XXX
Nadszedł wieczór, którego urok podkreślały wszystkie gwiazdy na ciemnym niebie. Eren właśnie wyszedł z taksówki i spokojnym, choć pewnym krokiem podszedł pod odpowiednią klatkę, a wtedy zadzwonił domofonem do swojego dzisiejszego prezentu urodzinowego. Wprawdzie sam sobie tak uznał, ale mimo wszystko jego prezent nie protestował.
Kiedy chłopak usłyszał sygnał, pewnie otworzył drzwi i od razu skierował kroki do windy, w której było wielkie lustro. Tam szatyn dostrzegł swoje odbicie, dlatego postanowił jeszcze dokonać jakichś ostatnich poprawek. Był ubrany wyjątkowo, ponieważ założył eleganckie spodnie podwinięte przed kostkę, białą koszulę, krawat, a nawet marynarkę. Wiedział, że Levi'owi imponuje taki styl, dlatego też postanowił to dzisiaj wykorzystać, aby mieć większe szanse na zdobycie swojego prezentu.
W miarę szybko dotarł pod same drzwi, które bez grama krępacji otworzył, w ogóle się nie zastanawiał. Lecz, kiedy tylko zamknął za sobą, natychmiast przeszły go ciarki, do tego uderzyła w niego ogromna siła, prawie przygniatająca. Od razu zadrżał, a przy tym otworzył szerzej oczy, czując, że przez jego ciało przechodzi jakiś strumień pobudzenia, jakby coś na niego wpływało niezależnie od niego. Zaraz też wyczuł w powietrzu ciężką, intensywną woń o niezwykłym zapachu, która śmiało czarowała jego stanem, dostrzegł to. Jeszcze magiczniejszym czynnikiem jego uległości okazał się sam Levi o niecodziennej mimice, którego blade ciało zostało przykryte zaledwie czerwonym materiałem. Sam brunet ze słabością, nieznacznie mrużył powieki, posiadając na twarzy kolory, jakich doświadczanie wiązało się z odczuwaniem błogiego rozluźnienia. Prawdopodobnie odpowiadała za to resztka wiśniowego napoju zgromadzonego w dużym kieliszku, który tak niegrzecznie dotykał dolnej wargi Ackermanna.
Eren, widząc to, poczuł oblewającą go falę gorąca wraz z przyśpieszonym oddechem, przez co od razu rozluźnił krawat, wciąż obserwując nietrzeźność młodego mężczyzny z młodzieńczym skrępowaniem i uwagą. Jego wzrok dokładnie badał każdy fragment ciała starszego, a szczególnie ramię, z którego niespodziewanie nieznacznie spadł materiał. To tylko pobudziło zmysły chłopaka, który wciąż trwał w szoku, nie spodziewał się zobaczenia kochanka w takim stanie...
Nagle spod szlafroka z gracją wysunęła się onieśmielająco jasna noga Levi'a, po której momentalnie przeszło zaintrygowane spojrzenie pobudzonego szatyna. Ten zdążył tylko przygryzć wargę w odpowiedzi na uderzające w niego podniecenie, po czym gwałtownie napadł na ciało starszego, pewnie przypierając je do najbliższej ściany, przy czym wsunął ciężką dłoń gdzieś pod czerwony szlafrok. Mocno naciskając na ciepłą skórę mężczyzny gdzieś w okolicy od biodra do uda, spotkał się z jego niewyraźnym spojrzeniem, w którym tańczyły płomienie wyzwolenia. Śniadoskóry aż westchnął ciężko i zmarszczył brwi, czując atakujące go ogniste pożądanie, jakie zalewało jego ciało od góry do dołu, a to już ostatecznie zdecydowało o kolejnym ruchu. Eren mocno złapał żuchwę bruneta drugą dłonią i z taką samą intensywnością go pocałował, od czego ten najpierw otworzył szeroko oczy, ale równie szybko opuścił powieki, oddając się pieszczotom młodszego, przy czym jedna z jego rąk przylgnęła do pleców szatyna pod jego marynarką. W tym samym czasie chłopak agresywnie przesunął dłoń po udzie starszego, które ścisnął i przycisnął do swojego biodra, a z żuchwy przesunął się wyżej, gdzieś we włosy mężczyzny. Wtedy też bezczelnie wtargnął do wnętrza ust kochanka, pewnie zaczepiając jego język przy użyciu swojego wraz z kolczykiem. Aż uśmiechnął się zadziornie podczas głębokiego pocałunku, czując, z jaką łatwością idzie mu zdobywanie Ackermanna.
