8 x
"Wreszcie zrozumiałam, co to znaczy ból. Ból to wcale nie znaczy dostać lanie, aż się mdleje. Ani nie znaczy rozciąć sobie stopę odłamkiem szkła tak, że lekarz musi ją zszywać. Ból zaczyna się dopiero wtedy, kiedy boli nas calutkie serce i zdaje się nam, że zaraz przez to umrzemy, i na dodatek nie możemy nikomu zdradzić naszego sekretu. Ból sprawia, że nie chce nam się ruszać ani ręką, ani nogą ani nawet przekręcić głowy na poduszce."
Moje oczy, stały się większe, a serce przestało wydawać równomierny rytm.
Niall otrzeźwiał w jednej sekundzie widząc mój stan. Nie wiem, czy to co powiedział, było przez alkohol, czy przez jego zmienną naturę. Miałam wrażenie, że Ethan mnie zobaczył, a jego uśmiech przyprawił mnie o mdłości.
Blondyn skierował wzrok za moim i zmarszczył brwi.
-Ethan? - zapytał jakby sam siebie. To oni się znali? Moje przerażenie rosło.
-Aria, chodź- Troy złapał mnie za rękę i chciał stąd wyprowadzić.
Nie miałam nic przeciwko, ale nie rozumiałam co się dzieje. Oni go znali?
Niall spojrzał ostatni raz w moje oczy i podszedł , pewnym krokiem w stronę bruneta.
-Troy, co się dzieje?! - byłam zdenerwowana. -Skąd Niall go zna?
-On...on robi z nim interesy - powiedział wahając się.
-Jakie?
-To nie twoja sprawa - warknął zły.
-A ty skąd go niby znasz co ? - zapytał chcąc zrzucić winę na mnie. Nie wiedział, że trafił w mój słaby punkt.
-Nie znam go -skłamałam.
-Kłamiesz - powiedział wsadzając mnie do samochodu.
-Masz zamiar prowadzić?! - byłam oburzona, on pił !
-Tak? A co mam zamiar robić, siadając za kierownicą co? - jego humor nie był zbyt przyjazny, jak i w tym momencie, nastawienie do mnie.
-Wiesz, chciałabym jeszcze pożyć, w przeciwieństwie do ciebie - założyłam ręce na piersi i odwróciłam od niego wzrok.
Chłopak dostał wiadomość i odpalił samochód.
-Zawiozę cię do Nialla.
-Po co? Nie chcę do niego jechać !
-Wybacz, ale nie obchodzi mnie w tej chwili, czego chcesz.
Nie rozumiem jak można być takim dupkiem. Po co mam jechać do blondyna? Nie chcę z nim spędzać czasu. Niech zaprosi swoją koleżankę od plastikalizmu.
Prychnęłam w duchu. Miałam zacząć żyć normalnie, a tu co ? Zjawia się znikąd Ethan i wszyscy zdają się go znać. A ja, jak zwykle stanę się nic nie wartą Arią, którą każdy może pomiatać. Moje szklane oczy, obserwowały widok za oknem, znałam go, przecież Niall mieszkał niedaleko dziadków. Ciekawe czy mieszkał sam? Samochód zatrzymał się pod domem, który nie był duży. Był średni, jasne kolory i zero kwiatów.
-Wysiadaj - skwitował oschle Troy.
Nie odezwałam się, tylko zrobiłam to, o co mógłby swoją drogą mnie poprosić. Zabawne.
Skierował się do wejścia uprzednio zamykając samochód i wyciągnął klucze.
-Skąd masz klucze do Nialla? - zapytałam unosząc brew.
Chłopak nie odpowiedział, jakby sama moja obecność, doprowadzała go do szału. Czy oni, tu są wszyscy tacy ?
Otworzył drzwi przepuszczając mnie pierwszą, dżentelmen.
