37."Co? Christopher, jest w szpitalu?"
Ps. Dziś będzie jeszcze jeden rozdział, albo nawet i dwa tylko, że troszkę później :)
Co macie dziś na obiad? Ja mam zrobić i właśnie nie wiem co pomysły mi się skończyły dodam tylko, że bardzo dużo rzeczy nie lubię i jem tylko mięsko z piersi kurczaka oraz nie lubię kapusty w dodatku praktycznie żadnej zupy nie lubię 😬 tak tak też sobie zadaje pytanie co ja robię na kucharzu skoro praktycznie nic nie lubię 😆
Pov. Christopher
Kiedy tylko weszłem do baru i zobaczyłem Samanthę, która siedziała na zmywaku i płakała, to zdziwiłem się, bo ona zawsze nie okazywała żadnych uczuć i w sumie była z charakteru trochę jak ja.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Cebulę kroje. - odpowiedziała i wytarła mokre od łez policzki.
- Słuchaj jak coś się dzieje i masz jakiś problem, to możesz mu powiedzieć, a ja nie wiem postaram Ci pomóc?
Blondynka wybuchła cichym śmiechem.
- Ty? Christopher Person największy, bezuczuciowy dupek na świecie chcę pomóc?
- Może i jestem dupkiem, ale nie potrafię przejść obojętnie widząc kogoś, a zwłaszcza kobietę, która jest zrozpaczona i najwyraźniej coś ją dręczy, bo nie uwierzę ci, że kroisz cebulę w barze gdzie ludzie przychodzą tylko się napić.
- To dziwne, bo Lunie nie pomogłeś wręcz przeciwnie, bo to przez ciebie jest kozłem ofiarnym w szkole.
- Z Luną, to nie tak jak myślisz. Zresztą nie będę Ci się tłumaczyć wracaj do roboty, a jak nie jesteś w stanie pracować, to szukaj innej pracy.
Po tych słowach odeszłem słysząc jak przeklina pod nosem, ale nie miałem siły dalej się z nią kłócić i po prostu poszedłem do swojego gabinetu gdzie usiadłem na krześle wyciągając z biurka wódkę, żeby po chwili upić sporego łyka i schować z powrotem alkohol.
Przetarłem twarz dłońmi i oparłem się wygodnie na bujanym krześle zamykając oczy. Jestem strasznie zmęczony, bo od kilku dni nie mogę w nocy spać przez ciągły ból głowy, a to nie pomaga mi w skupieniu się, żeby naprawić i przede wszystkim wytłumaczyć Lunie, że to nie ja wysłałem to pierdolone zdjęcie, a z drugiej strony kłótnia z Lucasem, bo nie przypuszczałem, że będzie mi go aż tak brakować.
Kiedy usłyszałem ciche pukanie do drzwi, to otworzyłem oczy, żeby zobaczyć blondynkę, która bez żadnego słowa usiadła na przeciwko mnie i przyglądała mi się bardzo uważnie.
- Słabo wyglądasz. Jesteś strasznie blady i masz podkrążone oczy. Spałeś w ogóle coś?
- Oho panna Samantha Blanco jest miła, więc mów od razu czego chcesz.
- Jak ty mnie dobrze znasz. Potrzebuję dziś wcześniej wyjść.
- Jak bardzo wcześniej?
- Dwie godziny, ale oczywiście odrobie je...kiedyś tam.
Uśmiechnęłem się pod nosem, bo byłem pewny, że ona nigdy nie odrobi tych wszystkich godzin, których ma już naprawdę sporo.
- W porządku.
Po tych słowach dziewczyna zadowolona wstała ze swojego miejsca, ale zanim wyszła jeszcze raz na mnie spojrzała i powiedziała:
- Naprawdę słabo wyglądasz. Powinieneś się przespać...
- Z tobą bardzo chętnie.
Blondynka pokazała mi środkowego palca i wyszła trzaskając drzwiami pod nosem nazywając mnie zwykłym dupkiem myślącym tylko i wyłącznie kutasem...
Trzy godziny później byłem już w domu i siedziałem w różowym pokoju Ley starając się z całych sił nie zasnąć, żeby nie przegapić przyjścia Luny, bo niewyjaśniona sprawa ze zdjęciem nie daje mi spokoju i wkurwia mnie to, że ona wraz z pierdolonym rycerzykiem myślą o mnie najgorzej.
Kiedy w końcu usłyszałem pukanie do drzwi, to zerwałem się z łóżka czego od razu pożałowałem, bo zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to, bo rozmowa z Luną jest najważniejsza.
- Cześć - odezwałem się pierwszy podczas, kiedy dziewczyna uważnie mi się przyglądała. - Zaraz przelecisz mnie tym wzrokiem. - zażartowałem i wpuściłem ją do środka.
- Dobrze się czujesz? - zapytała i ściągneła kurtkę oraz buty, żeby po chwili w bezpiecznej odległości usiąść obok mnie. - Zresztą nie ważne. Przyszłam tylko na chwilę, żeby powiedzieć ci, że ci nie pomogę, bo ja sama wszystko spisałam z internetu, więc musisz o pomoc poprosić kogoś innego.
