XXII
Środek tygodnia był najgorszym dniem dla wielu uczniów tej szkoły, bo często akurat wtedy nauczyciele wymyślali sobie niezapowiedziane sprawdziany. Jednak Eren i Jean nie mieli czasu się tym martwić, bo tego dnia obydwaj siedzieli w ławce z głupimi uśmiechami. Wprawdzie to nie było dla nich dziwne, bo takie zachowanie dwójki zwykle zwiastowało jakąś akcję w ich wykonaniu. Dlatego też nikt nie zwracał uwagi na ich "typowe" miny, ale tylko oni sami wiedzieli, o co im właściwie chodzi. Jean oczywiście marzył o swojej ukochanej dziewczynie, z którą robił coraz to odważniejsze kroki w związku, ale Eren... On nie miał za bardzo o kim myśleć, a jednak jego oczy zdradzały co innego. Zresztą dwójka zauważyła po pewnym czasie, że żaden nie słucha siebie nawzajem, zajęty czymś innym. W końcu Jean zmarszczył brwi i szturchnął przyjaciela w ramię, pytając:
- Ej! Słuchasz mnie w ogóle?
- Co? - spojrzał na niego zdziwiony, również marszcząc brwi - Co chcesz?
- Pytałem, czy widziałeś pełnię księżyca w poniedziałek... - burknął.
- Czekaj... W poniedziałek... - chwilę myślał, po czym nagle otworzył szerzej oczy, a następnie uśmiechnął się wymownie - Jakoś nie zauważyłem...
- Niemożliwe. Było wtedy tak jasno...
- Powiedzmy, że miałem inne, lepsze zajęcie...
- Ja też... - uśmiechnął się niewinnie pod nosem, ale z jaką wrażliwością.
- Jean... - zaśmiał się - Jeszcze nigdy nie widziałem, żebyś był taki delikatny, kiedy mówisz o seksie...
- Wal się! - oburzył się, szturchając go - Skąd wiesz, że mówię o tym?
- Jestem twoim przyjacielem - uraczył go pewnym uśmiechem - A poza tym od razu to wyczuję - chwilę milczał, po czym kontynuował - Widzę, że obydwaj mieliśmy ciekawe zajęcia... I jak było? Popisałeś się, ogierze?
- Trzy razy...
- Trzy? - zaśmiał się ze zdumieniem - Faktycznie, jesteś jakiś zmęczony...
- Zmęczony?! Czuję się doskonale!
- Chociaż się zabezpieczaliście? - spytał troskliwie, drażniąc się z przyjacielem.
- Szkoda, że ty tak o to nie dbasz! - odwarknął mu złośliwie - A ty się dobrze bawiłeś?
- Było zajebiście - wypowiedział to, jakby mówił o jakiejś przepysznej potrawie.
Dwójka chwilę milczała, po czym blondyn uśmiechnął się wymownie, spoglądając uważnie na szatyna:
- Z Levi'em?
- Tak... I co? - spojrzał na niego, mrużąc oczy.
- Ktoś tu nie trzyma się swoich zasad...
- Co?
- Miałeś tylko zaliczyć Levi'a, a potem przekonać go, że nie jesteś byle kim, ale komuś chyba za bardzo się spodobało...
- Nie martw się... - zaśmiał się - Łączy nas tylko seks. Zaraz pewnie mi się znudzi...
- Ja się nie martwię! Wiem, co robisz, ale po prostu... No... - patrzył gdzieś w bok, że niby nie myśli nic więcej.
- Z innymi też spałem kilka razy zanim zerwałem i poszedłem do kolejnego! - warknął w proteście.
- Tak, tak...
Dwójka jeszcze chwilę sobie dogryzała, kiedy nagle skończyła się lekcja. Ale po krótkiej przerwie nadszedł czas na kolejny przedmiot. Przyjaciele na luźno weszli spóźnieni do sali, ale od razu otworzyli szerzej oczy, widząc, że każdy coś pisze. Za chwilę usłyszeli coś, przez co aż się wzdrygnęli.
- Piszemy sprawdzian - rzekła spokojnie nauczycielka - Weźcie kartki i usiądźcie tam, gdzie jest wolne miejsce.
Blondyn i szatyn już mniej pewnym krokiem podeszli do biurka nauczycielskiego, zabrali sprawdziany, po czym skierowali kroki w stronę ławek.
- Stary, w ogóle się tego nie uczyłem, a na lelcji nie słuchałem - wyszeptał Eren w stronę Jeana.
- Ja to samo... - syknął blondyn - Mamy dwa wolne miejsca, a jedno jest obok kujonki...
- Wiem co ci chodzi po głowie... - pokiwał głową porozumiewawczo - Jeden z nas z nią usiądzie, ściągnie i poda odpowiedzi drugiemu...
