XXV
Nadszedł nowy tydzień, a to oznaczało poniedziałek. Eren wstał od niechcenia, przyszykował się, zjadł coś i tak ruszył na podbój świata, a dokładnie do swojej szkoły.
Chłopak wszedł spóźniony do klasy z czarnym kapturem na głowie, o którego ściągnięcie został poproszony przez samą matkę Levi'a. Wtedy spojrzał na nią i zawiesił się przez chwilę, zauważając w niej niesamowite podobieństwo do jej syna. Przez to natychmiast uderzył w niego ciężar potrzeb, a sam on aż otworzył szerzej oczy, pojmując to. Nie wiedział za bardzo, co robić w tym momencie, bo jeszcze nigdy nie miał tak dużego ciśnienia względem drugiej osoby. Zawsze raz zaliczał i to mu wystarczało. Nawet swoją chwilę słabości jeszcze dwa dni temu uznał za jakiś głupi kaprys, jaki go znudził godzinę po tych jakże wielkich deklaracjach. Teraz uświadamiał sobie, że on naprawdę potrzebował bruneta, a nawet jedno głupie wspomnienie o nim powodowało w szatynie wulkan emocji. Jego ciało momentalnie nabrało znacznej temperatury, a on niespodziewanie zaczął wręcz dyszeć.
Onieśmielony Eren zignorował kobietę, kierując się do swojej ławki gdzieś na tyłach, gdzie już czekał zadowolony Jean. Lecz, kiedy tylko zauważył stan przyjaciela, od razu przyjrzał mu się dokładniej, mrużąc oczy i marszcząc twarz.
- Stary, co ci? - spytał blondyn.
- Muszę... - szatyn wydyszał, patrząc tępo przed siebie, aż nagle oprzytomniał, a wtedy zrobił zszokowaną twarz i odpowiedział - Yyy... Nic!
- Co? - uśmiechnął się podejrzliwie - Chyba nie zabujałeś się w matce Levi'a, co?
- Ehh... W niej nie... - westchnął, przecierając ciepłą twarz dłonią.
- Więc może w nim?
- Co?! - warknął, spoglądając na wyższego oburzonym spojrzeniem - W nim też nie!
- Więc o co chodzi? Jesteś jakiś rozkojarzony... Chwila... Czy... - nagle uśmiechnął się wymownie.
- No co? - zaśmiał się cynicznie, jakby przedrzeźniał blondyna - Pewnie powiesz, że spodobało mi się ruchanie z Levi'em i jedyne o czym myślę to to, tak?
- Chciałem spytać o coś innego - odwzajemnił śmiech - Ale skoro sam się przyznałeś... Czyli jednak?
- Nie zakochałem się w nim - spojrzał na Jeana z pobłażliwym uśmiechem, po czym rozsiadł się wygodniej - Levi to faktycznie wyjątkowa i ciekawa osoba, dlatego chcę się z nim zabawić dłużej niż raz, to wszystko.
- A co Levi na to?
- Cóż... - posłał mu zadziorny uśmiech - Jak mógłby odmówić Erenowi Jaegerowi... On też nie bierze tego na poważnie.
- I tak po prostu chce z tobą chodzić do łóżka?
Niższy spojrzał w sufit, przypominając sobie wszystkie jego zaloty, aby uzyskać względy bruneta na te pare chwil przyjemności, przez co uśmiechnął się jeszcze ostrzej. Zaraz odpowiedział rozmarzonym głosem:
- Cóż... Lubi grać niedostępnego... Ale, kiedy już zniszczysz jego granicę... - aż przygryzł wargę na to wspomnienie - Bycie z nim w łóżku to coś wspaniałego, mówię ci...
- Tylko się nie zakochaj...
Wtedy szatyn szturchnął przyjaciela w ramię, na co ten zaśmiał się.
I tak minęła im większość lekcji, kiedy nagle pani Ackermann odeszła od tematu lekcji:
- Kochani, muszę wam powiedzieć coś ważnego - zaczęła - To mój ostatni dzień w tej szkole...
