26. I loved this photo! It's even a better one, made a sensation
Cieszę się, że tak dobrze przyjęliście tę książkę, choć na początku obawiałam się, że będzie odwrotnie. Dziękuję x
• • •
Harry obejmował mocno Louisa w talii, prowadząc do budynku, w którym miał odbyć się wywiad. Przed nim stało kilku ludzi z aparatami, ale spodziewali się tego, więc mieli okulary przeciwsłoneczne, aby flesze ich nie oślepiły. Szczerze mówiąc, Tomlinson nie bardzo rozumiał, czemu coraz częściej natrafiali na paparazzi, chciał wiedzieć, co się działo, że Harry był tak rozchwytywany... bardziej niż zazwyczaj.
— Harry! Harry! — ciągle ktoś krzyczał, a szatyn krzywił się, bo zdecydowanie było zbyt głośno.
Loczek w końcu otworzył szklane drzwi, co prawda z lekkim trudem, ale jednak, i gdy tylko weszli, zadał pytanie:
— Dobrze się czujesz?
— Tak, mogło być gorzej — wymamrotał Tommo, ujmując jego dłoń.
— Nie spodziewałem się tylu... — szepnął, prosząc go do odpowiedniej sali; znał ten budynek, był tu już kilka razy.
Po drodze minęli kilka kobiet w idealnie dopasowanych spódnicach, białych koszulach i oczywiście, ich kroki było słychać z końca holu przez szpilki. Mówiły jedynie dzień dobry, uśmiechając się i Lou zastanawiał się, czy naprawdę tak bardzo chciały się uśmiechać, czy musiały.
— Styles! Dobrze cię widzieć — gdy tylko otworzył drzwi, do jego uszu dobiegł głos czterdziestoletniej kobiety. — A to zapewne twoja miłość na całe życie, hm?
— Chociaż ty się nie naśmiewaj — poprosił, odsuwając fotel szatynowi, który nie powiedział nawet słowa, a tylko usiadł. — Jak się czujesz?
— Świetnie i dziękuję za wywiad już teraz — uśmiechnęła się, podając im słuchawki. — Potrzebujecie chwili...? Aby ułożyć włosy, poprawić makijaż, coś w tym stylu?
— Nie, miejmy to za sobą, zaplanowałem już coś na resztę dnia — odpowiedział biznesmen.
— Zaplanowałeś? — mruknął cicho L.
— Tak, kochanie — szepnął, układając dłoń na jego udzie.
Po kilku minutach, gdy wszystko było już gotowe, zaczęła się transmisja na żywo, uwzględniając oczywiście obraz, bo przecież każdy chciał zobaczyć Stylesa... albo bardziej jego nowego kochanka.
— To czas, aby się rozbudzić! Witam wszystkich bardzo ciepło w ten jakże piękny dzień, miejmy nadzieję, że słońce pozostanie z nami do końca dnia, a tymczasem mam u siebie już dwa inne słoneczka. Powitajmy Harry'ego Stylesa i Louisa Tomlinsona — powiedziała kobieta.
— Cześć.
— Dzień dobry — odezwał się młodszy. Nie wiedział, czy miał mówić oficjalnie czy zwyczajnie, zaczynał się stresować.
— Wiele ludzi zaczęło interesować wasze życie osobiste, zauważyliście? — co za głupie pytanie, jak mieli nie zauważyć? — Wszyscy umierają z ciekawości, co jest między wami! Może nam powiecie?
— Myślę, że... um — zaczął Harry, spoglądając na szatyna, który ułożył swoją dłoń na tej jego, która wciąż spoczywała na jego udzie. — Cóż, jeśli ludzie myślą, że jesteśmy razem, dlaczego mamy zabraniać im tak myśleć?
— Nie odpowiedziałeś na pytanie — zauważyła ze śmiechem.
— Jesteśmy ze sobą blisko — powiedział jedynie.
— Louis, pytanie do ciebie — spojrzała na niego. — Opowiesz coś o sobie? Zaciekawiłeś swoją osobą niemal cały kontynent.
— Nie sądzę, żeby tak było — mruknął, odchrząkując, a widok z kamery zmienił się, aby widzowie i słuchacze mogli przyjrzeć się jego twarzy. — Jestem prostym człowiekiem, który próbuje przetrwać w Ameryce.
