Rozdział 5
Hokage przechadzał się po wieży szukając białowłosej dziewczyny. Znalazł ją siedzącą na balkonie, skrytą w cieniu.
-Witaj Aruka-chan. - staruszek się szczerze uśmiechnął.
Dziewczyna kiwnęła głową na powianie.
-Mogę się dosiąść?
Wzruszyła ramionami.
-Widzę, że u was w wiosce stawiacie na szybkość, w wykonywaniu misji.
Zastanowiła się i wzruszyła ramionami.
-Pomyślałem sobie - staruszek uśmiechnął się życzliwe - że zaproponuje twojej siostrze, żeby została tu. W mojej wiosce. Nie chcę, patrzeć jak biednemu Kakashi'emu pęka serce, po rozstaniu z nią...
Hyaku spojrzała na Hokage...
-Oczywiście razem z wami. Widać, że się o was martwi.
Białowłosa się zastanowiła... uśmiechnęła się wrednie w myślach, wyciągnęła kartkę i na pisała na niej, że Ayako i najstarszy brat są dla nich jak rodzice, chodź czasem im to nie wychodzi.
-To musi być, dla niej ciężkie w tak młodym wieku, przejąć na siebie taki obowiązki. - zamyślił się... teraz był pewien, że musi sprawić, żeby ona i Hatake byli razem.
Hyaku wzruszyła ramionami i napisała na odwrocie karki, że nigdy się nie skarży.
-Niesamowite! Rzadko się spotyka tak młodą osobę, żeby była tak dojrzała.
Dziewczyna z największą powagą pokiwała głową pokazując, że zgadza się z Hokage.
-Co powiesz, żebym zaprowadził cię do niej?
Hyaku wstała i wygładziła ubrania. Była bardzo ciekawa co Hokage powie Ni ju ichi.
Chwilę później byli już w pokoju gdzie znajdowała się reszta rodzeństwa oraz Hatake. Staruszek bez wahania podszedł do Ayako.
-Drogie dziecko, muszę z tobą o czymś porozmawiać.
Dziewczyna się zdziwiła.
-O co chodzi szanowny Hokage-sama? Czy Młoda czymś pana uraziła? - spojrzała na siostrę srogim wzrokiem.
-Nie skąd... porozmawialiśmy sobie szczerze.
Na twarzy czerwonowłosej malował się istny szok.
-Przecież ona się do nikogo nie odzywa... - powiedział równie zszokowany Sion.
Ayako obawiała się, co z tego mogło wyniknąć.
-To znaczy ja mówiłem, ona pisała na kartce.
Hyaku usiadła obok brata i zaczęła przyglądać się rozmawiającym.
-Więc, co Hokage chciał mi powiedzieć?
-Zacznę od pytania. Czy masz więcej rodzeństwa?
-No tak... jeden starszy i jeden młodszy brat... Nie rozumiem do czego Hokage zmierza.
-Nie macie rodziców prawda? Tak mi Aruka powiedziała.
-Emm... - czerwonowłosa nie wiedziała co odpowiedzieć.
-Rozumiem, że... - nie zwrócił uwagi, że Ayako nic nie odpowiedziała - jesteś dla swojego młodeszgo rodzeństwa jak matka.
Dziewczyna patrzyła na Hokage z miną "co ty pierdzielisz stary dziadzie".
-Raczej nie... - próbowała się wykręcić.
-Nie zaprzeczaj twoja postawa jest godna podziwu. - powiedział - Wiem, że wychowanie nastolatków jest bardzo trudne, więc dam ci parę rad.
Pierwszy raz można było zobaczy załamaną Ni ju ichi.
-Ale Hokage nie musi nic mówić... - spojrzała wściekłym wzrokiem na Aruka, a ta tyko wzruszyła ramionami.
-Zacznę od tego, że z nastolatkiem nie należy się kłócić, bo będzie tylko gorzej.
-Naprawdę Hokage nie musi się nami kłopotać. - Starała się mówić spokojnie lecz już traciła cierpliwość.