Eren aż zdziwił się. Levi nic mu nie mówił, że jego matka zmienia pracę czy coś, ale z drugiej strony kiedy miał to zrobić i po co... Nie byli ze sobą blisko, a jedyne co ich przyciągało to pożądanie. Mimo wszystko brunet nie musiał przecież już być takim zamkniętym... Ale chłopak nawet nie domyślał się, jaki jest prawdziwy powód tego, że Kuchel Ackermann opuszcza szkołę...
Po zajęciach Jean zaprosił Erena do kina, a razem z nimi szła Mikasa. I ku zdziwieniu samego szatyna, dziewczyna wcale mu nie przeszkadzała, a nawet czuł się dobrze w jej towarzystwie. Może dlatego, że ona i Jean swoją czułość ograniczali do trzymania się za ręce, co Jaegerowi nawet wydawało się urocze. Oczywiście swoje chłopięce zaczepki zachował na później, kiedy dwójka będzie sama, bo teraz przy dziewczynie przyjaciela nie wypadało...
Trójka szybko dotarła na miejsce. Zdecydowali, że Jean pójdzie po bilety, więc Eren wraz z Mikasą usiedli gdzieś w ciemniejszym miejscu wśród tych wszystkich podświetlonych plakatów, o których nawet zaczęli rozmawiać z braku lepszego zajęcia.
Szatyn aktywnie rozmawiał z brunetką i nawet przytakiwał ze zrozumieniem, kiedy jej słuchał, aż nagle jego uwaga została zupełnie odwrócona. Wtedy słowa Mikasy przestały być zrozumiałe, chłopak ledwie słyszał dźwięk jej głosu. Ale to w ogóle go nie interesowało, bowiem w kinie pojawiła się pewna ważna osobistość. Eren natychmiast odczuł to wszystko, co towarzyszyło mu za każdym razem, kiedy choćby raz pomyślał o brunecie. Cięższy oddech przy silniejszej pracy klatki piersiowej, a do tego wyższa temperatura i bezsilne onieśmielenie... A teraz miał mężczyznę na żywo, przez co już kompletnie przestał kontaktować i jedynie ze swoim największym skupieniem lustrował Ackermanna. Jego zielone tęczówki dokładnie badały ciemne włosy niebieskookiego przy jego prawie białej skórze, co stanowiło doskonały kontrast, pomijając kwestię idealnej fryzury. W następnej kolejności Eren wędrował spojrzeniem po idealnym ciele mężczyzny, które przykrywały niepotrzebne, ciemne ubrania. Szatyn czuł na ten widok narastającą ekscytację, jaką musiał mimo wszystko powstrzymywać, bo przecież był teraz przy Mikasie.
Tymczasem Levi stał przy kasie i szykował się do kupna biletu, kiedy rzucił szybkie, przelotne spojrzenie na Erena, a wtedy automatycznie zadrżał, otwierając szerzej oczy. Więc miał rację, że ktoś go obserwuje, chociaż nie podejrzewał, że to właśnie szatyn. Ale przez to teraz czuł się speszony bardziej niż wcześniej, wiedząc, że to właśnie chłopak go śledził wzrokiem. Aż zaczął nerwowo ocierać palce o siebie, w duchu powstrzymując się z całych sił, aby nie spojrzeć znowu na Erena. Jego serce biło ciut szybciej, przez co denerwował się jeszcze bardziej. Z drugiej strony tak bardzo tęsknił za dotykiem chłopaka, jakby nie miał go dla siebie od bardzo dawna. Zupełnie, jakby chciał rozwiązać potrzebę, jakiej wcześniej nie miał, ale to szatyn stworzył ten problem. Brunet również karcił się za to, że może kogoś tak bardzo chcieć, chociaż w praktyce nie byli w związku, a dodatkowo dzieliła ich dość znaczna różnica wieku. No i jeszcze to był młodszy brat jego byłego... Cała ta sytuacja frustrowała mężczyznę, ale mimo to... Przepadł, musiał spojrzeć. Zdążył niepewnie podnieść wzrok na Jaegera, kiedy ten już czekał, a wtedy spojrzenie bruneta trafiło prosto w duszę młodszego. Właściwie obydwaj niespodziewanie podnieśli wyżej powieki, a przy tym drgnęli. Za chwilę Ackermann gwałtownie odwrócił wzrok, słysząc, że to jego kolej, na co szatyn zmarszczył brwi. Kto śmiał im przerywać w takim momencie... Ale jedyne co teraz mógł zrobić to warknąć pod nosem, wyrażając tym swoje zdegustowanie sytuacją.
