Rozdział 3
Sasuke przygotował broń, w razie jakby czerwonowłosy zaatakował.
Białowłosa dziewczyna odwróciła się i podeszła do barta.
Czerwonowłosy nie miał zamiaru się poddać.
-Zabije cię. - krzyknął z psychopatycznym uśmiechem.
Znowu użył swojej techniki, ale dziewczyna i jej brat zniknęli.
Popadł w obłęd za wszelką cenę ją zbije....
Prze-teleportowali się do swojej siostry, która myszkowała w archiwum.
-Co się stało? - zapytała nie podnosząc wzroku z nad tekstu.
-Nic. - powiedział chłopak. - Tylko ktoś ją podrywał. - posłał kuksańca siostrze.
-A przeżył?
-Nom... Nasza mała Hyaku jest całkowicie spokojna... Aż dziwne... - zastanowił się. - Pokaż te cukierki co w nich jest? - wyrwał papierową torebkę siostrze.
-I co tam jest? - zapytała czerwonowłosa.
-Cukierki z serdecznika*...
-Mocne... czy ci ludzie w ogóle wiedzą jak on działa?
-Wydaje mi się, że nie...
Czerwonooka odebrała swoje słodycze.
-W sumie zjadłabym lizaka. Młody skocz po parę! - Ni ju ichi machnęła na brata łapką.
-A co ja jestem? Twój niewolnik?
-No wiesz... Co ja poradzę, że lubię cię wykorzystywać. - i dodała pod nosem. - szkoda, że seksualnie się nie da... ale tak bywa.
Chłopak odsunął się od siostry o dwa kroki.
-Co się odsuwasz. Hehehe.
-Wiesz co... ja lepiej pójdę po te lizaki...
-A może... - podeszła do niego i położyła dłoń na rozporku. - Masz ochotę się zabawić? Co młody? - jej oczy błysnęły żądzą.
-Nie! Już mnie nie ma! Cześć. -zniknął.
-Uch... Każdy od mnie ucieka. - zaszlochała. - Hya-chan, co ze mną nie tak? - westchnęła teatralnie.
Hyaku zakręciła palcem przy głowie, pokazując, że jej siostra jest świrnięta i podała czerwonowłosej cukierka.
-No dzięki, na ciebie zawsze można liczyć. A właśnie mam plan, ale to jak niewolnik wróci.
Białowłosa przechyliła głowę na bok.
-Mam zamiar rozruszać dzisiejsze towarzystwo. Musisz mi pomóc.
Przechyliła głowę na drugie ramie, zjadła resztę cukierków i wykrzywiła twarz w czymś w podobnym do uśmiechu.
Tymczasem chłopak wrócił z lizakami i stanął na wszelki wypadek za młodszą siostrą.
-Ej no, ja nie gryzę...mocno- uśmiechnęła sie lubieżnie do chłopaka -młody no.
-Wolałbym usłyszeć, że wcale nie gryziesz... - Hyaku spojrzała na brata przez ramie i pokazała ostre kły, chłopak zamrugał. - Przy tobie nie czuję się wcale bezpieczniej...
Czerwonooka prychnęła i zabrała lizaka.
-Słuchać mnie! - momentalnie spojrzeli na krwistowłosą. - Macie mnie kryć przed Hokage i resztą. Mam zamiar wykraść informacje i zasiać trochę paniki w tej nudnej wiosce. - wykrzywiła usta w krzywym uśmiechu.
-Kiedy?
-Dzisiaj w nocy.
Hyaku pokręciła głową, sprzeciwiając się.
-Wiesz dobrze, że Hokage ma zwoje co mnie interesują. Już mam na nie kupca.
Wzruszyła ramionami.
-Pytam ponownie. Będziecie mnie kryć?
-A mamy inne wyjście? - zapytał chłopak.
-No wiesz... Mogę olać kupca i zająć się tobą...
-Będę cię kryć. - powiedział szybko.
-Hya-chan?
Złe spojrzenie i skinienie głową.
-Cudownie! Za to ci kupie dużo cukierków... a co do ciebie braciszku...
-Nic od ciebie nie chce. - przerwał jej.
-Ależ to nie ty masz chcieć, tylko ja.
-Hyaku ratuj. - zaskomlał jak zbity pies.
-Hyaku się nie wysługuj bo to nie ładnie. - podeszła i klepnęła go w pośladki. - Bój się nocy.
