Rozdział 1
Louis mógł poczuć to lekkie, znajome drżenie w swoich palcach, kiedy właścicielka księgarni przedstawiła jego i jego książkę, był w osiemdziesięciu procentach pewien, że Niall podyktował treść. Pochylił się do przodu, by zerknąć na tłum i zobaczył, że jego asystent dumnie się uśmiechał, kiedy kobieta wyjaśniała jak świeży pogląd Louisa na miłość ujął czytelników ze wszystkich zakątków świata. Niall krótko mu pomachał, kiedy kobieta zaczęła odczytywać każde pojawienie się Louisa w radiu i telewizji w ciągu ostatniego roku i teraz Louis był w dziewięćdziesięciu ośmiu procentach pewien, że Niall to wszystko napisał, nawet tą część, gdzie kobieta nazwała go literacką inspiracją.
Raczej nie.
Podsumowała to szybkim raportem ze sprzedanych kopii. Aplauz tłumu przypomniał Louisowi, że powinien się ruszyć. Przywitała go miła twarz kobiety, kiedy potrząsnęła jego dłonią i przedstawiła go ludziom, którzy patrzyli się na niego z podziwem.
Wystrój tej małej księgarni był czymś w rodzaju tortur za każdym razem, kiedy Louis musiał stanąć przed swoimi fanami i wygłaszać swoje własne myśli, niczym rozsądne rady. Zwiedził więcej auli i księgarni w kraju, że nawet Niall stracił rachubę. Perspektywa podróżowania była o wiele bardziej ekscytująca na początku jego sukcesu, ale teraz, kiedy tournee się kończyło, Louis nie mógł doczekać się ostatniego podpisywania książek.
Odchrząknął i uśmiechnął się, jak zawsze to robił. Posyłał uśmiech tłumowi więcej, niż sto razy, dziękując im, podczas gdy przygotowywał się do kolejnego, szybkiego czytania, po czym miało nastąpić Q&A. Nie marnował czasu.
"Chciałbym podziękować każdemu, kto przyszedł wcześniej na podpisywanie, zarówno jak i ludziom stojącym z tyłu, którzy najwyraźniej tym się nie martwili i dopiero przyszli. Dzięki za to."
Po pomieszczeniu rozniósł się śmiech, kiedy czule uśmiechnął się do spóźnialskich ściśniętych za ludźmi, którzy przyszli tu wcześniej i zajęli miejsca. Czekał, dopóki tłum przestał zachwycać się tym, jaki był zabawny. Nie wiedzieli, że rozpoczynał niemal każde swoje czytanie żartem podobnym do tego.
"Oczywiście tylko żartuję." Zapewnił ich. "Doceniam wszystkich swoich czytelników, nawet tych, którzy nigdy nie nauczyli się odczytywania godziny z zegarka." Kolejna fala śmiechu. Niall uśmiechnął się z aprobatą z pierwszego rzędu i zachęcił go do kontynuowania. "Ale poważnie. Żarty na bok, naprawdę muszę wyjaśnić jak bardzo jestem wdzięczny za moich czytelników, wszystkim, którzy pomagają mi, by pamiętać o powodzie, dla którego napisałem tę książkę. Chciałbym podziękować każdemu z was, bo przez wasze wsparcie udowodniliście mi, że nie byłem sam w tym uczuciu porażki w miłości. Nie byłem sam w uczuciu, jakby brakowało mi czegoś, co miała reszta świata i przez to chcę, żebyście wiedzieli, że wy również nie jesteście w tym sami."
Pomieszczenie, które zaledwie kilka sekund temu było radosne od śmiechu, teraz zostało przykryte głęboką, refleksyjną ciszą. Było to niemal pełne grozy, to dziwne uczucie wspólnego podziwu od wszystkich osób w tłumie, które miały złamane serca i miały potwierdzenie od samego Louisa Tomlinsona, że nie byli tak odizolowani, jak myśleli.
