Rozdział 17

Ignorował każdy e-mail i sms od Nialla, dopóki ten nie miał dośc i dzwonił do Louisa kilka razy z rzędu. Louis odebrał tylko dlatego, bo nie mógł dłużej znieść tego jak wibrował on leżąc na podłodze.  

"Halo?"

"Hej Lou. Jak tam? Próbuje się z tobą skontaktować cały dzień, stary."

Louis uszczypnął swój nos, by złagodzić ból pod swoimi oczami. "Tak Ni, wiem. Przepraszam."

"To okej, Lou." Powiedział Niall. "Wiem, że ciężko pracowałeś. Rozumiem." Louis nie czuł, że zrobił coś produktywnego w ciągu ostatnich kilku godzin poza podejmowaniem niezwykle głupich edycji, ale nie będzie kłócił się z Niallem, kiedy był tak miły. 

"Gdzie jesteś? Jesteś w domu?" Spytał Niall. 

Louis wiedział, żeby ponownie nie nabrać się na tę sztuczkę. "Uh nie. Nie jestem- ja uh, właściwie jestem w drodzę." Skłamał. Louis nie opuszczał swojej kanapy, odkąd wyszedł z piekarni.  

"Naprawdę? To interesujące." Mruknął Niall do telefonu. "Właśnie minąłem twój samochód po drodze." 

Louis usiadł na te słowa. "Co masz na myśli mówiąc po drodze?" 

"Mam na myśli, że właśnie idę do twojego budynku. Jestem na zewnątrz. Będę pod twoimi drzwiami, nie wiem, za jakby... dwadzieścia sekund?" Głowa Louisa zaczęła pulsować. 

Minęło jedynie jakieś dziesięć sekund, zanim rozbrzmiało pukanie Nialla. Louis przeklął do słuchawki, zapominając, że Niall wciąż mógł go usłyszeć. 

Louis poszedł otworzyć drzwi. Spojrzał na Nialla przepraszającym wzrokiem, jednakże Niall nie zwracał uwagi na jego spojrzenie pełne skruchy, jego mina gotowy-do-zbesztania znikła w momencie, gdy na niego spojrzał.  

"Jezu, Lou. Myślałem, że już skończyłeś z książką. Wyglądasz gorzej niż wtedy, gdy ją zacząłeś."

Louis ostatnio siebie nie widział, ale mógł tylko przypuszczać, że wyglądał równie gównanie, jak się czuł. 

"Przepraszam że skłamałem, że nie ma mnie w domu." Powiedział, zamiast wyjaśniać dlaczego wyglądał tak okropnie. 

"Jest okej. Domyśliłem się, że coś się stało, kiedy mnie unikałeś, więc cieszę się, że przyszedłem." Niall ponownie na niego spojrzał, niewielka zmarszczka uformowała się pomiędzy jego brwiam. "Czy to ma coś wspólnego z książką? Myślałem, że musiałeś popracować jedynie nad kilkoma, małymi rzeczami."

"Nie. Jest skończona. Wszystko jest w porządku. Gotowe." Zapewnił go Louis. 

"Okej. Więc dlaczego nie wysłałeś tego wydawcom, albo przynajmniej mi?" Louis nie miał na to odpowiedzi. Kiedy wrócił do domu po tym, jak spotkał się z Harrym wpatrywał się w swój dokument ponad godzinę, starając się przekonać samego siebie, że to się naprawdę skończyło; wywiady, piekarnia, Harry, wszystko. Louis napisał swoją książkę. Zrobił to, co powinien w ciągu określonego czasu, jednakże za każdym razem, kiedy myślał nad wysłaniem tego, nie mógł zrobić tego, bo w jakiś sposób odczuwał, że coś było nie tak. Nieuczciwie. 

"Więc jest o Harrym?" 

Wydały go jego oczy. "Nie. Jest o niczym." 

