14. I know how to have sex
Chciałam was zapytać, co sądzicie jak na razie o tej książce lub bohaterach?
• • •
Harry nie chciał, aby Louis miał wiecznie zepsuty humor, więc przekonał go, aby zjadł z nim kolację przy świecach. Wypili butelkę wina i to było to, bo później każdy żart, jaki opowiadał, bawił młodszego, choć tak naprawdę nie były aż tak zabawne.
Później przeszli do pokoju gier i Harry naprawdę nie umiał opanować śmiechu, gdy widział, jak ten się denerwował, gdy przegrywał.
— Ssiesz w tę grę — skomentował.
— Sam ssiesz — burknął szatyn. Westchnął, siadając na stoliku do air hockey'a - oczywiście w to też przegrał ze Stylesem.
— Nie, jeszcze nie — zaśmiał się, przysuwając do niego, aby być między jego nogami. — Cieszę się, że się uśmiechasz.
— Dziękuję, Harreh — westchnął, opadając plecami na stolik. Był zdecydowanie w lepszym humorze i był mu wdzięczny za to.
— Nie ma za co. Jesteś śpiący? Zanieść cię do sypialni? — spytał.
— Noc jeszcze młoda — jęknął, podnosząc nogi, aby ustawić stopy na krawędzi stołu. — Powinniśmy wypić coś jeszcze, może gejowską wódkę!
— Gejowską wódkę? — zaśmiał się, kładąc dłonie na jego kolanach. — Nie wiem, czy taką posiadam.
— Po prostu daj mi coś — westchnął, spoglądając na niego z dołu. — Jak to możliwe, że nie masz drugiego podbródka? Czemu zawsze natrafiam na ideały, podczas gdy ja muszę być nieidealny... Panie, to takie niesprawiedliwe, słyszysz? Daj mi za to chociaż szczupłe uda!
— Twoje uda są kurewsko idealne — zmarszczył brwi, przesuwając na nie dłonie. — Lubię je... zdecydowanie wolę twoje niż swoje.
— Nie dotykaj mnie, proszę... — mruknął, podnosząc się do siadu, a Harry posłusznie odsunął dłonie.
— Przepraszam — przygryzł policzek od wewnątrz.
— Nie przepraszaj, po prostu... wiesz — zeskoczył ze stołu, a następnie posłał mu delikatny uśmiech.
— Tak, wiem — kiwnął głową. Musiał się opanować... w końcu Louis mógł czuć się niekomfortowo. Mimo iż mu zapłaci, nie chciał robić czegoś, co temu się nie podobało.
— Wypijmy szampana.
~*~
— Nawaliłem się, przepraszam! — jęknął Louis, gdy Harry'emu w końcu udało się go rozebrać. Dał mu swoją koszulkę, aby w niej spał, bo doskonale pamiętał, gdy mówił, że zazwyczaj spał w koszulkach. On sam rozebrał się do bokserek i położył na łóżku obok szatyna.
— To całkowicie w porządku — westchnął, odwracając się na bok, aby móc go podziwiać. To pierwsza noc, podczas której mieli spać razem.
— Hej, a powiedzieć ci coś? — parsknął, odrzucając kołdrę na bok; było cholernie gorąco.
— Jasne, co takiego? — uśmiechnął się. Chyba polubi pijanego Louisa.
— Zayn już pierwszej nocy mnie zdradził — zaśmiał się, choć wewnętrznie jego serce bolało. Nic na to poradzić nie mógł, wciąż o tym myślał.
— Oh... tak, wiem — mruknął. Chciałby, aby o nim nie gadał, nawet nie myślał. Teraz dobrze spędzali czas, po co to psuć?
— Z obcym kolesiem — dodał, wzdychając. Plus jedynie był taki, że dzięki alkoholowi nie miał ochoty na płakanie.
— Przykro mi — bo co innego miałby mu powiedzieć? Harry nie był złym człowiekiem, naprawdę nie, ale przez tę sytuację będzie mógł się wykazać i spróbować rozkochać w sobie Tomlinsona, mimo iż miał mało czasu.
— Pokazał komuś innemu swojego peniska — pokręcił głową, patrząc na starszego. — A później-
— Wiem, jak się uprawia seks — przerwał mu. Naprawdę nie chciał słuchać o tym, co Zayn robił ze swoim penisem.