Niall potajemnie posłał mu kciuki w górę na tę poważną reakcję, którą wywołały słowa Louisa. Prawdopodobnie jego czytelnicy czuliby się mniej ważni, jeśli wiedzieliby, że Louis nawet nie był tym, który stworzył ten mały wstęp. To był Niall.
Zaczął opowiadać swoją historię. Tą samą, ponurą baśń o jego byłym związku i jego byłym narzeczonym, Isaacu (nie-tak-sprytnie przechrzczonym w jego książce na Księcia z bajki), kiedy szybko wyliczył momenty w ich związku, które były piękne i idealne, że Louis nigdy nie mógł sobie wyobrazić, że miały eksplodować. Louis opowiedział im jak cudownie szczęśliwy był i jak wiele razy myślał tak, to moje długo i szczęśliwie, całkowicie, kompletnie się mylił.
Louis sięgnął do kieszeni po swoje okulary, umieszczając je na swoim nosie. Otworzył kopię Bajkowy Kompleks: Prawda o Prawdziwej Miłości i otworzył na pierwszym rozdziale, który Niall zaznaczył dla niego do przeczytania. Zatrzymał się na chwilę dla dramatycznego efektu i pomieszczenie całkowicie ucichło.
"To zajęło miesiące, bym rozprawił się z każdym aspektem tego, co mieliśmy z Księciem, zanim moja pamięć stała się tak zamglona, że ledwo mogłem sobie przypomnieć powody dlaczego wierzyłem, że będziemy szczęśliwi. Nie do końca wiedziałem jak nasz związek upadł, ale jedyną rzeczą, na której mogłem się skupić było to, że tak się stało.
Jeśli naprawdę bym się skupił, wciąż mógłbym zobaczyć jak Książę i ja w jakiś sposób się godzimy i żyjemy naszym szczęśliwym zakończeniem, nawet długo po tym, jak wiedziałem, że między nami to naprawdę się skończyło. Był tym Jedynym, albo tak myślałem. Wciąż marzyłem i miałem nadzieję, bo w bajkach główny bohater i ten Jedyny zawsze kończą razem, racja? Miałem nadzieję i czekałem, dopóki jednego dnia obudziłem się i zdałem sobie sprawę, że mój optymizm, to przekonanie w znalezienie tej jedynej osoby dla mnie było dokładnie tym, co było nie tak.
Ludzie zabawiają się historiami o prawdziwej miłości przez całe życie tylko po to, by dowiedzieć się, że gdy dorosną, bajka stanie się tak pokręcona i spaczona, że wielu Księciów zajmie główną scenę i przemaszerują przez nasze życie, pozostawiając nic, oprócz złamanych serc i uczucia rozczarowania.
Obiecałem sobie, by przestać. Podjąłem tę świadomą decyzję, by przestać karmić się kłamstwami i przestać wierzyć w fantazję, którą stworzyło społeczeństwo, bo zaakceptowanie rzeczywistości jako miejsca, gdzie czasami ten Jedyny nie istnieje zdaje się o wiele bardziej logiczne, niż próbowanie dosięgnięcia standardów prawdziwej miłości, które mogą nigdy nie zostać osiągnięte, poza książką dla dzieci."
Bili mu brawo, kiedy skończył skubać swoje własne rany, tylko po to, by na nowo je zaszyć swoją własną logiką i pokręconymi filozofiami na temat miłości. Wzrokiem przeskanował tłum, by złapać kontakt wzrokowy z kilkoma osobami siedzącymi na widowni, którzy rozświetlili się przez to, że zostali przez niego zauważeni. Louis przeniósł swoją uwagę na tył pomieszczenia, by upewnić się, że nikogo nie pominął i przytaknął w podziękowaniu.
Czuł się całkiem dobrze, kiedy otrzymał uśmiech od jednego z czytelników, który przyciskał kopię jego książki do swojej klatki piersiowej niczym ostatnią deskę ratunku. Louis również się do niego uśmiechnął mając nadzieję, że poprawi humor przynajmniej jednej osobie, która przyszła go zobaczyć. Mężczyzna zarumienił się, zanim odwrócił wzrok i wpatrywał się w swoje stopy. Nie podnosił wzroku, więc Louis spojrzał na wysokiego, ciemnowłosego mężczyznę obok niego, który wyłapał wzrok Louisa z taką ilością nienawiści, że Louis był tym, który się zarumienił i odwrócił wzrok.