Napotkał sarkastyczny wyraz twarzy. "Okeeeeej." Niall udał, że się z nim zgadza i klasnął dłońmi. "Więc wyśli mi brudnopis! Skończmy to i chodźmy na drinki, odkąd wszystko jest w porządku! Miejmy to z głowy. Książka druga, odhaczona i skończona." 

Miesiąc temu zaproszenie Nialla brzmiałoby jak marzenie. By napisać sequel tak szybko i bezboleśnie, jak to tylko możliwe i dostarczyć to w ręce wydawców, więc przestaliby stać mu nad głową. Dzisiaj to brzmiało jak tortura. Niall posłał mu znaczące spojrzenie, kiedy nic nie powiedział. "Nie powiedziałeś mu, prawda?" 

"Powiedziałem komu co?" 

Niall gapił się na niego przez dłuższy czas. Louis nienawidził, kiedy tak robił. "Możesz dalej udawać, że on cię nie obchodzi ile tylko chcesz, ale za kilka miesięcy cały świat będzie wiedział jak się czujesz i to wlicza Harry'ego. Powinieneś mu powiedzieć. Możesz powiedzieć mu teraz." 

Louis potrząsnął głową wiedząc, że to już nie było możliwością. "Nie uwierzyłby mi, gdybym to zrobił, Niall. On nie chce nic ode mnie słyszeć." Niall nie posłał mu współczującego spojrzenia, którego się spodziewał. 

"Co do cholery zrobiłeś?" 

Louis prychnął na niego. "Co masz na myśli mówiąc co ja zrobiłem? Skąd wiesz, że to nie był on?" Niall posłał mu spojrzenie przez które Louis westchnął, pokonany. "W porządku, dobra, cokolwiek, to byłem ja." Przyznał. Unikał spojrzenia Nialla tak długo, że ten wypuścił zniecierpliwione westchnięcie. "Myśli, że mu nie ufam..." W końcu powiedział Louis.   

"Cóż, nie będzie ci ufał za kilka miesięcy, kiedy przeczyta książkę, która zawiera każdą rozmowę, którą kiedykolwiek odbyliście."

Louis westchnął, kiedy usiadł na swojej kanapie. Niall przewrócił oczami przez sposób, w jaki Louis uszczypnął się w nos. Poszedł do kuchni i wrócił ze szklanką wody i kazał Louisowi ją wypić. Usiadł obok niego ze srogą miną, kiedy Louis wziął łyka. 

"Okej, po pierwsze, to największe ciasto, które kiedykolwiek kurwa widziałem." Louis uśmiechnął się, niemalże zapominając, że to ciasto tu w ogóle było. Niall uśmiechnął się razem z nim, ale szybko powrócił jego poważny wyraz twarzy. "Po drugie, to musi został wysłane, Louis, nieważne czy będziesz rozmawiał ponownie z Harrym, czy nie. Odbędzie się pormocja, zostanie to opublikowane i wydrukowane." Wyliczał wszystko na swoich palcach. "I nie wiem jak Harry, ale ja chciałbym wiedzieć czy ktoś był we mnie zakochany, zanim dowie się reszta świata." Na to Louis zakaszlał, ale Niall nie dał mu nawet szansy na zaprzeczenie temu, ignorując jego protest. "Louis, możesz mu powiedzieć, albo nie, ale tak czy siak termin jest do  jutrzejszego ranka, stary i kończy ci się czas."

Skończył, obserwując jak Louis nie mógł znaleźć trzeciej opcji. Nie zajęło to długo, zanim Louis zdał sobie sprawę, że takowej nie było. 

Niall ciasno przytulił go pod drzwiami, zostawiając Louisa stojącego tam, który nie miał pojęcia co miał zrobić. 

Louis spojrzał w kierunku swojego laptopa i góry ciasta. Podszedł do stolika w kuchni i ponownie usiadł przed swoim dokumentem, zastanawiając się jak to możliwe, by wyrazić wszystko, co musiał wiedzieć Harry bez wysyłania mu całego brudnopisu. Nie zajęło mu to długo, zanim zdał sobie ponownie sprawę, że tak się nie dało. 