Za jakiś czas ludzie już zaczęli wchodzić do sali, w tym również Eren i Jean ze swoją dziewczyną. Szatyn szedł obok przyjaciela z neutralnym wyrazem twarzy, chociaż w środku był w kompletnie innym świecie. Od kiedy zobaczył Levi'a, nie potrafił już uspokoić swojego szalonego popędu, jaki dyktował mu, co ma robić. I mimo, że zwykle to on pananował nad wszystkim, teraz był słaby w porównaniu do swoich naturalnych potrzeb. Te omamiały go, przypominając o każdej gorącej sekundzie spędzonej na smakowaniu tego zakazanego owocu, a przy tym pobudzały młode ciało śniadoskórego. Jaeger aż zaciskał pięść i przygryzał wargę, która doskonale pamiętała czułe muśniecia bruneta, od których można by się uzależnić. On teraz właśnie tak czuł... Jakby musiał nakarmić swój nałóg, aby odzyskać dawny spokój. Oczywiście przed Jeanem, który co jakiś czas się odzywał do niego, udawał niczym zawodowy aktor. Odpowiadał swoim łobuzerskim uśmiechem, a przy tym jego ton pozostawał tak samo bezczelny jak zawsze. I przez to w oczach innych wyglądał jak ten beztroski, wyluzowany chłopak, od którego aż biła arogancja. W końcu nawet Eren uwierzył w ten stan, a dzięki temu zapomniał o swoim problemie z tym niskim mężczyzną.
A kiedy go już zauważył, posłał mu niewinny uśmiech, na co ten odpowiedział skrzywieniem twarzy w zażenowaniu i odwrócił wzrok w sposób dość ignorancki. Szatyn zaśmiał się cicho pod nosem, zwracając uwagę na film, który zdążył wejść na ekran. Jednak szybko się zniechęcił, uznając produkcję za naprawdę nudną, zresztą był to jakiś tandetny film romantyczny, co jeszcze bardziej go zdezorientowało. Dlaczego Jean wybrał coś takiego, chociaż sam nigdy nie przepadał za takimi filmami. Lecz kiedy chciał coś powiedzieć do przyjaciela, od razu pojął, że teraz nie będzie istnieć dla niego. Otóż blondyn również nie skupiał uwagi na to, co jest aktualnie wyświetlane. Zamiast tego z jakąś wyjątkową czułością oddawał się pocałunkowi z Mikasą, która niezbyt protestowała. Wręcz sama gładziła chłopaka gdzieś w okolicy szyi i ramienia, ulegając w pełni jego pomysłom. Eren zmarszczył twarz, widząc zakochanych, a może nawet trochę się obraził... Chwilę tak posiedział, próbując nie zwracać uwagi na dwójkę, po czym nagle wpadł na doskonały pomysł. Szybko wyszedł ze swojego rzędu, przepraszając wszystkich i tak dalej. Następnie wesoło przeszedł do miejsca, gdzie nie siedziało zbyt wielu ludzi, ale był tam Levi, toteż Jaeger postanowił mu potowarzyszyć.
Usiadł tuż obok bruneta, a przy tym uśmiechał się na swój sposób. Mimo ciemności dostrzegł, że mężczyzna siedzi z nogą na nodze, a przy tym krzyżował ręce na torsie. Młodszemu wydało się to takie rozkoszne w jakimś tam sensie. Jakby Ackermann nigdy nie pozwalał sobie na chwilę rozluźnienia i był wiecznie niezadowolony, ale Eren miał klucz do ukojenia starszego.
- Odejdź. Oglądam - rzekł cicho brunet, nie spuszczając oczu z ekranu.
- No co ty? - zaśmiał się - Oglądasz to gówno?
- Nie interesuj się - odpowiedział oschle.
- No powiedź mi, Levii... - marudził.
- Eh... - westchnął, po czym przyznał niechętnie - Muszę tu siedzieć, bo w kinie kręci się idiota, który wciąż myśli, że może mnie zaliczyć. Miałem iść na inny film, ale ten debil był pierwszy, a nie mam ochoty go spotykać.
