❌przebudzenie wiosny [115]❌
Powietrze wpadające przez otwarte na oścież okno miało zapach wiosny. Rozgrzewającej się ziemi, nieśmiało zieleniejącej się trawy, wody. Woń ta jak zwykle pojawiła się znienacka i zauważył ją dopiero teraz.
Kiedy odwrócony plecam od zapachu wiśni w czekoladzie, ze zdumieniem przyglądał się zagubionemu na ich parapecie motylowi.
Spojrzał na burzę czarnych loków, za którymi gdzieś znajdowała się jej twarz, i delikatnie dotknął ramienia.
— Zobacz, wiosna przyszła.
Otulone boskim zapachem, nagie ciało poruszyło się leniwie i niechętnie obróciło w stronę okna.
— Nie spodziewałam się jej.
— Jej się nigdy nikt nie spodziewa — odparł, patrząc z uwielbieniem w jej twarz pokrytą delikatną siecią zmarszek, a potem ostrożnie pocałował jej pełne, smakujące papierosem usta.
Wiosna zdecydowanie mogła jeszcze poczekać.
❌❌❌
Właściwie mały erotyk. Znów bardzo uroczy, ale nie potrafię inaczej pisać miłości z długim stażem 💛
Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza xd
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top