❌cynamon [110]❌

W ciemności panującej w pokoju nie widział nic oprócz białej smugi pudrowego blasku księżyca, która zapodziała się na dywanie, i czerwonego pobłysku cyfrowego zegarka na swojej szafce nocnej.

Nie musiał jednak nic widzieć, bo pod palcami doskonale czuł fakturę jej skóry, kilka zgrubień pieprzyków, kiedy gładził jej ramię, i szorstki materiał bandaża mniej więcej w połowie odległości między łokciem a barkiem.

Był na siebie naprawdę wściekły, że tak bardzo ją naraził i obiecał sobie, że już nigdy nie wyśle jej samej do żadnej roboty.

W końcu i tak za daleko to zaszło.

Pocałował delikatnie miejsce, z którego wyciągnięto kulę i znów skrył twarz w jej lokach.

— Cholera, kocham cię, Rachelo...

❌❌❌

Nwm, to imię kojarzy mi się z zapachem cynamonu

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top