-Nie, nie... czuję, że to mój obowiązek... - kontynuował - wiem, że dzieci w takim wieku - wskazał na Aruke i Siona. - nie lubią reguł.
Dziewczyna spojrzała na swoje rodzeństwo wiedziała, że Hokage szybko nie skończy.
-Ale dlaczego Hokage się nami tak przejmuje... Nie jesteśmy z pana wioski. Nie musi pan naprawdę...
Uśmiechnął się szczerze. Już się miał odezwać, ale pojawił się odział ANBU.
Pierwszy raz w życiu Ayako ucieszyła się na widok tych kretynów.
-Hokage-sama jesteś potrzebny... - zawiesił głos - i ty Kakashi-san...
-No nie zbieracie mi Kakshi'ego - powiedziała smutnym głosem. - A z wami policzę się potem. - syknęła do rodzeństwa.
-Ale ja w tym interesu nie miałem. - powiedział Sion.
-Ale i tak ci się oberwie.
-No już mamusiu... złość piękności szkodzi. - powiedział z wrednym uśmiechem.
-Zabije was gnojki. - wysyczała cicho, a z jej włosów strzeliła elektryczność.
Hokage, ANBU i Kakashi wyszli.
Aruka pstryknęła palcami i wszystkie kamery wysiadły, Sion złapał Hyaku za ramię i powiedział:
-Jinton: Uwolnienie prędkości. - oboje zniknęli.
Wściekły ryk poniósł się po całej wieży.
Ryk był porównywalny do ryku wściekłego Kyubi'ego.
Czerwonowłosa przyzwała koty które miały znaleźć jej rodzeństwo, a sama powoli przemierzała korytarze wyglądając niczym żywa pochodnia z dodatkiem elektryczności.
-Młoda... gdzie sie teraz schowamy?
Hyaku wzruszyła ramionami.
-Coś ty sobie myślała?
Znowu wzruszenie.
-Taaa... to jest twoja odpowiedź na wszystko. - mruknął. - Jak ją teraz uspokoić? - mruknął sam do siebie. - A może przeniesiemy jej gniew na kogoś innego? - zapytał i spojrzał na siostrę. - Ty nabroiłaś, więc ty zrobisz tak - zaczął - znajdziesz tych gości z Suny, zaczniesz walczyć. Ja poszukam Ni ju ichi, gdy będziemy już blisko ty się rozpłaczesz... proste?
Hyaku pokazała na siebie palcem, przetarła oczy rękami i spojrzała na brata jak na idiotę.
Przed Ni ju ichi pokazał się Nana ju hach.
-Tu jesteś gnojku! - wrzasnęła.
-Złap mnie jeśli potrafisz - pokazał jej język i zaczął uciekać.
To rozwścieczyło na dobre czerwonowłosą. Ruszyła za nim.
W innym miejscu. Hyaku zobaczyła trójkę z Suny i wyszła z ukrycia.
-To ona! - pokazał na nią palcem Kankuro.
Gaara od razu zaatakował piaskiem dziewczynę, ta od niechcenia robiła uniki.
Blondynka się roześmiała.
-Takie maleństwo cie rozłożyło na łopatki?
-Nie śmiej się... używała techniki Gaary.
-To nie możliwe... wiesz o tym. - mruknęła blondynka.
-Wiem co widziałem.
Białowłosa w pewnej chwili zatrzymała się i pozwoliła by piasek zranił ją w policzek.
-Widzisz ona jest słaba!
Nagle z korytarza obok wybiegł jej brat.
-Co ty robisz? - krzyknął - Becz! Już!
Dziewczyna westchnęła, usiadła na podłodze jak małe dziecko i zastanowiła się jak się płacze.
Po sekundzie zastanowienia wzięła trochę piasku z ziemi i wsypała go sobie do oczu... łzy zaczęły same lecieć.
Zrobiła smutną minkę i zaczęła chlipać.
Trójka z Suny nic nie rozumiała.