- Coś takiego... - zaśmiał się dyskretnie - To co, papier, kamień, nożyce?
Szatyn znów pokiwał drogą, a wtedy obydwaj ułożyli ręce do gry. Wygrał Jaeger, co teraz nie miało większego znaczenia, bo obydwaj mieli wykonać tę samą misję.
Śniadoskóry z neutralną miną usiadł obok najzdolniejszej, pod kątem nauki, dziewczyny w klasie, na co ta popatrzyła na niego z oburzeniem. Jeszcze, jakby zakryła swoją kartę pracę przed nim, na co on uśmiechnął się delikatnie, kręcąc głową. Chwilę czekał aż brunetka zajmie się sprawdzianem, a wtedy zaczął dyskretnie zaglądać na jej kartkę, chociaż ta starała się jak najlepiej zakryć ramieniem. Mimo to chłopak nie odpuszczał i marszczył brwi ze skupieniem, próbując coś wychwycić. W międzyczasie musiał wciąż spoglądać na nauczycielkę, czy ta przypadkiem nie raczy go swoim jakże przyjemnym spojrzeniem. Niestety dziewczyna umiała się obronić przed ściąganiem przystojnego ucznia, przez co ten powoli tracił cierpliwość. W końcu westchnął i już ze spokojem wyszeptał w stronę koleżanki:
- No czemu jesteś taka niemiła?
- Nie wolno rozmawiać podczas pisania sprawdzianu - czarnowłosa jedynie burknęła z niezbyt przyjemnym nastawieniem.
- No proszę, tylko raz... - zaczął robić w jej stronę minę smutnego chłopca.
- Nie weźmiesz mnie na litość... - spojrzała na niego jak na idiotę.
- Strasznie mi kogoś przypominasz, wiesz? - aż uśmiechnął się pod nosem - Wszystko ma swoją cenę. Jaka jest twoja?
- Chcesz mnie przekupić za pomoc w ściąganiu?
- Cóż, jestem całkiem dobry w ściąganiu... - stwierdził szybko, na co dziewczyna aż zaśmiała się.
Tymczasem chłopak dostał wiadomość od Jeana o treści:
,,Przestań się zajmować swoimi flirtami, tylko podawaj mi odpowidzi, chuju"
Chłopak rzucił przyjacielowi szybkie spojrzenie, po czym odpisał:
,,Właśnie próbuję je zdobyć, geniuszu"
Po czym Eren schował telefon, a następnie uśmiechnął się uroczo do dziewczyny:
- To co, dasz mi ściągnąć najpierw to, a potem... - jeszcze bardziej ściszył głos - być może spodnie?
- Nie jestem taka łatwa... Ale na randkę możesz mnie zabrać.
- Czyli umowa?
Brunetka jedynie przewróciła oczami, po czym dyskretnie zrobiła zdjęcie swojej pracy, a zaraz po tym wysłała ją do szatyna. Wtedy on natychmiast złapał za telefon, odebrał wiadomość i przesłał ją dalej, do Jeana. Zaraz po tym zaczął szybko spisywać wszystko, jakby od tego zależało jego życie. Ale tak naprawdę to dlatego, że zauważył, że nauczycielka na chwilę odeszła gdzieś, przez co miał swobodę. Ale nie wiadomo było, ile to zajmie, więc Eren się spieszył. Jednak przez jego metodę zdobycia odpowiedzi, teraz miał na sobie wzrok brunetki siedzącej obok niego. Jakby nagle zwrócił jej uwagę, bo akurat ona była jedną z nielicznych osób, które miały lepsze zajęcia niż podziwianie go. To nie ta sama kujonka uznana za najmądrzejszą w całej szkole, bo ta akurat miała jakąś osobowość... I mimo, że Eren o tym wiedział, dopiero zaczął sobie to uświadamiać. Szczególnie, że czarnowłosa nagle zaczęła mu dawać jakieś ciche znaki, które, nie wiedzieć czemu, nawet mu się podobały. Nawet odpowiadał zalotnym uśmiechem, kiedy dziewczyna "niechcący" go dotknęła czy coś podobnego. Jean zauważył chemię między dwójką, przez co sam układał usta w głupkowaty uśmiech.
Po lekcjach dwójka przyjaciół jak zwykle razem wracała i gadała na jakieś głupie tematy, jak to oni.
- Widziałem, Eren - uśmiechał się Jean.
- Co? - spytał szatyn, patrząc na blondyna.
- Podoba ci się nasza kujonka, co?
- Nieee... - uśmiechnął się - Musiałem coś wymyślić, żeby mi dała odpowiedzi. W ten sposób załatwiłem sobie randkę.
- Randkę? - zaśmiał się - A podobno nie chodzisz na randki...
- Oj tam, daj spokój... - machnął ręką - Czasem muszę...
- I zgodziłeś się na to tak po prostu?
