❌wielki mały [110]❌

Ciężkie chmury kołują nad miastem...

Chyba było coś takiego. Nie pamiętał. Ale w tej chwili właściwie niewiele pamiętał, tylko kawałek piosenki i to, że za tymi drzewami powinno być miasto. Nie pamiętał nawet, jak nazwać fakt, że z nieba zaczęła kąpać woda.

Wiedział, że musi sprowadzić pomoc, że miasto powinno być za tym lasem, ale ten nie chciał się skończyć. Miał wrażenie, że przeszedł dopiero jakieś pół metra, a Hania zdąży umrzeć, zanim on w ogóle dojdzie do połowy tego cholernego lasu.

A ona nie mogła zginąć.

I był gotów ją uratować, choćby sam miał się przy tym wykrwawić.

W końcu był jej to winien. Sama go przecież kiedyś uratowała.

❌❌❌

Mam nadzieję, że da się to czytać xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top