W pewnym momencie sprawnym ruchem delikatnie otarł się o krocze starszego, na co ten drgnął, napinając mięśnie, a przy tym zacisnął palce na białym materiale, tym samym gwałtownie odsunął usta od młodszego, kierując twarz gdzieś w bok wraz z wydyszeniem imienia kochanka. Od razu zaczął szybko oddychać, mrużąc oczy od nasilenia wypieków i doznań, a obecność młodszego wcale go nie uspokajała.
Szatyn sam dyszał intensywnie, chociaż potrafił nad tym bardziej zapanować, a mimo to z jego ust nie chciał zejść pewny uśmieszek. Szczególnie, gdy spoglądał na obezwładnionego przez niego bruneta, który z łatwością mógłby go skopać, gdyby tylko nie jego aktualna słabość...
- Co to ma być, Levi? - zaśmiał się chłopak przez swój podniecony stan.
- Zapaliłem kadzidło jedno lub dwa...
- To dlatego tak mnie wzięło... Za to ty się zwyczajnie upiłeś.
- To tylko sok... - wymamrotał ze wstydem.
- Dziwne, bo smakuje jak dobre, drogie wino.
Szatyn pewnie chwycił bruneta pod żuchwą, a przy tym jego wargi czule przylgnęły do szyi bladoskórego po drugiej stronie, gdzie zaczął składać długie i namiętne pocałunki, po których zostawiał mocne i widoczne ślady, jakie jeszcze lizał dla pewności. Brunet zamknął oczy, jedynie przechylając głowę, żeby zrobić chłopakowi więcej miejsca, a przy każdym jego dotknięciu, mężczyzna na nowo łapał oddech, wypuszczając z siebie głębokie stęknięcie, ale najczęściej po prostu głośno wzdychał.
Eren tworzył urocze malinki aż do obojczyka Levi'a, a po tym przesunął się do jego ciepłej grdyki, po której dłużej zatańczył językiem, czym doprowadzał starszego do szaleństwa, a potem przeszedł jeszcze przez jego podbródek, aż wpił się w jego gorące wargi. Tym razem całował delikatnie bez większego natchnienia, ostatecznie odsuwając od niego usta.
Uśmiechnął się pewnie, spoglądając z góry na zarumienioną twarz bruneta, który teraz dyszał ciężko przez otwarte usta, a przy tym nieco mrużył oczy. Nagle chłopak wyrwał mu kieliszek z ręki i wypił jego zawartość, która jakimś cudem nadal tam zostawała podczas ich wymiany dotyku. Jeszcze odstawił naczynię gdzieś z boku, a wtedy niemal rozkazał ciut ochrypiałym głosem:
- Zostaw to wino i upijaj się mną, Levi...
- Już jestem pijany...
- Racja, ale wciąż smakujesz tym drogim winem, a powinieneś... - dokończył zdanie szeptem, kiedy wargami dotknął wrażliwego ucha bruneta, od czego ten poczuł silny strumień podniecenia, a przy okazji mimowolnego wstydu. Było to na tyle mocne, że stracił równowagę, ale na szczęście silne ręce młodszego przytrzymały go.
- Jesteś naprawdę słodki, wiesz? - zaśmiał się niewinnie, jakby nic.
- Nie za gorąco ci? - zmarszczył brwi, poszukując resztek godności i własnego zdania.
- Cały płonę, a ty pytasz, czy nie jest mi za gorąco...
- Pozwól, że ci pomogę.