Louis upewnił się, żeby ponownie im wszystkim podziękować, zanim szybko przeniósł się na część z Q&A. Tuziny rąk powędrowały w górę, kiedy Louis rozpoczął dyskusję. Nie miał żadnego systemu, według którego kogoś wybierał. Niall zawsze mówił mu, żeby próbował i wybierał szeroki zakres ludzi, więc wybrał kobietę na przodzie, która wyglądała na trzydzieści lub czterdzieści lat. Louis pomyślał, że to dobre miejsce, by zacząć.
Wstała i nerwowo się zaśmiała, kiedy rozejrzała się wokół i zobaczyła, że wszyscy się na nią patrzyli. Louis zachęcił ją miłym uśmiechem. "Cześć, Louis. Kocham każde słowo w twojej książce i sądzę, że to było niezwykle odważne, by przedstawić tu siebie i swoje miłosne życie... pomogłeś tylu ludziom. Zastanawiałam się co dało ci to pchnięcie, by to zrobić?"
Głównie wódka. Wódka i nastawienie pieprzyć wszystkich, kiedy usiadł przed swoim laptopem, narzekając na to jak głupia była miłość po tym, jak Isaac zostawił go dla kogoś innego. Louis oczywiście tego nie powiedział. "Zobaczyłem, że coraz więcej ludzi śledziło moje wpisy online o tym, jak radziłem sobie z moim nieudanym związkiem. Tak właściwie, nie planowałem napisania książki, dopóki ktoś to zasugerował i spróbowałem. Pomogło to wielu ludziom, więc cieszę się, że to zrobiłem."
Niall mrugnął do niego i Louis zmusił się, by nie przewrócić oczami. Pamiętał te rozmowy z Niallem, kiedy przez przypadek odkrył bloga Louisa. Napisał do niego maila i powiedział, odejmując przeklinanie i wyzwiska, że Louis miał fanów i produkt, który mógłby być naprawdę czymś, z prawidłowym marketingiem i wydawcą stojącym za tym. Niall spytał, czy jakieś inne wydawnictwa złożyły oferty, sam złożył ofertę i Louis niemal przestał zadawać pytania po tym, jak Niall wysłał mu oszacowanie ile pieniędzy mogliby zarobić tylko na samej przedsprzedaży.
Wywołał mężczyznę, który wyglądał na pięćdziesiątkę i potem kobietę w podobnym wieku. Starał się celować we wszystkie segmenty i kiedy czas niemal minął, Louis mógł praktycznie poczuć koniec swojego tournee i czuł zapadanie się materaca pod jego placami wiedząc, że w końcu będzie miał trochę wolnego czasu.
Zostały zadane mu te same pytania, co zazwyczaj; Różne odmiany: Czy wciąż rozmawiasz z Księciem? Wiedziałeś, że twój debiut literacki będzie takim sukcesem? Albo jego osobiście najmniej ulubiony, Zdecydowałeś kiedy zamierzasz wydać swoją drugą książkę? Te wszystkie pytania zostały rzucane w jego stronę, każde z nich zyskało inną, grzeczniejszą wersję kurwa nie.
Louis miał właśnie zakończyć całe to spotkanie i powiedzieć wszystkim dobranoc, kiedy głęboki głos z tyłów przykuł uwagę wszystkich. "Czy naprawdę uważasz, że to sprawiedliwe, żebyś krytykował ludzi, którzy są w szczęśliwych związkach, opierając się jedynie na fakcie, że ty w takim nie jesteś?"
Pytanie spowodowało, że tłum odwrócił się do tyłu. Nawet brwi Nialla wystrzeliły w górę, kiedy odwrócić się, kto zapytał o coś takiego, nie będąc nawet wywołanym. Louis nie musiał długo przeszukiwać tłumu, zanim go zobaczył, tego samego, wysokiego mężczyznę z ciemnymi, delikatnymi lokami wokół ramion i spojrzeniem tak zaciętym i zdegustowanym, że Louis ponownie chciał odwrócić wzrok.