— Wiesz? — uniósł brwi.
— Wiem — mruknął, przesuwając dłoń po pościeli, aby następnie ułożyć ją na jego talii. — Ty też wiesz?
— Wiem — kiwnął głową, odczuwając ciepło, więc przysunął się do niego bardziej, mimo iż jeszcze niedawno było mu duszno.
— Wyglądasz kurewsko dobrze w mojej koszulce — szepnął Harry, przykładając swoje czoło do jego, jednak nie całował go.
Serce Louisa zaczęło bić nieco szybciej, gdy poczuł jego dłoń na udzie, a następnie pod koszulką. Dotyk był delikatny, subtelny i taki ostrożny, jakby bał się, że zrobi coś, co zrani L.
— Podobam ci się? — uśmiechnął się szatyn, nie odsuwając się od niego. Było miło.
— Nawet nie wiesz jak bardzo — mruknął, podnosząc się, aby znaleźć się nad nim, a następnie uniósł jego nogi, aby miał je ugięte w kolanach. — Ideał...
— Chcesz uprawiać ze mną seks? — spytał cicho.
— Chcę — odpowiedział, przesuwając dłonie na jego biodra, zaciskając tam palce. — Ale nie dzisiaj — uśmiechnął się, pochylając nad nim.
Louis nie mógł racjonalnie myśleć, gdy ich usta spotkały się w pocałunku. Czuł się tak dobrze przez alkohol i dotyk mężczyzny. Było gorąco, a ich bliskość wcale nie pomagała, niemniej jednak nie chciał się odsuwać, a tylko odwzajemnił gest. Harry westchnął, poruszając swoimi wargami w takim samym tempie co młodszy i to było takie dobre!
Oczywiście nie chciał, aby L poczuł przymus do pocałunku ze względu na pieniądze, jakie mu da, ale nie mógł tak dłużej. W powietrzu wisiało zbyt wiele, musiał to poczuć... musiał go poczuć.
— Dziękuję — szepnął z nikłym uśmiechem, gdy po chwili zakończyli pocałunek; nie był pogłębiony, to był długi buziak bez języka, ale wciąż rozpalający.
— Za co? — Louis zmarszczył brwi, patrząc w szmaragdowe oczy; były naprawdę piękne i dopiero teraz bliżej im się przyjrzał.
— Za to wszystko — wzruszył ramionami.
Tomlinson uśmiechnął się jedynie, będąc rozczulonym jego zachowaniem i tą delikatnością.
~*~
Louis był zdecydowanie pozytywnie zaskoczony, gdy się obudził i nie miał kaca, może jedynie lekko bolała go głowa. Cieszył się, że nie zachowywał się jak licealista po alkoholu, powtarzając formułkę: kac morderca nie ma serca, ani też nie narzekał na cały świat.
Przeciągnął się na łóżku, a wtedy zobaczył jeszcze śpiącego Harry'ego, który uroczo trzymał dłoń pod swoim policzkiem. Pamiętał wczorajszy dzień i pocałunek, jednak z Zaynem zrobili sobie przerwę, więc mógł robić, co tylko mu się podobało i wcale nie był w tym momencie kutasem, ponieważ to nie on był tym, który zdradził swojego chłopaka.
— Harreh — mruknął, kładąc dłoń na jego ramieniu. — Harreh, wstawaj... Musimy zjeść śniadanie.
Postanowił, że nie będzie psuł Harry'emu humoru z powodu Zayna, w końcu dostanie milion dolarów, więc nie mógł leżeć w łóżku i płakać non stop.
— Daj mi chwilę — wymamrotał sennie.
— Jestem głodny jak wilk — jęknął z dezaprobatą, zsuwając dłoń na jego brzuszek, aby go połaskotać.
— Lou — parsknął, odsuwając się na koniec łóżka.
— Głodnyyy — przeciągnął wyraz, uśmiechając się.
— Na co masz ochotę? — westchnął.
— Francuskie śniadanie — poprosił, robiąc duże oczy, a Harry stwierdził, że był cholernie uroczy. Chciał przeżywać takie poranki już do końca swoich dni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top