15."Kochanie, ja zawsze z tobą wygram! "

Pov. Luna

- Cześć, skarbie. - przywitał się Justin i pocałował mnie w usta, a ja zdałam sobie sprawę jak bardzo za nim tęskniłam i jak bardzo brakowało mi jego wsparcia i czułości.

- Przepraszam, że ostatnio nie mam dla ciebie czasu. - szepnęłam.

- Luna, to nie twoja wina przecież wiem, że masz pracę, szkołę i jak bardzo jesteś zmęczona po pracy, ale ja będę cierpliwie czekał na wolny weekend.

Nie mogłam powstrzymać łez, które spływali mi po policzku, bo on jest po prostu idealny. Jest dla mnie taki czuły i opiekuńczy, a ja zamiast to doceniać, to bawię się z Christopherem w udawany związek. Mimo, to że robię to dla Ley, to źle się z tym czuję.

- Skarbie, wszystko w porządku?

Zamiast odpowiedzieć mocno się w niego wtuliłam i próbowałam uspokoić emocje tak bardzo miałam pieprzone wyrzuty sumienia przez ten wczorajszy pocałunek z Christopherem, to nie powinno mieć miejsca, a ja nie powinnam oddawać pocałunku.

Nie wiem jak długo stałam jak słup i przytulałam się do niego, ale w końcu zadzwonił dzwonek na lekcje i odsunełam się.

- Muszę już iść, bo mam trening, ale obiecuję Ci, że jak znajdę tylko czas, to porozmawiamy o tym, dobrze?

Pokiwałam głową i szybko poszłam do szafki po potrzebne książki i spóźniona weszłam do klasy, ale na całe szczęście nikt nie zauważył tego.

Znów usiadłam obok Christophera, który wczoraj pokazał mi jak bardzo opiekuńczy jest wobec własnej siostry mimo to w sali panowała dziwna atmosfera, bo kiedy tylko weszłam każdy dosłownie każdy śmiał się pod nosem.

Postanowiłam zignorować, to i skupiłam się na lekcji, aż do momentu, kiedy Christopher wybuchnął głośnym śmiechem i wtedy wiedziałam już, że śmieją się ze mnie, ale nie wiedziałam z jakiego powodu aż do momentu, kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę i wstałam z krzesła.

Wstałam jako pierwsza ze swojego miejsca, a śmiechy stawali się coraz głośniejsze, a ja spojrzałam na Christophera, który dusił się ze śmiechu i wtedy mój wzrok powedrował na moje krzesło gdzie był czerwony barwnik, a ja miałam białe spodnie i wszystko było jasne.

Przez czerwony barwnik do jajek na, którym siedziałam na moich białych spodniach pojawiła się czerwona plama co wyglądało jakbym dostała okresu.

Był to żart na poziomie podstawówki.

Szybko wyszłam z klasy i pobiegłam do łazienki.

Pieprzony Christopher.

Nie miałam innego wyjścia i kiedy tylko zadzwonił dzwonek na kolejną lekcje, to wyszłam z szkoły po drodze ściągając bluzę i przywiązałam ją sobie wokół bioder.

- Kochanie, czy ty uciekasz z lekcji?

Przewróciłam oczami, kiedy tylko usłyszałam tak bardzo irytujący głos.

- No weź...najpierw uciekasz ode mnie, a teraz ze szkoły jest w ogóle coś od czego nie uciekasz?

Byłam nieugieta cały czas szłam przed siebie i nawet na niego nie spojrzałam jednak po chwili poczułam jak szarpie mnie za nadgarstek, ale szybko wyrwałam się.

- Czego ty kurwa jeszcze ode mnie chcesz?! - wybuchłam.

- Kochanie, złość piękności szkodzi...

- Możesz przestać?! Daj mi kurwa święty spokój do cholery, bo przez ciebie mam same problemy!

- To był tylko żart...

- Tylko?! Każdy się śmiał! Wiesz co? Skoro jesteś taki, to radz sobie sam! Nie będę dłużej udawała twojej dziewczyny!

Zaczęłam iść szybkim tempem w stronę domu dopóki nie poczułam jak Christopher szybkim ruchem ściąga mi bluzę z bioder.

- Co ty robisz?! Oddaj tą bluzę, pierdolony złodzieju!

- Oddam jeżeli wciąż będziesz mi pomagać.

- Nie, nie i jeszcze raz nie!

- Kochanie, nie chciałem żeby tak wyszło skąd ja niby miałem wiedzieć, że akurat dziś będziesz miała na sobie białe spodnie?

Ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz mu przypierdole.

Nie panowałam nad emocjami tego było za dużo. Najpierw zostałam upokorzona przez niego na oczach całej klasy, to jeszcze teraz muszę się z nim męczyć.

Rzuciłam się na niego z pięściami i zaczęłam strzelać mu z liścia z każdej strony.

- Jak ja cię nienawidzę! Jesteś najgorszym co mnie w życiu spotkało!

- Przestań robić sceny! Ludzie się gapią!

Z całych sił zaczął mnie odciągać od ludzi.

- Gapią, bo mam pierdoloną plamę na dupie przez ciebie!

Z całych sił zaczęłam zapierać się nogami, ale on był o wiele silniejszy ode mnie, więc bez żadnego problemu szedł dalej nawet nie zatrzymując się na chwilę.

Kiedy dotarliśmy do parku wyrwałam rękę z jego uścisku i usiadłam na ławce.

- Kochanie, jeżeli przestaniesz udawać moją dziewczynę, to Lea śmiertelnie się na mnie obrazi i ostatnie jej dni będą bardzo smutne, a ty chyba nie chcesz, żeby tak to wyglądało, prawda?

Christopher brał mnie na litość, a najgorsze w tym wszystkim jest, to że mówił, to z taką lekkością w głosie, a w jego wypowiedzi nie było żadnych uczuć tak jakby miał w dupie, to że jego siostra może umrzeć w każdej pieprzonej chwili.

- Więcej nie będę robił żadnych głupich żartów tylko dalej udawaj ze mną parę dla mojej siostry...proszę.

Ostatnie słowo powiedział szeptem tak, że ledwo to słyszałam, ale chyba to sprawiło, że moje zdanie się zmieniło.

- Raz w tygodniu mogę do ciebie przychodzić i udawać nic więcej i żeby było jasne robię to tylko i wyłącznie dla Ley, bo ty najwidoczniej myślisz tylko o sobie, a teraz oddaj mi bluzę, bo chcę wrócić do domu.

Spojrzała na mnie z cwanym uśmieszkiem na twarzy, ale wykonał moje polecenie, a ja szybko zawiązałam w okół bioder i ruszyłam do domu.

- Kochanie, ja zawsze z tobą wygram!

Pieprzony Christopher!



Luna dobrze zrobiła będąc dalej w tym układzie?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top