- I tak siedzisz z idiotą... - zaśmiał się Eren.
- Ty się nie liczysz...
- Co? Jak to?! Jestem twoim najlepszym idiotą!
- Wszyscy jesteście tacy sami... - pokręcił głową, mówiąc, jakby do siebie.
Szatyn już nie odpowiedział, tylko myślał nad słowami bruneta. Co to wszystko miało znaczyć... Ten najpierw wyróżnił chłopaka, po czym porównał go do reszty... Po dłuższej chwili jednak znudziło mu się zgadywanie, co Levi miał na myśli, on chciał przejść do rzeczy...
Udał, że z zaaganżowaniem ogląda film, a w tym samym czasie zaczął powoli przesuwać ciężką dłoń po udzie Levi'a, na co ten aż drgnął i automatycznie spojrzał w dół. Ku jego zdziwieniu szatyn swobodnie wędrował palcami coraz wyżej, jak gdyby nic. Teraz mężczyzna skierował skołowany wzrok na młodszego, ale ten spokojnie oglądał ze swoim niewinnym wyrazem twarzy. Chociaż brunet dostrzegł moment, w którym kąciki ust Erena poszły ostro do góry, a w tym samym czasie starszy poczuł w swoich spodniach ruch. Dopiero teraz jego ciało zalał stres, wywołując w nim szybszy oddech i drgawki. Przecież byli w kinie, w miejscu publicznym, a chłopak dopuszczał się takich rzeczy...
Eren bez żadnych zahamowań sprawnie poruszał dłonią, a dokładnie ocierał ją o materiał bokserek starszego, przy czym wciąż zmieniał tempo. Levi trwał w szoku, patrząc tępo w przestrzeń, kiedy odczuwał rosnące napięcie i wyższą temperaturę. Złapał się oparcia fotela po dwóch stronach i samoczynnie rozchylił nieco nogi, do tego opuścił powieki do połowy, jakby już oddał ciało pod kontrolę Jaegera. Ale tak wcale nie było... Wciąż walczył z nieśmiało ujawniającym się podnieceniem, które z kolei pewnie współpracowało z dłonią śniadoskórego, chociaż nawet już miał na twarzy wypieki.
W pewnym momencie Eren nie mógł wytrzymać i wreszcie zerknął ukradkiem niczym zawstydzony chłopiec, jak mężczyzna obok niego męczy się z jego dłonią. Za to Levi w tym krótkim spojrzeniu dostrzegł tak piękny kolor zieleni, że aż poczuł ciarki na pobudzonym ciele. Jeszcze ten jego zadarty nos i wargi, z których wychodziły bardzo brzydkie słowa. Ale chłopak nieco rozchylał je, jakby potrzebował większej przestrzeni na oddychanie. Onieśmielony brunet zaczął lustrować Jaegera, a wtedy odkrył, że ten faktycznie siedzi w jakimś napięciu, aż w końcu spojrzał w bok, przeklinając pod nosem. W tym samym czasie pogłębił ruch dłoni już w bokserkach starszego, na co Levi otworzył usta szeroko, odchylając głowę do tyłu i ledwo co powstrzymał stęk. Jego ciało drżało od gorących doznań, jakich właśnie doświadczał, aż zapomniał, że właśnie są w kinie wśród tylu ludzi...
Nagle Eren zabrał dłoń, za to drugą ułożył na potylicy starszego tylko po to, aby zaraz przyciągnąć go mocno do swoich ust, którymi natychmiast się wpił w wargi starszego. Jednak to mu nie wystarczało, więc po chwili wepchnął język prosto do wnętrza ust mężczyzny i zalał go młodzieńczą zachłannością, czemu ten uległ bez sprzeciwu. Po prostu chłopak zbyt dobrze całował, a do tego był Jaegerem, a Levi miał do nich słabość...
W końcu szatyn niechętnie oderwał się od bruneta, po czym zbliżył usta do jego ucha, a wtedy wyszeptał przez szybszy oddech:
- Chodźmy stąd, błagam...