— Szybko mówisz — zauważyła, marszcząc brwi. — Ledwo cię zrozumiałam przez mocny akcent. Ahh, kocham Brytyjczyków za to!
— Przepraszam, będę mówił wolniej — zagryzł policzek od wewnątrz.
— Czym się zajmujesz, gdzie pracujesz? — dopytywała.
— Aktualnie nie pracuję — przyznał niepewnie. — Ja... zajmuję się... um — spojrzał na Harry'ego, szukając ratunku.
— Louis się nieco stresuje, to jego pierwszy wywiad, więc przejmę pałeczkę — uśmiechnął się, pocierając jego dłoń kciukiem. — Louis to świetny kucharz, ma w sobie nawet coś z mody. Gdy byliśmy w LA, świetnie radził sobie z dobieraniem ubrań.
— Ciekawe — pokiwała powoli głową, lustrując jego ubiór, który raczej nie zaskakiwał.
— Potrafię grać na kilku instrumentach — pochwalił się, chcąc wypaść jak najlepiej.
Kilka pytań było właśnie w tym stylu, niezbyt ważne, ale zadawane dla ciekawskich.
— Pozwoliliśmy sobie przejrzeć wasze media społecznościowe — błysk w jej oku nieco przeraził Lou, jednak nie odezwał się ani słowem. — I znaleźliśmy kilka zdjęć, które przyciągnęły uwagę gazet. Chcecie je zobaczyć?
— Nie sądzę, aby... — uciął Harry, widząc na ekranie Louisa, który siedział na kolanach Zayna w samochodzie i całował go delikatnie.
— Pokochałam to zdjęcie! Ale to jest jeszcze lepsze, zrobiło furorę w internecie — klasnęła w dłonie, a wtedy pojawiło się zdjęcie, w którym dwójka była w łóżku. Przykryci pościelą jedynie do bioder, Zayn obejmował go od tyłu, składając buziaka na jego ramieniu. — Podoba ci się, Harry?
— Artystyczne zdjęcia — odpowiedział, próbując nie rzucić niemiłego komentarza.
— Powinniście zrobić sobie jakieś — oznajmiła kobieta. — Ostatnio byliście widziani z kimś innym, ale skoro nie potwierdziliście tego, że jesteście razem, to chyba nie był problem, racja?
Na dużym ekranie pojawiły się dwa zdjęcia; na jednym Louis ujmował Zayna za dłoń i ciągnął w jakimś kierunku, na drugim usta Harry'ego i jakiejś blondynki spotykały się w pocałunku. Dla obu był to nie najprzyjemniejszy widok, jednak siedzieli cicho, przyglądając się temu.
— Najgorętsza para w Ameryce jednak nie jest razem, huh? — stwierdziła z uśmiechem. — Czy może... ah! Nie pomyślałam. Może jesteście w otwartym związku?
— Myślę, że skończyliśmy — mruknął Styles, na jego twarzy nie było uśmiechu, a jego dłoń nie spoczywała już na udzie L.
— Tak szybko?
Tomlinson zacisnął mocno szczękę, a następnie wstał i rzucając słuchawki na stół, wyszedł. To był jakiś jebany żart!
Harry nie pierwszy raz spotkał się z takim niezręcznym wywiadem, więc zareagował lżej. Poczekał, aż kobieta skończy gadać, a wtedy od razu się pożegnał i wyszedł, życząc jej miłego dnia. To nie miało tak wyglądać, miały być pytania, które pomogłyby Lou, aby nie wyszedł na okropną osobą, na którą kreują go media, ale chuj w bombki strzelił.
Harry: gdzie jesteś?
Louis: w taksówce. nigdy więcej nie zgodzę się na wywiad
Harry: porozmawiamy w domu, okay?
Louis: cokolwiek
Loczek zagryzł policzek od wewnątrz, wychodząc z budynku i od razu zakładając okulary przeciwsłoneczne. Wsiadł do swojego samochodu, ignorując nawoływania. Zastanawiało go, czemu Louis spotkał się z Zaynem... przecież zerwali, mieli dać sobie przestrzeń, tak? To było tak cholernie dziwne, jego głowa pękała od tych myśli.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top