XX

Wieczór był dzisiaj wyjątkowo jasny, a wiele gwiazd spoglądało na samotną ulicę, gdzie jedyną oznaką życia był jeden chłopak. Eren szedł przed siebie, kopiąc jakiś kamyk, na który spoglądał z góry, a przy tym marszczył brwi i trzymał ręce w kieszeniach ciemnej bluzy. Wcale nie miał zamiaru wracać do domu, po prostu już miał dość siedzenia z dwoma parami, które bez przerwy okazywały sobie czułość. A najgorsze, że to nie była taka skrajna, ohydna czułość, a naprawdę ładna forma doświadczania wzajemnej miłości. Jaeger nigdy nie miał takiej relacji i nawet czuł lekkie skrępowanie na myśl o prawdziwym związku, chociaż nikomu tego nie okazywał. W oczach innych być specjalistą, ale on tak naprawdę nic nie wiedział na ten temat. Nie rozumiał, czemu Jean ma taką potrzebę opiekowania się Mikasą ani czemu Niccolo gotuje Sashy wszystko, co ona sobie wymarzy... Czemu on miałby swój czas poświęcać na czyjąś korzyść i czemu jemu miałoby to sprawiać radość... Znaczy niby to rozumiał, ale kompletnie tego nie czuł.

Zmarnowany szedł, szedł i nim się zorientował, trafił na osiedle Levi'a, na co aż zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, czemu trafił akurat tutaj, bo szedł do domu. W takim też razie chciał iść dalej, gdy nagle otworzył szerzej oczy, kiedy miał przebłysk geniuszu, w jego przypadku częsta sytuacja.

Teraz szybko wbiegł do klatki Levi'a, gdzie drzwi jeszcze nie zdążyły się zamknąć po dopiero co wychodzącym lokatorze. Chłopak w przypływie ekscytacji na myśl o  zrealizowaniu jego kolejnego pomysłu, pośpiesznie wpadł do windy, z której równie szybko wybiegł, prosto pod drzwi Ackermanna.

Zapukał narwanie, nie mogąc się doczekać, aż zrobi, co wymyślił. Za moment otworzył mu zaskoczony Levi, który nawet nie zdążył nic powiedzieć, a szatyn już wszedł do środka niczym taran, przez co niższy ledwo zdążył go przepuścić.

- Levi, idziemy na spacer - zaczął Eren pewnym głosem.
- Co? - spytał zaraz po zamknięciu drzwi i odwróceniu się do młodszego - O co ci chodzi?
- Zabieram cię na spacer.
- Teraz?
- Teraz.
- Jest noc!

Szatyn spojrzał w telefon, po czym tak po prostu odpowiedział:

- Nie noc, tylko wieczór.
- Dopiero się umyłem, mam jeszcze mokre włosy, a na zewnątrz jest zimno!
- Jak będzie ci za zimno, dam ci moją bluzę.
- W ogóle co to ma znaczyć? - warknął brunet, marszcząc brwi - Przychodzisz do mojego domu i oczekujesz, że z tobą pójdę, bo ty tak chcesz?
- Właśnie tego oczekuję - skrzyżował ręce na torsie, zachowując ten sam, normalny wyraz twarzy.
- Nigdzie nie idę - odpowiedział sucho, otwierając drzwi - Za to ty wychodzisz z mojego mieszkania!

Szatyn szybkim ruchem wpadł na drzwi, zamykając je swoimi plecami i tak pozostał, patrząc niewzruszenie na bruneta:

- Bez ciebie nigdzie się nie wybieram.
- Chwilę sobie chłopiec odpoczął i już nabrał ochoty na zabawę? - spojrzał na niego złowrogo.

Eren nic już nie odpowiedział, tylko kontynuował swoją upartą postawę, tak samo patrząc na starszego. Ten mu odpowiadał typowo dla siebie, nie chcąc się podporządkować. W końcu nie będzie ulegać jakiemuś gówniarzowi, któremu nudzi się w życiu i szuka wrażeń.

- Trochę się piło, co? - nagle spytał Levi cynicznym tonem.
- Co to ma do rzeczy? - zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, o co chodzi niższemu.
- To, że jesteś pijany i przychodzą ci głupie pomysły do głowy - warknął, idąc w głąb domu.
- Nie jestem pijany - zaśmiał się szatyn, idąc za starszym - Poza tym głupie pomysły przychodzą mi do głowy na trzeźwo.
- Mam to w dupie - wszedł do sypialni, a Eren za nim - Jestem zmęczony, idę spać, a ty stąd idź, bo zadzwonię do Grishy, że mnie nachodzisz.
- I co mu powiesz, gdy spyta, co mi zrobiłeś, że tak się ciebie uczepiłem? - zapytał z ciekawskim uśmiechem, siadając na łóżku, prawie leżąc - Że ruchałeś się z jego synem, doskonale wiedząc, że to jego syn? Dokładnie w tym łóżku...
- Wykorzystałeś mnie po pijaku! - wrzasnął, czując presję młodszego.
- Chciałeś tego dużo wcześniej, zanim w ogóle cię dotknąłem... I wiem, że czekasz na więcej...
- Co?! - spojrzał na niego, marszcząc twarz.
- Zawsze robisz coś, żebym to ja zaczynał. Teraz chcesz, żebym ci udowodnił, że jestem wart więcej niż ,,może być" - uśmiechnał się niewinnie.
- Co?! Nie! Nie chcę cię więcej widzieć na oczy!
- Dobra, dzwoń - nagle zmienił postawę na kompletnie obojętną.

