10 x
(...) nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie...
Otworzyłam szeroko oczy. Moje ciało było całe roztrzęsione i spocone. To był tylko sen...cholernie realny. Leżałam w swoim łóżku przykładając dłoń do czoła. Tom nadal, był martwy, a zdjęcie Nialla, Toma i Ethana nie miało prawa bytu. Po tym jak uderzyłam blondyna, wstałam szybko wychodząc, chłopak nie odezwał się ani słowem. Nie miał prawa oskarżać mnie, o coś czego nie zrobiłam. To Ethan go zabił, tylko i wyłącznie on. Czułam, że ten sen miał jakiś głębszy sens, czułam na policzku dużą dłoń blondyna, jakby to zdarzyło się na prawdę, jego pełne wargi i ten rzadki zapach. Westchnęłam głęboko. To było zbyt realistyczne, niewyobrażalne, jego coraz to nowe mylące oblicza. To wszystko przez stres. Pojawienie się mojego byłego chłopaka, wcale nie sprawia, że skaczę z radości. Mam ochotę zniknąć jak wtedy.
Wstałam powoli z łóżka i podeszłam do okna. Ulice pogrążone w mroku, oświetlane jedynie słabymi światłami latarni. Oparłam dłonie o parapet i spuściłam głowę. Miałam zacząć nowe życie, a tym czasem Ethan bawi się, w najlepsze widząc jak trzęsę się ze strachu. Jeżeli znów pozwoli komuś mnie zgwałcić? Może to być Troy, Chris a może nawet Niall. Pokręciłam głową wyrzucając te chore myśli. Tak na prawdę, nie czułabym smutku gdyby Taylor, rzeczywiście nie żył. Po tym co mnie spotkało...
Telefon wydał sygnał, a ja mimowolnie się wzdrygnęłam.
Zmarszczyłam brwi, kto o tej godzinie może do mnie pisać? Wątpię by blondyn wykazał skruchę i mnie przeprosił. Na cuda nie liczę.
od: Nieznany
Myślisz, że pozbędziesz się mnie tak łatwo? Nie tak szybko suko, wylądujesz tam gdzie twój brat :)) x E.
Moje oczy zaszkliły się, a oddech zastygł w klatce, zupełnie jakby ktoś zadał mi cios w mostek. Nie mogłam złapać oddechu.
Usłyszałam kroki, które rozlegały się na korytarzu. Drzwi od mojego pokoju uchyliły się, a w nich stanął zaspany dziadek.
-Dlaczego nie śpisz? - zapytał zmartwiony.
-Zapomniałam przestawić budzika w telefonie - powiedziałam machając telefonem. Gdy miałam nocne zmiany, był niezbędny. Wymusiłam sztuczny uśmiech.
-A ty dlaczego nie śpisz dziadku?
-Margaret, wsypuje zbyt wiele cukru, do mojej herbaty - zaśmiał się ponuro.
Podszedł do mnie siadając na łóżku. Przypatrywał się mojej mizernej twarzy. Zmarszczki w kąciku jego oczu, zdradzały, że się uśmiechał.
-Jesteś taka podobna do matki - powiedział głaszcząc mnie po policzku.
Spuściłam wzrok. Kochałam ją, tak mocno, ale gdy poznała tego...Taylora, wszystko się zmieniło.
-Nie wróciłaś, tu tylko dlatego, że Tom nie żyje - powiedział stwierdzając.
Pokiwałam przecząco głową.
-Więc dlaczego? - zapytał.
-Ja...- nie wiedziałam czy mam mu powiedzieć.
-...chciałam zacząć od nowa.
-Nie słuchaj Margaret - powiedział naglę, nie naciskając na mnie.
-Nie rozumiem - zmarszczyłam brwi.
-Niall to dobry dzieciak. Pogubił się tylko trochę, w swoim życiu. Zbyt wcześnie musiał dorosnąć.
-Dziadku...chcę go poznać, proszę daj mi tę możliwość. Nie chcę wiedzieć o nim czegoś, co mówią inni. Oczywiście ci wierzę, ale czuję się źle z myślą, że ludzie tak łatwo mogą nas oceniać.
Staruszek chwilę mi się przyglądał. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
-Jesteś najmądrzejsza z nas wszystkich. Zapamiętaj złamani ludzie, kochają całą resztką, która w nich pozostała. Człowiek, który umiera, widzi wszystko dookoła. - powiedział smutno się uśmiechając. Nie dał mi nic powiedzieć, bo wstał i wyszedł. Co mam przez to rozumieć? Kto umiera?
Wielu spośród żyjących zasługuje na śmierć. A niejeden z tych, którzy umierają, zasługuje na życie. Czy możesz ich nim obdarzyć? Nie bądź, więc tak pochopny w ferowaniu wyroków śmierci, nawet bowiem najmądrzejszy nie wszystko wie.*
Przez resztę nocy, nie mogła zasnąć. Wszystko latało po mojej głowie, niczym wiosenny wiatr. Myśli uciekały, gdy zaczynałam odkrywać ich sens, wszystko zaczęło mi się mieszać. Rzeczywistość, wydawała się fałszywa, a sen bardziej realny. Co dziadek miał na myśli, mówiąc, że Niall musiał szybciej dorosnąć?
On jest dojrzały, ja jestem nadal małą, bezbronną dziewczynką, która potrzebuje kogoś, kto będzie ją kochał szczerą miłością.
Przewróciłam się na bok i zamknęłam oczy. Sen wciąż nie nadchodził. Gdy miałam już odejść w objęcia Morfeusza, usłyszałam ryk motoru, za oknem. Wstałam jak poparzona. Pod dom Nialla podjechał czarny motor. Gdy zobaczyłam kto z niego zsiada miałam wrażenie, że zwrócę żołądek. Dlaczego oni wszyscy znają Irlandczyka?
Mark.
To on zsiadł z motoru. Czy na prawdę, chcą aż tak uprzykrzyć mi życie? Dlaczego to spotyka mnie?
______________________
*Tolkien
Mam nadzieję, że trochę was zmyliłam. Mam nadzieję, że nie jesteście źli
? :))) jak wam się podoba ? xx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top