Kiedy brunet to usłyszał, a co ciekawsze, poczuł na skórze, przeszły go dreszcze i natychmiast zapragnął szatyna. Dlatego też jedyne, na co się zdobył w tym momencie to uległe kiwnięcie głową, co chłopak potraktował jako zgodę i natychmiast wstał. Dla zachowania neutralności poszedł pierwszy, przy czym droga na szczęście była prosta, bo nikt nie siedział w tym rzędzie. Zaraz po tym przeszedł brunet, a wtedy szatyn mocno złapał go za dłoń i pociągnął.
Dwójka szybko wylądowała w męskiej łazience, gdzie na szczęście aktualnie nikogo nie było. Drzwi wejściowe zostały gwałtownie otwarte przez zachłannie całujących się mężczyzn, gdzie to młodszy znacznie dominował, a starszy po prostu za nim podążał. Eren trzymał Levi'a mocno, prowadząc go w przód, kiedy obydwaj dziko błądzili po sobie dłońmi i nie mogli się oprzeć nagłemu pożądaniu, jakie w nich uderzało, od kiedy kolejny raz zbliżyli się do siebie w zakazany z wielu powodów sposób.
Dotarli do marmurowego, białego blatu z umywalkami, na którym szatyn pośpiesznie posadził starszego, mocno zaciskując dłonie na jego udach. Kiedy ten już był na górze, chłopak wepchnął biodra jak najbliżej między jego nogi, żeby mogli się swobodnie ocierać, co czynili z wielkim zaagażowaniem, a przy tym młodszy łobuzerko jeździł rękoma po udach Levi'a, mocno łapiąc jego skórę. W tym czasie wargami gorąco zsunął się na szyję bruneta, którą zaczął łapczywie pieścić każdym rodzajem muskań, ale najchętniej czynił te zaczepiające, a do tego zamykał oczy dla lepszego efektu. Wtedy Levi samoczynnie przekrzywiał nieco głowę w bok, robiąc miejsce chłopakowi, a przy tym sam wsuwał dłonie w jego włosy i na plecy, tym samym jeszcze przyciągał go do siebie. Nieco opuszczał powieki w dół, czując, jak przez jego usta wychodzi gorący oddech o dużym nasileniu, aż czynił to słyszalnie.
Eren uśmiechnął się szybko, będąc tak samo atakowanym przez szybsze tętno i spytał, kontynuując swoje pewne pieszczoty, którym brunet z rozkoszą ulegał.
- Tęskniłeś? - spytał chłopak, wsuwając bezczelnie dłonie pod czarną bluzkę starszego, którą zakrywała jeszcze skórzana kurtka.
- Bardzo... - wydyszał starszy, co chcilę wzdychając - Eren, nie tu...
Szatyn kiwnął głową, po czym tak samo sprawnym ruchem pociągnął mężczyznę tak, aby ten zszedł z blatu i podążył za młodszym prosto do jednej z kabin.
Drzwi ledwo się zamknęły, a plecy Levi'a trzasnęły o nie przy pomocy ciężaru śniadoskórego. Ten właśnie zatracał się w pieszczeniu warg starszego i trzymał jego ciepłe policzki w obydwu, drżących z emocji dłoniach. Chłopak cały trząsł się na myśl o bliskim spotkaniu z Ackermannem, a przez to działał szybko i pod wpływem popędu. Niedługo po tym, jak językiem niegrzecznie wtargnął w gorące wnętrzne ust starszego i zaczął tam rozrabiać, jego dłonie powoli zeszły niżej, dokładnie badając całe ciało bruneta. Wtedy ponownie wsunął ręce pod spód jego górnej garderoby, zachłannie zbliżając się w słabe punkty starszego.