Wysłanie Harry'emu swojego całego dokumentu bez żadnego wstępu, albo kontekstu czuć było tak samo źle, jak wysłanie to do wydawców bez wiedzy Harry'ego, więc przycisnął enter kilka razy na początku swojego dokumentu, umieszczając cytat, który kiedyś usłyszał i przedrzeźniał. Zaśmiał się do siebie, bo ciężko było mu uwierzyć, że teraz te słowa były odpowiednie, wbrew jego największym staraniom, by zostać sam. 

"Ci, którzy porządają miłości próbują odnaleźć swoją bratnią duszę. Ci, którzy porządają szczęścia, odnajdują siebie... i potem ich bratnia dusza odnajduje ich." 

Kiedy to skończył, przewinął do ostatniego rozdziału i gapił się na pustą stronę wiedząc, że nie mógł pozwolić, by jego książka skończyła się w ten sposób, bez żadnego wyraźnego postanowienia i bez tego, żeby Harry nie wiedział jak wielki wpływ miał na jego serce. Napisał na górze nowej strony Potem i zaczął tłumaczyć siebie i swoje zachowania, nie tylko swoim czytelnikom, ale co najważniejsze Harry'emu. 

Wszedł na stronę internetową piekarni po raz pierwszy od tygodni po tym, jak skończył, klikając, dopóki nie znalazł e-maila. W temacie zaadresował to do Harry'ego, załączając swój brudnopis i kilka linijek tekstu: 

'Raz powiedziałeś, że świetne pisarstwo mówi samo za siebie. Nie jestem pewien czy ty, albo ktokolwiek inny uważałby to za świetne, ale mam nadzieję, że to wystarczające, by mówiło za mnie. To moja książka. Żadnych edycji i żadnych kłamstw i ty powinieneś mieć ten zaszczyt, by przeczytać to jako pierwszy. - Lou.' 

Kliknął wyślij bez zastanawiania się nad tym. 

~~~

Czekanie na odpowiedź Harry'ego było milion razy bardziej stresujące niż wtedy, kiedy Louis wysłał mu swoją pierwszą książkę do piekarni, kiedy po raz pierwszy się spotkali. Minęły godziny i zanim Louis się zorientował, kompulsywnie sprawdzał swojego e-maila, smsy i Twittera na wypadek, gdyby Harry był skłonny do skontaktowania się z nim i by to przegapił. Zawsze była szansa, że Harry w ogóle tego nie czytał, oczywiście, ale Louis naprawdę miał nadzieje, że to robił. 

Koło północy Louis zaczął myśleć, że Harry ponownie wrócił do ignorowania go, bo minęły ponad cztery godziny i nie dostał żadnej odpowiedzi, nawet żadnego pierdol się za drugi rozdział, gdzie powiedział, że Harry spostrzegał świat z przesadnym, lecz niewyjaśnionym optymizmem, jak większość dzisiejszej, nieświadomej młodzieży. Wiedział, że Harry nakrzyczałby na niego za to w momencie, gdy tylko by to przeczytał i jeśli to nie było wystarczające, by zagwarantować mu przynajmniej niezgadzający się z nim sms, zatem późniejsze rozdziały, gdzie Louis zaczął rozważać poglądy Harry'ego w innym, bardziej szanowanym świetle powinny zagwarantować mu wieczną, obłudną pogadankę. 

Louis wczołgał się do swojego łóżka o drugiej w nocy, jego oczy były wykończone od nadzorowania swojego nienaładowanego ekranu w telefonie przez tak długi czas. Zasnął trzymając go w dłoni, szarpiąc się za każdym razem, by go sprawdzić, kiedy tylko przez przypadek odpłynął.  

Sprawdził ostatni raz około trzeciej, w końcu akceptując ciszę Harry'ego. Niall powiedział mu, by powiedzieć Harry'emu prawdę; nigdy nie powiedział, że Harry ją przyjmie, czy będzie miał to gdzieś, więc Louis położył swój telefon na szafce nocnej i zamknął oczy. 

