2.
♥
xxx
-Proszę spojrzeć na negatywny warunek, opisany w artykule 85, paragraf 5- Louis westchnął, patrząc na plik kartek przed sobą- Jeżeli po rozpoczęciu, a przed zakończeniem kary łącznej, sprawca popełnił..- przewrócił oczami, wyciągając dyskretnie telefon. Jeszcze nigdy nie nudził się tak na zajęciach z prawa, a do końca wykładu zostało mu jeszcze ponad czterdzieści minut.
Szybko w kontaktach odnalazł numer swojego najlepszego przyjaciela, pisząc do niego i nie przejmując się, że Liam również ma teraz wykład.
-Panie Tomlinson- szatyn poderwał głowę, patrząc na wykładowcę- To te kary podlegają łączeniu, czy nie?
-Nie- odpowiedział pewnie.
-Bardzo dobra odpowiedź- Tomlinson odetchnął z ulgą- Ale proszę ją uzasadnić.
No i szlag by to trafił.
xxx
Liam wyszedł z sali, odbierając wiadomości od przyjaciela. Pierwsza głosiła, jak bardzo się nudził, natomiast kolejne były tylko użalaniem się chłopaka, że został przyłapany i musiał odpowiadać, a na następny wykład ma zrobić referat na temat łączenia kar.
O czymkolwiek on pisał.
Payne skręcił w boczny korytarz, prowadzący do wyjścia z uczelni, bo właśnie tam- w kawiarni-umówił się z Lou.
xxx
Niall przygryzł wargę, kiedy szedł za Liamem. Czuł się trochę głupio, że tydzień wcześniej przespał się z Tomlinsonem, a Payne widział jego gołą dupę.
Znaczy chciał, żeby ją oglądał. Ale bardziej chciał, żeby ją pieprzył.
Skręcił i wszedł do kafejki pod uczelnią. Liam i Louis siedzieli przy stole i o czymś rozmawiali. O ile ten pierwszy był zadowolony, ten drugi raczej niekoniecznie. I kiedy Payne podniósł głowę, a jego spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Nialla, blondyn szybko uciekł wzrokiem.
Wciąż czuł się zażenowany w jego towarzystwie, szczególnie po ostatniej imprezie. A tej nocy pewnie znów się spotkają.
Nie lubił takich wydarzeń. Wolał posiedzieć w domu i pograć na gitarze, niż iść i męczyć się wśród głośnej muzyki, alkoholu i narkotyków. Wśród ludzi.
Ale Liam chodził na imprezy, a on chciał być blisko. Może kiedyś i z nim wyląduje w łóżku.
Taak, to było ciche marzenie Horana.
xxx
Głośna muzyka i zapach alkoholu dotarł do nozdrzy mężczyzn, kiedy tylko przekroczyli teren. Dawno tu nie byli, miejsce ostatnio było zbyt patrolowane przez oddział policyjny.
Ale teraz znowu mogli to zrobić.
Wziąć udział.
Louis sięgnął do swojego schowka w samochodzie i wyciągnął paczkę czerwonych Marlboro. Odpalił jednego papierosa, podając opakowanie Liamowi. Z szlugiem w ustach ruszyli do grupy ludzi, którzy im ustępowali, wołając jedynie czasem:
-Cześć Tommo, co słychać?
-Witaj, Louis, dobrze cię widzieć.
-Liam! Jesteś tu chyba pierwszy raz od ponad roku!
Ale oni tylko szli między kolejnymi osobami, nie odpowiadając. Nie mieli na to czasu, ani ochoty. Tego dnia byli tu tylko, by się zapisać. Czekała ich jeszcze domówka w domu tego nowego na uczelni- Stylesa.
Nie żeby Louis go już nie poznał.
Dogłębnie.
Kiedy dotarli do czarnego Ferrari, stojącego na poboczu, uśmiechnęli się.
-Tomlinson i Payne, Lamborghini Urus- rzucił rozbawiony mężczyzna, siedzący na przednim siedzeniu, ze skrętem w dłoni- Gdzie was ostatnio wywiało?- podał im dłoń na przywitanie.
-Wiesz, trochę tu, trochę tam.. Policja węszyła. Nie boisz się, że cię złapią?- Liam zmarszczył nos.
-Nie. Jestem szefem od miesiąca, mogą mi podskoczyć.
-Oh, gratulację, Paul. Nie wiedzieliśmy.
-Bo się nie interesujesz życiem kuzyna, panie doktorze- zaśmiał się. Louis parsknął- a jak tam nasz nowy prawnik? Ile ci zostało?
-Rok. No i do końca tego.
-No wiadomo. Jak ci idzie?
-Do tej pory dobrze, ale jakoś dzisiaj nie mogłem się skupić, no i mnie to cholernie nudziło.
Walker się skrzywił. Przez chwilę mężczyźni nie odzywali się, tylko palili. Paul wpisał przyjaciół do wyścigu. Wiedział, że nie robią tego wszystkiego dla kasy, tylko po to, żeby się dobrze bawić. Oni nie potrzebowali pieniędzy. Należeli do piątki najbardziej zamożnych rodzin w Londynie, z czego Louis był na drugim miejscu.
Ich życie nie należało do bezpiecznych, dobrych wspomnień. Ich przeszłość była mroczna i kryminalna.
I wciąż niewiele brakowało, aby student prawa poszedł siedzieć, a przyszły lekarz zmarł na raka płuc od papierosów i narkotyków.
xxxxxxxxxxxxxx
Może wrzucę po 24 jeszcze jeden, ale tylko jeśli zobaczę jakąś aktywność :3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top