19.

                we have to leave this town"
   
    Kuchnia od zawsze była ich ulubionym miejscem do rozmów, chociaż nikt nie wiedział dlaczego właśnie tam czuli się najlepiej. Calum znudzony czekaniem na przyjaciół, bawił się pustym opakowaniem po płatkach, którego nikomu nie chciało się posprzątać po śniadaniu. Michael namiętnie wystukiwał coś w klawiaturę telefonu, a Lively przyglądała się im z niepokojem rosnącym w środku. Nie wiedziała, czy bardziej denerwuję się nową wiadomością, którą mieli im do przekazania czy widokiem Luke'a. Od tygodnia próbowała wyrzucić go ze swoich myśli, ale wciąż bezskutecznie. Nie pomagało jej w żaden sposób jego unikanie jej, ani jego ciągła nieobecność w domu. Chciała z nim porozmawiać, wyjaśnić kilka kwestii, które zdążył przemyśleć, od czasu ich ostatniej rozmowy. W jej głowie pojawiało się wiele pytań, na które tylko Luke mógł znać odpowiedź, jednak w jej głowie było tylko jedno pytanie, czy będzie chciał w ogóle zamienić z nią jakiekolwiek słowa?

Drzwi prowadzące do pomieszczenia uchyliły się, do środka wszedł Ashton, a tuż za nim Luke. Lively obserwowała jego sylwetkę, która jak zawsze była wyprostowana i w pewien sposób ukazywała jego pewność siebie. Przeszedł prze kuchnie, nie obdarzając brunetki nawet krótkim spojrzeniem, jednak wciąż czując jej wzrok na sobie. Zajął miejsce obok Mike, który nie zauważył ich obecności, wciąż pochłonięty był swoim telefonem. Ashton oparł się o szklany blat stołu, rzucając na niego trzymany w dłoni łańcuszek. Lively wyciągnęła dłoń i zabrała swoją własność, czując nieprzyjemny chłód błyskotki w dłoni. Rozchyliła jej obie połówki, jednak w środku nie zauważyła już małej karty, która była w niej ukryta. Złożyła połówki koniczyny i przewiesiła łańcuszek przez szyję, który idealnie ułożył się w jej zagłębieniu. Zacisnęła dłoń na wisiorku i przeniosła zmęczone spojrzenie na Ashton'a, tak jak wszyscy zgromadzeni w pomieszczeniu.

- Udało mi się to otworzyć - chłopak zabrał po chwili głos, przerywając nerwową ciszę.

- Iii? - przerwał mu znudzony Calum, który podbierał głowę o dłoń.

- Jest tam parę ciekawych informacji.

- Możesz jaśniej? - Michael rzucił nerwowo telefon na stół i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.

- Kilka mało istotnych dokumentów, jak lista klientów, adresy z których pozyskują towar, tak jakby chciał mieć to na czarną godzinę - Luke wtrącił się do rozmowy przyjaciół, obojętnie wzruszając ramionami, tak jak by informacja, którą przekazał im była dla niego nie istotną rzeczą. Lively poczuła ukłucie w sercu. Nigdy nie sądziła, że ojciec wierzył w to, że ona również tak jak brat, stanie po jego stronie i wstąpi w jego "szeregi".

- To jednak mało istotna rzecz - Ashton westchnął, przeczesując dłonią, swoje dłuższe, kręcone włosy. - Blackthorn, stworzył coś na wzór listy swoich wrogów. To długi zapisany plik, na którym my również jesteśmy.

- To chore! - Michael zaśmiał się głośno, kiwając głową na boki, nie wierząc w słowa przyjaciela. Jednak kiedy ten patrzył na niego, wciąż z poważną miną, sam również spoważniał i odchrząknął. - Zawsze myślałem, że Louis ma nierówno pod sufitem, ale żeby wymyślić coś takiego? Mówiąc "my", kogo miałeś na myśli?

- Każdy z nas, nasza księżniczka również - Ashton spojrzał na chwilę w kierunku Lively, jednak jego spojrzenie wyrażało tyle chłodu i nie chęci, że dziewczyna spuściła głowę, wpatrując się w swoje dłonie i układając, nie zrozumiałe dla niej słowa chłopaka, w głowie.

- Co takiego zrobiłaś ojcu, że aż chce Cię zabić? - Calum zwrócił się do brunetki, delikatnie łapiąc ją za dłoń.

Lively nie wyrwała dłoni, tylko mocniej ścisnęła jego, czując że traci kontrolę i zdrowe zmysły. Może nie powinna w żaden możliwy sposób, spoufalać się z nimi, jednak potrzebowała w tej chwili kogoś, kto nie pozwoli zgłupieć jej do reszty. Calum był jedyną osobą wśród nich, która starała się udowodnić jej, że na prawdę w tym domu, w śród nich, odnajdzie obiecywane przez nich bezpieczeństwo. Pokazał się jej z całkiem innej strony, pozwalając na chwilę zapomnieć o tym kim był. Czując czyjeś spojrzenie na swojej sylwetce, podniosła wzrok, napotykając intensywne niebieskie tęczówki Luke'a, które wpatrywały się w ich złączone dłonie. Zauważyła w nich błysk irytacji, jednak nie puściła dłoni bruneta, nie rozumiejąc tak zmiennych emocji chłopaka, który nawet z nią nie rozmawiał. Milczała jak zaklęta, wiedząc że nie może odpowiedzieć chłopakowi, na zadane pytanie, bo najzwyczajniej nie znała na nie odpowiedzi.