-Ja się nią nie wysługuję. Tylko proszę o pomoc. - odskoczył - Więc jak? Pomożesz?
Dziewczyna wyciągnęła otwartą rękę w stronę brata.
-Jak chcesz mieć spokój, znajdź mi faceta.
Spojrzał na nią wilkiem.
-A mało jest ich w tej wiosce?
-Nie patrz tak na mnie bo się podniecę... a w tedy będziesz mieć problem. A co do facetów... to nie ma.
-Co cię dzisiaj opętało? - prawie krzyknął.
Hyaku spojrzała z zamyśleniem na siostrę.
-Ależ nic. - oblizała usta.
Białowłosa westchnęła i pierwszy raz od bardzo dawna uderzyła siostrę w twarz.
-Zemszczę się za to uderzenie. - wypluła krew.
Dziewczyna wzruszyła ramionami i podeszła do półki. Złapała jakąś teczkę i zaczęła czytać.
-Młody daj mi swoją maskę.
Chłopka podał maskę siostrze na długim patyku.
Czerwonowłosa założyła maskę, wykonała osiem znaków i jej strój się zmienił.
-Dobra kryjcie mnie i nie wychylać się. - powiedziała i zniknęła.
Członek ANBU z Kiri przemieszczał się błyskawicznie po budynkach. Kierował się do biura Hokage.
Dostał się tam bez problemu dzięki technice przemiany w dym. Zdemolował cały gabinet i odnalazł zwoje które go interesowały oraz zapamiętał odpowiedzi na pierwszy etap egzaminu. Po czym wyskoczył przez okno rozbijając szybę.
Ninja z Kiri przemieszczał się dachami podpalając od czasu do czasu budynki jedną z technik ognia.
Obok niego nagle pojawiła się szara czupryna i niebieski rozbłysk światła.
Zrobił salto w tył unikając napastnika, ANBU nie został żeby walczyć, lecz biegł dalej.
Szarowłosy pobiegł za nim. Musiał. To był jego obowiązek.
-STÓJ! - krzyknął.
Ninja posłał w jego stronę kulę ognia i zniknął.
Szarowłosy znalazł tylko maskę po napastniku.
Owy ninja pojawił się w pokoju który dzielił z rodzeństwem.
Zobaczyła siedzącą na podłodze siostrę z mapą, a obok niej kolona przybyłej.
-Dobra. Jestem. - zmieniła swoje ubrania na koszulkę nocną. - Młoda jest mały problem.
Hyaku spojrzała na siostrę, a klon zniknął.
-Emm... Hya-chan powiedz mi czemu ja tak ciągle do siebie Hatake tak przyciągam? Cooo? - zrobiła załamaną minę.
Hyaku wyjęła kartkę i coś na niej nabazgrała, przyjrzała się swojemu dziełu i podała siostrze.
"Gdzie maska"
-Eeee... właśnie to jest ten problem... po drodze gdzieś mi się zawieruszyła, jak biegłam. Zaraz wam coś pokarze. Yume no jutsu. - wykonała kilka pieczęci i pokazując im odpowiedzi na test i kilka innych przydatnych informacji swoimi oczyma.
Hyaku zablokowała przepływ myśli, nie pozwalając przepływać dalszym informacją i poszła spać.
-No dzięki młoda. - powiedziała Ayako. - O co jej chodzi?
-Wydaje mi się, że Ni pouczał ją, że nie wolno chodzić na łatwiznę. - powiedział Sion.
-Eejjj... Nana ju hachi, może dokończymy to zaczęliśmy w archiwum?
Zbliżyła się czerwonowłosa, kładąc rękę na rozporku spodni błękitnowłosego.
-Zjedz se lizaka, a mnie daj spokój. - powiedział zirytowany i podszedł do stolika.
-No, ej... Cu robisz? - podreptała za nim.
-Ulepszam technikę hybrydy.
-A co cię wzięło na ulepszanie?
-Chodzi mi o to, żeby przy odtwarzaniu organów zadawać mniej bólu.
-Eh... ty i te twoje medyczne wywody i techniki.
-Spadaj... - wymruczał. - pierwotnie miała ona łączyć różne organizmy ze sobą...
-Zastanawiam się tylko czy Kakashi mnie nie znajdzie.
Chłopak przerócił oczami.
