04

– To gdzie cię podrzucić? – zagaił Matsukawa, chcąc jakoś zacząć rozmowę.

– Pod mój dom. – Hanamaki oparł rękę o podłokietnik, wpatrując się w mijane krajobrazy za szybą.

– A tak dokładniej?

– Mieszkam dosyć daleko. Jak wjedziesz w tę ulicę, powiem ci gdzie skręcić i tak dalej – mruknął różowowłosy chłopak.

– Pozdrów ode mnie mamę – zażartował Issei, przenosząc wzrok na siedzącego obok nastolatka i znów na drogę.

– Nie ma jej w domu, ale...

– Twoich rodziców nie ma w domu? – przerwał mu dziwnie wesoły Matsukawa. Ton głosu bruneta natychmiast przykuł uwagę Takahiro, który odwrócił się w jego stronę. Trudno było przeoczyć ten słynny, dwuznaczny uśmieszek.

– Weź się ogarnij – parsknął Hanamaki, lekko uderzając chłopaka, na co ten się tylko zaśmiał.

– Nie no, ale serio. Jak twoich starych jeszcze nie ma, to mógłbyś wpaść do mnie – zaczął już trochę poważniej brunet. – W końcu jest piątek, mama zawsze może odebrać cię później, nie? – w jego głosie dało się słyszeć lekką drwinę

– Ha? – odpowiedział tylko, obserwując jak brwi chłopaka zaczynają się marszczyć.

– Chyba, że chcesz iść do siebie i spać albo...

– Nie, nie, nie mam żadnych planów – szybko wtrącił, wyciągając rękę, żeby dać Mattsunowi pstryczka w czoło. – Wyglądasz na spiętego, wszystko okej?

– Czekaj, o co ci...

– What do you meme, oooooch*. – Hanamaki zaczął śpiewać, a przez jego twarz przemknął szeroki uśmiech Matsukawa wywrócił oczami i spojrzeniem wrócił na drogę, jednak od czasu do czasu zerkał na swojego towarzysza z politowaniem. – When you nod your head yes, but you wanna say no, what do you memeee? – zawodził różowowłosy chłopak, co raz bardziej zmniejszając dystans między sobą a pewnym niezwykle przystojnym kierowcą. Zaczął dźgać jego ramię palcem. – Długo jeszcze?

– Nie, żyję niedaleko stąd.

– Żyję niedaleko stąd, bla, bla – przedrzeźnił go Takahiro głosem starego człowieka, który ma się już żegnać ze światem. – Brzmisz jak jakiś dziad, gdy tak mówisz.

– Hehe, zaraz ci jebnę – zagroził wesoło Issei.

– Więc zrób to.

– Poczekaj aż wrócimy do domu.

– Kiedy wrócimy do domu? Och, tatuś mnie ukarze~ – wyjęczał Hanamaki, z trudem powstrzymując śmiech.

– Cholera, Makki – warknął brunet, czując zdradliwe ciepło na swoich policzkach. – Bro, nie rób tak więcej – stęknął, wjeżdżając na podjazd.

– Bro? Czy ty mnie właśnie wepchnąłeś w bro-zone? – zapytał z niedowierzaniem, natychmiast chwytając za klamkę i gwałtownie otwierając drzwi. – Hmpf! – wyszedł z auta wyraźnie obrażony na cały świat. Przewieszając swoją torbę przez ramię, zaczął iść w stronę domu Isseia.

– Makkiiii, skaaaarbie, kochaaaanie, słońce ty mojeeeee, wybacz mi proooszęęęęe – zawodził rozpaczliwie brunet, podążając za miłością swego życia po schodach.

Na te słowa serce Takahiro zaczęło szybciej bić, jednak zignorował je, wiedząc, że Mattsun użył tych zwrotów tylko do podroczenia się z nim. Na pewno był teraz strasznie czerwony, ale zachował spokój. – Hmpf! – prychnął po raz kolejny. I nawet, gdy Issei do niego podszedł, kładąc swoje dłonie na jego ramionach, zadarł tylko wyżej podbródek, nie patrząc na niego.

– Przepraszam cię, Makkiiiiiii – zakwilił żałośnie. – No przecież nie chciaaaałeeeeeem – gdy to nie przyniosło oczekiwanego skutku, zaczął potrząsać nastolatkiem.

– Wejdźmy do środka – parsknął różowowłosy chłopak, idealnie udając zirytowanie - odwrócił przy tym głowę krzyżując ramiona na swojej klatce piersiowej.

