15 x


-Siedź cicho - szepnął blondyn i próbował opanować chichot. I to miałam być cicho, dobre sobie. 

-Gdzie on jest - powiedział zły, głęboki męski głos. 

-Nie wiem, przed chwilą tu był. Gówniarz się z nami bawi.  

Nie wiedziałam co zrobił Luke? Przecież zawsze był miłym i grzecznym chłopakiem. 

Gdy kroki oddaliły się, spojrzałam zdezorientowana na Luke'a.

Wracaliśmy późnym wieczorem od Lottie, gdy naglę Luke spojrzał za siebie i zaczął uciekać. Były wtedy wakacje.

-Kto to był? Nie brzmiał zbyt przyjaźnie - powiedziałam lekko spanikowana. 

-Spokojnie, są nie groźni - powiedział, a jego twarz znalazł się przy mojej. 

Spojrzał na moje usta, a ciało przycisnął mocniej do ceglanej ściany. 

Spojrzał w moje oczy i lekko się uśmiechnął. Uważałam Luke tylko i wyłącznie za przyjaciela. Nikogo innego. Dlatego szybko odsunęłam się od niego i kiwnęłam głową w stronę ulicy. 

-Powinniśmy wracać- powiedziałam zmieszana. 


Nadal patrzyłam na blondyna z niedowierzaniem i zdziwieniem. Wyglądał inaczej.

Czarny kolczyk w wardze dodawał mu grozy, a niegdyś grzywka opadająca luźno na czoło, była w górze. Jego postawa stała się bardziej męska, a ubiór rockowy. 

Co on tu robił? 

Nasze spojrzenia zblokowały się. 

Chłopak wyglądał jakby zobaczył ducha. Uchyliłam lekko usta, a blondyn zrobił to samo. Gdyby ktoś spojrzał na to zboku, pomyślał by sobie coś głupiego. Zamrugał kilka razy, chcąc upewnić się, że nie ma zwidów. 

Zaczął kierować się powoli w stronę baru.

-A-aria? - spytał nadal będąc w szoku. 

-Luke? Co ty tutaj robisz? - zapytałam.

-Mógłbym spytać cię o to samo  - naglę wyraz jego twarzy zmienił się na wściekły.

-Dlaczego tak zniknęłaś do cholery?! Martwiłem się o ciebie - powiedział z wyrzutem, patrząc mi w oczy. 

-Wybacz, ja...ja musiałam. Co u mojej mamy? - zapytałam.

-Nie rozmawiasz z nią ?- był bardziej niż zaskoczony. 

Pokiwałam przecząco głową. 

-Z nikim nie rozmawiam...nawet z Lottie - na wspomnienie przyjaciółki zrobiło mi się smutno. 

Luke przełknął głośno ślinę i rozejrzał się dookoła. Coś go trapiło. 

-Z twoją mamą wszystko w porządku. Taylor to nadal kutas, a Mark i Ethan wyjechali - powiedział patrząc na moją reakcję. 

-Wiem - uśmiechnęłam się krzywo. 

-Chciałam od nich uciec, ale mnie znaleźli. Są tu. - powiedziałam cicho. 

-Wiem - powiedział - Dlatego tu jestem.

-Co? 

-Nie ważne. Szukam również Lottie. Kilka dni po twoim wyjeździe zniknęła. 

-Kiedy przyjechałeś ?

-Dzisiaj.

-Masz się gdzie zatrzymać? - zapytałam . Nadal kochałam Luke jak przyjaciela. Zszokowało mnie zniknięcie Lottie. 

-Nie, zostanę w jakimś hotelu, czy coś. 

Przez chwilę się wahałam czy to zaproponować. 

-Możesz zostać u moich dziadków- powiedziałam nieśmiało.

Blondyn spojrzał na mnie z błyskiem w oczach. 

-Jesteś pewna? 

-Tak, Luke nie uciekałam od was...tylko od tego całego gówna.

-Wiem, śmierć Toma również mną wstrząsnęła - wydawało mi się, że blondyn udaje smutek. 

-Nie uciekałam tylko od tego - miałam na myśli gwałt. 

Chłopak był zdezorientowany. Nie wiem czy to nadal ten sam Luke. 

-Nie ważne. Chcesz coś do picia? - zapytałam zmieniając temat. 

-Tak, margarite - powiedział, a ja lekko się zaśmiałam. 

-No co? - udawał oburzenie. 

-Nic, jesteś taki dziewczęcy Luke.

-Czy ty coś insynuujesz ? - zapytał a ja zdziwiona jego znajomością takich słów zaśmiałam się.

-Nie. Jak wiele mnie ominęło ?

-Wiele - powiedział chytrze, ale i smutno. 