Po czym zdecydowanie ściągnął z niego marynarkę, a kiedy to zrobił, złapał mocno kołnierz chłopaka, przyciągając jego usta bliżej swoich, aby zaraz się w nie wpić z wyjątkową namiętnością. Zaskoczony Eren niemal natychmiast wyczuł sytuację, wciągając się w żarliwy pocałunek, szczególnie, że poczuł także, jak mężczyzna skutecznie próbuje go rozebrać. Wszak zgrabne palce Levi'a z zachłannością odpinały coraz to kolejne guziki od koszuli Jaegera, uprzednio wyciągając ją z jego spodni. Kiedy skończył, na chwilę oderwał od siebie wyższego, aby pośpiesznie pozbawić go przeszkadzającego krawatu, a wtedy ponownie przyciągnął go do siebie. Lecz tym razem jego nerwowe dłonie zaczęły zachłannie błądzić po całym rozpalonym Erenie, zaczynając od jego policzków, potem przejeżdżał przez szyję, tors, skąd skutecznie wędrował na plecy albo wracał wyżej, na jego ramiona. Jaeger cały drżał od dotyku starszego, czerpiąc z tego wszystko co najprzyjemniejsze. Sam jeździł po ciele starszego z delikatnością, w dodatku przez materiał nocnego okrycia, nie chcąc jeszcze przechodzić do dania głównego. Wolał powoli odkrywać, lecz to nie przeszkadzało w zwinnym opuszczeniu ust bruneta i zjechaniu na jego szyję, od czego Ackermann odchylił głowę do tyłu, nie otwierając oczu nawet na chwilę, a przy tym westchnął ciężko i wsunął dłoń we włosy chłopaka. Tymczasem śniadoskóry zmysłowo sunął językiem po skórze starszego, jakby ta była wyjątkowa słodka...
Nagle Levi poczuł silne dłonie szatyna na swoich pośladkach przez materiał, po czym ten sprawnie podniósł go i zaczął gdzieś zanosić. Aż brunet objął szyję chłopaka i spytał:
- Co robisz, Eren?
- Zabieram cię do kuchni - odpowiedział dość spokojnie jak na swój aktualny stan.
- Czemu tam?
- Bo tak mi się podoba.
Bruneta przeszły dreszcze, słysząc władczy ton chłopaka, który ledwo co poczuł się mężczyzną, a jego ego musiało polecieć jeszcze wyżej niż wcześniej. Wprawdzie szatyn zawsze taki był, ale dzisiaj zachodziła w nim pewna zmiana, jakby czuł większą swobodę...
Kiedy Levi wylądował na stole w kuchni, szatyn natychmiast wrócił do swojej poprzedniej czynności, jednak tym razem pozwolił sobie na więcej. Błądząc zmysłowymi wargami jeszcze gdzieś na szyi starszego, agresywnie rozwiązał pasek od szlafroku mężczyzny, tym samym odkrył jego nagość w całości. Wtedy Levi poczuł jak Erenowi tętno drastycznie podskakuje, a on jest coraz bardziej narwany w ruchach. Nawet mocno zacisnął dłonie na biodrach starszego, napierając na niego, przez co ten samoczynnie przyległ plecami do stołu, a razem z sobą zabrał podniecone ciało szatyna. Chłopak bez opanowania ocierał się o bruneta, dysząc głośno w jego szyję, przez co i sam Ackermann poruszał się niespokojniej, czując na sobie tyle energii.
- Levi, jesteś wspaniały... - wyszeptał ledwo co Eren, kiedy jego usta szły niżej.
Mężczyzna nie miał nawet czasu odpowiedzieć, ponieważ chłopak sprawnie mu to uniemożliwiał, kiedy wargami tak przyjemnie drażnił jego skórę. Szatyn naprawdę starannie oddawał każdy pocałunek na ciele starszego, jakby tym chciał mu okazać szacunek, jakim go darzył, a Levi na to jedynie wypiął tors do przodu, pozwalając na gorące pieszczoty, które rozchodziły się po nim całym. Aż wsunął dłoń we włosy młodszego, a drugą umieścił gdzieś na jego ramieniu, w międzyczasie cicho stękając. Jednak szybko zmienił je na wysokie tony, a do tego zwiększył nerwowość ciała, gdy język szatyna dotknął jego wrażliwych punktów. Czując na swoim sutku mocny nacisk aż wygiął się w łuk, gwałtownie odchylając głowę do tyłu. Z jego rozchylonych warg coraz częściej wychodziły coraz to barwniejsze jęki, jakie zachwycały samego prowokatora, który nie zaprzestawał w staraniach. Żeby zwiększyć doznania mężczyzny, w miarę często dodawał wargi, którymi tylko nasilał intensywność, gdy te zassiewały się lub składały pospolite pocałunki. Tymczasem dość schematycznie zajmował czas drugiej połowie klatki piersiowej starszego, bo tam do zadawania rozkoszy używał palców, nie gorszych od jego narządów mowy. Lecz ta zabawa wcale go nie interesowała tak bardzo, gdy uświadamiał sobie, czym dzisiaj zaskoczy bruneta.