Louis już wcześniej radził sobie z takimi osobami. Chcieli tylko uwagi.
"Nigdy nie skrytykowałem osób, które są szczęśliwe." Powiedział mu Louis. Niższy mężczyzna obok niego, zapewne jego przyjaciel, wciąż ściskał książkę Louisa, spoglądając pomiędzy Louisa i tego mężczyznę w całkowitym przerażeniu, jak dziecko, patrzące jak jego rodzice kłócą się w sklepie spożywczym. "Szczerze, ludzie, którzy są szczerze szczęśliwi prawdopodobnie nawet nie podnieśliby mojej książki z półki. Nie mają do tego powodów."
Mężczyzna zadrwił z obrony Louisa. "Ale mówisz ludziom, którzy nie są w szczęśliwych związkach, że nie mogą być, bo twoim zdaniem prawdziwa miłość nie istnieje. Nie możesz opierać koncepcji miłości, albo bratnich dusz po jednym mężczyźnie."
Louis był odrobinę zszokowany tym, jak zdeterminowany był ten mężczyzna, by zakłócić jego podpisywanie. Już wcześniej ludzie się z nim kłócili, ale nigdy tak publicznie. Nigdy na podpisywaniu, gdzie ludzie czekali, by go zobaczyć. Zazwyczaj krytycy czekali, dopóki mogli wycelować do Louisa online, w bezpieczeństwie swoich własnych domów. Louis nie czekał, aż Niall da mu znak co powiedzieć, kiedy wziął głęboki wdech. "Ludzie nie muszą mnie słuchać, no wiesz. Nikogo nie zmuszam do kupna mojej książki, albo do przeczytania jej."
Mężczyzna się nie wycofywał. "Tak, ale nie do końca pomagasz ludziom, którzy ją kupują poprzez zasadniczo mówienie im, że nie ma dla nich nadziei."
Louis zaśmiał się do siebie, nerwowy przez to, że tyle par oczu przeskakiwało pomiędzy nim, a bardzo upartym mężczyźnie z tyłu. Nie wiedział jak mógłby to wygrać.
Tym razem poczekał, aż Niall dyskretnie potrząśnie swoją głową mówiąc mu, by to zakończył. "Cóż." Uśmiechnął się ciasno. "Po prostu zgódźmy się, że się nie zgadzamy, kolego. Nie przekonamy siebie nawzajem tutaj, więc po prostu to zostawmy?"
Wyższy mężczyzna wyglądał, jakby ponownie miał się z nim kłócić, ale potem spojrzał na błagający wyraz twarzy swojego przyjaciela i natychmiast się poddał. Louis oczekiwał, że przytaknie, albo przynajmniej zgodzi się, by to porzucić, ale nie zrobił nic, oprócz gapienia się na Louisa, jakby był brudem na podeszwie jego buta.
Kilku czytelników podeszło i uścisnęło jego dłoń, po tym jak Louis życzył im wszystkim dobranoc. Pomieszczenie było niemal puste, kiedy Louis usiadł na jednym z wolnych krzeseł. Już ściągał swoją marynarkę, kiedy Niall podszedł do niego, by mu pogratulować.
"Louis! Stary, to było jedno z najlepszych czytań, które słyszałem podczas twojego całego tournee!" Powiedział, sięgając, by złożyć marynarkę Louisa.
Louis posłał mu zmęczony uśmiech. "Dzięki, Horan."
"Naprawdę, poszło ci tak dobrze! I sposób, w jaki poradziłeś sobie z tym dupkiem, to było..."
Niall nie dokończył mówienia Louisowi jak dobrze poradził sobie z tym dupkiem, bo ten dupek, razem ze swoim nerwowym przyjacielem stali tuż przed nimi.