~~~

Kiedy Louis się obudził, spodziewał się, że słońce boleśnie będzie świecić przez okno, ale co dziwne, świeciło bardzo słabo. Usiadł, przecierając swoje oczy, gdy złapał za telefon. Wstrzymał oddech, nawet chociaż wiedział, że nie powinien się niczego spodziewać i tak jak myślał, tym razem także nie było tam nic, oprócz godziny. Była ledwo szósta rano.  

Leżał w łóżku przez dobrą godzinę, zanim zmusił się, by wstać do swojego laptopa. Spojrzał na datę, kiedy usiadł przez ekranem, wciąż zdumiony, że zdołał napisać książkę na czas.

Miał jedynie kilka mieszanych uczuć o tym, że podzieli się ze światem swoją historią po tym, jak dał Harry'emu okazję na przeczytanie tego i skontakowanie się z nim, że nie zgadzał się z niczym, co napisał. Louis nie chciał by się sprzeciwiał, oczywiście, jednakże miał nadzieje, że Harry odnajdzie to w swoim sercu, by na nowo ich rozważyć po tym, jak przeczytał to. Niestety, Louis nie mógł sprawić, żeby Harry mu wybaczył, nie ważne jak bardzo tego pragnął, więc kliknął wyślij, wysyłając swoją skończoną książkę do Nialla i jego wydawcy, tak jak było, żadnych edycji i żadnych kłamstw. 

~~~

Była prawie ósma, kiedy w brzuchu Louisa zaburczało, zachęcając go, by ukroił sobie kawałek ciasta Liama na śniadanie. Skończyło się na tym, że ukroił większy kawałek, niż chciał, kiedy pomyślał, że usłyszał ciche pukanie do drzwi. Louis zamarł, by się przysłuchać, jego nadzieje podupadły, kiedy nic nie usłyszał. Wziął gryza ciasta, tym razem zatrzymując się i odwracając,  kiedy usłyszał trzy, bardzo wyraźne zapukania. 

Odstawił swoje śniadanie na stole, by sprawdzić swój telefon czy miał jakieś nieodebrane połączenia od Nialla, jedynej osoby, ktora mogłaby pokazać się pod jego drzwiami, ale nic nie było. 

Louis podszedł do drzwi, sięgając, by je otworzyć, w połowie drogi zmieniając swoje zdanie i jego ręka zwisała przy jego boku. Wziął drżący oddech, by spytać kto tam, ale zanim mógł wypowiedzieć te słowa, ta osoba ponownie zapukała ze zniecierpliwionym, stłumionym westchnieniem. 

"Wiem, że jesteś już przy drzwiach. Mogę się usłyszeć." Louis pociągnął za klamkę, czując się jak we śnie, kiedy drzwi się otwrzyły. Ciepło zielonych oczu Harry'ego było pierwszą rzeczą, którą zauważył Louis, jaśniejsze i o wiele bardziej żywe, niż ostatnim razem, kiedy stali twarzą w twarz. "Zajęło ci wystarczająco długo." Powiedział i mimo, że to nic w porównaniu, czym mogłoby to być, na ustach Harry'ego widniał delikatny uśmiech. 

"Przepraszam. Nie byłem pewien czy ktoś pukał, czy... ja- ja." Louis zaczął plątać się z każdą mijającą sekundą. Był po prostu tak szczęśliwy widząc Harry'ego pod swoimi drzwiami. "Cześć." To wszystko, co mógł powiedzieć, by nie brzmieć jak kompletny idiota. 

Harry nie odezajemnił jego skołowanego przywitania, w zamian przechodząc prosto do sedna sprawy, jak zawsze. "Dostałem twojego e-maila." 

"Oh?" Louis poczuł nieprzyjemne uczucie w brzuchu przez to, w jakim kierunku zmierzała ich rozmowa. 