Także w miarę czasu schodził językiem i wargami coraz niżej, tym samym podnosząc drżącego bruneta tak, aby ten mógł ostatecznie siedzieć nad klęczącym przed nim szatynem i obserwować dalsze działania chłopaka. Ten jeszcze złapał mocno uda mężczyzny, a następnie przeszedł do kolejnej wspaniałej czynności, od której brunet gwałtownie odchylił głowę do tyłu i zastękał przeciągle, gdy po jego ciele przeszła cała seria pobudzających go iskierek. Do tego złapał Erena za włosy obydwiema rękoma, kiedy jego wzrok przeszedł na dół, wszak brunet chciał patrzeć...
Język Jaegera z początku delikatnie dotykał męskości starszego i jej okolic, zadając mu tym niesamowitą przyjemność, ale dość szybko zmienił taktykę i niespodziewanie wsunął w usta całe przyrodzenie, na co brunet przygryzł wargę i zmarszczył brwi, do tego zacisnął palce u stóp, dzięki czemu powstrzymał jakikolwiek odgłos. Lecz nie na długo, ponieważ zaraz Eren zaczął zaciskać wargi, a do tego czynił inne cuda, co skutecznie przerwało pozorne opanowanie mężczyzny i mimowolnie zastękał, a wraz z każdym kolejnym, odważnym posunięciem śniadoskórego odgłosów robiło się coraz więcej...
Nagle szatyn skończył, przez co Levi odczuł pustkę, aż zaskoczony spojrzał pytająco na młodszego, ale ten tylko posłał mu swój uroczy uśmiech i niespodziewanie zniknął. Jakby pobiegł do przedpokoju, co niesamowicie dziwiło bruneta. Zaraz jednak chłopak wrócił z marynarką, którą odłożył gdzieś z boku, a w tym samym czasie złapał starszego za kark i przyciągnął do gorącego pocałunku, podczas którego znów dotykał go szybko i powierzchownie, nie skupiając na tym większej uwagi. I mimo, że nie przykładał się, to Levi odczuwał to wystarczająco mocno, aby to go dodatkowo pobudzało. Trwało to przez chwilę, aż niespodziewanie Eren oderwał usta od starszego, a zamiast tego pomógł mu uklęknąć na stole i sprawnie przekręcił go tyłem do siebie.
Przelotnie uśmiechnął się, widząc bruneta akurat w tym momencie i niewiele myśląc, wargami przylgnął do jego pleców, powoli zsuwając ze starszego jedyną okrywającą go rzecz. Brunet nie bardzo wiedział co ma myśleć, bo aktualna pozycja była nietypową, a delikatność chłopaka dziwiła go jeszcze bardziej. Za to jak zwykle chłopak nie pozwolił mu za długo myśleć, bo kiedy brunet został całkiem nagi, obydwie dłonie szatyna zaczęły tańczyć gdzieś na jego torsie, a jedno z ramion starszego zaczęły okupować sprawdzone już usta chłopaka. Ten, poza czułymi pocałunkami, również szeptał jakieś mało znaczące komplementy, jakie wypadało pokierować do osoby, którą jest się zauroczony.
- Eren... - wydyszał brunet, ulegając pieszczotom młodszego - Co ty chcesz... - przerwano mu.
- Niczym się nie martw, Levi - rzekł ciepło, kontynuując - Musisz tylko się odprężyć. Zaraz poczujesz się lepiej...
- Czemu jestem... ah... - nie zdążył dokończyć, czując na swoich obydwu sutkach palce chłopaka.
Eren uśmiechnął się przebiegle, widząc uległość mężczyzny, co też go strasznie podniecało. A szczególnie to, że im mocniej naciskał, tym głośniej jęczał Levi, a jego ciało samoczynnie zniżało się. W ten sposób brunet w końcu podparł ciało rękoma od przodu, nieco wypinając się w stronę chłopaka. Temu aż zaświeciły się oczy i postanowił to wykorzystać.