Niall naprawdę bardzo starał się by wyglądać, jakby właśnie nie zamierzał o nich mówić, ale Louis mógł stwierdzić, że był zażenowany. Natychmiast powiedział, że musi iść do właściciela lokalu, a nie stać tam w niezręcznej atmosferze, którą stworzył.
"Cześć chłopcy." Louis usiadł odrobinę bardziej prosto, by ich przywitać. Ten z mocnym uściskiem na książce Louisa odwzajemnił uśmiech. Jego niegrzeczny, wyjątkowo wysoki i kręconowłosy kolega szybko odwrócił wzrok i zaczął bawić się swoim telefonem, jakby Louis nigdy nie powiedział słowa. Dobrze. Louis i tak nie miał mu nic do powiedzenia.
"Cześć, Louis." Mężczyzna podszedł bliżej, by uścisnąć jego dłoń. "Jestem Liam i to jest Harry." Spojrzał przepraszająco na Louisa, kiedy przedstawił swojego przyjaciela, który wciąż ignorował wszystko wokół siebie.
"Miło wam poznać." Louis wyłapał, jak Harry szybko spojrzał w jego kierunku. "Co mogę dla was zrobić?"
Louis czekał z uprzejmym wzrokiem, aż Liam przezwycięży swoje nerwy. "Naprawdę podobało mi się wszystko, co dzisiaj powiedziałeś i czytanie było cudowne... Jest jak powiedziałeś, kilka miesięcy temu nawet nie podniósłbym twojej książki-"
"Moim zdaniem nigdy nie powinieneś tego zrobić." Komentarz został wymamrotany tak cicho, że niemal został nieusłyszany. Louis i Liam odwrócili się do Harry'ego, który kontynuował niewinną zabawę telefonem, jakby nigdy nic nie powiedział.
Liam westchnął, posyłając Louisowi kolejne, przepraszające spojrzenie. "W każdym razie, nigdy wcześniej nie czytałem autobiografii/samopomocowej książki, ale potem moja dziewczyna ze mną zerwała i naprawdę nie wiedziałem jak sobie z tym poradzić. Przeczytałem twoją książkę i szczerze, nie mogłem jej odłożyć. Chciałem ci po prostu podziękować." Spojrzał na podłogę, jego nerwy jedynie trochę zmalały, kiedy powiedział to, co chciał.
Przez większość dni w swoim życiu Louis czuł się jak kłamca, ale od czasu do czasu fan polepszał mu dzień mówiąc mu, ile jego książka dla niego znaczyła. Jego uśmiech był szczery, kiedy podziękował Liamowi. "Miło mi to słyszeć. Naprawdę Liam, dziękuję."
Louis nie wiedział dlaczego był tym zainteresowany, ale zerknął na Harry'ego, który niedyskretnie przewrócił oczami na ich rozmowę. Louis przewrócił swoimi w ramach odpowiedzi.
"Um, Louis?" Spytał Liam, lekko kołysząc się na swoich nogach, kiedy jego uścisk zacieśnił się wokół książki. "Tak jakby zgubiliśmy się, próbując znaleźć to miejsce, więc nie zdążyłem na podpisywanie..." Liam odrobinę odsunął od siebie książkę. "Wiem, że sprawiam kłopot, ale nie miałbyś nic przeciwko?"
Poczuł na sobie wzrok Harry'ego, obserwując interakcję Louisa ze swoim przyjacielem, jakby mógł rozpocząć atak, gdyby Louis powiedział nie.
Louis wziął książkę, jego uśmiech był boleśnie uprzejmy, gdy Harry obserwował jak przewracał kartkami. Harry mógł uważać, że był gównianym pisarzem, ale prędzej zginie, jeśli pomyśli, że Louis był niewdzięczny w stosunku do swoich fanów. "Oczywiście, Liam. Byłbym zaszczycony."
Stali w niezręcznej ciszy przez kilka sekund, kiedy Louis patrzył na Liama w oczekiwaniu.
"Oh." Liam zmarszczył brwi. "Nie mam przy sobie długopisu."