Levi drgnął, wydając z siebie krótki stęk, kiedy poczuł palce Erena drażniące jego wrażliwą strefę na klatce piersiowej, co młodszy czynił z jak największą dzikością, a jednocześnie ruchy były bardzo przemyślane i pewne. Chłopak dokładnie krążył palcami przy sutkach kochanka, naciskając na nie odpowiednio na tyle, aby ten ulegał czynności. Bowiem na twarzy Levi'a rumieńce nabierały coraz to mocniejszego koloru, a sam on mimowolnie poruszał niespokojnym ciałem, jakby w rytm młodszego. Wszystko nabrało jeszcze większej mocy, gdy Jaeger zjechał językiem prosto na szyję bruneta, którą częstował tak samo gorącym dotykiem, na co mężczyzna drżał jeszcze bardziej i nawet nie otwierał już oczu. Sam gorączkowo błądził po całym chłopaku, czasem także wsuwając dłonie pod jego bluzę, gdzie ciężko dotykał rozgrzanej skóry młodszego. Doskonale wyczuwał, jak bardzo podniecony musiał być Eren, zdradzał to jego zachłanny oddech i sama gwałtowna reakcja jego ciała. Szatyn pragnął bruneta i nawet z tym nie walczył, za to dobierał się do niego łapczywie i pośpiesznie, aby tylko już zaliczyć ten kolejny raz.
W końcu chłopak wyjął dłonie z bluzki starszego, za to zaczął mu zachłannie rozpinąć spodnie, przez co za moment te szybko zleciały w dół. Zaraz po tym rozpiął i swoje, a ledwo to uczynił, a już zbliżył krocze do Ackermanna, mocno łapiąc go w biodrach. Właśnie zaczął się ocierać o jego krocze aż obydwaj drgnęli gwałtownie i kontynuowali wspólnie, ulegając rosnącej przyjemności. Przy czym sapali ciężko, nieco opuszczając powieki i tylko patrzyli w dół, jak dopada ich erekcja.
Niespodziewanie szatyn odwrócił starszego tyłem do siebie i wciąż się ocierał, zsuwając z mężczyzny bieliznę gdzieś do dolnej części ud. Levi odruchowo nieco wypinał pośladki w stronę młodszego, przeżywając nagłe fale gorącego podniecenia, przez co aż czuł potrzebę stymulacji własnej męskości, co zaczął robić i aż jęknął dość twardo przez zaciśnięte usta. Ale szatyn szybko odebrał mu te przyjemność, zabierając jego dłoń. Wtedy też ponownie odwrócił bruneta i władczo położył na jego głowie dłoń, co Levi zrozumiał bez słów. Natychmiast zniżył się i przykucnął przed chłopakiem, już zaczynając zabawę w jego męskością. Ponieważ ta jeszcze dusiła się za materiałem, brunet zaczął ją pieszczotliwie całować, jakby zaraz miał całość brać w usta, co doprowadzało Erena do szału. Dostawał nagłych przypływów gorących drgawek, które napędzały jego podniecenie. Każde jedno dotknięcie Levi'a potęgowało jego potrzebę, aby ten zrobił mu dobrze ustami i językiem bez bariery, jaką stanowiła bielizna.
Wreszcie chłopak agresywnie złapał bruneta za włosy i odciągnął, kiedy ten cały czerwony ulegle rozchylał wargi. Eren tak samo zachłannie usunął ograniczenie z krocza, po czym gwałtownie przyciągnął bruneta, zmuszając go, aby w jego ustach wylądowała cała męskość chłopaka aż sam on zastękał w górę, gdy odruchowo uniósł podbródek nieco do góry. Brunet otworzył szeroko oczy, nie będąc przygotowanym na taki ruch, ale zaraz ulegle rozpoczął aktywny taniec ustami i wargami tak jak życzył sobie młodszy, przez co napalony Eren wariował. Nie mogąc się powstrzymać, co chwilę ulegle wystękiwał coś, oddając biodra w rytm bruneta.
Ale to nie satysfakcjonowało jego młodzieńczych potrzeb, więc równie szybko odsunął twarz mężczyzny od siebie i pociągnął do góry, na co ten nie mógł nic poradzić. Za chwilę kolejny już raz Eren odwrócił go, ale teraz zwrócił uwagę na to, aby brunet faktycznie się wypiął. Specjalnie przesunął dłoń między wewnętrzną część ud starszego i tym samym rozchylił jego nogi, a przy okazji jeszcze pograł na podnieceniu starszego.