Szybko wyjął ze spodni saszetkę, którą zaraz rozerwał i rozprowadził po palcach. Nie przechodził do rzeczy od razu, najpierw śliskimi palcami przeszedł powoli przez wewnętrzną stronę uda starszego, przez co ten zadrżał, ale równie szybko spiął mięśnie, czując palce Erena przy swoim wejściu. Jego oddech nagle przyśpieszył, a szatyn powoli wchodził w bruneta, nic a nic się nie śpiesząc. Dawał Levi'owi czas, aby się wczuł, a przy tym już coś kombinował przy marynarce, aż przygryzał wargę, czując skoki podniecenia. Pod wpływem swojego własnego stanu zaczął rozciągać starszego, szybko przechodząc do bardziej wyszukanych ruchów, przez co brunet zaciskał dłonie w pięści i cicho pomrukiwał, a do tego posłusznie poruszał biodrami, co skutecznie rozpraszało Jaegera od jego planów i samo rozciąganie trwało dłużej, ale w końcu otrzeźwiał i zdecydowanie wyjął palce z bruneta, czując, że ten już jest gotowy.
Levi już oczekiwał na najpiękniejszy moment w każdym stosunku z Erenem, kiedy mógł go poczuć, aż nieświadomie poczuł szybsze bicie serca, ale nie takie zwyczajne, to było coś wyjątkowego. Ten rytm dotarł aż do jego brzucha, co już totalnie mu pomieszało w głowie. Wcześniej był przekonany, że zawsze robi to z szatynem, bo po prostu lubi to z nim robić, ale teraz miał wrażenie, że tkwi w tym jakaś tajemnica, w jaką żaden z nich nie chciał wnikać. Między nimi powstała pewna relacja, w której namiętność przesłaniała całą resztę, a ta wcale nie zniknęła...
Nagle mężczyzna poczuł w sobie ciało obce, jednak nie spodziewał tego akurat tego... To było zbyt twarde i jakby sztuczne... Otworzył szerzej oczy, uświadamiając sobie, że chłopak miał całkiem inny plan na dzisiejszy wieczór, ale było już za późno...
Brunet skrzywił się, czując w sobie ruch zabawki erotycznej, która mimo bycia sztuczną, doskonale spełniała rolę zastępcy... Po ciele śniadoskórego przechodziły gwałtowne fale podniecenia, jakie wymuszały na nim jakiekolwiek dźwięki i odruchy, choć on wcale nie chciał nic robić dla tej zabawki. A raczej dla zadowolonego z siebie Erena, który z uwagą obserwował, jak mężczyzna wije się przy pomocy pewnej technologii.
- Eren! - nagle warknął przez dyszący oddech, próbując opanować ciało.
- Słucham, kochanie? - spytał swoim uroczym głosem, który jeszcze rozjuszał starszego.
- Jesteś okropny!
Jednak chłopak nic sobie nie zrobił, a zamiast tego zwiększył wibracje, od których Levi aż otworzył szerzej oczy, czując uderzającą serie doznań, przez co też opadł górną częścią ciała na stół, wijąc się przy tym jak szalony. Przez pewien czas nie potrafił nic poradzić, a po kuchni rozchodziły się jego jęki, jakie szczerze nakręcały młode ciało szatyna jak i sam pokaz. Czuł, że jest już od tego twardy i nawet go to trochę frustrowało, jednak widok umierającego z rozkoszy Levi'a nie pozwalał mu przestać.
W końcu drżącemu Ackermannowi udało się ułożyć na plecach, gdzie także oparł się rękoma, a jego klatka piersiowa intensywnie pracowała. Zresztą sam on wciąż ruszał się narwanie, będąc pod wpływem mocnych odczuć. W pewnym momencie próbował dosięgnąć po męczącą go rzecz, jednak bezskutecznie.
- Eren, wyjmij to!!! - brunet wyjęczał błagalnym tonem.
- Nie chcę.
- Proszę, to za mocno! Ja zaraz... Zaraz...
Nagle Levi doszedł, rozlewając swoje nasienie na wszystkie strony. Szatyn uśmiechnął się na ten widok, z zainteresowaniem patrząc na mężczyznę. Tymczasem ten jeszcze przeżywał dopiero co osiągnięty orgazm, o którym aktywna zabawka nie dawała mu zapomnieć. Jego ciało wciąż pracowało, czuło w sobie źródło podniecenia, nie było mowy o odpoczynku. Ostatkami sił bladoskóry prawie, że przeczołgał się przed młodszego, dysząc:
- Zabierz mnie w wygodniejsze miejsce...
- Co ci się tu nie podoba? - uśmiechnął się niewinnie, lecz faktycznie podniósł mężczyznę, a wcześniej zmniejszył intensywność wibracji, od czego Levi poczuł ulgę, ale nie przestało rosnąć w nim napięcie.