Brunet marszczył brwi i mrużył oczy, obserwując zadowolonego z siebie chłopaka. Podejrzewał jakiś podstęp, bo po Erenie można się spodziewać wszystkiego... W końcu uznał, że nie da się sprowokować i szybko złapał za telefon, po czym zaczął wybierać numer. Śniadoskóry zawiesił wzrok na suficie, lecz, kiedy się zorientował, co robi starszy, otworzył szerzej oczy i natychmiast wstał, po czym wyrwał mu telefon. Przelotnie zauważył, że Ackermann już dzwoni do jego ojca, więc uśmiechnął się wrednie, patrząc starszemu prosto w oczy. Ten oczywiście próbował wyrwać młodszemu urządzenie, ale Eren podnosił rękę coraz wyżej, co już kompletnie uniemożliwiało brunetowi odebranie swojej rzeczy. Przy okazji szatyn włączył głośnomówiący, dzięki czemu zaraz usłyszeli:

- Halo, Levi? - zabrzmiał głos Grishy.

Eren patrzył znacząco na bruneta, powoli otwierając usta, żeby się odezwać, co od razu wzbudziłoby podejrzenia w starszym Jaegerze, na co Levi odpowiadał zawziętością, oczami każąc chłopakowi zamknąć mordę. Ale Eren uważał to za bardzo dobrą zabawę, dlatego dalej droczył się z mężczyzną, a przy tym miał na twarzy ten swój uśmieszek. W tym czasie Grisha wielokrotnie powtarzał się, szukając kontaktu ze studentem. Przez to też stres bruneta rósł, aż marszczył twarz coraz bardziej, desperacko walcząc z szatynem. Chłopak jeszcze chwilę podtrzymywał starszego w  niepewności, po czym jednym sprawnym ruchem rozłączył się. Brunet odetchnął z ulgą i chciał odzyskać swój telefon, ale Jaeger schował go do kieszeni spodni.

- W co ty się jeszcze bawisz, dzieciaku? - westchnął brunet.
- Oddam ci, ale jak pójdziesz ze mną na spacer.
- Oddawaj! - rzucił się na niego, przez co obydwaj opadli na łóżko.

Levi nic sobie z tego nie robił tylko zaczął gorączkowo błądzić po szatynie, szukając swojego telefonu. Nie przewidział jednak, że młodszy mimo wszystko jest troszkę większy, przez co w łatwy sposób odwrócił role i teraz to on wisiał nad starszym, mocno przypierając jego nadgarstki do pościeli. Przy tym uśmiechał się niewinnie, kiedy bladoskóry otwierał szerzej oczy, czując szybsze bicie serca. Zupełnie nie spodziewał się takiego obrotu spraw...

- I co teraz, panie odważny? - zaśmiał się Eren.
- Puszczaj! - zaczął się wyrywać.
- Jak - zbliżył usta do niespodziewanie ciepłej szyi starszego, gdzie zmysłowo wyszeptał - zrobisz dla mnie jeden, malutki uczynek...
- Nie! - warknął, marszcząc brwi - Nic więcej nie zrobię dla ciebie, barbarzyńco!
- A wiesz, że mogę tacie powiedzieć o wszystkim, ze szczegółami, co robiliśmy?
- Nic mu nie powiesz, gadzie!
- Choćby o tym, kiedy robiłeś mi loda...
- Zamknij się!
- Mój ojciec wie, kiedy jestem szczery, a kiedy kłamię, wiesz? Jak mu opowiem, jak pode mną jęczałeś, zauważy, że mówię prawdę. I jak myślisz, kto poniesie tego konsekwencje? Jego głupi, nastoletni syn czy dorosły student o dobrej reputacji?
- Ty masz coś z głową!
- A ty lubisz się ruchać z cnotliwymi chłopcami z dobrego domu - uśmiechnął się niewinnie, patrząc starszemu prosto w twarz.
- Twój ojciec wie, że twoja cnota została tak dawno zakopana, jakby nigdy nie istniała...
- Ale nie musi wiedzieć, gdzie zakopałem jej resztki... Jeśli tylko spełnisz jedno moje życzenie.
- Dobra! - warknął, patrząc w bok z pogardą do młodszego - Czego chcesz? Jakiś dziki seks w parku?
- Nie - zaśmiał się, puszczając starszego wolno - Mówiłem ci, chodź ze mną na spacer.
- Musiałeś mnie tak molestować tylko po to, żeby iść ze mną na spacer?!
- Tak naprawdę to ty zacząłeś mnie macać po udach i dupie... - zaśmiał się - Ja cię nigdzie nie dotknąłem...  A poza tym musiałem użyć takich metod, bo inaczej byś nie chciał...
- Nadal nie chcę - burknął.
- Ale chcesz odzyskać swój telefon. Dlatego ja zejdę teraz na dół i zaczekam na ciebie, a ty grzecznie się ubierzesz i zaraz do mnie dojdziesz.
- A telefon?
- Dostaniesz później.
- Wynoś się! - wrzasnął.
- Czekam na dole, kochanie - uraczył starszego prowokującym uśmiechem, przez co brunet już ruszył do ataku na młodszego, ale ten zdążył uciec z mieszkania.

Minęło trochę czasu zanim brunet faktycznie zszedł na dół. Ubrany był bardzo dystyngowanie, czyli tak jak do niego pasowało. Ledwie przykrył się płaszczem, co Eren cicho wyśmiał, ale zaraz przestał, widząc lodowaty wzrok starszego.