Ayako wyjrzała za zakrętu jak nocny koszmar i zwolniła swój krok. Zobaczyła płaczącą Hyaku i poklepującego ją po plecach brata oraz drużynę z piasku.
-Co tu się kurwa dzieje! - spojrzała na rodzeństwo, a potem na robaki z Suny.
-To ich wina. - powiedział szybko Sion i wskazał palcem na robaczki.
Takiej aury obecna drużyna z wioski piasku nigdy nie czuła.
-Dokładniej gówniarzu. Powiedz co tu zaszło. - przekręciła głowę, aż słychać było trzask kości.
-Ta trójka zaatakowała Aruke i ją zranili zobacz na jej biedny policzek -mówił Sion.
-Ah tak śmieli moją malutką siostrzyczkę zaatakować poza oficjalnymi walkami -mówiła to cichym wręcz mrożącym krew w żyłach głosem dobrze słyszalnym odwracając sie powoli do drużyny z Suny z mściwym uśmiechem -Więc i ja sobie na to pozwolę dając wam dobrą lekcje życia że z silniejszymi nie warto zaczynać bo można zginąć młodo.
Wykonała jedną ze swoich ulubionych technik bez używania jakich kolwiek pieczęci pochwyciła trójkę młodziaków wielką lodową łapą która przypominała wręcz łapę jakieś potwornej bestii.
Temari, Kankuro i Garra patrzyli na to oniemiali nie dość że ta łapa przypominała trochę te które używał ich młodszy brat z tą różnicą że była lodowa i miała pazury.
-Czy teraz macie mi coś do powiedzenia czy dalej będziecie milczeć? -powiedziała jeszcze spokojnym głosem lecz gdy nie usłyszała odpowiedzi ryknęła na nich powtórnie powtarzając swe pytanie po czym dodała - Wolicie zdychać w ciszy jakie to smutne kocham słyszeć krzyki agonii moich ofiar - jej oczy przypominały teraz ślepia jakieś kociej bestii która jest uwięziona w ciele człowieka.
-O co ci chodzi jesteś jakaś nienormalna!- krzyczał lalkarz - Myśmy nic jej nie zrobili!
-Nie łżyj ty nędzna kreaturo! - warknęła kierując swe przerażające ślipia na niego uśmiechając sie już paskudnie ukazując chłopakowi swe przerażające kły które mogły konkurować z uzębieniem niejednego drapieżnego zwierzęcia. - I to był twój błąd chłopczyku nazywając mnie osobą nienormalną.
Kochała się pławić w strachu innych w ich nędznych błaganiach o życie bez jakiego kol wiek ruchu lodowa łapa sama zmiażdżyła chłoptasia łamiąc mu kości tak że trzask ich był słyszalny w całym korytarzu. Oczy czerwonowłosej emanowały żądzą krwi i obłędem.
Białowłosa starła łzy patrząc krzywo na brata marszcząc do tego brwi wstała szybko i oplotła siostrę w pasie przytulając się do niej przez kontakt fizyczny jaki powstał zaczęła wysysać jej chakre osłabiając ją powoli .
-Nadal jesteś taki odważny śmieciu? - wysyczała wściekle.
Aruka mocniej przytuliła Ayako w końcu za bardzo straciła kontrole nad sobą a to nie było ani w ich wcześniej ustalonym planie ani tym bardziej na rękę...Tym bardziej gdy wiadomość dojdzie do Ni całą trójka mogła spodziewać się własnej rychłej śmierci.
Krwisto włosa gdy skończyła z marionetkarzem odwróciła swe przerażające oblicze do blondynki, która krzyczała z bólu i przerażenia ponieważ teraz ona odczuwała gniew dziewczyny przed sobą na własnej skórze. Gdy łapa połamała kości dziewczynie która teraz płaciła za głupotę brata mógł się nie odzywać a tak przez tego kretyna są narażeni na taki niewyobrażalny ból.
