko swojego chłopaka- Jest mi go szkoda i chętnie mu pomogę. Ale kocham Louisa jak brata i się o niego martwię bardziej niż o tego dzieciaka. Więc wybacz, ale wolę mieć spokojne podejście. I tak, zamierzam wytłumaczyć Louisowi, jak wygląda sytuacja- dodał, zanim Horan się odezwał.
xXxXxXxXxXx
Troye zachichotał, kładąc się na łóżku. Przełączył telefon na głośnomówiący i przymknął oczy. Dawno nie słyszał takiej radości, takiego spokojnego głosu przyjaciela.
-Troye, żyjesz?
-Tak, tak- mruknął- Cieszę się z twojego szczęścia, zastanawiam się tylko, co ze szkołą. Jeśli nie wrócisz w tym tygodniu, wywalą cię. Próbowałem gadać z dyrektorem, ale dał ci czas do poniedziałku. Przykro mi Zee, ale musisz się pojawić. Pamiętaj, że ja będę obok.
-Pamiętam- westchnął- Nick jest w areszcie, rozprawa jest za tydzień... Pogadam z Lou.
-Ej, właśnie. Wy jesteście razem?
-Nie. A przynajmniej jeszcze nie. Ale bardzo bym chciał, wiesz- mruknął cichutko- Tylko boję się, że on będzie chciał seksu, ja jeszcze nie jestem gotowy...
-Ale na widok jego tyłka zrobiło ci się gorąco.
-Debil.
-I tak mnie kochasz. Pogadaj z Louisem. Na pewno się zgodzi. A i wciąż ci nie dałem prezentu!
-Wciąż mu nie powiedziałem, że już mam siedemnaście lat- zaśmiał się cicho Malik- Chyba przyjechał. Będę kończył, Troye. Widzimy się niedługo.
-Pozdrów Louisa.
-Pewnie- Troye westchnął. Wstał z łóżka i podszedł do biurka, na którym stało mnóstwo jego zdjęć z przyjacielem. Tęsknił za nim, ale wiedział, że u Louisa jest mu dobrze. A już na pewno lepiej.
Jego rodzice nie wydawali się zmartwieni nieobecnością syna.
Ale w rzeczywistości umierali ze strachu.
xXxXxXxXxXxXx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top