- Że nie mogę zrobić tak.
Brunet ułożył rozpaloną, drżącą dłoń na policzku chłopaka, po czym pocałował go z taką pasją, jakiej nie spodziewał się chłopak. Aż przeszły go dreszcze, kiedy poczuł, jak gorący jest starszy. Z drugiej strony zastanawiało go to, skąd ten ma jeszcze tyle siły... Jednak sam oddawał pocałunek z taką samą zachłannością, a przy tym sprawnie przeniósł bruneta do salonu, gdzie wylądował z nim na kanapie. Wtedy też Eren automatycznie ułożył dłonie na rozpalonych pośladkach mężczyzny, gdzie jeździł w górę i w dół, ale niespodziewanie Ackermann oderwał się od jego ust. Najpierw przez chwilę dyszął ciężko, przymykając oczy, po czym spojrzał na chłopaka rozanielonymi oczami, od czego ten zapłonął i zapragnął bruneta natychmiast, a mimo to zachował tę ciekawostkę dla siebie. Sam otworzył szerzej oczy, próbując nie ulec pobudzeniu własnego ciała.
- Eren... - zaczął słabo - Czemu nie możesz tego czegoś zatrzymać i wyjąć ze mnie?
- Wibratora? - spojrzał na niego z niewinnym uśmieszkiem.
- Tak...
- Wyjmę. Ale... - spojrzał w górę, jakby się namyślał - Jak zrobisz mi dobrze.
- To jest jakiś żart? - zmarszczył brwi, na chwilę zapominając o urządzeniu, jakie w nim wciąż tańczyło.
- Czy wyglądam, jakbym żartował?
- Czemu nie możesz po prostu ze mną tego zrobić?
- Bo to byłoby nudne.
- Chcesz powiedzieć, że wolisz oglądać, jak zabawiam się jakimś głupim wibratorem niż samemu się we mnie ruszać?
- Nie pyskuj, bo włączę większe wibracje!
- Idiota...
Wtedy szatyn faktycznie zwiększył prędkość, chcąc odwrócić uwagę od swojego stanu. To oczywiste, że wolał samemu robić to z Levi'em, ale nie było już odwrotu, bo do błędu na pewno by się nie przyznał. Zresztą naprawdę podobało mu się oglądanie bruneta w takim stanie.
Levi znów skrzywił się, czując uderzającą intensywność, od której ponownie wywrzeszczał imię chłopaka. Wtedy ten spojrzał na mężczyznę z wyższością, dając mu do zrozumienia, żeby lepiej był grzeczny. Brunet odpowiedział mu złowrogim spojrzeniem, ale gdy poczuł, że wibracje wracają do normy, skupił się na ciele chłopaka. W końcu to od tego zależało, kiedy Ackermann pozbędzie się tej okropnej zabawki.
Bladoskóry przylgnął wargami do szyi Erena, którą zaczął pieścić w wyjątkowy dla siebie sposób, na co ten aż uniósł kąciki ust w górę i przymknął oczy, robiąc miejsce starszemu, w pełni mu ufając. W końcu to brunet był starszy, powinien bardziej się znać na tych sprawach, ale szatyn doskonale wiedział, jakie niezwykłe umiejętności posiada ten mężczyzna. Wciąż nie rozumiał, jak narzeczony Ackermanna mógł go tak zostawiać, przecież taki skarb powinno się pielęgnować...
Szatyn drgnął nieznacznie, czując, że Levi dobiera się do jego rozporka, po czym wsuwa dłoń prosto w jego spodnie. Wtedy to starszy przeżył szok, czując, co ukrywa chłopak. Nie przerywając swojej skutecznej metody pobudzania, wydyszał cierpliwie w szyję śniadoskórego:
- Jesteś strasznie twardy... Jak możesz być tak opanowany? Nie drażni cię to? - z nutą złośliwości zaczął pocierać o męskość chłopaka w wyjątkowo delikatny sposób.
- Levi... - prawie wyjęczał, napinając ciało, ale ostatecznie rzekł twardo - Mniej gadaj, więcej rób, słońce.
- No przecież robię - teraz maksymalnie przyśpieszył ruch dłoni, od czego Eren wręcz wysunął biodra naprzód, przygryzając wargę.
