19."Kochanie, ty się mnie boisz?"
- Luna, musimy porozmawiać. - powiedział Justin, kiedy tylko zobaczył mnie na długiej przerwie.
Wiedziałam, że chce ze mną porozmawiać o wczorajszym filmiku na stronie szkoły gdzie zrobili ze mnie dziwię na telefon, a co gorsza wszystkie komentarze pod filmikiem były w stronę blondyna obrażającego.
- Dlaczego wczoraj do mnie nie przyszłeś? Czekałam na ciebie. - postanowiłam zmienić temat.
- Luna, widziałem wczoraj kolejny filmik i to jest okropne, to co oni ci robią i trzeba to zgłosić powiedz tylko kto to.
Poczułam jak łzy zbierają się w moich oczach.
Myślałam, że Justin chcę przede wszystkim ze mną zerwać, a on chce mi pomóc.
- T..to nie jest dobry pomysł. Będzie jeszcze gorzej.
Mocno przytuliłam się do niego zalewając łzami.
- Shee...skarbie, nie zostawię cię z tym wszystkim samą. W dupie mam to co ludzie mówią. Ja wiem swoje, że ty nigdy nie byłabyś wstanie mnie zdradzić.
Nagle poczułam się jeszcze gorzej, bo przecież zdradziłam najcudowniejszego faceta na świecie, ale to nie była do końca moja wina przecież Christopher mnie zmusił do tego wszystkiego i jeszcze ten wczorajszy suchy seks przez ubrania po cholere go wpuszczałam do domu?
Nie zasługiwałam na Justina.
W końcu wzięłam się w garści i przestałam ryczeć. Spojrzałam na blondyna i pocałowałam go, bo tego właśnie chciałam w tym momencie.
- Dziękuję, że jesteś. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Zawsze będę przy tobie, skarbie.
Siedzieliśmy na dworze na boisku szkolnym, a ja oparłam głowę o jego ramię.
- Dlaczego zrezygnowałaś z pracy w barze?
- Chciałam spędzić z tobą więcej czasu...
- Luna, skarbie doceniam, to ale nie możesz sobie na to pozwolić. Wiem, że nie weźmiesz ode mnie żadnych pieniędzy i za co będziesz żyć? Powinnaś wrócić do pracy i jak chcesz, to mogę pogadać z Christopherem...
- Nie! Nie...ja sama z nim...porozmawiam dziś.
- Okej.
Dzwonek zadzwonił i każde z nas poszło w inną stronę.
Weszłam do klasy jako jedna z ostatnich osób ze spuszczoną głową, usiadłam obok Christophera, który przyglądał mi się od samego początku i wyciągnęłam wszystkie książki, a po chwili mój podręcznik od biologii został przesunięty na środek ławki.
- Zapomniałem swojego. - wytłumaczył.
Po wczorajszym wieczorze nie wiem co mam o nim myśleć. Zrobił coś wbrew mojej woli, a ja mimo wszystko muszę być miła dla tego dupka z powodu pracy.
- Kochanie, co ty taka małomówna? Myślisz cały czas o tym seksie na sucho?
- Christopher, czy...czy mogę wrócić do pracy?
Musiałam schować mój honor do kieszeni, bo Justin miał cholerną rację nie wezmę od nikogo pieniędzy, a na życie muszę przecież mieć.
- a co się stało, że moje kochanie chce do mnie wrócić?
Ugh.
- Rzuciłam pracę pod wpływem emocji i...po prostu potrzebuje pieniędzy.
- Wiesz mogłabyś wrócić do roboty, ale nie za darmo.
Mój żołądek od razu się zacisnął. Zrobiło się niedobrze, a wspomnienia z wczorajszego wieczoru wrócili jak bumerang.
- C...co chcesz?
- Spędzisz ze mną cały dzień...teraz w tym momencie zerwiemy się z reszty lekcji.
- Po co? Chcesz kolejny głupi filmik na stronę szkoły nagrać?
- Chcę Ci pokazać, że wcale nie jestem takim dupkiem, za którego mnie uważasz...to jak?
Zaczęłam poważnie zastanawiać się nad jego propozycją, a co jeżeli znów będzie nachalny wobec mnie i zrobi coś gorszego niż...suchy seks?