Za moment Levi drgnął gwałtownie, kiedy poczuł, jak szatyn przylega do jego pleców i zaczyna sunąć dłońmi po jego gorącym ciele. Ackermann czuł go z jednej i drugiej strony, ale nie mógł nad tym myśleć za dużo, bo nagle rozszalały palec chłopaka trafił w jego usta. Od razu zrozumiał, że Eren wcale nie był przygotowany na ich nagłą chwilę zapomnienia, dlatego ślina musi im wystarczyć...
Mężczyzna gromadził na palcu młodszego jak najwięcej śliny, ale tak, aby dodatkowo go tym pobudzić, ale chłopak doskonale to zauważał, więc sam poruszał palcem, aby pieścić język starszego. I tak walczyli, chociaż obydwaj już czuli pełną gotowość złączenia ciał w jedno, dostarczając sobie magicznych doznań.
Wreszcie Eren gwałtownie wyciągnął palec z ust Levi'a i natychmiast zaczął go wprowadzać w mężczyznę, na co ten drgnął, opuszczając powieki. Szatyn na złość brunetowi nie bawił się w jakieś tam rozciąganie, tylko chamsko ruszał palcem, powodując tym delikatne prądy podniecenia bruneta. To nie było aż tak mocne, ale silnie pobudzające. Żeby nie dać satysfakcji młodszemu, Ackermanm z rozkoszą wyginał ciało, jakby to on oczekiwał szatyna. Wtedy ten dorzucił jeszcze jeden palec i zmienił ruch na dokładny, będąc ciekawym reakcji starszego, ale ten okazywał jeszcze większe, bezwstydne zadowolenie, jakie z jednej strony onieśmielało Jaegera, z drugiej strony go nakręcało.
Nagle Levi zastękał tępo, gwałtownie podnosząc ciało, a przy tym nieznacznie uniósł podbródek przy już zamkniętych oczach, kiedy poczuł w sobie napalonego nastolatka. Śniadoskóry złapał mocno biodra bruneta i oddychał szybko, od razu zapoznając ciało z ciepłym wnętrzem starszego. Aż przygryzał wargę i marszczył brwi, próbując się skupić, ale słabość kochanka pod wpływem jego dominacji, bardzo go dekoncentrowała. Nawet lekkie ruchy nie dawały ukojenia w jego podnieceniu, a wręcz go drażniły. Trochę przyśpieszył, ale to ciągnęło go jeszcze dalej. W samym czasie brunet z oddaniem oddawał pobudzone ciało, posłusznie obierając ten sam rytm, jak dyktowało mu ciało młodszego. Eren tym razem był zachłanny i dość silny, co w żaden sposób nie mogło ominąć Levi'a. Ten nawet podstawiał się jeszcze bardziej, aby chłopak mógł wejść lepiej, bardziej, mocniej... Własnymi biodrami go namawiał, a młodszy chętnie z tego korzystał, dysząc już głośno.
Levi ponownie poczuł nagłą potrzebę dotknięcia swojego przyrodzenia, w czym wsparł go sam Eren. Brunet ledwo zdążył chwycić nabrzmiałą męskość w dłoń, a zaraz poczuł na swojej ręce dłoń chłopaka. Ten zaczął go odważnie prowadzić, jakby wiedział lepiej, co mężczyzna ma robić, a ten znów ulegał wszystkiemu, wydając z siebie jakieś odgłosy. W ich kabinie było tak gorąco, że pewnie wszystkie lustra były od dawna zaparowane, ale teraz to się nie liczyło, co było na zewnątrz.
W pewnym momencie Eren złapał mocno obydwa nadgarstki starszego i przyparł je do ich aktualnego oparcia, a były nim drzwi od kabiny. Kiedy dłonie bruneta zostały zakryte przez nieco większe dłonie śniadoskórego, wtedy Jaeger zmienił ruch na nieco odmienny. Ruszał się wolniej, ale Levi czuł go mocniej niż wcześniej. Obydwaj powoli ulegali swoim własnym ciałom, które wyraźnie sygnalizowały, gdzie to wszystko zmierza, a przy tym na zmianę wzdychali czy zastękali z zamkniętymi oczami.
Ostatnie drgania, gorący strumień obejmujący całe ciało przy właśnie nadciągającym spełnieniu, aż nagle obydwaj w tym samym czasie doszli, Eren i Levi, dysząc przy tym głęboko. A więc znowu...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top