                                                                                   ***

Otworzyłam cicho drzwi mieszkania i wślizgnęłam się cicho ciągnąc dawnego przyjaciela za sobą. 

-Jesteś pewna - zapytał szeptem, a ja wywróciłam oczami. 

-Tak, chodź - pociągnęłam go prosto do mojego pokoju. 

Usiadł na łóżku i zaczął mi się przyglądać. 

-Co? Mam coś na twarzy - zapytała szukając lusterka.

-Nie...wyładniałaś - powiedział i lekko się uśmiechnął. 

-Dziękuję, a ty w końcu przypominasz faceta - oboje się zaśmialiśmy. 

Usiadłam obok niego. 

-Luke, mogę ci ufać? - zapytałam poważnie chłopaka. 

-Oczywiście, zawsze mogłaś nic się nie zmieniło. Stara przyjaźni nie rdzewieje - powiedział dodając mi otuchy.

-Wiesz..czuję się, jakbyśmy nigdy się nie rozstali. 

-Ja też, ale martwię się o Lottie. Nie daje znaku życia. 

Zmarszczyłam brwi i coś sobie przypomniałam. 

 -On jest taki gorący - powiedziała upita blondynka.

-Kto? - zaśmiałam się. Była to ta sama impreza, na której Mark mnie zaczepił. 

-Lukee! - pisnęła.

-Hemmo ? Oszalałaś? Przecież to dzieciuch - sapnęłam, a Lott, uderzyła mnie w ramię. 

-Wiedziałeś, że się w tobie kochała? 

-Tak. - uniosłam brwi. 

-I..? 

-Powiedziała mi o tym, dzień przed zniknięciem. Powiedziałem jej, że nic z tego nie będzie i, że...w moim sercu, już ktoś jest. I pozostanie, choćby nie wiem jak mnie zranił. 

-Znam ją? 

-Oh tak bardzo dobrze - powiedział uśmiechając się. 

-Luke...Ethan i Mark...oni zrobili mi straszną krzywdę - powiedziałam bliska płaczu. 

Chłopak spiął się i spojrzał na mnie. 

-Jaką? 

-Mark...on mnie zgwałcił. Wszystko z Ethanem nagrali...gdy Tom się o tym dowiedział, po prostu nie wytrzymał i... -załamałam się i zaczęłam płakać. Luke przygarnął mnie do siebie ramieniem i mocno przytulił. 

-...i Ethan on miał broń...to wszystko moja wina -powiedziałam winna. Taka była prawda. To była moja wina. 

-Nie mów tak. To niczyja wina. Ethan i Mark zawsze byli skurwielami. Próbowałem cię przed nimi ostrzec. 

-Wiem i przepraszam, byłam zaślepiona. Powiedziałeś mi o tym zbyt późno. Pamiętasz imprezę wakacyjną? 

Chłopak skinął głową. 

-Pamiętam, że Lottie powiedziała mi, wtedy, że jesteś gorący - zaśmiałam się.

Luke krzywo się uśmiechnął. Coś go męczyło. 

-Myślę, że była na mnie wtedy zła.

-Dlaczego? 

-Bo słyszała, jak mówię Ashton'owi, że TY jesteś gorąca - powiedział skrępowany, a mnie zatkało. 

Chciałam coś odpowiedzieć, ale dźwięk wiadomości zakłócił ciszę między nami.

Przeprosiłam blondyna i wyciągnęłam telefon. 


Od; Nieznany 

Co masz takiego w sobie, skoro każdy chce cię mieć. Nawet ON x E.

Zmarszczyłam brwi. Teraz już całkiem się pogubiłam. 

Stałam i tępo patrzyłam w telefon. Poczułam na szyi oddech blondyna. 

Przeczytał na głos wiadomość i zmarszczył brwi. 

Kim może być E? Skoro to nie Ethan, nikt inny nie wpada mi do głowy. To nie może być Niall. Jest jeszcze Troy i Mia, ale oni mnie przecież nie znają. 

-Wiesz kto to? - zapytał mnie Luke, z obawą w głosie. 

-Nie - odpowiedziałam załamana. 

-Za to ja chyba wiem.  

Moje oczy zrobiły się większe, gdy Hemmings to powiedział. Zrobiło mi się słabo. 


____________________________

Jak wrażenia i przemyślenia? Dalej sądzicie, że to Luke? 

Czy Luke ma dobre intencje, no i co z Niallem. 

Co z tym wszystkim ma zaginiona Lottie? 

Czekam na komentarze  xx 

Czytasz=komentujesz.

Zapraszam również na moje nowe opowiadanie pt. "He's Kinda Hot" Francisco Lachowski :) 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top