Podczas drogi Eren szedł zadowolony z siebie, nie kryjąc swojego chłopięcego uśmiechu, co totalnie irytowało Levi'a. Ten szedł z naburmuszoną miną, krzyżując ręce na torsie. W ogóle nie podobał mu się pomysł młodszego, którego plany zawsze się kończyły źle dla Ackermanna. Mężczyzna zaczął myśleć, że Eren w jego życiu to pech jako kara za jakieś grzechy z przeszłości. Tymczasem Jaeger powstrzymywał śmiech, widząc niezadowoloną minę bruneta. Przypominał mu rozpieszczoną królewnę, która nie dostała tego, co chce. Chociaż tak naprawdę oczywiste było, że ten nie był w żadnym stopniu rozpieszczony, a na wszystko zapracował sam. To w pewien sposób rozczulało chłopaka, który nigdy nie musiał się zbytnio starać o nic. Skrycie podziwiał Ackermanna za tę samodzielność i pracowitość...

W pewnym momencie Eren złapał Levi'a za rękę, na co ten drgnął, szybko kierując wzrok na szatyna. Uścisk młodszego był dość mocny, ale z drugiej strony przyjemny... Zaraz starszy zorientował się, że chłopak prowadzi ich przez jakieś zielone tereny, jakich ten nigdy wcześniej nie widział.

- Co to za miejsce? - spytał brunet, rozglądając się.
- Nie wiesz? - zdziwił się - Jak byłem mały, zawsze się tu bawiłem... Ale poczekaj na najlepsze! - zaśmiał się, po czym pobiegł, ciągnąc za sobą starszego.

Levi nie mógł zrobić nic innego jak tylko podążać za młodszym. Przy okazji poczuł przyjemny zapach świeżo rosnących tu kwiatów, co pewnie podbił lekki wiatr. Mężczyzna nawet mógł zauważyć świetliki, które nieco oświetłały aktualną przestrzeń, chociaż niepotrzebnie. To dlatego, że tego wieczoru księżyc i gwiazdy odbijały niesamowicie jasne światło, na co brunet aż uniósł lekko kąciki ust w górę. Wprawdzie tylko na chwilę, za to z pewnością podobało mu się tu. W głębi duszy cieszył się, że akurat Jaeger nie patrzył, bo to mogłoby go już zawstydzić... Bo Levi nie lubił zbytnio okazywać uczuć przed obcymi, a szczególnie radości. Czuł się wtedy słaby w oczach drugiej osoby... Wprawdzie szatyn nie był tak obcy, ale do bliskich jeszcze mu brakowało. Ale kiedy Ackermann teraz na niego spoglądał, zauważył, że chłopak potrafi być naprawdę przyjemnym towarzystwem, kiedy się nie odzywa, a przynajmniej nie chce się popisywać... Brunet poczuł niewyjaśnione wypieki na policzkach, aż nieznacznie podniósł powieki, badając swój aktualny stan. Przecież nic takiego się nie działo, tylko spacerował z Erenem w blasku księżyca po łące pełnej świeżej natury, a przy tym wszystkim młodszy trzymał go za dłoń. Zauważył, że uścisk był pozornie luźniejszy, za to teraz Eren nieświadomie ocierał dłoń o palce starszego zamiast go po prostu trzymać. To wydało się Levi'owi dość... Romantyczne.  Szczególnie, że byli tam sami, nie licząc małych stworzeń takich jak właśnie świetliki czy biedronki...

W końcu Jaeger zaprowadził bruneta pod wielkie drzewo, spod którego widok na niebo wydawał się naprawdę niesamowity. Tam gwiazdy układały się jakoś inaczej, jakby każda wiedziała dokładnie, gdzie ma być, aby tworzyć przepiękną przestrzeń. Eren zauważył blask w jasnych oczach Levi'a, kiedy ten z zachwytem patrzył w górę, a przy tym nieco rozchylał wargi. Na ten widok śniadoskóry aż uśmiechnął się, chociaż w ciagu sekundy opuścił kąciki ust, orientując się, co robi. Nie miał pojęcia dlaczego, ale ta sytuacja była dla niego zaskakująco zawstydzająca, mimo, że on nigdy nie odczuwał czegoś takiego... Chcąc jak najszybciej zapomnieć o problemie sprzed chwili, położył się pod drzewem i sam skierował wzrok w gwiazdy.

- Piękne, prawda? - zaczął szatyn.
- Tak... - przyznał onieśmielony brunet, po czym zajął miejsce przy chłopaku, chociaż on jedynie usiadł - Co to za miejsce? - powtórzył pytanie - W ogóle nie wiedziałem o nim...
- To przyjacielskie drzewo moje i Jeana. Zobacz - uśmiechnął się delikatnie i wskazał na pewne miejsce w korze, gdzie były zapisane imiona jego i przyjaciela - Kiedyś, jak było tak samo ciemno jak teraz, znaleźliśmy to miejsce i było tak samo pięknie... Jako mali chłopcy postanowiliśmy, że to nasza baza czy coś w tym rodzaju... - zaśmiał się, po czym kontynuował przyjemnym tonem - Teraz traktujemy je z sentymentem. Wiesz, to nasze tajemne miejsce, o którym wie mało kto...

