XV

Jean: Umówiłem się z nią na jutro...
Eren: To świetnie, stary! Gdzie idziemy?
Jean: Jak to ,,idziemy"???
Eren: Przecież nie zostawię cię samego! Samice są niebezpieczne!
Jean: Jakie kurwa samice? Dobrze się czujesz?

Był środek nocy, panowała ciemność, a szatyn właśnie rozmawiał z przyjacielem przez telefon, a przy tym uśmiechał się głupio.

Eren: Dobra, żartowałem! Ale i tak z tobą pójdę... Skąd mam wiedzieć, czy będziesz z nią bezpieczny...

Blondyn zaśmiał się.

Jean: To ona ma być przy mnie bezpieczna!
Eren: Kto wie, czy nie zaciągnie cię do łóżka...
Jean: Eren... Nie każdy jest taki jak ty, żeby chodzić do łóżka na pierwszej randce...
Eren: Ja nie chodzę na randki...
Jean: No tak, od razu przechodzisz do rzeczy...
Eren: No tak i u mnie to normalne. A ty jesteś moim przyjacielem i nie dam cię skrzywdzić żadnej lasce...
Jean: Chyba jeszcze nie wytrzeźwiałeś po wczorajszym...
Eren: Dobra, nieważne... To gdzie idziecie?
Jean: Napisałem jej, że to niespodzianka. Ale tak naprawdę to nie mam pojęcia... To Mikasa, jej nie zaimponujesz byle czym...
Eren: Wygląda na wrażliwą... Może jakiś ogród botaniczny, a przy okazji lody...
Jean: Strasznie się wysiliłeś, wiesz?
Eren: Nieważne co to będzie za miejsce, jeśli będziesz dla niej zabawny i opiekuńczy. Chodzi o to, żeby zapamiętała, że dobrze się spędza z tobą czas, a nie, gdzie dokładnie poszliście.
Jean: Znalazł się znawca...
Eren: Myślisz, że jak poderwałem wszysktich byłych Zeke'a?
Jean: Nie wszystkich...
Eren: Zamknij się! Dobra, jutro wyślij mi szczegóły. Będę się gdzieś ukrywał, jakbyś czegoś potrzebował...
Jean: Eren...
Eren: No proszę! I tak nie mam co robić!
Jean: Zastanowię się... A teraz nara, zjebie!
Eren: Ja też cię kocham!
***
Następnego dnia Eren wstał i szybko się ogarnął, po czym pobiegł do Jeana w umówionym miejscu.

Blondyn stał już przy wejściu do ogrodu, rozglądając się na wszystkie strony, przy czym trzymał ręce w kieszeniach trochę bardziej eleganckich spodni niż zwykle nosił. Zaraz poczuł na swoim ramieniu dłoń, ale to go w ogóle nie przestraszyło, bo doskonale znał ten dotyk. Zresztą właściciel ręki również sapał w charakterystyczny sposób, czego Kirstein już szczególnie nie mógł pomylić.

- No witam - rzekł Jean spokojnie, nie odwracając się w stronę przyjaciela.
- Czej... - Eren próbował złapać oddech, bo przed chwilą bardzo szybko biegał. Zaraz jednak wyprostował się i odpowiedział zaskoczony - Mikasa jeszcze nie przyszła?
- Jeszcze się nie spóźniła... - warknął blondyn.
- Ojej, a co to za groźny ton? - zaśmiał się chłopak - Czyżbyś bał się, że dziewczyna cię wystawiła?
- Chciałbyś! - odpowiedział mu równym śmiechem - Zobaczysz, że zaraz tu będzie i w dodatku odstawiona tak, że sam się zakochasz...
- Wierzysz w to? - spojrzał na niego ze znaczącą miną.
- Nie... To nie twoja liga, Eren - dogryzał niższemu - Ona jest za grzeczna, a ty zbyt wulgarny... Przestraszyłbyś ją.
- Ja wulgarny?! - podniósł ton z podnieceniem - Ja jestem bardzo dobrze wychowany!
- No właśnie widzę...

