Rozdział 33 - Dotyk I
//Error//
Po pewnym czasie odpuściłam już Fresh'owi.
Razem z Ink'iem oglądaliśmy coś na kanapie.
Po paru minutach mojego surfowania po kanałach usłyszałam..
-Hej Error ,a próbowałaś kiedyś wyleczyć swoją fobie?
Trochę mnie to pytanie zamurowało..
-..Myślałam kiedyś na tym ,ale gdzie ty w jakiś AU znajdziesz psychologa?
-E-
-I NIE nie pójdę do Reapera.
-Czemu?
-Bo nie będę mu się wyżalać.
-Ech..ale to nie-
-Powiedziałam NIE i kropka!
(Autorka: Raczej wykrzyknik (!) )
-...
Na serio..
Ink czasami nie rozumie niektórych rzeczy...
Ech..
Nie poprostu mało wie..
Ech..
-A po za tym da się z tym żyć..
-...
-...
-Skoro nie chcesz z Reaper'go to może ja spróbuję..
-Pffff... heh...ta jasne
-Co w tym śmiesznego?
-Ty mówisz poważnie? Myślałam ,że żartujesz..
-Czemu miałbym z tego żartować?
-...
-Czy to źle ,że chce ci pomóc? - zrobił lekko słodki uśmiech-
-...
Czemu to wydało mi się słodkie?..
Schowałam swoją twarz w szalik (od Inka) na wypadek gdybym miała się zarumienić.
- em-m.. ok..
- Co?
- Ok mogę spróbować.
On tylko jeszcze szczerzej się uśmiechnął. To było jeszcze słodsze..
Chciałabym się dłużej wpatrywać w ten jego uśmiech.
Poczułam ,że się lekko rumienie..
Jeszcze bardziej zakryłam swoją twarz w szaliku..
Wolałam być pewna ,że tego nie zauważy..
-To od czego chcesz zacząć Panie ,,psychologu"?
-Zaczyniemy od prostych rzeczy.-Wysunął prze demną dłoń- Zacznijmy od uścisku.-Uśmiech Inka-
Bez przesady no ,ale dobra..
Podałam Ink'owi dłoń i ją uścisnęłam.
-Brawo szeroku to akurat umiem..
-Skoro to dla ciebie błachostka to pujdziemy dalej.
- Ok. Co teraz mam zrobić?
-Dwie ręce. -zrobił lekko głupawy uśmieszek-
-Em ok? Jak chcesz..
Trzymałam jego dwie ręce..
Nie miałam w tym żadnego problemu.
Nie rozumiem go on myśli ,że mam AŻ taki problem?..
-Mogę czegoś spróbować?
-Jasne!
Nie chcę żeby myślał ,że mam aż taki problem!
Puściłam jego dłonie ,a następnie skietowałam moje dłonie do jego twarzy.
Złapałam go za twarz nie zwracając uwagi na jego reakcję.
-Aż tak wielkiego problemu to ja nie mam..
Zobaczyłam ,że zaczął się rumienić.
Nie no..
Teraz to na 100% jestem cytryną.
Poczułam ,że jego ręce się do mnie zbliżają..
Złapał mnie za tył mojej czaszki i objął ją.
Nie czułam ciarek...
Nie czułam niczego oprócz ciepła...
Czułam jak mój szalik lekko się rozluźnił i widać było moją zarumienioną twarz.
Nasze usta(?) dzieliły centymetry ,aż złączyły się w jeden pocałunek..
Kilka słonych kropel łez spłynęło z moich oczodołów.
Czy właśnie tego chciałam?
...
.....
Czuję się szczęśliwa....
//Ink//
Nasze usta się złączyły ,a ona lekko odwzajemniła pocałunek.
...
To takie przyjemnie...
Ale..Następnie....
CDN
He he wreszcie całus...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top