Żeby się zemścić, też zwiększył siłę wibratora, na co Levi gwałtownie wyprostował ciało i wydał z siebie jakiś odgłos, a przy tym ścisnął krocze młodszego, przez co ten sam zastękał, odchylając głowę do tyłu. Brunet stracił wszelką kontrolę i ponownie zaczął podążać biodrami za ruchem zabawki, oddając się jej mimowolnie. Chwilę to trwało, aż zdołał się oprzeć, a wtedy ponownie przylgnął do szyi szatyna, ale już nie stosował słodkich pocałunków. Zamiast tego na złość chłopakowi, wszedł na niego i zaczął robić mocne malinki, które wielokrotnie poprawiał, a do tego ocierał się o Jaegera, starając się jak najczęściej dotykać jego krocza. Przelotnie ściągnął z niego nawet koszulę...
Eren także na chwilę stracił równowagę i rozum, jakby przestał dzałać mu system. To dlatego, że z każdej strony uderzały go jakieś doznania, od których nie mógł uciec ani, nad jakimi nie potrafił zapanować. Jedynie dyszał głośno razem z brunetem i odpowiadał na jego ruch własnym ruchem, a ten w tej chwili sam działał pod wpływem silniejszej od niego energii, którą za wszelką cenę chciał przekazać młodszemu. W końcu szatyn zmniejszył wibracje, ale Levi nie chciał przestać... Jego ciało ze śmiałością pozbawiało Jaegera jego własnej trzeźwości myślenia, bo czemu nie...
Jakimś sposobem Eren pozbył się z bioder bruneta, za to ten wciąż się zassiewał na szyi chłopaka. Ale to było nawet dość przyjemne, przez co szatyn aż ułożył dłoń na głowie mężczyzny i pogłaskał go. Wtedy ten zaczął wargami wędrować coraz niżej po całym gorącym torsie chłopaka, na co ten napinał mięśnie. Jednak najbardziej spiął się, gdy poczuł mężczyznę przy swoim, jeszcze zakrytym kroczu. Od razu zatańczyła w nim ekscytacja i nie mógł przestać patrzeć, jak Ackermann usuwa z niego zbędny materiał zakrywający to, co najlepsze...
Levi chwycił w dłoń twardą męskość Erena, na co ten przygryzł wargę, czując napływające pobudzenie, szczególnie, gdy do ręki dołączyły usta, które tak dobrze wiedziały, co robić. Brunet bez krępacji całował i ślinił członka, oddając mu każdą z pieszczot, od najdelikatniejszej, do tej najmocniejszej. Specjalnie manipulował intensywnością, chcąc doprowadzić chłopaka do szaleństwa, a w taki sposób było najłatwiej. A o skuteczności jego metody, infromowały go przede wszystkim usta Erena, które wciąż z taką chłopięcą słabością zdradzały odczucia Jaegera. Do tego ten poruszał ciałem w znaczący sposób i tak samo łapał mężczyznę za głowę...
Nagle Levi poczuł w sobie dodatkowy ruch, który mógł wykonywać tylko Eren. Chcąc nie chcąc, brunet ulegał posunięciom, intensywniej poruszając biodrami, a z jego ust wychodziły mimowolne odgłosy, które leciały prosto w pieszczoną właśnie męskość młodszego.
Teraz starszy się wkurzył, będąc ciągle wystawianym na takie próby, dlatego też jego usta postanowiły pobawić się ciałem Jaegera. Nagle zaczął zachłannie jeździć ustami w górę i w dół, a przy tym wciąż zostawiał po sobie ślinę, przez co Eren aż skrzywił się, czując pulsujące doznania gdzieś w podbrzuszu, a do tego cały potok gorącycych doznań. Aż złapał mocniej włosy starszego, zabraniając mu przestać. Wręcz prosił, żeby robił to dalej i oby jak najdłużej...
Tymczasem w ciało Levi'a także uderzały już znaczące oznaki, że się zbliża, przez co gwałtownie trafił na sile, aż w końcu nawet nie był już w stanie nic robić tylko ulegle wyjękiwał, trzymając się jakoś chłopaka.
Eren spojrzał na bezsilnego Levi'a, którego wypieki tak pięknie podkreślały jego wyjątkową urodę, a wtedy coś go ruszyło... Natychmiast wyciągnął z niego wibrator i wyrzucił gdzieś, po czym położył starszego i... sam w niego wszedł, powstrzymując stęk.
