21.

Przyjście tutaj nie było dobrym pomysłem.

Nie mogłem znaleźć naszych rodziców. Naruto nawet nie próbował. Rozejrzał się tylko raz w prawo, później w lewo, machnął ręką, rzucił swoje rzeczy na ręcznik i pobiegł w stronę przypadkowych ludzi, by zagrać z nimi w siatkówkę.

Zostałem sam.

To oczywiście bzdura.

Naruto zniknął, ale poważnie zatroszczył się o to, by moje oczy nie zgubiły kształtu jego sylwetki. Paraduje zaledwie kilkanaście metrów ode mnie, biega za piłką, jakby był opętany, wydaje z siebie dziwne okrzyki i śmieje się w głos, szczerząc zęby do każdego, kto ma ochotę na niego patrzeć. Jest bez koszulki, jego ramiona prężą się przy każdym kroku i to tylko nowy rodzaj tortury, któremu jestem poddawany.

To tylko wspomnienia wypuszczone na wolność przez nieostrożną dłoń.

To tylko śmierć z tęsknoty przyszła po mnie wcześniej.

Naruto od zawsze ze szczególną troską podchodzi do wyglądu własnego ciała. Dba o każdą partię mięśni, powtarza setki ćwiczeń, których nazw nie pamiętam, wykonuje całą masę skomplikowanych serii i właściwie jest dumny z tego, jak wygląda. W szkole był tym, któremu nigdy nie zdarzyło się zapomnieć stroju sportowego.

Jego wygląd jest bez zarzutu.

Właściwie jest idealny. Idealnie skrojony, ze smukłymi ramionami i rozbudowaną klatką piersiową, o oliwkowej cerze i oczach w kolorze świeżych siniaków. Tacy ludzie nie powinni istnieć, ale on z jakiegoś powodu ma się bardzo dobrze. Nie przejmuje się tym, że właśnie pozbawia kogoś tchu, że niegrzecznie jest prężyć muskuły, gdy oczy innych bawią się w reportaż.

Właśnie z tego powodu ja nie mam się dobrze. Jestem osobistym reporterem Naruto i nie potrafię odwrócić od niego wzroku.

Siedzę na ręczniku w kolorze braku koloru. Moje nogi są sztywno zgięte w kolanach. Łokcie nienaturalnie wsparte o uda. W rękach trzymam książkę, którą mógłbym czytać nawet do góry nogami, bo i tak nic nie rozumiem. Bo gramatyka spakowała części mowy i wybrała się na przedwczesne wakacje.

W efekcie pozbawiono mnie wymówki dla oczu.

W efekcie jestem świadom Naruto bardziej niż kiedykolwiek i czuję się tak, jakbym cofnął się w przeszłość. Przede mną leżą kasety rodziców, a ja jestem dzieckiem, które ze wstrzymanym oddechem przegląda nagrania i modli się, by nie zostać przyłapanym. Jestem wzorowo czujny. Doskonale wiem, na ile mogę sobie pozwolić, by nie zostać nakrytym, a mimo to nie opuszcza mnie pewne uczucie. Przeświadczenie, że jestem tylko biernym obserwatorem, że jeśli się nie ruszę, na zawsze zostanę w tym pokoju.

Ugrzęznę w miejscu.

Do mojej dyspozycji zostaną tylko cudze okruchy życia uwiecznione na starych kasetach.

Przegapię moment pobudki.

Przegapię wszystkie momenty.

Może już tak się stało.

Ponieważ gdy unoszę głowę, widzę szeroki uśmiech Naruto, który nie jest przeznaczony dla mnie. Widzę jego radość i wiem, że nie jestem jej częścią. Słyszę jego śmiech i staje się udręczony, bo to nie ja jestem jego przyczyną. Nie mam pozwolenia na przywłaszczenie żadnej z tych sytuacji. W zasadzie powinienem trafić do więzienia za to, ile razy przetrzymywałem go w swojej głowie bez pytania. Powinienem oddać się w ręce policji i byłoby po problemie.

Tylko że wtedy znowu odnajduje go wzrokiem i dopada mnie myśl, że może bycie przyłapanym nie byłoby takie złe. Może zapoczątkowałoby zdarzenia, których sam nie mam odwagi wprawić w ruch, bo jestem tchórzem.

Może tak naprawdę nigdy nie pogodziłem się z tym, że to koniec.

Może tak naprawdę kiedy myślę o końcu, uciekam się do przekłamań.

Może wciąż czekam na odpowiednią wymówkę.


Ale Naruto na mnie nie patrzy. 


Wiem, że takie krótkie notki za wiele nie zmieniają i raczej nie wciągają fabularnie, ale osobiście lubię czasami wrzucić taki skrawek myśli Sasuke, bo dzięki nim dochodzimy do większych sytuacji, są jak nitki, które musimy rozplątać. Trochę też pokazują, jak Sasuke zaczyna się zmieniać, w jakim kierunku to wszystko się toczy. To, co teraz będzie się dziać, to mój ulubiony moment. Sasuke trochę mięknie (co będzie też widać w następnym rozdziale, który może mi się uda wrzucić dzisiaj jak dobrze pójdzie). Także mam nadzieję, że i wam nie przeszkadzają takie krótkie rozdziały, a już na pewno was nie irytują : (

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top