Rozdział 9

Niall wyglądał na zmartwionego, kiedy przekroczył próg drzwi Louisa w sobotni poranek. "Jezu, Tommo. Kiedy ostatni raz spałeś?" Louis wzruszył ramionami, bo tak naprawdę nie pamiętał. Na początku tygodnia spał kilka godzin, ale ostatnie dni były ciężkie.

"Cóż, przeczytałem to, co mi wysłałeś wczoraj wieczorem." Powiedział Niall, przyglądając się kolekcji kubków i śladom rozsypanego cukru na stoliku w kuchni Louisa. "Wyglądasz, jakbyś umierał, ale to co jak na razie napisałeś brzmi naprawdę dobrze, więc nie będę oceniał twoich metod." 

Louis nalał sobie więcej kawy i usiadł na swoim krześle. "Dzięki, Ni." Niall uniósł brew na rozmiar kubka w ręce Louisa, kiedy wziął trzy duże łyki. Louis oparł swoją głowę o stół. To było tak dobrze czuć. 

"Uh... Mam kilka pytań i komentarzy, ale może powinienem ci najpierw pozwolić się zdrzemnąć?" 

Louis próbował pokręcić głową bez podnoszenia jej. "Nie, nie, Niall. Proszę, śmiało. Jest w porządku." Nalegał. "Jestem całkowicie obudzony." 

"Nie wyglądasz w porządku, ale okej." Wymamrotał Niall, kiedy włączył notatki na swoim telefonie. "Po pierwsze, naprawdę podoba mi się sposób, w jaki zacząłeś swoją perspektywą i jak stopniowo dodałeś dwie perspektywy innych osób. Podoba mi się analiza ich myśli i przekonań. Ten rozdział o definicji miłości był naprawdę wnikliwy. Myślę, że bardzo spodoba się twoim czytelnikom..." Niall zrobił długą przerwę powodując, że Louis usiadł prosto. 

"Co? Co jest z tym nie tak?" 

"Nic. To, co masz jest dobre, Louis, po prostu- Mogę stwierdzić, że po części naprawdę skupiasz się na Harrym, szczególnie na ostatnich kilku stronach. Zacząłeś całkiem obiektywnie, ale czym więcej czytam, tym mogę poczuć, że za bardzo skupiasz się na tym co on myśli. To dziwne, bo nie wyglądasz na tak zmotywowanego, albo przejętego zdaniem Liama."  

Może to dlatego, bo Liam nie budzi się każdego dnia z misją, by uzyskać od niego jakąś reakcję. "Oh? Nie zdawałem sobie sprawy, że tak bardzo się na nim skupiam." To kłamstwo. Harry był niemal wszystkim, na czym Louis mógł się obecnie skupić.  

"Tak, cóż... jak powiedziałem, to nie jest złe, to po prostu inne od tego, co u ciebie czytałem." Przewinął swoje notatki, dopóki nie znalazł tego, czego potrzebował. "Jak na przykład tutaj, spytałeś o cechy potencjalnego partnera. Ledwo wspomniałeś o odpowiedzi Liama w paragrafie lub dwóch, ale potem przeznaczyłeś ponad cztery strony, by mówić o tym, jak chłopak Harry'ego Sam nie pasuje do żadnej cechy, którą opisał..." Cholera. Louis był tak kurwa dziwny kilka nocy temu, że nawet nie zdał sobie sprawy, że tyle napisał o Samie. "To jest trochę nieproporcjonalne, nie sądzisz?"   

"Wiem, co masz na myśli."

Niall przytaknął. "Tak i nie tylko to jest dziwne." Louis skrzywił się. Co jeszcze zrobił, napisał sonet o tym dupku? "W następnym rozdziale mówisz o wzajemnym pociągu seksualnym, co jest dobre, ale stronę lub dwie dalej znowu wracasz w tym kontekście do Harry'ego..." 

Louis napisał tą część zaledwie kilka godzin temu. Nawet tego nie przeczytał, zanim wysłał to do Nialla jako dowód, że pracował. Zamknął oczy, starając się sobie przypomnieć co on tam do cholery napisał. "Um, co dokładnie napisałem?" 

Niall wiercił się na swoim krześle z małą zmarszczką pomiędzy brwiami. "Jakieś naprawdę dobre rzeczy o zdrowym związku i intymności, co brzmi świetnie." Policzki Nialla lekko zaróżowiły się po jego krótkiej przerwie. "Ale części, gdzie próbujesz wydedukować jakim rodzajem kochanka jest Harry może być lekką przesadą, Lou."  