-To zostałeś tylko ty - powiedziała z dziką satysfakcją malującą się jej na twarzy rzucając siostrą Garry o ziemie z całych sił i spojrzała mu w oczy.
Czerwonowłosy patrzył na to zimno nie było mu żal jego nic niewartego rodzeństwa ale wewnętrznie cieszył się że spotkał kolejnego silnego przeciwnika którego będzie mógł zmiażdżyć.
- Śmiało - powiedział wypranym z emocji głosem.
-Oh jaki bohater - wypluła te słowa z takim niesmakiem i jadem w głosie jednocześnie co było zadziwiające.
-Zaraz spalisz swoją siostrunie. - wysyczał.
Ni ju ichi oplotła lodowymi pnączami swoje rodzeństwo i odsunęła od siebie.
-Z waszą dwójką policzę się potem... - wysyczała Ayako.
Czerwonowłosa stworzyła jeszcze trzy lodowe ręce i wszystkie cztery posłała w stronę Garry. Każda z nich złapała chłopaka za jedną z kończyn.
-PORA TO KOŃCZYĆ!!! - wrzasnęła obłąkana dziewczyna.
-Moja droga młodsza siostro, - zwrócił się do Aruki Sion - czy mogłabyś coś zrobić? A nie przyglądać się? - zero reakcji - Przypomnę ci, że...
Lodowe pnącza wokół Hyaku znikły.
-Nie mogłaś tak od razu? - mruknął zirytowany chłopak.
Białowłosa podeszła ukradkiem do siostry, złapała ją za ramię, a chakra czerwonowłosej zaczęła się uspokajać i robiło się jej coraz mniej...
Lodowe ręce zaczęły się kruszyć, aż całkowicie się rozpadły.
Po niedługim czasie Hyaku wyssała prawie całą chakre z czerwonowłosej która straciła przytomność padając na drewnianą posadzkę korytarza.Na miejsce zdarzenia przybyli AMBU z Hokage oraz senseiowie czterech drużyn z konohy: Asuma ,Gai ,Kurenai oraz Kakashi. Dostrzegli poturbowanych shinobi z Suny którym pomagał Sion oraz nieprzytomną dziewczynę na kolanach Aruki.
- Co tu sie stało? -zagrzmiał Sarutobi patrząc to "pobojowisko''.
-Wyszła mała wymiana zdań - mruknął chłopak zerkając na " siostry''.
-Na małą wymianę zdań raczej to nie wygląda- dodał kąśliwie Asuma,po czym klepnął szarowłosego dając mu sygnał że powinien się pewną czerwonowłosą nieprzytomną osóbką zająć.
-Po prostu Aruka wdała się w dyskusje z nimi... im jej zdanie się nie podobało i ją zranili...a jak wiadomo Anee- tu spojrzał na Ayako- bardzo przejmuje się stanem zdrowia młodej więc to spowodowało kolejną dyskusje i oto kolejne skutki kolejnej wymiany zdań między czwórką - wzruszył ramionami z westchnięciem.
Kakashi podszedł do Aruki by zabrać Ayako na ręce lecz Hyaku posłała mu mordercze spojrzenie ,po czym sie odsunął patrząc przejęty na Ayako wyczuł u niej a raczej nie wyczuł u niej jej chakry.
-Aruka-chan - Hokage zwrócił się do białowłosej -Pozwól by to Kakashi się nią zajął dobrze?
Ta pokręciła przecząco głową.
-Tak będzie najlepiej drogie dziecko - powiedział kładąc jej dłoń na ramieniu.
Dziewczyna spojrzała groźnie na wszystkich zebranych i podniosłą nieprzytomną siostrę.
Reszta patrzyła w szoku na tą niepozorną białowłosą dziewczynkę która właśnie uniosła na pewno cięższą od siebie dziewczynę.
W cieniu całą sytuacje obserwował pewien shinobi analizując wszystko co tutaj zobaczył, postanowił przekazać je swojemu mistrzowi znikając w chmurze dymu uśmiechał się paskudnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top