"To w porządku." Louis wsadził dłoń do kieszeni swojej złożonej marynarki i nic nie znalazł. Poklepał kieszenie swoich dopasowanych spodni i nic. Obrócił się o trzysta sześćdziesiąt stopni, skanował wzrokiem każdą powierzchnię w pomieszczeniu i wciąż go nie znalazł. Cholera.
Harry cwaniacko się uśmiechnął. "Te wszystkie wielkie filozofie i ani jednego długopisu."
Chciałby utopić Harry'ego.
"Niall!"
Jego asystent podniósł głowę z miejsca, gdzie bawił się swoim telefonem na tyłach pomieszczenia. "Tak?" Zapytał cicho, prawdopodobnie nie chcąc niczego więcej, niż pozostania z dala od pary stojącej przed Louisem.
"Poproszę długopis?"
Podszedł mozolnym krokiem, trzymając długopis. Kiwnął głową do dwóch mężczyzn, którzy go obserwowali i potem ponownie uciekł.
"W porządku!" Louis usiadł i ponownie otworzył książkę. "Czy jest coś szczególnego, co byś chciał?"
Liam potrząsnął głową. "Nie, nie. To tylko dla nie, więc co tylko chcesz jest w porządku."
"Okej." Louis zaczął pisać. "Dla Liama..."
"Payne."
"Dla Liama Payne," Louis podsumował. "Mam nadzieję, że znajdziesz to, czego szukasz za każdym razem, kiedy otworzysz tę książkę. -Dużo miłości, Louis Tomlinson."
Ogólnie, Louis dawał jedynie swój podpis, ale jego ckliwa dedykacja była tego warta, kiedy twarz Liama rozświetliła się. "Tak bardzo ci dziękuję!" Powiedział, biorąc książkę i czytając zawartość. To było jakby nie mógł uwierzyć, że te słowa tam naprawdę były. Louis uważał, że wykonał wspaniałą robotę, urozmaicając dzisiaj życia swoich czytelników.
"Coś jeszcze mogę dla ciebie zrobić?"
"Nie, sądzę, że to wszystko." Szybko uścisnął dłoń Louisa, ponownie mu dziękując. "To była przyjemność, naprawdę." Harry zadrwił pod nosem na to, ale nie skomentował. Louis udawał, że nie usłyszał tego, kiedy obaj mężczyźni odwrócili się, by wyjść.
"Miłej nocy!" Zawołał do nich Louis.
Liam odwrócił się, by również życzyć mu dobrej nocy. Mężczyzna obok niego nie trudził się spojrzeniem w kierunku Louisa, kiedy jakby leniwie machnął ręką. Louis wydał z siebie niskie, podirytowane warknięcie, kiedy drzwi się za nimi zamknęły.
"Ten koleś był pieprzonym kutasem." Krzyknął, stojąc kompletnie zszokowany przez to, jak niegrzeczni mogli być ludzie.
Niall tym razem wyglądał na o wiele mniej chętnego na plotki, kiedy do niego podszedł.
"Tak, trochę był."
"Jakby, ludzie są idiotami online i w magazynach i innych pierdołach, ale ten koleś..." Louis wyrzucił ręce do góry, oniemiały. "Jest pieprzenie odważny, racja?"
Niall przytaknął na znak zgody. "Tak. Coś mi mówi, że nie jest twoim największym fanem..."
Louisa nie obchodziło to, jeśli nienawidził jego książki. Louis miał milion innych ludzi, którzy ją kochali. Ten sam milion osób również kochało jego. Nie powinni, ale to nie to było teraz ważne. Co było ważne to to, jak niegrzeczny był ten mężczyzna, wprost w jego twarz. Nie miał prawa.
Louis poczuł, że za bardzo się tym zdenerwował, więc zmusił się, by się uspokoić i wziąć głęboki wdech. Był cicho przez jakąś minutę i potem przypadkowo pomyślał o protekcjonalnym dupku i ponownie stał się poirytowany. "Pieprzyć tego gościa." Powiedział jeszcze raz, tylko dlatego, bo miał na to ochotę.
~*~
Hejka! Witajcie w nowym tłumaczeniu, możecie dać znać co myślicie jak na razie i do następnego xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top