Dwójka przez chwilę rozmawiała, dokuczając sobie po przyjacielsku, kiedy zauważyli wysoką brunetkę idącą gdzieś z daleka. Była ubrana skromnie, bo w koszulę wciągnątą w różową spódniczkę, a do tego jakieś ładne rajstopy i buty. Zakrywała się beżowym płaszczem, do którego przylegała niewielka torebka zawieszona na jej ramieniu. Ogólnie prezentowała się naprawdę miło dla oka, nie wspominając już o rozkosznym makijażu i starannie ułożonej fryzurze. Jean, widząc, brunetkę, natychmiast oniemiał aż nieco rozchylił wargi oraz otworzył szerzej oczy, czując przy tym lekkie wypieki na twarzy i szybszą pracę serca, na co Eren uśmiechnął się znacząco, po czym poklepał chłopaka po plecach i rzekł:

- Dobra, idę się chować, książę, a ty tak nie przeżywaj, bo wystraszysz swoją księżniczkę.

Blondyn natychmiast wyszedł z transu, po czym jedynie pokiwał głową, wtedy szatyn uciekł gdzieś w krzaki. Właściwie nie bardzo wiedział, czy tak w ogóle może tam robić, ale nie miał innego wyjścia, a nikt jeszcze go nie przepędzał. Także spokojnie sobie obserwował rozwój sytuacji, jaki przebiegał między jego przyjacielem a sąsiadką. Ci narazie przywitali się z przyjemnymi uśmiechami, po czym Mikasa złapała Jeana pod łokciem i poszli dalej, więc Jaeger razem z nimi, zgodnie ze swoim położeniem.

Dwójka spacerowała bez większych przygód, za to Eren jedną miał. Kiedy tak przechodził kawałek po kawałku, badając rozbawione miny blondyna i brunetki, nagle stracił równowagę, przez co otworzył szerzej oczy i zaczął zachłannie ruszać rękoma, ale finalnie wpadł do zbioru kwiatków. Mógł po prostu wstać i otrzepać się, udając, że nic się nie stało, ale wtedy to nie byłby Eren. On głośno przeklnął, co doszło do uszu dziewczyny, przez co ta aż zaskoczona spojrzała na blondyna i spytała:

- Słyszałeś to?
- Co? - odpowiedział, udając, że nie wie o co chodzi.
- Ktoś krzyczał...
- Niemożliwe! - zaśmiał się - Musiało ci się wydawać... - objął ją ramieniem czule, a przy tym odwrócił wzrok, żeby cicho wyzwać Erena.
- Może masz rację... - wzruszyła ramionami, nieświadomie łapiąc dłoń chłopaka zwisającą z jej barku, na co ten wzrygnął się, ale za moment posłał dziewczynie szczery uśmiech i sam odwzajemnił czuły dotyk.

W tym samym czasie zirytowany Jaeger właśnie powoli wydostawał się z roślinności, wyciągając je z ubrań i włosów, a przy tym marszczył brwi. Nagle zadzwonił do niego telefon, który odebrał w beznadziejności, kiedy już wstał.

- Czego? - warknął szatyn.
- Hej, Eren - chłopak usłyszał głos przewodniczącego klasy - To prawda, że spałeś z Flochem?
- No oczywiście - westchnął z sarkazmem, czego chłopak nie wyczuł.
- Ooo, naprawdę?
- Nie! Temu debilowi się nudzi i rozpowiada na mój temat bzdury... - nagle coś wymyślił i miał zamiar to od razu zrealizować - O, w ogóle to daj mi jego adres zamieszkania.
- Po co? - spytał podejrzliwie - Skąd wiesz, że go mam?
- Weź... - przwrócił oczami, idąc w kierunku wyjścia - Byłeś u niego.  Poza tym masz adresy prawie każdego. Chcę z nim porozmawiać...
- Mogę podać ci jego numer.
- Muszę osobiście.
- Nie mogę, Eren...
- Możesz, możesz. Szybko, bo mam jeszcze coś do zrobienia.

Szatyn chwilę dyskutował z przewodniczącym, ale finalnie ten mu podał adres Flocha, co chłopak szybko zapamiętał. Zaraz po tym złapał taksówkę i poprosił o podjechanie pod adres, który podał.

Kiedy już trafił pod staromodny, biały dom wroga, od razu podszedł do drzwi i zapukał w nie pewnie. Zaraz otworzył mu szczerze zaskoczony rudowłosy chłopak, ale Jaeger jedynie go odepchnął, wchodząc do środka. Od razu zaczął szukać łazienki, ewentualnie kuchni, ale nie wiedział za bardzo gdzie iść. Floch, zauważając brudne dłonie szatyna, uśmiechnął się i rzekł:

- Tam masz łazienkę - wskazał mu konkretny kierunek.

Eren spojrzał na niego przelotnie, marszcząc brwi, po czym faktycznie ruszył do odpowiedniego miejsca.