Wkrótce chłopak opuścił powieki, napawając się marcowym powietrzem w połączeniu z kwiecistym zapachem. W głowie Levi'a pogłębiała się wątpliwość. Nie miał pojęcia, co ma myśleć... Eren traktował go teraz tak delikatnie, jakby to był zupełnie inny chłopak niż ten podrywacz od siedmiu boleści... Nawet rysy szatyna teraz złagodniały, a on tak spokojnie leżał, a wcześniej z wielką czułością opowiadał o historii tego miejsca... W końcu i brunet się położył, chcąc spojrzeć w niebo z innej perspektywy. I miał rację, bo teraz to wszystko wyglądało tysiąc razy piękniej. Aż przypomniał sobie o czymś, co natychmiast pokryło jego twarz wypiekami, a on zmarszczył twarz z przejęciem i westchnął...

Nagle zadrżał, czując uszczypnięcie. Zaraz spojrzał z wyrzutem na szczerze rozbawionego Erena, który nie wyglądał, jakby żałował. Wręcz uważnie obserwował starszego, powoli idąc palcami do niego w celu ponownego ataku, ale tym razem mężczyzna szybko złapał palce chłopaka, marszcząc brwi.

- Ej, no! - zawołał szatyn, po czym zaśmiał się - Nie umiesz się bawić!
- Nudzisz się? - spytał szorstko, powracając oczami na niebo.
- A jak tak to co? - uśmiechnął się, uwalniając palce - Jestem tylko małym, ruchliwym chłopcem, potrzebuję zajęcia!
- Jestem za młody na niańczenie nastolatka...

Zmarnowany Eren po prostu opadł na miejsce obok, dając Levi'owi spokój. Jednak to długo nie trwało, bo on wymyślał na poczekaniu. Teraz uśmiechnął się niewinnie, podnosząc nieco i spojrzał na bruneta.

- Levi... - rzekł dość spokojnie.
- Hm? - spojrzał na chłopaka.

Wtedy chłopak niespodziewanie zdjął z szyi wisiorek z kluczem, który zaraz założył starszemu. Ten zmarszczył brwi w zdziwieniu, patrząc pytająco na młodszego, a on z niezmiennym uśmiechem przyznał:

- Możemy się pobawić, że dzisiejszej nocy będziesz dla najważniejszą osobą na świecie.
- Co? Dobrze się czujesz? - zaczął mu sprawdzać czoło.
- Ciebie powinienem spytać... - zaśmiał się, dotykając jego policzka palcami - Cały płoniesz... Nie masz może gorączki?
- Nie! - warknął, marszcząc brwi i odsunął go od siebie.
- Ostatni raz widziałem cię takiego przeze mnie... A teraz?
- To przez... - nagle załamał mu się głos, a przy tym spojrzał gdzieś w bok, zaciskając wargi.
- Ej, no... Powiedz.
- Nie chcę! - podniósł się do siadu, wciąż patrząc gdzieś w bok. Nawet zaciskał pięści.

Szatyn chwilę lustrował mężczyznę, próbując go rozgryźć. Ten wyglądał, jakby właśnie miał w głowie coś, co wywoływało w nim żal. Eren mógł tylko zgadywać, ale czuł, że brunetowi przypomniało się coś dość istotnego w jego życiu, ale co już było dla niego nieosiągalne, takie widmo przeszłości... W końcu wziął się na odwagę i usiadł przy starszym, łapiąc jego dłoń swoją ręką, a przy tym zdecydowanie przekręcił głowę starszego w swoją stronę. Kiedy zobaczył aktualne oczy bruneta, aż podniósł powieki szerzej, czując nagły przypływ nieznanych sobie uczuć. Postanowił to jednak zignorować, żeby zacząć cierpliwie, chociaż stanowczo:

- Nie trzymaj tego w sobie, Levi.
- Ja... - on z kolei tępo spoglądał w zielone tęczówki chłopaka, które miał wrażenie, miały nad nim przewagę. W końcu jednak przygryzł wargę, spuszczając wzrok - Przypomniał mi się Erwin...
- Wciąż o nim nie zapomniałeś? - westchnął chłopak, wciąż ignorując zachowanie swojego ciała, które przesyłało mu coraz jaśniejsze komunikaty, przez co oddychał coraz ciężej.
- Kiedyś kochaliśmy się pod szklanym dachem... - mimowolnie zaczął dotykać kluczyka na szyi, na czym Eren skupił wielką uwagę - Było wtedy tak pięknie i byłem z nim szczęśliwy... Tylko raz przeżyłem z nim coś takiego... Przez cały nasz związek wierzyłem, że zrobimy coś takiego jeszcze raz...

Kiedy Levi opowiadał o swoich żalach, po ciele Erena przechodziły drażniące go w skórę prądy, pod wpływem których rosła mu temperatura. Oprócz już trudniejszego oddechu, sam drżał przez wulkan wewnętrznych odczuć, kiedy jego wzrok powoli obserwować zgrabne palce mężczyzny tak odważnie dotykające jego kluczyka. Potem dostrzegł jasną skórę bruneta, której bladość podkreślało światło księżyca. Ostatecznie dziki wzrok chłopaka spoczął na gorących policzkach starszego, a szczególnie na jego drżących wargach. Szatyn nie słuchał go już od jakiegoś czasu i nawet nie przejmował się, że ten jest w trakcie wymawiania kolejnego słowa, bo zaraz zachłannie wpił się w jego usta, przenosząc dłoń na idealnie wygoloną część głowy Ackermanna. Trzymał go mocno i tak samo całował, ulegając przepływającemu przez jego ciało podnieceniu. Nie mógł się oprzeć i cały czas pogłębiał ruch, czując, że Levi, choć zakłopotany, to jakoś odwzajemniał. Chłopak wariował, a szczególnie jego serce i brzuch na myśl o ponownym kontakcie z Ackermannem. W końcu szatyn zmotywował się do niechętnego opuszczenia warg bruneta, a zamiast tego przyległ czołem do jego czoła, dysząc mu w usta. Zdezorientowany Levi spoglądał w oczy chłopaka i jedyne, co mógł to ledwo wyszeptać:

- Eren...
- Widocznie - sam zaczął szeptać - ostatnim razem nie wyszło... Ale dzisiaj ponownie zapomnisz o swoim byłym. Tym razem skutecznie... 
- Ale...

