Rozdział 2


Przed wejściem do bazy tajnej organizacji stali już dwaj mężczyźni czekając na resztę patałachów.

Blondyn... chłopak... chyba... gdyż na niego nie wyglądał... Zapytał.

-Dwóch małolat nie umiecie złapać?

-Jak jesteś taki mądry to sam se je złap te jak to nazwałeś małolaty. - warknął szarowłosy.

Blondyn się roześmiał.

-Nie złapał bym... tylko wysadził.

-Matole mamy je żywe przyprowadzić, tak Rudy nakazał. - powiedział wesoło Kisame.

-Ruszcie się. - powiedział lalkarz - Nienawidzę się spóźniać.

-Już, już - powiedział przez śmiech rybiasty.

Ruszyli... Hen hen w siną dal.

Tymczasem w lesie koło wioski liścia, rozbili namiot uciekinierowie.

Oczywiście nie obyło się bez kłótni Nana jū hach oraz Ni  jū ichi.

-Następnym razem rób co mówię szczeniaku! - wrzasnęła czerwonowłosa.

-Hę? Jeszcze czego! Nie jesteś mistrzem, ani Ni, żeby mi rozkazywać! - krzyknął chłopak.

-Trzymajcie mnie... bo zabiję szczeniaka!

Do kłócącej się dwójki podszedł Yon jū yon i powiedział:

-Nie kłócicie się, bo spłoszycie gołębia od mistrza... wiecie jakie są... a poza tym zdradzicie naszą obecność. 

-Uch... nienawidzę kiedy masz racje. - mruknęła dziewczyna.

-Cóż... trafiły mi się geny klanu Nara... więc resztę sobie sama wydedukuj.

-Tia...

Tymczasem gołąb podleciał do najstarszej osoby w tym zgromadzeniu.

Hyaku podeszła do starszego brata i zaczęła czytać wiadomość przez ramię.  

-I co tam jest napisane? Hę? - zapytała czerwonowłosa.

-Mamy misję. Dzieli nas na dwie grupy. - powiedział Ni. - Ja i  Yon jū yon idziemy do Suny , a wasza trójka na egzamin... - zwiesił głos.

-Jaki znowu egzamin? - zapytała z naciskiem na znowu Ni jū ichi.

-Wiesz co Hyaku? - spojrzał na siostrę - Mogłabyś się czasem odezwać... Ciebie Ni  jū ichi nie uderzy.

-No dzięki, niby ja cię biję?! Niby kiedy?! - Warknęła nieźle wkurzona.

Hyaku i Ni spojrzeli na siebie, a potem równo wzruszyli ramionami.

-Dobra, - powiedziała zrezygnowana - co to za egzamin?

Ni stanął za niższą o ponad dwadzieścia centymetrów Hyaku.

-Na chunina.

-Nieeee... znowu? - spojrzała z błyszczącymi oczami na brata  - Będę się mogła zabawić? 

-Nie za bardzo... dopiero ostatniego dnia i to jak najbardziej po cichu...

-A jakie umiejętności mogę pokazać? - zapytała z nadzieją.

-Cóż...Żadnych kekkei genkai... A imiona macie odgórnie... Ni jū ichi Ayako, Hyaku Aruka, Nana jū hachi Sion.

-Mi pasuje.

-Jeśli jest odgórnie, to musi być. - mruknął najwyższy.

Białowłosa wzruszyła ramionami.

-Dobra... ale jaka wiocha go organizuje? - zapytała czerwonowłosa i uśmiechnęła się uroczo.

-Konoha... i wiesz, że te sztuczki na mnie nie działają... żadne z nas nie ma uczuć... więc sobie oszczędź... - mruknął przyglądając się swojej misji.

-Już nawet się nie mogę do ciebie uśmiechnąć Aniki?

Westchnienie... ale nie ze strony Ni tylko Hyaku... wszyscy na nią spojrzeli.

-Co jest młoda? - zapytał Nana jū hachi.

Wzruszyła ramionami, pokazała palcem w stronę wioski deszczu i przytuliła się do ręki Ni jū ichi.

-No już maleńka. Wiesz, że nie dam cię skrzywdzić.

Przewróciła oczami i pociągnęła Ayako i Siona w stronę Konohy.

-No już spokojnie... jeszcze spotkasz tego - cicho szepnęła - tego rudzielca co nas wtedy obserwował.

Oczy Hyaku zabłysły żądzą mordu i niepohamowanego pragnienia rozlewu krwi.

-Hahaha... Spokojnie.

-O czym tak szepczecie? - zapytał Nana jū hachi.

-O niczym ważnym... maleńki.

-Nie nazywaj mnie tak - wrzasnął.
   
Dziewczyna spojrzała na brata.

-Oj maleńki... spokojnie też cie kocham.