- A co w tym złego?
- Oj, podoba ci się... - posłał mu lekki śmiech.
- No może tak... - przewrócił oczami - I co z tego?
- Uważaj, bo się zakochasz... - teraz rzekł ciszej.
Eren tylko zaśmiał się, szturchając wyższego w ramię.
Wieczorem szatyn zgodnie z umową, zabrał swoją koleżankę z klasy na randkę. Żeby nie było, specjalnie się przyszykował na tę okazję. Założył jeden ze swoich eleganckich fitów, oczywiście nie pozbawiając się luzu, bo bez takiego nie mógł żyć. A to dlatego, że owe spotkanie zaplanował w jednym z lepszych lokacji, do jakich był przyzwyczajony, a to z kolei miało posłużyć jako swego rodzaju próbę zaimponowania. Szczerze mówiąc, szatynowi naprawdę podobała się dziewczyna. Szybko odebrał ją z domu, a wtedy ujrzał istne dzieło sztuki. Bladoskóra brunetka ze starannie upiętymi włosami, a lekki makijaż doskonale podkreślił niebieski odcień jej tęczówek. Na sobie miała czarną sukienkę, która z jednej strony idealnie podkreślała jej kształty, z drugiej ukrywała te bardziej interesujące miejsca, a na pewno samego Erena. Przez to Jaeger wyczuwał od niższej pewną aurę mroku i tajemniczości, co budziło w nim jeszcze większą ciekawość niż w przypadku w pełni otwartych dziewcząt. Ale ta do tego wszystkiego posiadała wielką inteligencję, wiedzę, ale także dość twardy charakter, jaki stanowił wyzwanie nawet dla kogoś takiego jak Eren Jaeger. Jej sposób bycia onieśmielał chłopaka i ciągnął do niej, a on bez protestu szedł w tę stronę. Zwłaszcza, że brunetka nie pozostawała bierna, ona z jak najsłodszą rozkoszą na twarzy kusiła go i odpowiadała na flirt. To było aż zdumieniające, bo nigdy wcześniej żadne z nich nie zwracało na siebie uwagi, nawet jednego spojrzenia...
Dwójka właśnie siedziała przy stoliku, na którym już leżały ich zamówienia. Ogólnie spotkanie przebiegało zaskakująco spokojnie, chociaż to może dlatego, że zajęci byli jedzeniem. Mimo to szatyn wcale się nie nudził, obserwując swoją towarzyszkę. Wciąż zachwycał się jej niezwykłą urodą, przez co w pewnym momencie zaczął się zastanawiać...
- Masz chłopaka? - nagle spytał Eren w pełni zamyślony.
- Co? - zaśmiała się, spokojnie popijając wodę z kieliszka - Naprawdę muszę odpowiadać?
- Jesteś całkiem ładna. To aż dziwne, żebyś nie miała powodzenia...
- Mam to potraktować jak komplement? Zresztą... Ciebie mogłabym spytać o to samo.
- Może szukam tej jedynej? - nagle sam uniósł delikatnie kąciki ust w górę, spoglądając na nią.
- I to ja mam być nią, tak? - westchnęła, niby ze znudzenia.
- Kto wie... Ale do mojego serca tak łatwo się nie trafia, moja droga.
- Kto powiedział, że chcę?
- Doprawdy? - zaśmiał się - Słyszałaś, że mam kolczyk w języku?
- Dobrze wiedzieć - odpowiedziała dość obojętnie.
- Nie chciałabyś go przetestować?
- Nic specjalnego.
- Twoje ciało mówiłoby co innego...
- Gadać każdy może... - westchnęła.
Eren już nie odpowiedział, ale z uśmiechem zaczął jeszcze bardziej lustrować dziewczynę. Ta naprawdę go intrygowała i czuł do niej coraz większy pociąg. Ale wraz z tym zauważył pewne podobieństwa do kogoś innego... Cała brunetka przypominała mu tak bardzo tę jedną osobę, że w pewnym momencie aż olśniło go, a wraz z tym otworzył szerzej oczy.
Nagle Eren szybko zawołał kelnera, prosząc o rachunek. Następnie zapłacił kartą Zeke'a, którą ten mu pożyczył po wielkim błaganiu młodszego brata, a zaraz po tym szatyn złapał dziewczynę za rękę i prawie, że wybiegł z nią z lokalu, a ta zdążyła ledwo co złapać swoje rzeczy.
- Hej, gdzie tak biegniesz? - spytała brunetka.
- Zabiorę cię w ciekawe miejsce. Tutaj wieje nudą...
- Mi się podobało... - burknęła.
- Tam spodoba ci się bardziej, przysięgam.
Szatyn przygryzł wargę i zmarszczył brwi, znów doszukując się podobieństwa w dziewczynie.