Bałam się.
Nie miałam więcej czasu na zastanowienie się, bo zadzwonił dzwonek na przerwę.
- Będę czekał na parkingu, więc pośpiesz się.
Christopher wyszedł w towarzystwie swoich kumpli, a ja spakowałam swoje rzeczy i również wyszłam od razu wpadając na mojego chłopaka.
- Rozmawiałaś już z Christopherem? - zapytał blondyn i poprawił plecak na ramieniu.
- Ee...właśnie idę do niego, żeby z nim zamienić kilka słówek na temat pracy.
Pożegnałam się z Justinem i po prostu nie miałam innego wyjścia. Musiałam dzisiejszy dzień spędzić w towarzystwie Christophera.
Rozejrzałam się czy nigdzie nie widać nikogo znajomego i poszłam w umówione miejsce czyli na parking zaa szkołą.
- Kochanie, szybciej. - pośpieszył mnie i puścił oczko, bo zabrzmiało to dwuznacznie...o rany.
Wsiadłam do samochodu, a on odjechał z piskiem opon. Siedziałam jak najdalej od niego.
- G...gdzie jedziemy? - zapytałam próbując uspokoić emocje.
Bałam się, że znów coś mu strzeli do głowy, a ja nie miałam nic do obrony.
Kiedy jego wielka łapa znalazła się na moim udzie, to odruchowo strzymałam oddech.
- Kochanie, ty się mnie boisz?
- Wiesz...trudno się nie bać, po wczorajszym.
Nawet nie byłam pewna czy usłyszał moją odpowiedź, bo powiedziałam to tak cichutko, ale po chwili brunet zabrał dłoń.
- Eh...to było słabe, ale nie mogłem się powstrzymać, bo kiedy cię widzę nie jestem w stanie trzymać rąk przy sobie.
- Trudno nie zauważyć, ale dlaczego akurat ja?
- Co ty?
- Dlaczego wybrałeś mnie do...tego wszystkiego? Dlaczego w szkole traktujesz mnie jak jakąś zaraze, kozła ofiarnego, a gdy jesteśmy sami, to jesteś wobec mnie jak napalony, arogancki dupek?
Christopher zacisnął dłonie na kierownicy co oznaczało, że się wkurwił.
- Pracuje nad tym, żeby nie być ani jednym, ani drugim.
- C...co?
Byłam w szoku. Czy to możliwe, żeby Christopher Person nie był napalonym dupkiem i wrednym chujem?
Niestety on jedynie wzruszył ramionami i znów położył wielką łapę na moim udzie.
W ciszy dojechaliśmy do jakieś fabryki...
- Christopher, gdzie my do cholerny jesteśmy? Jeżeli coś mi zrobisz, to przysięgam, że wydrapie ci oczy!
Szybko odpiełam swój pas i otworzyłam drzwi, a on zrobił to samo.
Zaczęłam uciekać, ale zrobiłam ledwo kilka kroków, bo Christopher już był obok mnie i mocno złapał mnie za rękę.
- Zostaw mnie, pomocy!
Przygwoździł mnie do drzewa i zatkał dłonią usta.
- Kochanie, uspokój się. Nie mam zamiaru nic ci robić. Zabrałem cię tutaj, bo za tą fabryką jest plaża tam chciałem z tobą porozmawiać w ciszy i...bliżej poznać.
Brunet powoli odsunął się ode mnie i z bagażnika wyciągnął dwie butelki wina i z powrotem złapał za moją dłoń, a po chwili byliśmy już na miejscu i faktycznie była tu plaża zagrodzona dookoła siatką z napisem "wstęp wzbroniony"
- Tu nie wolno wchodzić.
Jednak Christopher olał moje słowa i wszedł za ogrodzenie przez dziurę w siatce, a ja byłam pewna, że musiał być tu wiele razy.
Po chwili zastanawienia zrobiłam dokładnie tak samo jak on i szłam za nim jeszcze kilka kroków, żeby być bliżej wody i wtedy Christopher zaczął ściągać bluzę...
O rany.
Co chce zrobić Christopher?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top