Po tych słowach wstała z kanapy i poszła z powrotem ubrać buty oraz kurtkę, ale nie zdążyła wyjść, bo już po chwili chwyciłem jej nadgarstek, a ona wkurzona spojrzała na mnie.
- Najpierw musimy sobie coś wyjaśnić.
- Nie mam z tobą nic do wyjaśnienia...
Nie dokończyła, bo przeżuciłem ją przez ramię jak worek ziemniaków i weszłam z nią schodami na górę co było cholernie trudne, bo ona co chwilę wierciła się i biła małymi pięściami w moje plecy.
- Przestań się tak rzucać do kurwy!
- Christopher, puści mnie!
Po tych słowach po prostu rzuciłem ją na łóżko, a dziewczyna patrzyła na mnie z przerażeniem, ale jeszcze większym wkurwieniem.
- Jesteś jakiś spierdolony!
- Zamknij się i słuchaj tego co mam ci do powiedzenia - zaczęłem, ale ona miała najwyraźniej inny plan, bo wstała z łóżka, więc jeszcze raz rzuciłem ją na miękką pościel, a sam usiadłem na nią okrakiem i przygwoździłem jej nadgarstki do zagłówka łóżka i nachyliłem się, żeby mówić prost do jej ucha. - To nie ja wstawiłem to zdjęcie na stronę szkoły, to Jessika. Wiem, że możesz mi w to nie wierzyć, ale uwierz mi, że nie mógłbym Ci tego zrobić nie po tym zajebistym zbliżeniu na imprezie. Tęskniłem za tobą, a ty nie chciałeś ze mną rozmawiać. Obiecuję Ci, że postaram się zmienić, bo nie chcę cię stracić. Potrzebuję cię i tak bardzo przepraszam za bycie chujem i za tą akcję z Jessiką. My nie byliśmy wcale razem po prostu ona przyszła do mnie któregoś wieczoru i po prostu przespałem się z nią parę razy, a potem pomyślałem, że może jak mnie zobaczysz z Jessiką, to będziesz zazdrosna i rzucisz mi się do łóżka, ale chcę, żebyś wiedziała, że pogoniłem już tę sukę. Powiedz, że mi wybaczysz, że będzie jak dawniej. - pocałowałem ją w czoło i spojrzałem na piękną twarz, żeby w jej oczach zobaczyć łzy co kurewsko mnie zabolało.
- Chris, ja...dlaczego nie powiedziałeś mi tego wcześniej? Przecież ja nie...nie mogę.
- Kochanie, czego nie możesz?
- Jestem teraz z Lucasem, rozumiesz?
I te słowa zadziałały na mnie jak bym dostał w pysk dlatego zszedłem z niej, a kiedy wychodziła zapłakana, to pozwoliłem jej na to. Pozwoliłem, bo jak się kogoś lubi, to daje się wolność, prawda?
Pov. Luna
Leżałam skulona na łóżku w ciemnym pokoju z pieprzonymi łzami w oczach próbując wszystkie swoje myśli poukładać w głowie i ogarnąć co się stało dwie godziny temu w domu Chrisa.
Christopher czyli arogancki i bezuczuciowy dupek wyznał mi zwykłej dziewczynie, której od samego początku niszczył życie w szkole miłość i okazało się, że ma uczucia, a ja zamiast olać to wszytko i pójść na trening pływania Lucasa, to siedzę i ryczę jak idiotka, bo nie potrafię uporządkować własnych uczuć tak, żeby nie skrzywdzić ani jednego, ani drugiego.
Jednak, kiedy usłyszałam krzyki dochodzące z dołu, to natychmiast wytarłam rękawem mokre policzki od łez i zbiegłam na dół, żeby po chwili zobaczyć Samanthę siedzącą na podłodze, więc od razu usiadłam obok niej i po prostu się do niej przytuliłam.
- Co się stało? - zapytałam.
- Edward...twój zasrany ojciec, to skończony kutas. - wychlipała.
- Spokojnie przecież nie możesz się denerwować. Zrobię Ci herbatę i porozmawiamy, dobrze?
- Tu nie ma o czym rozmawiać. Luna on mnie wyrzucił z domu, rozumiesz? Edward powiedział, że albo on, albo dzieciak. Ja naprawdę kocham twojego ojca, ale to maleństwo jest niewinne i kurwa to wszystko to moja pieprzona wina, bo nie pomyślałam o zabezpieczeniu...
- Samantha, przestań pieprzyć głupoty. Mój ojciec jest dosyć specyficzny, ale na pewno pokocha dziecko tylko potrzebuje czasu i przede wszystkim nie wyprowadzaj się, bo to jest też mój dom i moje rodzeństwo do cholery...
- Edward, umówił mnie już na zabieg i nie wiem sama co mam robić, bo może faktycznie na dziecko jest za wcześnie?
- Kurwa nie rób tego pod presją mojego ojca! Pokochałaś, to dziecko, rozumiesz? Może teraz jest ciężko, ale zobaczysz, że wszystko się ułoży tylko nie rób nic pod wpływem emocji. Na kiedy masz ten zabieg?