Zszokowany Levi spojrzał na chłopaka niemal dziecięcym spojrzeniem, czując jak wszystko w nim buzuje. Za to szatyn sam otwierał szerzej oczy, nie do końca rozumiejąc całą tę sytuację.
- Jednak wolisz sam... - wydyszał onieśmielony Levi.
- Ciii... - wyszeptał czule - Nic nie mów. Zaraz poczujesz się lepiej...
Po czym przymknął oczy, rozpoczynając dobrze znany im taniec, od którego Eren westchnął ciężko, kiedy po jego ciele rozeszła się lawina doznań. W tym samym czasie poczuł, że brunet łapie go gdzieś w łopatkach i z zaufaniem próbuje się wczuć w stosunek. Na tę informację serce Jaegera zaczęło bić szybciej, a on nieco pogłębił ruch, który mógł okazać się błędem, w nich obydwu odżyło ledwo co przygasłe podniecenie. Znów poczuli zachłanność własnych ciał, które pragnęły osiągnąć szczyt. Automatycznie przyśpieszyli, zatracając się w rytmie, który powoli przestawał istnieć. Już wydawali z siebie ostatnie odgłosy, przy których wreszcie doszli...
Szatyn z ciężkością opadł na starszego, przez chwilę nie ruszając się kompletnie. Nie myślał o niczym, po prostu bezmyślnie leżał. Kiedy się zorientował, szybko wyszedł z Levi'a, który sam obojętnie spoglądał w sufit, jakby nie było obok niego nikogo. Eren nie bardzo wiedział co powiedzieć, było mu zwyczajnie głupio i wstyd...
Nagle brunet wstał, jakby nic się nie stało, a następnie wyciągnął dłoń w stronę chłopaka. Ten spojrzał zaskoczony, a zarazem pytająco, na co brunet rzekł delikatnie, choć stanowczo:
- Chodź ze mną.
- Gdzie? - niepewnie podciągnął się na ręce starszego.
- Do sypialni.
- To... Nie jesteś na mnie zły?
Mężczyzna już nie odpowiedział, tylko pociągnął szatyna za sobą prosto do pokoju, gdzie zwykle się śpi, a w środku zwyczajnie położył się w łóżku pod kołdrę, gdzie zaprosił też Jaegera. Zdezorientowany chłopak posłusznie położył się obok starszego, ale wciąż spoglądał na niego z nutą niepewności. Przecież Levi był wściekły, a teraz tak spokojnie sobie leżał, nawet nie wyraził żadnej wrogości wobec Erena... Nie krzyczał na niego ani nie wyrzucał z domu, po prostu leżał obok.
Po pewnym czasie śniadoskóry uznał, że nie będzie już irytował mężczyzny, skoro ten i tak już mu udostępniał miejsce do spania.
- Dobranoc - wyszeptał, spoglądając na starszego.
Chłopak chciał już się odwracać, kiedy nagle poczuł silne pociągnięcie w drugą stronę. Już chwilę później jego wargi były pieszczone przez ciepłe i czułe wargi bruneta, który z równą delikatnością trzymał wyższego za kark. Trwało to przez chwilę, aż szatyn zauważył na swoim kroczu aktywny ruch cudownej ręki, która mogła należeć tylko do jednej osoby. Zaraz zamiast ręki, chłopak poczuł zmysłowy taniec bioder, a poprzednia dłoń przeszła gdzieś na jego bok.
Jaeger oderwał się od ust starszego, czując, że jego ciało nabiera różnych przyjemnych odczuć, przy czym oddech zrobił się cieższy. Spojrzał pytająco na Ackermanna, a wtedy ten, jakby warknął, także już podnieconym tonem:
- Nigdy więcej masz mi tego nie wkładać, idioto.
- Levi, ja...
- Nie chcę mieć w sobie nic innego poza tobą, idioto...
Chłopak znów był zdezorientowany przez nieprzewidywalność Levi'a. Nie wiedział jak ma interpretować zachowanie i słowa bruneta, ale zdawało się, że ten wcale się nie gniewa. Zresztą nawet teraz chłopak zamiast być pouczanym, został pocałowany w niesamowicie magiczny sposób. A niedługo po tym starszy pokazał szatynowi, że poleganie jedynie na własnym ciele bez używania sztucznej pomocy może być nawet przyjemniejsze, a już szczególnie współpraca...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top