Niedługo potem para weszła do jakiegoś klubu, gdzie panowała całkiem dobra impreza, co niezbyt odpowiadało brunetce, a to tylko potęgowało irytację chłopaka z jakiegoś powodu.
Dopiero, gdy Eren załatwił jakiś alkohol, dziewczyna rozluźniła się. Przy odpowiedniej ilości napoju nawet jej humor uległ poprawie, a ona uśmiechała się. Znowu była zabawna, co pozwoliło szatynowi oderwać się od myśli i już myślał tylko o tym, że jest właśnie na randce z ciekawą i ładną dziewczyną. Jednak brunetka nie posiadała zbyt mocnej głowy, przez co szybko zaczęła ulegać procentom. W pewnym momencie już nawet ledwo się trzymała...
- Dobra... - uśmiechał się Eren, widząc mimo wszystko dość rozczulający widok pijanej dziewczyny - Tobie chyba już wystarczy, co?
- Chyba tobie! Mi się tu podoba!
- Przyjdziemy tu następnym razem... - śmiał się, pomagając jej wstać.
W końcu szatynowi udało się wynieść dziewczynę na zewnątrz. Ta ledwo co zadzwoniła po brata, który natychmiast przyjechał i ją zabrał, a dzięki temu Eren uwolnił się od skłonności do porównywania. Mimo wszystko te myśli nie chciały go opuścić, a po pożegnaniu dziewczyny, ta wcale nie zapadła mu w pamięci. Nie tęsknił ani nic, nawet nie był zawiedziony, że to koniec... Może dlatego, że pewna rzecz nie dawała mu spokoju. Dziewczyna jedynie pobudziła jego apetyt na bycie przy kimś, ale wcale nie przy niej. Chłopak nie chciał tego przyjąć do wiadomości, więc po prostu poszedł w ślady swojej koleżanki i wrócił do klubu, gdzie znalazł nadzieję w wiadomym napoju.
***
Była już późna godzina, a totalnie pijany Eren właśnie siłował się z klamką w drzwiach. W końcu jednak ją nacisnął, a wtedy sprawnie otworzył drzwi i przez nie przeszedł. Wtedy zmrużył oczy, rozglądając się po wnętrzu, aż jego wzrok utknął na niskim brunecie ze skrzyżowanymi rękoma na torsie. Do tego ten patrzył na młodszego z politowaniem, mrużąc oczy. Wtedy chłopak zrozumiał, że znowu poszedł do złego domu, na co uśmiechnął się niewinnie i rzekł:
- Hejka. Znasz Erena Jaegera?
- Nie - brunet odpowiedział oschle, patrząc pogardliwie na chłopaka.
- A chcesz poznać?
- Nie. Wyjdź stąd.
- Najpierw wejdę w ciebie! - zadeklarował.
- Przecież ty ledwo stoisz, a co dopiero zrobić coś innego... - zaśmiał się cynicznie, po czym znów powiedział - Idź stąd. Nie rozmawiam z pijanymi gówniarzami.
- Ale jestem pijany... - zaśmiał się radośnie, jakby wszystko było w porządku - Nie mogę iść, bo się przewrócę...
- Tak? Dobra, zaraz będziesz trzeźwy - po czym gdzieś poszedł.
- Levi, nie!
Ale brunet nie słuchał, zostawiając chłopaka samego. Tak więc Eren teraz stał samotnie w przedpokoju, czekając na starszego, ale to było ciężko, co w jego głowie myśli krążyły jeszcze bardziej niż zwykle. Właśnie dostawał od wyobraźni tysiąc różnych propozycji, co mógłby teraz zrobić, ale jego naturalne odruchy zwyciężyły. Nagle zawołał:
- CHODŹ, LEVI! IDZIEMY SIĘ RUCHAĆ!
Następnie zaczął niezręcznie ściągać z siebie ubrania, zaczynając od koszuli pozostawionej w przedpokoju. Jeszcze rozpiął spodnie, jakoś ściągnął i rzucił gdzieś zaraz z butami, kiedy przechodził po domu. Takim oto sposobem zaraz na jednej z klamek wylądowały także jego bokserki, a skarpetki w różnych od siebie miejscach.
Brunet, który właśnie wyszedł z kuchni, zmarszczył brwi, widząc porozrzucane rzeczy po swoim mieszkaniu. Chociaż dzięki temu łatwo odgadł, gdzie dokładnie poszedł Eren, a ten właśnie dotarł do sypialni starszego. Kiedy Levi wszedł do środka, zauważył śpiącego na ziemi nagiego szatyna, na co już nawet nie chciał reagować. Nie czekał aż chłopak da jakiś znak życia, po prostu zadzwonił po jego brata. Blondyn z początku nie chciał i prosił, aby były przenocował jego brata, ale ten się nie zgadzał, więc Zeke nie miał wyjścia i przyjechał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top