Wtedy chłopak wolną ręką złapał kluczyk, ściskając go mocno w dłoni, a przy tym ponownie wpił się w usta starszego, ale tam się nie zatrzymał. Jego język niemal bezczelnie wtargnął do wnętrza mężczyzny, na wstępie atakując go tysiącami różnych ruchów, na co ten aż zastękał. Mimo to drżącymi rękoma przylgnął do ciepłych policzków szatyna, współgrając z nim. Dwójka przez dłuższą chwilę wymieniała ślinę, pobudzając się wzajemnie. Obydwaj wyczuwali od swoich drżących ciał pewną erotyczną energię, która dyktowała co mają dalej robić. Ta popchnęła chłopaka do śmiałego zsunięcia z ramion starszego płaszcza, który szybko opadł gdzieś na doł. Następnie rozpiął sobie bluzę, a ta także zaraz zniknęła za sprawą zwinnych dłoni Levi'a. Mężczyzna na chwilę oderwał się od chłopaka, zachłannie usuwając z niego również koszulkę, po czym powrócił do wnętrzna ust Erena, gdzie z każdą sekundą było coraz gęściej od śliny, jaką wspólnie produkowali. Przy tym brunet zaczął zachłannie błądzić po drżącym i rozpalonym ciele młodszego, dokładnie badając jego każdy odcinek. Jaeger czasem sam dotknął rąk starszego, chcąc go poprowadzić, a przy tym poruszał ciałem na każdy nacisk palców starszego. Jednak, żeby nie odwdzięczyć, sam wsunął dłonie prosto pod bluzkę starszego, na co brunet drgnął, odrywając wargi od ust młodszego. Wtedy ten bez zbędnego przedłużania, szybko ściągnął ze starszego górną odzież, po czym ułożył dłonie na jego bokach i zaczął go pieścić wargami, tworząc łańcuch pocałunków od szyi aż po podbrzusze. Każde naciśnięcie wargami na wrażliwą skórę Ackermanna było dokładne tak, aby brunet dostatecznie dobrze mógł poczuć na sobie chłopaka. Potem Eren dołączył język i już odważniejsze pieszczoty, przez co na ciele mężczyzny coraz szybciej zostawały mokre i czerwone ślady po młodszym, przez co on mrużył trochę powieki i błądził rękoma po chłopaku, gdzie miał możliwość, a najcześniej w jego włosach, w efekcie czego Eren w szybkim tempie zgubił gumkę, rozpuszczając włosy. Zaraz wyprostował się, chcąc złapać zgubę, ale wtedy mężczyzna wszedł na szatyna, od razu wtulając się w niego i rozpoczynając zmysłowy taniec, przez co chcąc nie chcąc ocierał się także pośladkami o kroczę chłopaka. Eren aż opuścił powieki, momentalnie ulegając zachłannym ruchom starszego, co również pobudziło jego oddech. Mimowolnie ułożył nerwowe dłonie na biodrach starszego, ruszając się w jego rytm. Nawet przygryzał wargę, powstrzymując się przed jakimiś dźwiękami, ale to nie powstrzymało Ackermanna przed zbliżeniem ust do ucha młodszego, gdzie wyszeptał:

- Bez gumki wyglądasz lepiej...
- Włosy przeszkadzają... - wymamrotał chłopak, czując, że powoli twardnieje, przez co też bardziej rozsunął nogi.
- Nie - odpowiedział stanowczo, po czym zaczął wędrować wargami pod uchem chłopaka.

Szatyn totalnie ulegał przyjemnościom, jakie serwował mu Levi. Kiedy ten zaczął mu tworzyć malinki na szyi, on aż uśmiechnął się z satysfakcją, wciąż nie otwierając oczu, za to czule gładził bruneta po głowie. Lecz nie chcąc tracić czasu, zwinną dłonią szybko dostał się do paska starszego, który rozpiął, po czym to samo zrobił z jego rozporkiem, aż wsunął dłoń w spodnie bladoskórego. Tam rozpoczął masowanie Levi'a dosyć pewnie, chociaż nie ze zbytnią zachłannością. Mimo to brunet westchnął ciężko, napinając mięśnie, a wchodząc w rytm ręki młodszego, jego nacisk zrobił się mocniejszy, co Eren odczuł na swoim kroczu. Nagle zmienił ich pozycję, popychając starszego na byle jak leżący płaszcz, chociaż to lepsze niż sama trawa. Jeszcze narwanie rozpiął swój pasek, potem rozporek, zsuwając ze swoich bioder nieco materiału, żeby zrobić sobie więcej miejsca, na co aż westchnął głęboko z ulgą. Za to widząc przed sobą bruneta w wiadomym stanie, poczuł ponowną falę pobudzenia, a przy tym potrzebę bycia bliżej z mężczyzną. Wtedy zmarszczył brwi, podejmując desperacką próbę zapanowania nad ciężkim oddechem.

