Epilog
Otarłam kolejną łzę spływającą po moim policzku i zapaliłam znicz poczym ostrożnie postawiłam na nagrobku. Zakręciło mi się w głowie od wpatrywanie w złote litery wygrawerowane na pomniku czując uczucie pustki. Zaczęłam szybciej mrugać, żeby odgonić niechciane łzy..
- Mamusiu, wracajmy! - tupneła nóżką trzylatka na co się uśmiechnęłam pod nosem. - A do ciebie mamo przyjdziemy jutro! - pomachała na co kolejna łza spłynęła mi po policzku.
- Luna, zastanawiam się dlaczego płaczesz nad grobem Jessiki..przecież wyrządziła ci tyle krzywdy. - zapytał zaciekawiony Chris.
- Jessika..wcale nie była aż taka zła, a wybierając życie córki - spojrzałam na małą Holly, która jeszcze nie rozumiała, że jej prawdziwa mama zmarła przy porodzie. - Tylko to potwierdziła. - uśmiechnęłam się przez łzy i całą trójką skierowaliśmy się do auta.
- Lucas z Samanthą przyjadą do nas wieczorem chcą z nami świętować rok bycia razem. - zaśmiał się.
Lucas i Samantha postanowili dać sobie szansę około rok temu..było to bardzo dziwne, ale Christopher wcale nie był zdziwiony i jak się okazało założył się nawet z Maitą - siostrą Lucasa o dwa dolary, że Lucas i Samantha skończą razem..wygrał to.
- Mamo - wtrąciła się Holly, a mi za każdym razem robiło się cieplej na sercu słysząc od niej to piękne słowo. - Skoro dziś przyjdzie wujek Lucas i ciocia Samantha, to ja chcę pobawić się z Maitą, dobra? - bardziej stwierdziła niż zapytała, ale charakter Chrisa i Jessiki, więc nie ma się co dziwić.
- Dobra. - zgodziłam się chociaż i tak mieliśmy w planach poprosić siostrę Lucasa, żeby zajęła się Holly przez kilka godzin.
Kilka miesięcy przed porodem Jessiki..można powiedzieć, że dogadaliśmy się i nikt ani nic nie przepuszczał, że umrze podczas porodu zostawiając po sobie wielką pustkę, ale nie znikła z naszego życia.. zostawiła po sobie piękną córeczkę, za którą dziękuję jej codziennie, bo pokochałam od razu maleństwo.
- O czym myślisz? - zapytał Chris i położył dłoń na moim udzie.
- O tym jak udało nam się w życiu - powiedziałam prawdę. - Jesteśmy młodzi, ale już mamy piękną córeczkę..
- A może niedługo drugą, co? - zagadał i poruszył zabawnie brwiami.
- Skończę studia, to wtedy pomyślimy! - zaśmiałam się.
- Wygraliśmy, to kochanie - podsumował. - Wygrałem walkę z chorobą będąc całkowicie świadomy, że moja miłość do ciebie to nie erotyczne pragnienie tylko prawdziwa, która pokonała wszystkie przeszkody...
Zostaw komentarz jeżeli tego nie zrobiłeś nigdy, to może być twoja ostatnia szansa!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top