27."A może ja właśnie wolę iść na randkę niż z kumplem na piwo?"

Kochani, ja naprawdę staram się odpisywać na wszystkie wasze wiadomość, ale niestety musicie zrozumieć pewną małą rzecz taką, że nie będę wchodziła na wasze profile i czytała waszych książek, bo po prostu nie lubię czytać. Ja jestem typem człowieka, który kocha pisać i czyta tylko to co sama napisze, ale czyjeś to już niestety nie ALE ZAWSZE MOGĘ OZNACZYĆ CIĘ POD KTÓRYMŚ ROZDZIAŁEM I ZAPROSIĆ CZYTELNIKÓW DO TWOJEGO OPOWIADANIA ale naprawdę nie piszcie mi że jestem jakaś zjebana, bo nie czytam, bo ja szczerze nie wiem jak mam na to zareagować czy się śmiać czy płakać 🤷‍♀️ od razu mówię, że takie osoby blokuje na instagramie niestety nie wiem jak się nazywasz tutaj, ale wiedz, że naprawdę twoje słowa są po prostu bez sensu i żałosne.

Naprawdę nie rozumiem jak można obrażać kogoś kogo się tak naprawdę nie zna i chyba nigdy nie zrozumiem...

A oto taki rozdział, bo w sumie chcę, żebyście zobaczyli już coś nowego co dla was szykuje...

PS.bardzo spodobało mi się jak komentowaliscie pod ostatnim rozdziałem 😍ja to wszystko czytam


Pov. Luna

Lucas: nie wychodzisz z domu do baru, ani szkoły, a ja po prostu tęsknię i dlatego pomyślałem sobie, że mogłabyś mi pomóc.

Uśmiechałam się jak głupia czytając wiadomość, bo Lucas, to jest Lucas z nim zawsze nie ma nudy i przede wszystkim potrafi mnie rozbawić i sprawić, że chociaż na moment przestane myśleć o tym całym bałaganie w mojej głowie.

Ja: w czym znów chcesz mnie wykorzystać?

Lucas: potrzebuje pomocy przy opiece nad potworem.

Ja: potwór, to twój pies czy kot?

Lucas: jak wyjdziesz, to się dowiesz, bo jestem pod twoim domem.

Ja: daj mi pięć minut.

Wzięłam czarną bluzę z kapturem i wyszłam z pokoju od razu widząc Samanthę, która siedziała w  salonie z laptopem na kolanach i szukała pracy wszystko za sprawą pieprzonego Christophera, który wczoraj powiedział jej kilka niemiłych słów.

- Jak ci idzie? Znalazłaś już coś? - zapytałam ubierając buty.

- Chujowo, bo do wszystkiego jest potrzebne doświadczenie, ale kurwa jak ja mam mieć jakieś doświadczenie skoro rok temu skończyłam szkołę, a każdy jak na razie wymaga dwóch lat doświadczenia, więc jak na razie chyba będę sprzątać kible za marne grosze. - odparła wściekła i jednocześnie załamana.

- Samantha, przecież nie musisz pracować od razu. Zrób na początek jakieś kursy, a to w jakimś stopniu pomoże, ale nie szukaj pracy na siłę, w której nie będziesz czuła się dobrze.

- Nie ważne lepiej powiedz gdzie i z kim idziesz?

- Wiesz, że teraz zabrzmiałaś jak mamusia?

- No co? Muszę wiedzieć komu mam podziękować za wyciągnięcie cię z domu, bo ja od tygodnia próbowałam i nie wyszło!

- Wychodzę z Lucasem i potworem kimkolwiek to jest.

- Zaproś go kiedyś do nas.

- Może kiedyś w każdym bądź razie powodzenia w szukaniu pracy.

- Baw się dobrze!

Wyszłam z domu i od razu zobaczyłam blondyna opierającego się o czerwony samochód palącego papierosa, ale kiedy tylko mnie zobaczył wyrzucił końcówkę i przydeptał butem.

- Gdzie ten pies? - zapytałam od razu, bo nie mogłam już się doczekać zabawy z czworonogiem.

- Czy ty naprawdę myślisz, że to jest zwierzę? - zapytał rozbawiony.

Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo z auta wyszła mała blondynka z dwoma warkoczykami i wielkim, kolorowym lizakiem. Wyglądała uroczo, a ja w tym momencie chciałam podejść do niej i uszczypnąć w jej policzki.

- Cześć, Luna! Mam na imię Maita i miałam cię namówić, żebyś pojechała z nami do pizzerii...

- Maita!

- Lucas, nie krzycz przecież nie powiedziałam jej, że to ty kazałeś zapytać...

Patrzyłam na zadowoloną z siebie blondynkę i lekko zakłopotanego Lucasa, który w końcu zatkał buzię dziewczynę i nieśmiało uśmiechnął.

- To jedziemy w końcu do tej pizzerii czy nie? - zapytałam, żeby rozluźnić atmosferę i weszłam do auta, a zaraz za mną Maita i Lucas. - Jak ty możesz mówić na dziecko 'potwór'?

- Poznasz bliżej, to zrozumiesz.

I faktycznie dwie godziny później zrozumiałam o czym mówił Lucas. Maita była potworem i to dosłownie w pizzerii nie potrafiła usiedzieć na miejscu i w połowie jedzenia zaczęła wyć nie płakać tylko dosłownie wyć jak wilk, a my po kilku upomnieniach zostaliśmy wyrzuceni z lokalu, ale dziewczynka była szczęśliwa, bo dostała to czego chciała czyli zabawa na placu zabaw z innymi nieznośnymi dzieciakami.

- Już wiesz o co mi chodziło?

- Nie, bo Maita jest przecudownym dzieckiem.

- Luna, a jak wrócimy pobawimy się w fryzjerke? Ja ci tylko tak trochę skróce włosy, dobrze? - zapytała i z powrotem pobiegła bawić się.

- Lucas, dobra miałeś rację, to dziecko to potwór, a ja nie oddam moich włosów.

Blondyn zaśmiał się, a potem spoważniał i spojrzał na mnie co chwilę otwierał usta i zamykał tak jakby szukał odpowiednich słów, a ja zaczęłam z niewiadomych mi powodów denerwować się.

- Kiedy chcesz wrócić do szkoły i pracy?

- Do szkoły niestety muszę wrócić jutro, bo nazbierało mi się trochę zaległości, a do baru...trudno powiedzieć. Wiem, że prędzej czy później muszę tam wrócić, bo mam podpisaną umowę do końca roku, ale nie wiem czy dam radę przebywać w towarzystwie Chrisa tak długo.

- Może masz jakąś koleżankę, która szuka pracy? Nie będziesz wtedy sam na sam z Christopherem, a ja już przekonam żeby zatrudnił kogoś do pomocy.

- Lucas, jesteś genialny! Dziewczyna mojego ojca szuka pracy, więc myślę że bez problemu się zgodzi.

Wyciągnęłam telefon, żeby wystukać wiadomość do blondynki:

Ja: chciałabyś może pracować razem ze mną w barze?

Samantha: pewnie, że tak, ale obawiam się, że Christopher mnie nie zatrudni.

Ja: spokojnie Lukas, go przekona, żeby zatrudnił kogoś do pomocy.

Samantha: w takim razie w porządku, ale nie gwarantuje ci, że jak zobaczę tego skurwiela, to nic mu nie zrobię...

- Zgodziła się.

- Niech przyjdzie jutro z tobą do baru, to może się uda, a ja niestety muszę już iść, bo Maita ma lekcje nauki gry na pianinie i jak się spóźnimy, to będzie koszmar.

- Dzięki za dziś, bo naprawdę super się bawiłam.

- Następnym razem będzie lepiej...

- Co? Ty chcesz się spotkać ze mną następnym razem w sensie sam na sam?

- Głupolu, przecież to nie będzie randka, bo pójdziemy gdzieś razem do klubu napić się.

- Ja bym wolała iść do kina, a potem do KFC...

- Wtedy to będzie randka, a nie wypad z kumplem.

- A może ja właśnie wolę iść na randkę niż z kumplem na piwo?

- W takim razie, to będzie twoja najlepsza randka w życiu...



Rozdział nudny, ale ma coś w sobie dlatego nie zmieniłam go

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top