Eren zachłannie wpił się w usta bruneta, mocno łapiąc w pieści jego spodnie, a w czasie głębokiego pocałunku, równie niecierpliwie prawie, że zerwał ze starszego dolne odzienie. Szatyn cały drżał, łapczywie dotykając całego ciała Levi'a, zaczynając od jego ramion aż po nogi. Przy tym wszystkim jeszcze ocierał się o niego, próbując stworzyć między nimi większą namiętność, jakiej ciągle był spragniony. Tymczasem brunet ulegle i niespokojnie poruszał całym ciałem, czasem ocierając się udem o gorący bok młodszego. Oprócz tego gorączkowo wędrował po jego plecach, czasem jednak przechodząc na ramię, kark lub bark. Tak naprawdę sam nie wiedział, gdzie kierować swoje szalone ręce, które jedynie działały pod wpływem impulsów. Oddech mężczyzny jak i wszystko w nim wariowało, czując całym sobą chłopaka.

W końcu szatyn sprawnie zniżył wargi, prosto na krtań mężczyzny, na co ten nawet nie otwierał oczu, tylko płynnie odchylił głowę do tyłu, dając chłopakowi dużo miejsca do popisu. I Jaeger to wykorzystał, bo teraz przez dłuższą chwilę zalewał całą szyję kochanka namiętnymi pocałunkami, a przy tym trzymał go za włosy, jakby sam zmuszał starszego do odchylania głowy. Oprócz tego jego wolna dłoń nie próżnowała, a dalej zdobywała wiedzę na temat ciała bladoskórego. Chłopak zachłannie jeździł palcami po całym ramieniu bruneta, po czym chwilę go podrażnił w okolicy jednego sutka, czy nawet samo centrum, na co Ackermann dostawał nagłych drgawek. Chłopak zrobił chwilę przerwy, żeby zaraz skupić palce gdzieś na wewnętrznej stronie uda starszego, przez co ten samoczynnie rozchylił nogę. Ale to wszystko wydawało się szatynowi za słabe... To była jedynie przystawka, która tylko zaostrzała jego apetyt...

Nagle chłopak oderwał się od starszego, szybko usuwając z niego resztę i z siebie też chciał, ale tu z pomocą przyszedł brunet, którego ciężki oddech tak bezczelnie drażnił skórę młodszego.

Wreszcie byli już nadzy i nic nie stało im na drodze, a szczególnie Erenowi, który z każdym spojrzeniem na tę czerwoną twarz Levi'a czy w ogóle na jego podniecone ciało, chciał go coraz mocniej i aż przygryzał wargę. A najbardziej go rozbrajała ta niewinność, jaką mężczyzna chował w swoich przepięknych oczach. Chłopak nie rozumiał jak można mieć w oczach coś takiego w takim momencie. Levi powinien spoglądać na chłopaka pożądliwie, jakby chciał go zjeść, a nie jak anioł bez grama grzechu... Przecież oni teraz popełniali bardzo duży grzech i tak bezczelnie niszczyli miejsce dziecięcych wspomnień Erena i Jeana.

- Jak możesz tak na mnie patrzeć teraz... - wyszeptał szatyn, przyglądając się mężczyźnie, kiedy znów na moment przylgnął do jego ciała i zaczął go gładzić dłonią po rozpalonym policzku - Cały drżysz z podniecenia i nawet masz napięte ciało... Czemu w twoich oczach nie ma nic brudnego...
- Przestań, Eren... - mężczyzna spuścił wzrok, czując zakłopotanie.
- Levi - złapał jego żuchwę tak, żeby ten na niego patrzył - A ty co widzisz w moich oczach?
- Widzę... - przez chwilę przyglądał się, czując, że wzrok chłopaka go peszy - Masz niezwykły kolor oczu... Piękny... Eren, chcę cię już poczuć...

Chłopak otworzył szerzej oczy, nie wiedząc jak zareagować, za to jego ciało wiedziało doskonale. Samo mu podpowiadało, żeby chłopak przestał się wygłupiać i w końcu przeszedł do konkretów. Ale on nie mógł się nadziwić urodą Levi'a. Mężczyzna był obiektywnie przystojny i z pewnością każdy miał tego świadomość, ale czy każdy mógł dostrzec w nim ten urok, jaki teraz onieśmielał szatyna... Chłopak, pokręcił głową, chcąc o tym zapomnieć.

Zaraz szybko wyjął z kieszeni bluzy lubrykant, który bez umiaru rozlał na swoje  przyrodzenie czekające tylko na swój moment zasłużenia. Teraz Eren ponownie zbliżył się do mężczyzny, przykrywając ich swoją bluzą. Chłopak przylgnął czołem do czoła bruneta, dokładnie obserwując jego wzrok. Chciał w nim znaleźć coś, co zniszczyłoby idealną niewinność Ackermanna, mimo, że bladoskóry całym sobą już błagał o wypełnienie go i nie krył tego. W tym momencie szatyn nawet oczekiwał, że Levi zrobi te swoje zirytowanie oczy i w ogóle, że będzie się złościł, ale on ulegle oczekiwał i nawet nie pośpieszał chłopaka.