- Więc co z tym robimy? - zapytał Ashton, kiedy cisza ze strony Lively przedłużała się.

- Musimy wyjechać na kilka dni i wszystko zaplanować, w końcu nas znajdą ale wtedy będziemy przygotowani - odpowiedział Luke wstając z krzesła. - Pakujcie się, wyjeżdżamy za trzy godziny - dodał krótko i wyszedł z kuchni.

Lively nerwowo podniosła się ze swojego miejsca, wyswobadzając się z uścisku dłoni Calum'a i wybiegła za blondynem na korytarz. Jego sylwetka znikała już w jednym z pomieszczeń, który jak domyślała się był jego pokojem.

- Luke! - zawołała za chłopakiem i podbiegła do drzwi, które właśnie uchylał.

- Czego chcesz?! - zapytał szorstko, nie odwracając się do niej.

- Możesz ze mną porozmawiać?!

- Nie! - wszedł do pokoju, próbując zamknąć drzwi przed nosem Lively, jednak dziewczyna była szybsza, wślizgnęła się do środka. Oparła się o czarną powłokę, wpatrując się w jego ciemniejące tęczówki.

- Luke do cholery, ile jeszcze masz zamiar mnie unikać? - zapytała krzyżując ręce na piersiach, próbując zatuszować drżenie rąk. W pewien sposób jego szorstkość przerażała ją, bała się tego blondyna i jego wybuchowego charakteru.

- Tyle ile będę musiał.

- Nie rozumiem Cię Luke, - nerwowo objęła się obiema dłońmi, czując dziwny chłód, kiedy spojrzenie chłopaka, owiewało beznamiętnie jej sylwetkę. - Chce tylko porozmawiać, wyjaśnić kilka spraw, które chyba tylko ty możesz mi wytłumaczyć - starała się aby jej głos nie zadrżał, tak jak całe jej ciało. Tak na prawdę bała się go. Jego ciężkie i mroczne spojrzenie, docierało do każdej najmniejszej komórki w jej ciele, wywołując coś czego dawno nie czuła. Jej nogi uginały się lekko, a serce biło z zawrotną prędkością. Luke odwrócił się od niej, nie chcąc odpowiadać na żadne pytania, jednak Lively potrzebowała tego, bardziej niż wolności, której jej wciąż obiecywali. w ostatniej chwili złapała jego przedramię, nim blondyn odszedł wgłąb swojego pokoju. Czuła jak jego ciało spina się pod jej dotykiem, gdy jej ciepła dłoń mnie materiał jego ręka. Luke przymknął na chwilę oczy, nabierając gwałtowniej powietrza. Lively nie zdawała sobie sprawy, jak jej dotyk działał na blondyna. Luke czuł ciepło rozpływające się po jego ciele, które mimo wszystko było przyjemne. Nie rozumiał, dlaczego jego ciało reaguję w taki sposób na dotyk brunetki, ale nie mógł dopuścić aby ona zauważyła to jak na niego zadziała. Złapał jej dłoń, odsuwając zdezorientowaną dziewczynę od siebie i spojrzał w jej mocno czekoladowe oczy.

- Lively, lepiej będzie jak będziesz się trzymać ode mnie z daleka - otworzył drzwi i wypchnął brunetkę na korytarz.

- Dlaczego? - Lively nie otrzymała jednak odpowiedzi, a po chwili drzwi zamknęły się przed jej nosem. Zirytowana zacisnęła dłonie w pięści i odwróciła się w przeciwną stronę, znikając w swoim pokoju.

****

Nick zdenerwowany, palił papierosa na balkonie swojego pokoju. Układał w głowie plan, dzięki któremu mógłby dostać się do miejsca, gdzie Hemmings trzymał dziewczynę, najpierw odnajdując ich dom. Mimo posłuszeństwa wobec Blackthorna, w głębi duszy nie był przekonany do zadania, które miał wypełnić. Znał Lively najlepiej ze wszystkich w tym domu, lepiej nawet od jej własnego ojca. Wiedział, że gdy tylko dziewczyna wróci do tego domu, ojciec będzie zmuszał ją do wszystkich strasznych rzeczy, na które on sam nie mógł patrzeć. Mimo nakazu, który nie raz wydawali mu jego koledzy, nie potrafił zabawiać się kosztem wystraszonej dziewczyny. Chciał jej pomóc, jednak nigdy nie wiedział jak, a teraz znajdował się w jeszcze gorszej sytuacji. Nerwowo zgasił wypalonego już papierosa i oparł dłonie o barierki balkonu. Wiedział, że albo zginie on sam, albo Lively, a myśl ta sama w sobie była dla niego straszna.

                                     ~~

jeszcze parę rozdziałów się ze mną pomęczycie :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top