-Przestań z tym maleńkim. Jestem wyższy od Ni, a tym bardziej od ciebie!

-Wiesz dobrze, że tego nie zrobię, M A L E Ń K I - przeliterowała - skoro wiem, że doprowadza cię to do szewskiej pasji. - uśmiechnęła się tak słodko, że mogło się zrobić niedobrze.

Hyaku otworzyła usta i włożyła palec do ust udając, że wymiotuje... i poszła dalej jak gdyby nigdy nic, zostawiając oszołomioną dwójkę. 

-Młoda... ty się nigdy nie zmienisz. - powiedziała zrezygnowana dziewczyna.

-Ona nie powinna tak często obserwować ludzi  którzy posiadają uczucia, to jej może zaszkodzić. - powiedział chłopak.

-Oj maleńki... jej nic nie zaszkodzi.

-Jesteś pewna?

-Taa... Nie da się tak łatwo...

Zamyślony.

-Niestety muszę się z tobą zgodzić...

-Zapiszę se normalnie... że w ten dzień się ze mną zgodziłeś, maleńki. 

Chłopak posłał siostrze mordercze spojrzenie i poszedł, manifestując jak bardzo jest obrażony na siostrę.

-Coś czuję, że będzie to niezapomniana misja. - mruknęła do siebie czerwonowłosa.

Przed bramą do Konohy, strażnicy obserwowali przybywających na egzamin genin'ów. Mieli przeczucie, że tegoroczny egzamin przyniesie ze sobą coś niezwykłego.

Przyuważyli dziwną trójkę, wysokiego chłopaka i dwie dziewczyny, pomyśleli, że to dziwne, że są bez sensei'a.

Więc strażnic postanowili się dowiedzieć, czemu przybyli bez swojego mistrza.

Podeszli do nich i się po prostu zapytali.

-Czemu jesteście bez sensei'a? - zapytał jeden ze strażników.

-Ponieważ sensei dostał misję i nie mógł z nami przybyć, proszę pana. - odpowiedziała Ayako.

Aruka pokiwała głową, a Sion spojrzał na nich obojętnie. 

-A z jakiej jesteście wioski? - zapytał drugi.

-Z Iwagakure. - powiedział najwyższy z całej trójki, a Hyaku znów tylko pokiwała głową.

-A ona nie umie mówić? - dopytywał się dalej ten drugi.

-No wie pan co? - złapała się pod boki Ni jū ichi - A podobno ninja z Konohy są dobrze wychowani!

-Tak... tak... to tylko tak z ciekawości.... - zaczął się tłumaczyć.

-Normalnie powiem waszemu Hokage, że jesteście niewychowani. - czerwonowłosa zrobiła naburmuszoną minkę.    
      
-Hehehe... - zaśmiał się nerwowo - przepraszam... nie musisz się denerwować...

-Więc musisz nas zaprowadzić do Hokage, bo trza się zapisać na egzamin... znaczy się potwierdzić przybycie - powiedziała wesoło dziewczyna.

-Niestety nie możemy was tam zaprowadzić... musimy pilnować bramy.

-A nie możecie poprosić kogoś żeby nas tam zaprowadził? - zapytała słodko. - Proszę.

-Oczywiście - ten pierwszy rozejrzał się dookoła. - Sasuke! - zawołał.

-Tak? - podszedł do nich z ponurą miną.

-Zaprowadź tę drużynę do Hokage - rozkazał drugi.

Chłopak spojrzał na nich i stwierdził, że i tak nie ma wyjścia. Bez słowa zaczął kierować się w stronę biura kage.

Aruka spojrzała znacząco na bruneta i pokazała na palcach dwa.

Reszta drużyny pokiwała głowami.
 
Na ten gest w oczach białowłosej pokazały się niebezpieczne iskierki.

-Poczekaj może, co!? Nie idziesz sam! - krzyknęła czerwonowłosa.

Chłopak się nie odezwał. Szedł dalej.

-Bogowie... Co za buc, normalnie. Jeżeli wszyscy tu są tacy to ja dziękuje za egzamin - mruknęła do siebie Ayako.

Rodzeństwo poszło za nim.  

-Nie przejmuj się - powiedział Sion - wszyscy z tymi oczami tak się zachowują.

-Taaaa...

Niedaleko bramy utworzyło się duże zbiegowisko ludzi, które przykuło wzrok Hyaku.

Bez słowa odłączyła się od grupy i tam poszła. Reszta nie zwróciła na to uwagi i poszła dalej.

Po dziesięciu minutach Ayako zapytała się Siona.

-Em... bracie gdzie poszła młoda?

Rozejrzał się dookoła.

-Tu jej nie ma.

-O kurwa... Jestem trupem. - powiedziała załamana dziewczyna.