Mattsukawa ponownie go obszedł, chcąc spojrzeć na jego nadąsaną twarz, która była całkiem urocza.

– Makkiiiiii – zaskomlał Issei.

– Ugh, dobra, wybaczam tylko wejdźmy już tylko do środka – ponaglił go Takahiro, wywracając przy tym oczami z lekkim uśmiechem.

– Okej, okej! Dziękuję, skaaaaaaarbie – zawołał z udawaną wdzięcznością, szczerząc się szeroko. Sięgnął do kieszeni swoich spodni w poszukiwaniu kluczy. Gdy tylko go znalazł, otworzył drzwi. – Panie przodem – powiedział szarmancko.

– A dziękuję, dziękuję – zaświergotał Hanamaki, jednak tak naprawdę, to trochę się denerwował. Może jeszcze nie był stuprocentowo pewien swoich uczuć względem Mattsuna, ale raczej miały coś związanego z miłością.

Wejście do tego domu, tylko potwierdziło jego obawy.

A dotykający go Issei wcale nie pomagał.

Tak samo zresztą jak te wszystkie dwuznaczne żarty o erotycznym zabarwieniu.

I Takahiro, będący istnym, uczuciowym bałaganem tylko pogarszał sytuację.

– Wiesz... Moich rodziców też nie ma w domu... – zaczął Mattsukawa głębokim głosem.

– Umm, te wszystkie babskie sprawy i w ogóle, rozumiesz ja... Mam okres – oznajmił beznamiętnie Hanamaki, wzruszając ramionami. – Ups – dodał ironicznie.

– Ooch, tak, um, mam plany na dziś. Ja... Zapomniałem podlać kwiatki i tak dalej.

– I będziesz robił to cały dzień, tak?

– Taaak, sorry, Makki, wyrzucę cię na jakiejś ulicy czy coś.

– Ulicy, huh?

– No, w końcu mieszkasz całkiem daleko.

– Ach, tak, rozumiem – w pomieszczeniu zaległa cisza, jednak po kilku sekundach przerwała ją głośny rechot dwójki nastolatków.

Takahiro czując jak jego telefon wibruje, wyjął go natychmiast i nadal się uśmiechając, odczytał wiadomość Oikawy na Snapchacie. –  Śmieciokawa wysłał mi snapa – parsknął wyraźnie rozbawiony.

– Oby to były jakieś gorące nudeski z Iwą – skomentował Mattsukawa. – Nie no, żartuję. Co napisał?

Hanamki odtworzył snapa, na którym było widać zirytowaną twarz Tooru z dopiskiem: ,,Iwa-chan zaprosił na nocowanie innych ludzi!".

– Pff, co za przegryw.

– Szczerość – parsknął Takahiro, odpowiadając na snapchata i niemal natychmiast dostał odpowiedź. ,,W sumie też możecie przyjść, zawsze to więcej ludzi". Ale różowowłosy nastolatek mimo, że wcale nie chciał tam iść, pokazał wiadomość swojemu koledze.

– Idziemy tam.

Boże, za jakie grzechy.

– No raczej.

__________________________

[notka od tłumaczki:]

*oryginał:
mattsun: wait, what do you mean im-
hanamaki: what do you meme

przeróbka do piosenki justina biebera ,,what do you mean"
i nie przejmujcie się jeśli nie rozumiecie niektórych żarcików za pierwszym razem
ja też ich nie rozumiem dopóki nie wejdę w wujka google

eh, tak czy inaczej, za dodanie rozdziału tak wcześnie (jak na mnie to serio cud, nie narzekajcie) możecie dziękować tylko i wyłącznie PowietrzowyZlapacz

gdyby nie jej urodziny, raczej na pewno nic bym dzisiaj nie dodała

a ponieważ rozdział tłumaczony na szybko, może mieć trochę powtórzeń czy czego tam, bo beta jeszcze nie zdążyła go sprawdzić, ale jak tylko przeleci mi tekst, dodam lepszą wersję

(i jakieś życzenia, żebym na chama nie wyszła)

dużo szczęścia (żebyś w końcu spotkała się z @LazyNihilarian) dużo kyouhaby i matsuhany na polskim wattpadzie, bo strasznie jej brakuje (uznaj to za życzenie mnóstwa radości), dobrych отметек, żeby wszystkie twoje gejowskie shipy stały się kanonem, mądrości (no, tego to ci się na pewno dużo przyda) żebyś była milsza i przestała mi grozić i tego, no

wesołego jajka czy coś

ps: odblokuj mnie na fb, ty mały kurwiu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top