Bał się tego, co mógł powiedzieć Harry i był przerażony tym, co teraz wiedział, ale Harry przyjechał tutaj, by go zobczyć... to albo dobry znak, albo naprawdę, naprawdę zły. W tym momencie Louis nie mógł stwierdzić który. 

Spodziewał się najgorszego, wykręcając swoje dłonie za plecami, ale pytanie, które w końcu zadał Harry zaskoczyło go powodując, że Louis zaczłą mrugać, zdezorientowany. "Mogę wejść?" 

"Proszę." Louis przytaknął, schodząc na bok, by mógł przejść.

Klatka piersiowa Harry'ego unosiła się i opadała od głębokich oddechów, kiedy wszedł. Poszedł do samolu, niespokojnie stojąc blisko kanapy, jakby byl niepewny czy powinien usiąść.Zajął miejsce po tym, jak Louis usiadł, na samym końcu kanapy, pozostawiając wyraźny odstęp pomiędzy ich ciałami. 

Louis chciał się przesunąć, żeby byli odrobinę bliżej siebie, ale powstrzymał tą chęć. Od godzin nie chciał niczego innego jak tego, żeby Harry mu odpowiedział. Harry, fizycznie pokazujący się pod jego drzwiami było nawet czymś więcej niż to, na co miał nadzieję, więc nie odważył się odezwać pierwszy i popsuć tego.  

Cisza rozciągała się pomiędzy nimi przez długi czas, zanim Harry ponownie głęboko nie odetchnął, przygotowując się na podjęcie ryzykownego kroku. "Dostałem twojego e-maila." Zaczął ponownie, tym razem brzmiąc na bardziej pewnego siebie. "I przeczytałem to, co napisałeś. Przeczytałem wszystko i ja po prostu- są rzeczy, które musisz wyjaśnić. Są rzeczy, które muszę usłyszeć prosto od ciebie." 

Louis ciężko przełknął, samemu biorąc głęboki wdech. "Okej." Przytaknął, starając się mentalnie przygotować na cokolwiek, czym rzuci w nim Harry. "C-co tylko chcesz." 

Harry utrzymywał z nim kontakt wzrokowy, jego ramiona były napięte, kiedy zaczął. "Powiedziałeś, że przepytywałeś Liama i mnie, żebyś miał inne poglądy do swojej książki, ale nie napisałeś tak dużo o Liamie... właściwie, większosć była o mnie." Powiedział ostrożnie. "Dlaczego większość była o mnie?"

Louis westchnął, nienawidząc tego, że rozbieżność pomiędzy jego dwoma źródłami była tak zauważalna. "Dużo o tobie napisałem, ale nie chciałem... Nawet nie zdawałem sobie sprawy co robię, dopóki nie było za późno by wrócić i coś zmieniać. Starałem się, żeby było po równo, ale." Wzruszył ramionami, tak naprawdę nie wiedząc jak wyjaśnić to, że tak zwariował na jego punkcie. Oczy Harry'ego skanowały jego twarz, dopóki nie przytaknął, przyjmując mało precyzjną odpowiedź Louisa. 

"W porządku." Powiedział, zwężając swoje oczy w oskrażeniu. "Następne, nazwałeś mnie naiwnym, cierpiącym na urojenia, irytujący upartym, niegrzecznym, ogromnie irytującym, zarozumiałym..." Lista się ciągnęła. Louis kurczył się za każdym razem, kiedy Harry przywoływał kolejne określenie, ale po chwili przestał, biorąc głęboki, oczyszczający wdech.

"Byłem zaskoczony, że miałeś odwagę tak mnie nazwać wiedząc, że w końcu bym to przeczytał..." Nowa delikatność w jego głosie spowodowała, że Louis uniósł wzrok. "Spodziewałem się, że nazwałbyś mnie którymś z tych określeń, ale byłem jeszcze bardziej zaskoczony widząc, że również nazywałeś mnie po imieniu."