Louis przejechał dłońmi po swojej twarzy, zastanawiając się czy on naprawdę wariował. "Cholera. Myślałem, że śniłem o tym! Nie wiedziałem, że naprawdę napisałem o tym. Kurwa, Niall, byłem kompletnie nieprzytomny ostatniego wieczora. Przepraszam. Wrócę do tego i usunę-" 

Spojrzenie Nialla sprawiło, że zgubił swoją myśl. "Czekaj." Zaśmiał się. "Myślałeś, że śniłeś o tym? Miewasz mokre sny o Harrym?" Oczy Nialla były tak rozbawione, że Louis szybko temu zaprzeczył.

"Co? Nie! Nie mam, to tylko- po prostu ostatnio o tym z nim rozmawiałem i za bardzo nie spałem, więc moje sny zaczęły być dziwne." Dziwne to mało powiedziane. Za każdym razem, gdy zamykał swoje oczy, wszystko, co widział to Harry i jakiś facet, który pieprzył go, jakby Louisa nie było w pomieszczeniu i by nie patrzył. Zapamiętał każdy dźwięk, który w tym śnie wydał z siebie Harry, kiedy mu obciągano i kiedy Louis się budził był tak twardy, że było to bolesne. Te sny stały się tak obrazowe, że jedynym sposobem, by Louis ich uniknął to stara, dobra kofeina. Teraz był tak rozbudzony, że ledwo pamiętał o sposobie, w jaki ręce Harry'ego wyglądały, gdy były związane nad jego głową, albo jak cwaniacko się uśmiechał, kiedy przywoływał Louisa, by do nich dołączył.  

Niall gapił się na niego przez naprawdę długi czas. Odłożył swój telefon, patrząc na Louisa, jakby właśnie miał dać mu wykład.

"Lou." Zaczął ostrożnie. "Mogę zadać ci osobiste pytanie?" 

"Naprawdę wolałbym, żebyś tego nie robił." Louis westchnął, zanim wziął kolejny łyk swojej kawy. Również wolałby, żeby Niall był mniej spostrzegawczy, ale najwyraźniej dzisiaj Louis nie dostawał tego, czego chciał.

"Ty i Harry... czy coś się między wami dzieje?" 

Louis wydał z siebie urażony dźwięk. "Oczywiście, że nie. On mnie nienawidzi. Nienawidzimy siebie nawzajem." 

"Ale ci pomaga." Zauważył Niall. 

"Tylko dlatego, że Liam to robi. Kłócimy się niemal każdego dnia, Niall." 

"To nic nie znaczy. Cytujesz go w piątym rozdziale mówiąc, że drobne sprzeczki mogą być seksowne. Jesteś jedną z najbardziej upartych osób, które znam. Jestem pewien, że od czasu do czasu odbywacie jakieś gorące kłótnie." Fakt, że Harry lubił się z nim drażnić nie został niezauważony przez Louisa, ale to wszystko tylko potwierdziło, że Harry był utrapieniem. 

Louis teraz nie potrzebował tych bzdur od Nialla. Jego tętno było przyśpieszone przez kofeinę. Nie jadł nic od dłuższego czasu, może nawet od kilku dni. Nawet tego nie wiedział, bo był tak wykończony. 

"Obiecuję ci, że nie, ani że nigdy nie będzie nic pomiędzy mną, a Harrym." Nawet nie wiedział czy przekonał Nialla, czy nie, bo wciąż gapił się na Louisa jakby był szalony. 

"W porządku. Co tylko powiesz, Louis, ale mam nadzieję, że wiesz, że twoje pisarstwo cię zdradza.Zawsze piszesz o tym, co czujesz i spędziłem niemal dwie godziny czytając o Harrym Stylesie." 

