teatr

jest jakoś zimniej, kiedy nie ma Cię obok

jest jakoś trudniej, kiedy nie słyszę Twojego śmiechu

jest jakoś nijak, kiedy nie mogę w Tobie odpocząć

nie chcę czuć tylko Twojego wzroku na sobie.

chcę czuć Twoje opuszki palców na swojej chłodnej, szorstkiej skórze

chcę czuć Twój uśmiech na swoich spierzchniętych, popękanych wargach

obiecuję być Twą strażniczką, muzą, ukojeniem i wytchnieniem

zagrasz więc zatem w mojej niedługiej sztuce, zwanej Doczesność? proszę

tylko kilka aktów, jeśliś łaskaw

trzymam dla Ciebie główną rolę, bądź pewien

tylko pamiętaj, żeby wejść po cichu...,

przedstawienie trwa. x

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top