Ciemne panele i jasne ściany. To przykuło moją uwagę, od razu po wejściu do mieszkania. Meble były popielate lub białe. Chłopak z pewnością, nie był biedny. Kuchnia była mała lecz przestronna wychodząca prost do pokoju dziennego, w którym stała duża sofa i wielki telewizor. Stolik do kawy był dość nietypowy, czarny we wzory guzików od pada konsoli. Usiadłam niepewnie na kanapie i czekałam, aż chłopak coś powie, ale nic nie wydobyło się z jego ust.
-Więc, kiedy przyjdzie Niall - zapytałam przerywając ciszę. Chłopak siedział w kuchni robiąc coś na telefonie.
-Niedługo - mruknął nie zawracając sobie, mną głowy. Usłyszałam otwieranie drzwi, więc pewnie to "niedługo" nastąpiło teraz. Szatyn podszedł do drzwi i chyba żegnał się z blondynem. Ma zamiar zostawić mnie tu samą, z nim ?
Drzwi ponownie zaskrzypiały zwiastując wyjście chłopaka. Blond czupryna mignęła mi przed oczami i jego rozbrajający uśmiech. Miałam się dziś dobrze bawić, ale moje szczęście zawsze musi mieć ujemny wynik.
Posmutniałam, nie wiem co chodzi blondynowi po głowie. Miałam go poznać, a na razie co wychodzi mi najlepiej, to strach i łzy. Nie mogę bać się, przez całe życie, że coś mi się stanie, albo ktoś znów zrobi mi krzywdę.
-Dlaczego tu jestem? - postanowiłam się odezwać. Niall nalewał coś do szklanek, jednak nic nie odpowiedział.
-Dlaczego mnie ignorujecie? - zapytałam bliska płaczu, nie nie teraz.
-Nie ignorujemy cię.
Chłopak podszedł z napojami stawiając je na stoliku. Usiadł obok mnie, uważnie mi się przyglądając.
-Skąd go znasz - nie bawił się w podchody, tylko przeszedł do rzeczy.
-Kogo? - udawałam głupią.
-Nie wkurwiaj mnie Aria, dobrze wiesz kogo - jego wzrok był zimny. Pasował do jego błękitnych oczu.
-Nie znam go.
-Chcesz mi wmówić, że to nie jego się tak przestraszyłaś?
Jednak zauważył .
-Ja...
Jego wzrok był rozpraszający. Denerwowałam się. Nie mogę powiedzieć mu prawdy. Jeszcze nie teraz, kiedy będę znała go lepiej.
-Był moim chłopakiem - wycedziłam z obrzydzeniem przez zęby.
Irlandczyk był zdziwiony, jednak tylko przez chwilę. Nie spodziewał się tego.
-Chłopakiem? - uniósł brwi nie dowierzając.
-Tak, czego nie rozumiesz? - byłam zła.
-Po prostu, on...kurwa wiesz kim on jest?
-Jeżeli powiem, że niesamowitym dupkiem i chamem, to chyba będzie za mało.
-Kurewsko mnie wkurwiasz - powiedział i przejechał dłonią po włosach.
-On jest dilerem, który czerpie przyjemność z ludzkiej krzywdy.
Zawsze wiedziałam, że Ethan nie jest ze mną szczery. To by tłumaczyło to co mi zrobił. Tom też musiał być dilerem?
Milczałam przez chwilę.
-Więc czemu robisz z nim interesy?
-Nie powinno cię to obchodzić - powiedział i chwycił napój, którym okazała się być wódka.
-Miałam cię poznać - powiedziałam jeszcze bardziej go denerwując.
-To jest już wścibstwo. Ty też nie mówisz mi wszystkiego.
-Tak, niby czego?
-Że Tom, nie żyje - powiedział zły przybliżając się w moją stronę.
-I, że to ty go zabiłaś - dodał a mi zrobiło się słabo. Jak on tak mógł. Bez zastanowienia spoliczkowałam go, czego chłopak kompletnie się nie spodziewał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top