"Harry, mówiłem ci, nie jesteś bezimienny. Jesteś zbyt ważny, by być kolejnym księciem z bajki." Powiedział Louis, większość z tego w stronę podłogi, jego skóra była gorąca przez to, że czuł na sobie wzrok Harry'ego. Harry przesunął się odrobinę bliżej, że odległość pomiędzy ich nogami spowodowała, że oddech Louisa stanął mu w gardle. 

"Powiedziałeś, że byłem piękny." Kontynuował Harry. "Że moje poglądy sprawiały, że byłeś zazdrosny, bo ty również kiedyś myślałeś w ten sposób, co ja. Powiedziałeś, że sprawiam, że chcesz ponownie uwierzyć w miłość... i że kiedy jesteś ze mną, czasami wierzysz." Serce Louisa stanęło w jego klatce piersiowej, kiedy Harry sięgnął, by złapać jego dłoń. "Lou, dlaczego czekałeś tak długo, by powiedzieć mi te rzeczy, jeśli tak się czujesz?" 

Jego nienawiść do mówienia o tego typu rzeczach była głównym powodem dlaczego Louis nigdy nie powiedział tego na głos. Trochę go kusiło, by wyrwać dłoń z uścisku Harry'ego przez to, jak głupio się czuł. 

"Ponieważ Harry, spędziłem tyle czasu próbując przekonać wszystkich, że nikogo nie potrzebuję, że czuję się głupio, zdając sobie sprawę, że potrzebuję." Cała kariera Louisa była oparta na idei, że ludzie nie potrzebują w swoim życiu związków; że możesz przeżyć bez polegania na kims innym. "Czuję się jak kłamca za każdym razem, kiedy jesteśmy razem, ponieważ wszystko, czego chcę to być z tobą. I wiem, że to później może mnie zranić, wiem, że możesz odejść z mojego życia jak wszyscy inni i wiem, że wszyscy powiedzą, że jestem hipokrytą, ale nie mogę nic na to poradzić. Wciąż ciebie chcę." 

Lekkie zdezorientowanie błysnęło w oczach Harry'ego. "Louis, byłeś zraniony, kiedy napisałeś te rzeczy. Nikt nie będzie myślał, że jesteś kłamcą, albo hipokrytą, bo znalazłeś kogoś, kto cię uszczęśliwia." 

"Oh tak, będą." Louis bez humoru zaśmiał się do siebie. "Zostanę rozdarty na kawałeczki przez wszystkich krytyków, którzy będą mówić a nie mówiłem. Będę musiał bronić swojej pierwszej książki, podczas gdy będę bronił nową i wszyscy będą myślec, że jestem oszustem."  

Harry zmarszczył brwi przez zmarwienie wymalowane na jego twarzy. "Więc im pozwól." Powiedział, ściskając dłoń Louisa. Louis poczuł oddech Harry'ego na swojej skórze, kiedy Harry pochylił się, by oprzeć o siebie ich głowy. Ten gest sprawił, że poczuł, jakby może mu przebaczono, ale Louis nie mógł się rozluźnić, nie ważne jak bardzo się starał. 

"Harry, nie rozumiesz tego, co mówię." Westchnął, odwracając twarz. "Powiedziałem tyle okropnych rzeczy o miłości i przeznaczeniu i znalezieniu tego jedynego, że będę brzmiał jak całkowity wariat twierdząc, że nagle rozpocząłem nowy rozdział i myślę, że odnalazłem to wszystko z tobą. Moi wydawcy mnie zabiją." Jęknął w swoje dłonie. "Moi czytelnicy nie zrozumieją."   

Mógł usłyszeć i poczuć śmiech Harry'ego obok siebie, kiedy odciągnął jego dłoń od twarzy. "Kochanie, twoja książka jest niesamowita i ludzie pomyślą, że jesteś utalentowany. Wszyscy to pokochają, nie ważne co napisałeś. Jak mogliby nie?"

"Oczywiście, że uważasz, że jest niesamowita." Zadrwił Louis. "Jest o tobie." Louis przewrócił oczami, teraz przypomianjąc sobie dlaczego słowo próżny dostało się na jego listę obelg.  