-Tak. Ni cię zamorduje. - imię starszego brata wymówił ciszej. 

-Pocieszające. - mruknęła - Rusz dupę młody, trza ją znaleźć.

Sasuke odwrócił się w ich stronę.

-Czy ona nie jest na tyle duża, że poradzi sobie sama? - zapytał znudzony - Przecież bierze udział w egzaminie. 

-Nic nie rozumiesz gówniarzu - warknęła Ayako - i raczej nie zrozumiesz. 

-Odłączyła się jakiś czas temu - mruknął - i poszła do jakiegoś sklepu. - wskazał na ludzi idącymi z papierowymi torbami. - Od tego sklepu są dwie drogi. Ty pójdziesz drogą którą tu doszliśmy. - wskazał na czerwonowłosą. - A my tą drugą. Może być?

Dziewczyna kiwnęła głową i szybko pobiegła w stronę z której przyszli.

Rozglądała się w poszukiwaniu młodej. Musiała ją znaleźć. Bo jak nie... to będzie rzeź.

Czerwonowłosa z dużą prędkością w kogoś uderzyła. 

-Gomene. - spojrzała do góry i zobaczyła pornoksiążeczkę.

Tego mi do szczęścia brakowało, pomyślała, pięknie.

Za książeczki wyjrzała szara czupryna.

-Przepraszam, że wpadłam na ciebie. - mruknęła dziewczyna.

-Nie... to ja przepraszam zaczytałem się...

-Na  pewno będziesz mieć siniaczki przeze mnie.

Uniósł brew.  

-No taka rozpędzona na ciebie wpadłam. - zarumieniła się uroczo.

-Hmmm... cóż.... czemu tak pędziłaś... wcześniej cię tu nie widziałem....

-Ponieważ szukam siostry. Razem z nią i bratem na egzamin przyszliśmy.

-Aha.

-Jesteś bardzo rozmowny Hatake. - zaśmiała się perliście.

-Znamy się?

-Jesteś słynny w każdej wiosce! Słynny lustrzanyninja. Kto by cię nie znał?

-Aaa... no... cóż... tak bywa...

-Widzisz sława cię wyprzedza! Ja już nie będę zabierać twojego cennego czasu. - spojrzała na książeczkę i wymownie poruszyła brwiami. - Więc do zobaczenia, Hatake! Na pewno się jeszcze spotkamy.  - uśmiechnęła się uroczo.

Hatake pierwszy raz spotkał taką osobę... Ma coś w sobie... coś innego czego nie dostrzegł u innych.

-Tegoroczny egzamin zapowiada się ciekawie. - powiedział pod nosem i wrócił do czytania.

Dziewczyna biegła szukając siostry. Rozglądała się wszędzie. Pytała ludzi ale nikt jej nie widział.

Ni mnie zabije jak się dowie... Młoda przecież była pod moją "opieką"...

-Gdzie jesteś? - wymruczała cicho.

Po dziesięciu minutach szukania i błądzenia wróciła na miejsce gdzie się rozdzieliła z chłopakami.

Na miejscu nie mogła uwierzyć własnym oczom. Młoda jak by nigdy nic sobie po prostu stała, z papierową torbą w ręce.

-Coś ty se kurna myślała! - wrzasnęła Ayako.

Wzruszyła ramionami i otworzyła torbę, pełną cukierków. 

-Nie mogłaś dać znać, że chcesz cukierki? Ja tunormalnie prawie na zawał zeszłam! 

Białowłosa wzruszyła ramionami i zjadła cukierka.

-Chociaż są smaczne? - zapytał Sion.

Znowu wzruszenie ramion.             

-Eh... dobra chodźmy do tego Kage w końcu, ale bez oddalania się. Zgoda? - zapytała czerwonowłosa.

Hyaku przytaknęła.

Sasuke znowu zaczął kierować się w stronę biura Hokage, a trójka zabójców za nim.

-Ej Malutki, powiedz mi czemu wszystkie kobiety patrzą na Hatake z  takim uwielbieniem - zwróciła się Ayako do Sasuke. - Nie ma w nim nic szczególnego.

Spojrzał na nią dziwnie.

-Cóż jest jednym z bardziej szanowanych shinobi... ale też jednym z bardziej leniwych. - mruknął - I nie nazywaj mnie malutki.

-Haha... oj maluszku nie denerwuj się bo ci się zmarszczki zrobią. 

-Nie przejmuj się mnie też tak nazywa - powiedział Sion.

-Nie moja wina. - dziewczyna się wrednie uśmiechnęła. - Dwie małe jenotki hasały se w Konoha...  

Sion spojrzał na nią morderczym wzrokiem, a Sasuke powiedział. 

-Bądź ponad to... hołota tak ma.

-Mały, zważaj do kogo mówisz. - znalazła się za Sasuke i przycisnęła mu kunai do szyi. 