Louis nie odpowiedział na to, kiedy dopił resztę zawartości swojego kubka. 

~~~

Kilka godzin później przeszedł przez drzwi piekarni. Nie było żadnych klientów i również nie widział żadnego z chłopaków. Znalazł Harry'ego, kiedy poszedł odłożyć swoje rzeczy do biura powodując, że głowa Harry'ego powędrowała do góry, podczas gdy nad czymś pracował, kiedy wszedł Louis. 

"Przepraszam. Tylko odłożę tu swojego laptopa. Nie chciałem ci przeszkadzać." Louis już szedł w stronę kuchni, by znaleźć Liama, kiedy wyłapał głos Harry'ego. 

"Nie ma go tu. Rozwozi zamówienia." Louis wrócił, by oprzeć się o framugę drzwi z westchnięciem.

"Oh."

"I nie przeszkodziłeś mi, kiedy wszedłeś. Po prostu nie spodziewałem się ciebie tutaj w sobotę."

Dzisiaj w wyrazie twarzy Harry'ego była delikatność i Louis nigdy wcześniej go takiego nie widział. Zwrócił na to uwagę tylko przez sekundę, zanim dał Harry'emu tę samą, monotonną odpowiedź. "Oh." 

Harry zwęził swoje oczy na jego krótką odpowiedź. "Dobrze się czujesz, Louis?" Harry wstał, oferując mu swoje krzesło. Louis zbył go, mamrocząc, że wszystko z nim dobrze. Harry podszedł i złapał Louisa za nadgarstek. Louis obserwował jego każdy krok, ale dotyk i tak sprawił, że sapnął, kiedy jego ciepłe palce oplotły się wokół jego skóry. "Wyglądasz okropnie." Powiedział Harry, ciągnąc go w stronę krzesła. 

Louis próbował zażartować. "To jest to, co mówisz do wszystkich chłopców?" Umierał od braku snu, więc nie wiedział czy wyszło to jako żart. Na szczęście Harry to zrozumiał, uśmiechając się do niego, gdy zmusił Louisa do zajęcia miejsca.  

"Liamowi trochę to zajmie. Możesz tu trochę odpocząć, dopóki nie wróci." 

Louis wyjął swojego laptopa. "Okej. Dokończę różne rzeczy, zanim wróci." Nie mógł siedzieć i nic nie robić. To prowadziło to nudy, nuda prowadziła do snu i sen... cóż, jedno spojrzenie na uśmiech Harry'ego i jego własna skóra rumieniła się tam, gdzie dotknął go Harry, co przypominało Louisowi dlaczego sen był okropnym pomysłem.  

"Laptop jest powodem dlaczego jesteś tak zmęczony." Powiedział mu Harry. "Powinieneś zrobić sobie przerwę na kilka minut." 

Louis wciąć odmawiał, gdy grzecznie uśmiechał się do Harry'ego. "Jest kilka rzeczy, które muszę edytować. To zajmie mi tylko kilka minut." Zapewnił go. 

Harry pokręcił głową na uporczywość Louisa. "W porządku, ale jeśli umrzesz, zanim ukaże się twoja książka Liam będzie zdruzgotany i nigdy ci nie wybaczę." 

Louis uśmiechnął się, doceniając to, że Harry starał się rozładować między nimi napięcie. Zazwyczaj by się już kłócili i Louisa dzieliłyby dwie sekundy od uderzenia go w brzuch. "Zgaduję zatem, że będę musiał żyć, prawda? Nie możemy zasmucić Liama." Uśmiechnął się. 

~~~

Louis obudził się czując bardzo wyraźny zapach wanilii. Zobaczył tego źródło, kiedy otworzył oczy, widząc przed swoją wielką babeczkę. Próbował przejrzeć swój dokument, by zobaczyć ile zrobił, zanim zasnął na biurku Harry'ego, ale wszystko co otrzymał to czarny ekran, bo padła bateria. 

Babeczka wciąż tam była, czekając, idealna i ponętna, kiedy Louis ostrożnie ją podniósł. Przejechał językiem po lukrze, kiedy udał się w stronę kuchni.  

Był tam tylko Harry, odwrócony do niego plecami, kiedy sprzątał i ponownie śpiewał do siebie. Louis uderzył go w ramię, by zwrócić na siebie uwagę i wskoczył na blat. 

"Żyjesz." Uśmiechnął się Harry. "Myślałem, że jesteś martwy, kiedy zapomniałem czegoś z biura, a ty już się śliniłeś. Pracowałeś jedynie przez pięć minut." 

Louis nie mógł uwierzyć, że zasnął tak szybko. Prawdopodobnie wcale nic nie poprawił. "Dzięki za przekąskę. Nie musiałeś tego robić." 

"Nie ma za co. Na twoje szczęście jest Babeczkowa Sobota." Louis zmarszczył brwi, teraz zauważając wszystkie kolorowe babeczki, które go otaczały. 

"Czym do cholery jest Babeczkowa Sobota?" 