"Cóż, tak, ale jest również o byciu szczerym." Argumentował Harry, rozbawienie znikło z jego twarzy. "Nie możesz nic poradzić na to co czujesz, ani kiedy to czujesz. Kiedy twój narzeczony zakończył wasz związek było ciężko. Nikt nie może cię obwiniać za czucie się w sposób, w jaki się czułeś, ale jedyną różnicą, którą widzę pomiędzy twoją pierwszą książką, a teraźniejszością to to, że jesteś gotowy ruszyć dalej. Jestem wdzięczny, że wybrałeś mnie, by spróbować to zrobić." Uśmiechnął się. "Ale jestem bardziej podekscytowany tym, że w ogóle próbujesz, Lou. Miałem to na myślim kiedy powiedziałem, że zasługujesz na szansę, by być szczęśliwym. Kto tego nie zrozumie?" 

Jego oczy były szczere, utrzymywały spojrzenie Louisa tak, że nie mógł spojrzeć nigdzie indziej. "Przepraszam, że zwariowałem tak przez laptopa." Powiedział, kiedy powód ich kłótni nagle wrócił do jego głowy. 

"Byłeś całkowicie niedorzeczny." Parsknął śmiechem na to, kiedy Louis przewrócił oczami. "Ale po tym, jak przeczytałem brudnopis rozumiem dlaczego. Nie byłeś gotowy, żebym wiedział o niektórych rzeczach, które napisałeś." 

Louis czuł, jakby wciąż nie był gotowy, by Harry wiedział jak bardzo się w nim zakochał. 

"Wiem, że byłem kutasem, ale nie wiedziałem jak byś zareagował. Byłem-" Louis wziął głęboki wdech, zmuszając się, by prawda wyszła z jego ust. "Bałem się, że zmienisz swoje zdanie, jeśli byś wiedział..." 

Harry pochylił się, wywołując ciepłe, ekscytujące uczucie w klatce piersiowej Louisa, kiedy ich usta się złączyły. Kiedy się od siebie oderwali, oparł o siebie ich czoła, palce Harry'ego delikatnie przejeżdżały po skórze Louisa.  

"Już ci mówiłem, nie zmienie swojego zdania, kochanie." Louis zamnął swoje oczy na to czułe słowo. Poczuł jak niemy chichot Harry'ego nimi zatrząsł, kiedy to zauważył. "Co?" Zaśmiał się, odsuwając się odrobinę, by na niego spojrzeć. "Czy kochanie to takie okropne określenie, że sprawia, że się krzywisz?" Nie wyglądał na urażonego. Louis mógł stwierdzić, że był bardziej rozbawiony przez jego reakcję.  

"Nie." Potrząsnął głową. "Wcale nie jest okropne. Właściwie, podoba mi się." Wyszeptał. 

Kiedy otworzył swoje oczy, Harry uśmiechał się do niego, jakby nie był prawdziwy. "Nie masz nic przeciwko? Ale ty nienawidzisz zdrobnień." Irytująco mu przypomniał. 

"Cóż, również ciebie nienawidziłem, więc."

Louis mógł zobaczyć uśmieszek na twarzy Harry'ego, zanim wybuchł śmiechem. "Jesteś takim dżentelmenem. Co bym zrobił bez twojego pochlebstwa?" 

Louis złapał twarz Harry'ego obiema dłońmi powodując, że uniósł brew w zaskoczeniu na niespodziewany pocałunek. Louis trzymał go blisko, ponownie zaznajamiając się z tym uczuciem przy jego skórze. Kiedy się odsunął, tym razem to oczy Harry'ego były zamknięte. "Boże, tęskniłem za tym." Wymamrotał Harry w jego usta.  

Louis przytaknął, dokładnie wiedząc jak się czuł. "Tęskniłem za tobą." 



Wybaczcie błędy albo jak coś nie ma sensu, jakaś nieogarnięta dzisiaj jestem, ale mam nadzieję, że wam się podobało! xx 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top