Wszyscy usłyszeli głośne westchnienie Aruki, a Niju ichi oberwała papierową torbą w głowę.

-Nie pozwalaj sobie Młoda. - warknęła niczym wściekły wilk.

Białowłosa wzruszyła ramionami i poszła tylko sobie znanym kierunku.

-Grr... jeszcze się gówniarzu policzymy, bądźpewien. -  i odeszła w przeciwnym kierunku co Hyaku.

-...I się na siebie obraziły... - mruknął Sion. - I co teraz?    

-Bo ja wiem? - powiedział Uchiha.    

-To twoja wina! Więc przyprowadź tu Aruke, a ja pójdę po Ayako... - kończąc zdanie uznał, że to jednak bardzo zły pomysł.

Sasuke spojrzał na chłopaka, wzruszył ramionami i poszedł w stronę gdzie się udała białowłosa.

Tym czasem Ni ju ichi postanowiła poszukać jakiś wartościowych zwojów z informacjami. Poszła w stronę archiwum.

-Znalazłem cię! - krzyknął Nana ju hachi.

-Nie przeszkadzaj mi młody.

-Ni pewnie już wie, że zostawiłaś Aruke bez nadzoru - nie zwrócił uwagi na ton siostry. 

-I co z tego!? - warknęła - Jeśli masz z tym problem to jej poszukaj!

-Ty zawsze pakujesz się w kłopoty....

-To ciekawe jakie, bo sobie nie przypominam. Won do Hyaku!

-Tylko jest mały problem... nie wiem gdzie jest.

-Nie mój problem. Won mi stąd.

Spojrzał na biuro Hokage.

-Tylko nie zapomnij nas zameldować.

Poszedł.

Dziewczyna długo spokoju nie miała bo obok niej pojawił się Hokage i Hatake. Przechadzali się i rozmawiali się o tegorocznym egzaminie.

-Przepraszam, Hokage-sama.

-Co się stało? - zapytał trzeci.

-Przepraszam, że przerywam rozmowę z... -spojrzała na Kakashiego - ... Hatake ale chciałam zameldować drużynę z Iwa gakure na egzamin.

Trzeci wyjął listę z rękawa.

-Dobrze... nazwiska... albo imiona.

-Ayako, Aruka, Sion.

-Aaaaa... Aya.... Ayako - mruczał pod nosem. - Mam!

-Znalazłaś już swoje rodzeństwo? - zapytał Hatake.

-Tak, ale się pokłóciliśmy. - zrobiła smutną minkę.             

-To nie dobrze, - wtrącił Hokage - drużyna powinna trzymać się razem.

-No czasem tak jest Hokage-sama, że rodzeństwo się kłóci.

-Ach ta dzisiejsza młodzież... - pokręcił głową i poszedł.

Szarowłosy został z dziewczyną.

-Który to twój raz na egzaminie?

-Pierwszy. A co?

-Tak z ciekawość pytam.

-Będziesz egzaminatorem? - zapytała czerwonowłosa z nadzieją.

-Nie. Mam tu swoją drużynę.

-A jaka ona jest?

-Ciekawa.

-No... ale jesteś!

Tym czasem w innej części wioski.

Białowłosa dziewczyna szła przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie. 

Znalazła się w mało uczęszczanej części wioski.

Przed nią stanął chłopak o czerwonych włosach i czymś dużym na plecach.

Chłopak patrzył na nią z chęcią unicestwienia, a ona z obojętną miną zajadała cukierki. Podniósł rękę a piasek zaczął lecieć w stronę białowłosej. 

Hyaku przyjrzała się z zaciekawieniem temu nietypowemu zjawisku.

Piasek zaczął oplatać jej nogi i coraz mocniej się zaciskać. I nagle piasek przestał się poruszać i opadł na ziemię.

Zdziwił się... jego piasek nigdy nie zawiódł.Spojrzał w czerwone oczy dziewczyny. Nie dostrzegł w nich żadnych uczuć. Pustka. I nic więcej. 

-Jesteś jak ja! - zaśmiał się psychopatycznie.

Dziewczyna odwróciła się żeby odejść.

-Nie tak prędko. - posłał w jej stronę kolejnypiaskowy atak, a gdy dotykał już celu, opadł na ziemię.

Tymczasem pojawili się Sasuke i Sion.

-Co tu się dzieje? - warknął Uchiha.

Sion spojrzał na siostrę.

-Jesteś spokojna?

Dziewczyna wzruszyła ramionami  dalej jadła słodycze. Sion odetchnął z ulgą.

Sasuke nadal nie rozumiał czemu oni się tak o nią martwią. Przyjrzał się czerwonowłosemu, a on obserwował Aruke z psychopatycznym uśmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top