❌Majka [120]❌

Nieskazitelne, maleńkie śnieżynki tańczyły na wietrze, rozbłyskując w świetle latarni. Wyglądały, jak brokat, który czasami Majka rozsypywała w pokoju.

Mała miała nazajutrz urodziny i miał nadzieję, że prezent, po który specjalnie pojechał do miasta powiatowego, jej się spodoba.

Skręcił w polną drogę i silny podmuch natychmiast rzucił mu garść śniegu prosto w twarz. Wolną ręką mocniej zaciągnął czapkę na uszy, a drugą silniej zacisnął na uszach torby, w której znajdowało się pięknie zapakowane pudełko.

Do domu było już niedaleko, nawet widział rozświetlone, kuchenne okno. Jego matka musiała wciąż coś robić.

Westchnął ciężko i raz jeszcze powtórzył w głowie słowa lekarza Majki.

"Glejak mózgu. Zostało jej zaledwie parę miesięcy."

Dlatego właśnie chciał, żeby te urodziny były dla niej najlepsze w życiu.

❌❌❌

Po długiej przerwie (dwa miesiące 😲) wreszcie wracam z miniaturką. Ktoś się cieszy? xd

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top