Nagle Levi zmrużył powieki, nieznacznie podnosząc podbródek do góry, czując, że szatyn wchodzi w niego. Chłopak lekko drgnął, kiedy po jego ciele przeszło tysiąc prądów, na co aż westchnął narwanie, nieco opuszczając powieki... Od razu zaczął poruszać biodrami powoli, narazie poznając się z brunetem, który w odpowiedzi cicho pomrukiwał lub czasem zastękał przez zamknięte usta. Ogólnie rzecz biorąc, aktualny stosunek szczerze ich odprężał, przez co obydwaj mimowolnie, stopniowo opuszczali powieki coraz niżej, wyczuwając się nawzajem. Eren swoje dłonie trzymał gdzieś na bokach bruneta, co ułatwiało mu ruchy, jednak zaraz położył je po obydwu stronach głowy starszego, a wraz z tym nieco zwiększył intensywność. Levi rozchylił wargi i aż westchnął ciężko, przesuwając jedną z rąk we włosy szatyna, a drugą na jego kark. Obydwaj oddychali niespokojnie w reakcji na ich dziki taniec, a przy tym samoczynnie rozsuwali bardziej nogi, jakby chcieli mieć do siebie jeszcze większy dostęp, a przy tym ulegali rozkoszy. Tymczasem chłopak zbliżył usta do zgięcia przyjemnie ciepłej szyi starszego, w którą cicho wystękiwał coś przez pewien czas, aż wydyszał pobudzonym głosem:

- Ah, Levi... Bycie w tobie jest tak cholernie przyjemne...
- Ty we mnie też jesteś przyjemny, Eren...

Chłopak nieznacznie uniósł kąciki ust, słysząc tę pochwałę, ale zrobił to w ukryciu. Zresztą całą jego uwagę pochłaniała czynność, gdzie ocierał swoją najwrażliwszą część ciała o gorące ściany wnętrza starszego. Nie miał teraz ochoty na swoje humorki czy wybuchy ego, on chciał tylko Levi'a, którego skutecznie doprowadzał na najpiękniejszą drogę. Wiedział to z jęków bruneta i z jego mowy ciała, jakby ten w ogóle nie krył swojego zadowolenia z młodszego. Bardziej nie miał wyjścia, kiedy obezwładniało go coraz wyraźniejsze podniecenie, przechodzące w słodkie doznania o głębi większej niż jakikolwiek erotyk.

Kiedy Eren podniósł głowę, czule zaczepił wargę starszego, na co ten odpowiedział tym samym, przyciągając chłopaka na dłużej. I w czasie trwania pocałunku, szatyn sprytnie złapał dłonie bruneta, żeby móc je podnieść wyżej, a przy tym złączyć swoje palce z palcami mężczyzny, a wtedy już zmienił rytm na dość głęboki, przez co jego drżące ciało zaczęło przypominać stabilną, lecz ogromną falę. Chłopak zdecydowanie wsuwał się i wysuwał, doprowadzając swoje biodra do szaleństwa. Jeździł po wnętrzu starszego, powoli odczuwając każdy ze swoich czynów, na co zaczął wydawać z siebie jakieś niekontrolowane dźwięki ubarwione jego głębokim, ciepłym oddechem i szorstkością w głosie, co przerywało jego namiętny pocałunek ze starszym. A wczuwając się w nieujarzmioną przyjemność, znów pogłębił ruch bioder, na co Levi gwałtownie odchylił głowę do tyłu i automatycznie zacisnął palce u rąk i stóp, przy czym przygryzł wargę, chociaż niepotrzebnie. Jęki same wykradały się z jego ust, tworząc całą melodię rozkoszy. Mężczyzna opuszczał nisko powieki, chociaż nie do końca, a do tego oddychał z trudnością przez mimowolnie rozchylone wargi, z których także wylatywały kolejne dźwięki. Zaraz jednak zaczął aktywnie opuszczać i podnosić podródek, wchodząc dokładnie w rytm młodszego, przez co też ostatecznie zamknął oczy, pod którymi tańczyły mu gorące wypieki. Zresztą Eren w końcu też do tego przeszedł i teraz już obydwaj wymieniali gorące oddechy, wyśpiewując rozkosz na dwa głosy.

Dwójka powoli męczyła się, ale ich ciała drżały, topiąc się w głębokich doznaniach cielesnych. Szatyn powoli gubił rytm, przez co mocniej zaciskał palce na dłoniach starszego, a przy tym przygryzał wargę i marszczył brwi w skupieniu. Za to Levi tylko podążał za chłopakiem, samemu powoli wpływając na głęboką wodę. Czuł, że uderza w niego coraz zachłanniejsza fala drażniącego ciepła, na co aż nieznacznie podniósł powieki, ledwie zerkając na twarz młodszego. Chwilę obserwował jego pogubienie na twarzy przy zaskakującym opanowaniu, kiedy nagle chłopak sam nieco otworzył oczy, ukazując swoje zielone tęczówki, w których tańczyła najczystsza forma podniecenia, jaka może istnieć. Levi na to poczuł niespodziewane uczucie, przez które gwałtownie otworzył szeroko oczy, a zaraz po tym wolno opuścił powieki, wydając z siebie najpiękniejszy jęk tego wieczoru, co szczerze przejęło Erena, bo właśnie usłyszał swoje imię w tak pięknym wykonaniu. Aż serce zaczęło bić mu innym rytmem, a on podświadomie jeszcze zwiększył intensywność, chociaż jego biodra zwolniły. Ale to nieistotne, bo i tak już wszystko w nim buzowało na tyle, że to była kwestia czasu, kiedy skończy... Szatyn czuł już, że jest bardzo blisko, przez co ledwo co, na granicy cielesnej słabości wobec doznań, zaczął wystękiwać:

- Levi, ah... Ah... Levi... Lev...Ah..! - wraz z ostatnim jękiem i pchnięciem doszedł, czując w środku milion odłamków przyjemności, które łączyły się w jedną całość na jego ciele.

