14.
Nigdy nie sądziłem, że granie w chowanego z własnymi emocjami może być takie trudne.
Ukrywam się w różnych pokojach. Tych zbudowanych dla ignorancji, ale też tych przeznaczonych dla zobojętnienia, złości, niedowierzania. Zawsze trafiam gdzieś, nigdy jednak nie pozostaje w jednym miejscu na długo, zbyt przerażony, że zostanę przyłapany przez nadzieje, której tak staram się czmychnąć.
Problem leży w tym, że nie mogę przed nią uciec.
Natykam się na nią w korytarzach. Dostrzegam ją przez szczeliny drzwi. Widzę jak ukrywa się pod deskami podłóg, jak znika pod łóżkiem. Łapie mnie za kostki, gdy przechodzę obok. Wpada na mnie, gdy robię się zbyt czujny.
Obserwuje mnie w każdej sekundzie.
Minucie.
Godzinie.
Jej oczy są jak kamery. Gotowe, by nie przegapić niczego.
Lewo. Prawo.
Uciekam dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top