"Nigdy nie zostaje wystarczająco masy, by zrobić duże ciasto, więc bierzemy resztki i robimy babeczki." Harry wręczył mu kolejną, kiedy skończył swoją pierwszą, ta była z niebieskim i białym lukrem. "Dajemy je schronisku dla bezdomnych."  

"Nie wiedziałem o tym." Powiedział Louis, biorąc gryza swojej babeczki. Ta była czekoladowa, słodki smak osiadł na jego języku. "To bardzo miłe z twojej strony i Liama."

Harry wzruszył ramionami. "To nie tak, że możemy zużyć to, co zostało i to byłoby złe, by to wyrzucić, więc. To nic."  

"Wygląda na to, że ktoś nie przyjmuje zbyt dobrze komplementów." Uśmiechnął się Louis. "Mogłeś powiedzieć tylko dziękuję. Niezbyt często wytrzymujemy ze sobą cały dzień bez krzyczenia na siebie i rozlewu krwi." 

Harry wziął babeczkę, ale wziął trochę lukru na palca i rozsmarował to na nosie Louisa. "Dziękuję." Powiedział niewinnie, wgryzając się w swoją babeczkę. Albo jedzenie, albo jego wydłużona drzemka spowodowała, że w tym momencie Harry zdawał mu się bardziej czarujący, niż irytujący. 

Louis użył swojego palca, by zetrzeć lukier ze swojego nosa i potem zlizał to z niego. Harry obserwował go z lekkim uśmiechem, kiedy jadł swoją własną babeczkę. "Trochę przegapiłeś." Zaśmiał się i Louis wstrzymał oddech, kiedy Harry delikatnie starł resztę swoim kciukiem. Harry wciąż się uśmiechał, kiedy zlizał to ze swojego kciuka. 

Cwaniacko uśmiechnął się do Louisa, po tym jak wrócił do jedzenia swojej babeczki i Louis widział ten uśmieszek na ustach wyśnionego Harry'ego, ale ten prawdziwy był bardziej figlarny. Był bardziej żywy.

Liam wrócił kilka minut później i zastał ich w kuchni. Wyglądał na zszokowanego widząc, że odbywali cywilizowaną debatę dotyczącą czekolady vs. wanilii. 

"Może powinienem częściej wychodzić z piekarni, żebyście się tak dogadywali." To miał być żart, ale oboje z Harrym lekko się zarumienili pod spojrzeniem Liama.

Louis pomógł im spakować babeczki i załadować do vana. Harry zaoferował je dowieźć, odkąd Liama przez większość dnia nie było. Louis był zaskoczony, kiedy Harry spytał czy chce z nim pojechać. Grzecznie odmówił wyjaśniając, że musi przepytać Liama, kiedy ma na to szansę. 

Liam wyglądał na zachwyconego, kiedy wrócili z powrotem do środka. "Jestem taki szczęśliwy, że nie krzyczeliście na siebie!" Zaśmiał się. "Cieszę się, że dzisiaj z nim byłeś. Staje się cichy, kiedy jest przygnębiony."  

Louis z powrotem skoczył na blat, kiedy Liam zaczął sprzątać pudełka na babeczki. "To dziwne. Dla mnie wyglądał w porządku." Skomentował Louis.

"Tak. Właściwie, dla mnie też wygląda w porządku. Myślałem, że będzie bardziej zasmucony tym, że nie wyszło mu z Samem, ale zgaduję, że z nim okej." 

"Oh." Nagle Louis stał się bardziej zainteresowany tym, co mówił Liam. "Z nimi koniec?"

"Tak, tak myślę. Powiedział mi to dzisiaj rano. To dziwne, bo Harry nigdy nie zrywa z nikim. Zazwyczaj to on kończył jako ten zraniony, więc cokolwiek sprawiło, że to zrobił musi być dla niego dość ważne."

Był moment, w którym Louis czuł ulgę wiedząc, że nie było już Sama, ale to nie przestraszyło go tak bardzo, jak uczucie lęku i niepokoju, kiedy zastanawiał się co sprawiło, że Harry to zakończył, albo raczej kto

"I nie powiedział dlaczego?" Louis odchrząknął, jego język był ciężki i lepki od cukru. 

Liam pokręcił głową. "Nope. Nie zrobił tego. Ale jak mówiłem, Harry nie zrobiłby tego na nic, więc to prawdopodobnie na lepsze." Louis przytaknął na znak zgody, ale czuł się jakby żołądek podszedł mu do gardła.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top