❌cywilizowany świat [291]❌
Tam tam tam tatarataratam
Może to rzeczywiście była ich wina. W końcu stali na środku chodnika. Ale to przecież jeszcze nie oznaczało, że ktoś może tak po prostu bezczelnie ich trącać.
Pierwszego chama zignorował i po prostu mocniej wtulił się w Małą, mrucząc w jej kurtkę "Cywilizowany świat" z taką pogardą i nienawiścią, że aż zadrżała.
Tam tam tam tatarataratam
Ale następny już ich popchnął. Cholerny dresiarz z bandą kumpli. Już miał zacząć go wyzywać, kiedy napluł Małej prosto w twarz. Myślał, że go zabije.
Rzucił mu się do gardła i, chociaż był o wiele niższy i drobniejszy, wyprowadził wspaniały cios i złamał mu nos. Chyba. W każdym razie dres upadł na ziemię z twarzą umazaną krwią, a na niego rzucili się jego koledzy. Nie miał szans. W końcu dziś był sam.
Tam tam tam tatarataratam
Ocknął się chwilę po tym, jak zniknęli w którejś ciemnej uliczce, zostawiając go na chodniku z Małą u boku.
Objął ją delikatnie, kiedy pochyliła się nad nim ze łzami w oczach. W końcu nie było tak źle. Z trudem podnieśli się z ziemi, a ona wtuliła się w jego ciężką od ćwieków skórzaną kurtkę, wytarła nos w podniosły, ideologiczny napis i spojrzała na niego swoimi cudownymi oczami.
Znów objął ją mocno, zapominając o całym świecie. Liczyła się już tylko ona i to, jak bardzo ją kochał. Nawet na środku warszawskiego chodnika. Pośród głosów obcych ludzi. Z zaschniętą krwią pod nosem i obitymi żebrami. W akompaniamencie śmiechów.
— Tam tam tam tatarataratam — zanuciła cicho, obejmując go mocno.
Tam tam tam tatarataratam
— Tam tam tam tatarataratam — dołączył do niej, jakby chciał tym wyrazić, jak bardzo ją kocha. Bo kochał ją. Nad życie.
Tam tam tam tatarataratam
Tam tam tam tatarataratam
Tam tam tam tatarataratam
Tam tam tam tatarataratam
❌songfik do "Skóry", bo kocham ten kawałek❌
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top