- Jutro.
- Odwołaj to, albo ja to zrobię.
- Ale Edward...
- Pokocha dzieciaka jak tylko go zobaczy.
Potem żadna z nas już się nie odzywała. Samantha siedziała przy stole o jadła gofry z bitą śmietaną i owocami, a ja wróciłam do stanu przed rozmową z blondynką czyli zastanawiałam się czy gdybym nie była teraz z Lucasem, to byłabym z Christopherem? I za to tak bardzo się nienawidziłam.
Podskoczyłam do góry, kiedy usłyszałam pukanie do drzwi i natychmiast poszłam otworzyć, żeby w progu zobaczyć Lucasa, więc bez słowa wpuściłam go środka.
- Cześć - odezwał się pierwszy i pocałował mnie szybko w usta, a potem ściągnął buty i kurtkę. - Wszystko w porządku? Nie przyszłas na mój trening i nie odbierałaś moich telefonów.
- Byłam...zmęczona.
- A jak było u Chrisa?
Poszliśmy do mojego pokoju gdzie od razu blondyn rzucił się na moje łóżko.
- Nie uczyliśmy się.
- To co robiliście?
Lucas podniósł się do pozycji siedzącej, żeby urwanie na mnie spojrzeć, a ja głośno przęłknełam ślinę, bo musiałam mu powiedzieć co się wydarzyło...znaczy nie było żadnego zbliżenia między nami, ale wyznał mi uczucia i uważam, że powinien o tym wiedzieć.
- Christopher, wyznał mi uczucia.
- A ty...co ty mu powiedziałaś?
- Że jestem z tobą...
- A gdybyś nie była ze mną? Byłabyś z Christopherem?
Lucas wstał ze swojego miejsca i podszedł do mnie.
- Ja...nie wiem.
Nastała krótka chwila ciszy, a blondyn odwrócił się do mnie plecami i wyglądał za okno tak jakby nie usłyszał mojej odpowiedzi, ale jednak po chwili odezwał się nawet na mnie nie patrząc.
- Skoro...nie wiesz co do niego czujesz, to zróbmy sobie przerwę.
- Nie, Lucas...
- Luna, ale to nie ma jak na razie żadnego sensu - odwrócił się do mnie twarzą, a ja mogłam zobaczyć jak jego oczy robą się szkliste co łamało moje serce. - Ja...kocham cię, ale skoro ty nie wiesz co do mnie czujesz, to zróbmy sobie przerwę na miesiąc, a potem zobaczymy czy coś się zmieniło, a ty w tym czasie możesz...możesz robić co chcesz nawet z...Chrisem.
Po tych słowach pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja czułam się jeszcze gorzej niż wcześniej i nie wiedziałam dlaczego, ale myśl, że zraniłam najcudowniejszego człowieka na ziemi, który jest dla mnie taki dobry jest okropna.
Wieczorem o dwudziestej mój tata okazał się prawdziwym mężczyzną, bo przyszedł do domu z kwiatami i przepraszał na kolanach Samnthę, więc żeby nie zrobić im przykrości usiadłam razem z nimi do stoły wymuszając uśmiech jak i jedzenie w siebie.
- Podobno z młodym Personem jest źle i jest w szpitalu...
To jedno zdanie sprawiło, że wróciłam do żywych.
- Co? Christopher, jest w szpitalu? Dlaczego?
- Nie mam pojęcia widziałem po prostu karetkę pod jego domem, a potem ratowników jak go wynoszą.
I to sprawiło, żebym wybiegła z domu bez kurtki prosto do szpitala z pieprzonymi łzami w oczach, bo myśl, że mogłabym stracić Chrisa jest jest niedowytrzymania dlatego, kiedy tylko weszłam na odpowiednie piętro, a potem do sali widząc Chrisa z rodzicami, to bez słowa rzuciłam się mu na szyję rycząc coraz głośniej.
- Kochanie, spokojnie...
- Co się dzieje Chris?
- To nic takiego...
Spojrzałam na jego rodziców, którzy wyglądali na załamanych i już wtedy wiedziałam co się dzieje...
- Nie, Chris...powiedz, że to nieprawda, że lekarze się mylą.
Ale on zamiast mi odpowiedzieć, to po prostu mnie pocałował, a ja natychmiast zaczęłam oddawać pocałunek i nawet nie próbowałam łez.
- Wszystko będzie dobrze przecież lekarze ci pomogą...
- Nie, Luna. Ja nie chcę się leczyć, bo Ley to gówno dało, a ja nie chcę, żeby moja rodzina żyła nadzieją tak jak wtedy z moją siostrzyczką, bo wiem jak ja się czułem. Byłem wkurwiony na cały świat, że Lea odeszła mimo to, że miała najlepszą opiekę medyczną i do końca wierzyłem, że przecież jak się leczy, to wyzdrowieje, a później kiedy zobaczyłem jej malutkie ciało w trumnie, to coś we mnie pękło i dlatego nie chcę, żeby moi rodzice drugi raz przez to przechodzili.
I po tych słowach cały mój świat się zawali.
Smutny ten rozdział czy tylko mi się tak wydaje?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top