-Raczej nie, bo widział jak idziesz z nami do motelu.
-A mówił coś do was. - zapytała z nadzieją.
-Nie. Chyba się wystraszył miny Hyaku.
-No co ty on się wystraszył? - zapytała ze zdziwieniem.
-Chyba, wiesz jak to siostra posyła innym te złe spojrzenia.
-Jestem ciekawa jak jutro będą się ninja z Konohy zachowywać po tych maluteńkich zniszczeniach.
-Raczej się nie dowiesz, bo jutro rano jest egzamin.
-Ale wiesz, że jutro trzeba tam dotrzeć. Ne? Więc zobaczymy co nieco.
Spojrzał na siostrę.
-Jesteśmy dwie minuty od akademii.
-Kto ten motel wybrał!? CO?!
-Został polecony.
-A ja takie ładne podpalenia zrobiłam... i tego nie pokarze mojej małej siostrzyczce.
Wzruszył ramionami.
-Idź spać. Chcę jeszcze popracować, a ty mi przeszkadzasz.
-No wiesz. - oburzyła się. - Ja nigdy nie przeszkadzam.
Tymczasem Hokage zebrał tajne zebranie w tajnym pomieszczeniu.
-Mgła zaprzecza, że wysłała do nas swoje odziały - powiedział Danzo.
-Więc kto twoim zdaniem za tym stoi? - zapytał Sarutobi.
-Jakiś zbieg. - Chociaż miał na myśli dziewczynę z Wioski Krwi, lecz ta informacja jest zbyt cenna, żeby ją ujawniać.
-Masz kogoś konkretnego na myśli?
-Niestety nie.
-Kakashi, walczyłeś z nim. Jakie przydatne informacje zdobyłeś? - zapytał Hokage.
-Używał technik ognia, ale miał tę maskę. - położył rzecz na biurku - i nie przejął się moją obecnością... - po chwili dodał - albo kogokolwiek innego.
Hokage wziął maskę i zaczął ją obracać w rękach.
-Coś jeszcze?
-Nie nic, Hokage-sama.
-Ciekawe czy tu się jeszcze pojawi... - wymruczał trzeci.
Hatake wzruszył ramionami.
Po skończonej rozmowie Danzo oddalił się.
W pomieszczeniu zostali Hatake i Hokage.
-Właśnie Kakashi-kun, zauważyłem, że jedna z uczestniczek egzaminu cie zainteresowała. - uśmiechnął się staruszek.
Siwowłosy spojrzał na przełożonego.
-Niestety muszę już iść. Pilne sprawy organizacyjne mnie wzywają... nie mogę się spóźnić. - zniknął w chmurze dymu.
Staruszek tylko się roześmiał, chciał, żeby chłopak się ustatkował i był szczęśliwy.
Nastał świt. Wszystkie osoby chcące wziąć udział w egzaminie na chunina, już szykowały swoją broń.
Szarowłosy postanowił odwiedzić drużynę z Iwy, miał nadzieję zobaczyć tą uroczą czerwonowłosą dziewczynę.
Zapukał do drzwi pokoju motelowego, w którym się znajdowali, ale nikt mu nie odpowiedział.
Zapukał znowu.
-Hyaku! Otwórz drzwi! - krzyknęła Ayako.
Hatake usłyszał huk i krzyk Czerwonowłosej.
-No dzięki! Już... Już idę!
Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła Ayako w skąpej koszuli nocnej.
Kopiujący ninja spojrzał na skąpy stój dziewczyny, po czym się speszył.
-Co się stało, Kakashi-san?
-Pomyślałem, że... - miał mały problem, żeby wymyślić jakąś wiarygodną wymówkę. - Eeee... Nie znasz za bardzo okolicy... eee... więc pomyślałem.... że... eee... bym ci pokazał gdzie ty są najlepsze śniadania. - wydukał.
-To świetny pomysł! Miło, że o mnie pamiętałeś! - uśmiechnęła się uroczo. - Wejdź. Muszę się tylko przebrać i możemy iść.
Poszła w głąb pokoju. Gdy Kakashi wszedł do pomieszczenia, zobaczył wszędzie porozrzucane kartki z notatkami... i Aruke śpiącą na łóżku poskręcaną niczym kot oraz Siona śpiącego na podłodze, przytulającego poduszkę.