Chłopak opadł na ciało bruneta, jeszcze nie wychodząc z niego. Jedynie oddychał szybko w jego szyję, próbując to ustabilizować, a przy tym ledwo podnosił powieki. W głowie miał teraz ciemną pustkę. Jedyne, o czym mógł teraz myśleć to zastanawiać się, co myśli mężczyzna z jego kluczykiem na szyi. Brunet wyglądał w nim naprawdę dobrze i widok jego zagubionego wzroku naprawdę rozczulał młodszego. Levi tak uroczo marszczył brwi, a na jego twarzy wciąż grały wypieki. Za to oczy mężczyzny wyrażały te samą niewinność, co zawsze, jakby ten wcale przed chwilą nie wylewał z siebie własnego nasienia. W końcu chłopak wyszedł z Ackermanna i położył się obok, opierając głowę na łokciu, gdzie kontynuował lustrowanie starszego. Ponownie przyjrzał się jego oczom, a wtedy podniósł wyżej powieki, czując niepowstrzymany wstyd. Blask księżyca tak idealnie odbijał się w tęczówkach bruneta, chociaż ten ledwo co patrzył.

- Wiesz co, Levi? - uśmiechnął się ciepło chłopak - Masz naprawdę ładne oczy...
- Nie zaczynaj... - westchnął brunet, kręcąc głową.

Chłopak zaśmiał się, po czym okrył bardziej Levi'a swoją bluzę, a samemu zaczął się ubierać.
***

Dwójka siedziała właśnie pod drzewem, kontynuując obserwację natury, a szczególnie niesamowitego nieba tego wieczoru. W ogóle wszystko tego wieczoru wydawało się piękne i niezwykłe, jakby czas płynął inaczej...

Eren lekko unosił kąciki ust w górę, opierając rękę o kolano, będąc ubranym tylko od pasa w dół. Właściwie mógł jeszcze założyć koszulkę, ale jakoś nie chciało mu się. Tymczasem Levi siedział, wtulając się w bluzę szatyna, którą ten mu podarował. Mężczyzna musiał przyznać, że było w niej naprawdę ciepło, nie licząc reszty jego ubrań pod spodem. Okrycie tak bardzo pachniało Jaegerem, że bladoskóry co chwilę je wąchał, chcąc się ponapawać zapachem ładnych perfum czy co tam chłopak używał, nieważne. Ważne, że było ładne i tak bardzo pasowało do Erena.

Levi zerknął niepewnie na szatyna, zauważając, że wokół niego wciąż unosi się łagodna aura, której nie mógł w ogóle skojarzyć z chłopakiem. To nie był Eren Jaeger, tylko ktoś zupełnie inny, delikatniejszy... Może Grisha miał synów bliźniaków, którzy teraz wkręcali Ackermanna, żeby mu namieszać w głowie...

Nagle gdzieś zabrzmiała jakaś melodia grana z bliżej nieokreślonego instrumentu, na co obydwaj zaczęli się rozglądać, a Eren nawet zmarszczył brwi w skupieniu. Po dłuższym zastanowieniu jednak wzruszył ramionami i wstał, po czym wyciągnął dłoń do bruneta.

- Co ty robisz? - starszy spojrzał na niego zdziwiony.
- Chodź, zatańczymy.
- Ja... Nie umiem tańczyć... - spojrzał w bok, chcąc się wymigać. To nie tak, że nie umiał, po prostu peszyła go inna odsłona szatyna.
- Do tego tańca nie trzeba umieć - zaśmiał się chłopak - Daj spokój, co masz lepszego do roboty? Jutro się na mnie obrazisz, a dzisiaj schowaj dumę. Nie marnujmy tego wspaniałego czasu na jakieś głupie dyskusje... W końcu dzisiaj jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie, a ja dałem ci swój kluczyk... - sprawnie pociągnął bruneta do góry, kiedy ten złapał jego wcześniej wystawioną dłoń - Możesz mi się odwdzięczyć jednym tańcem.
- Wcale nie chciałe... - Eren mu przerwał, przykładając do jego ust palec.
- Ciii... - szeptał, po czym przyciągnął mężczyznę do swojego torsu, zaczynając się z nim kołysać - Nie zagłuszaj tej chwili...

Zdezorientowany brunet nie wiedział, co powiedzieć. Szatyn wciąż go zadziwiał, przez co ten był w konfuzji. Teraz był pewny, to na pewno nie był Eren, tylko jego brat bliźniak. Chłopak, z którym teraz był mężczyzna, miał w sobie za dużo szczerego, chłopięcego uroku, jakby jeszcze nic nie przeżył i naiwnie patrzył na świat, a na pewno na miłość. Eren Jaeger taki nie był, a przynajmniej Levi nie znał go od tej strony i dlatego nie mógł uwierzyć, że ten arogancki gówniarz może okazać się takim delikatnym chłopcem. Mimo wszystko objęcia szatyna przyjemnie ogrzewały wnętrze mężczyzny, aż przymknął oczy, układając ręce na plecach młodszego. Za to ten czule go gładził po głowie, co robił już wcześniej, a brunet doskonale zapamiętał ten jeden gest. Aż poczuł, że wypieki się odnawiają...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top