-Wybacz za ten bałagan. - powiedziała zarumieniona czerwonowłosa.
-Nic się nie stało. Gdzieś już coś takiego widziałem...
-Tak? A gdzie?
-Hmmm.... chyba w mojej drużynie.
Dziewczyna nie przejmując się obecnością mężczyzny, zdjęła koszulę i założyła biustonosz oraz resztę ubioru.
-Możemy już iść. - odwróciła się do niego i niewinnie się uśmiechnęła.
Szarowłosy patrzył na nią oniemiały.
-Coś się stało? - Ayako podeszła do Kakashiego i położyła łapkę na jego czole. - Jesteś cały rozpalony. Może jesteś chory? - zrobiła zatroskaną minę.
-Nic mi nie jest... Chodźmy już... Za dwie godziny... jest egzamin więc trzeba się pośpieszyć.
-No dobrze chodźmy. - chwytając mężczyznę pod rękę, uśmiechnęła się radośnie.
Wyszli razem na zatłoczone uliczki Konohy. Ludzie patrzyli na to zjawisko zdziwieni. Wszyscy zadawali sobie pytanie, czy nie mają halucynacji? W końcu to nie codzienny widok.
Asum, Iruka i Gaj, widząc Kakashiego w takim towarzystwie, zdawali się nie dowierzać temu co widz, w końcu szarowłosy zazwyczaj nie rozmawia z kobietami, ani nie wychodził z nimi na randki, zawsze na pierwszym planie były jego porno książeczki.
-Kakashi-san, musimy zawrócić, nie wzięłam ze sobą pieniędzy. - uśmiechnęła się zakłopotana - Przepraszam za te utrudnienia.
Tymczasem po wiosce przechadzał się Hokage. Trzeci zobaczył parę stojącą i rozmawiającą obok restauracji. Z ciekawości poszedł do nich.
Dziewczyna czekała na reakcję partnera.
-Nie martw się zapłacę.
-Nie chcę cię na nic naciągać.
-To żaden problem.
-Ale nie chcę, żebyś potem o mnie źle myślał. - zrobiła smutną minkę.
Oboje nie zauważyli, że Hokage się do nich zbliżył.
-A czemu miał bym? O prostu chodźmy. - złapał ją za rękę i pociągnął do restauracji.
-Dobrze. - uśmiechnęła się radośnie.
-Witajcie Kakashi, Ayako. Co za zbieg okoliczności. Czyż nie?
Oboje odwrócili się w stronę głosu.
-Hokage-sama, miło mi pana widzieć.
-I wzajemnie. A gdzie twoje rodzeństwo? Nie będą wam przeszkadzać?
-Oh... proszę się nie martwić, śpią. Bardzo się zdenerwowali egzaminem i mieli problem by zasnąć, więc im trochę pomogłam.
-Ah to dobrze. Miłej zabawy. Tylko się nie spóźnij na egzamin.
-Dobrze. Mając takiego przewodnika na pewno się nie spóźnię.
Hokage spojrzał sceptycznie na Hatake.
-Miejmy nadzieję, że nie. - mruknął i poszedł w swoją stronę.
-Kakashi-san, czy Hokage-sama coś insynuował?
-Mam nadzieję, że nie. Idziemy?
-Dziękuję, za tyle, życzliwości Kakashi-san. - przytuliła go i pocałowała w policzek, po czym weszła do restauracji.
Szarowłosy stał jak sparaliżowany dopóki Asuma nie klepnął go w plecy.
-Idź, nie pozwól jej czekać. - wykrzyknął mu do ucha.
-Niech Siła Młodości będzie z tobą! - krzyknął Gai.
Kakashi wszedł do restauracji. Para gawędziła sobie podczas wspólnego posiłku tracąc poczucie czasu.
Nagle białowłosa dziewczyna wpadła do restauracji jak małe tornado.
-Ooo... imoto-chan. Coś się stało? - zapytała Ayako.
Aruka wyjęła zegarek z kieszeni i rzuciła w twarz siostrze.
-Au! Mogłabyś być bardziej delikatna, wiesz?! - spojrzała na zegarek. - Oj faktycznie! Wybacz Kakshi-san, ale muszę uciekać. - ucałował mężczyznę w policzek, chwyciwszy imoto-chan za rękę wybiegła z restauracji.
***********************
*ziółka na uspokojenie
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top