Za chwilę wrócił i wtedy zaczął nieprzyjemnie, patrząc niższemu prosto w oczy:

- Nudzi ci się?
- O czym mówisz, Eren? - nie ukrywał zaskoczenia.
- Rozpowiadasz wszystkim, że cię zaliczyłem...
- Co? Ja?
- Nie, kurwa, twoja stara.
- Eren, ja nic nie mówiłem... - zaśmiał się niewinnie.
- Słuchaj, Floch... - nagle złapał go za kołnierz koszulki i popchnął na ścianę, po czym kontynuował szorstkim głosem - Tylko raz się całowaliśmy, nic więcej. Gdzieś mam, że ci się podobam, ale masz nie wymyślać plotek na mój temat.
- Ale to wcale nie musi być plotka... - nagle uśmiechnął się wymownie.
- Co? - zmarszczył brwi.

Rudowłosy chwilę spoglądał na szatyna, po czym szybkim ruchem złapał go za kark i pociągnął prosto na swoje usta, które natychmiast ruszyły do ataku. Zaczęły bezczelnie pieścić wargi śniadoskórego, czemu ten automatycznie uległ, przeżywając właśnie szok. Jeszcze przed chwilą był bliski uderzenia Flocha, bo tak go denerwował, ale to on został ofiarą tego debila. Forster płynnie roznosił przyjemny dotyk po ustach Erena, a wkrótce bez pośpiechu także wtargnął językiem do ich wnętrza. Tańczył nim z wyczuciem, jakie kusiło wyższego, przez co on odwzajemniał, a przy tym wczuwał się coraz bardziej. Jego ciało przypomniało sobie o wcześniejszym kontakcie z chłopakiem, przez co teraz reagowało lekkim podnieceniem. Serce biło mu ciut szybciej, a przez to on oddychał szybciej... Do tego doszła fala ciepła, kiedy Eren poczuł, że udo rudowłosego ociera się o jego krocze, na co aż napiął mięśnie, marszcząc twarz. Przez chwilę ulegał chwili, a nawet rozluźnił uścisk w dłoniach, żeby zaraz kompletnie opuścić ręce gdzieś niżej, ale w końcu oderwał usta od chłopaka. Floch jednak nie odpuszczał i teraz wargami przylgnął do ciepłej, szyi Jaegera, gdzie zaczął składać zmysłowe pocałunki, mocno naciskając na jego uwrażliwioną już skórę. Przy tym wsunął zwinne dłonie prosto pod czarną bluzę chłopaka, zaczynając drażnić go w plecy opuszkami palców.

- Nie, Floch... - westchnął zdezorientowany Eren - Nie po to przyszedłem... Ja...
- No co ty, Eren... - rzekł uwodząco - Nie zostaniesz nawet na obiad?
- Ja... Już jestem z kimś umówiony... - zmarszczył brwi, próbując nieudolnie się wycofać.
- Ale jednak przyszedłeś do mnie... - zaśmiał się zadziornie, sprawnie wsuwając dłoń w dresowe spodnie chłopaka - Co zrobisz, jeśli znów ci stanie?
- Jesteś strasznie puszczalski, wiesz? - warknął na oddechu, nieznacznie odchylając głowę do tyłu przez sprawną rękę niższego.
- Masz słabość do puszczalskich, prawda?
- Łatwe zdobycze mnie nudzą...
- Jeśli ci się nie podoba, możesz wyjść... - uśmiechnął się.

Wtedy Eren na chwilę przymknął oczy, czując na swoim kroczu przyjemny masaż, kiedy nagle resztkami silnej woli wyjął ze spodni rękę niższego, żeby zaraz go odwrócić przodem do ściany, a przy tym przycisnął ciało do jego pleców. Wtedy przysunął wargi do ucha Forstera i znów rzekł twardo:

- Masz mnie zadowolić, głupi dzieciaku dyrektor - sprawnie rozpiął spodnie chłopaka i bardzo szybko wsunął tam dłoń, na co Floch poruszył gwałtowniej biodrami - albo powiem twojej matce, że dałeś mi dupy.
- Myślisz, że coś mi tym zrobisz, nabuzowany chłopczyku? - rzekł prowokująco, drażniąc się z wyższym. Zaraz jednak wydał z siebie gwałtowny stęk, przygryzając wargę, kiedy Eren ścisnął mocniej jego przyrodzenie.
- Żadna matka nie chciałaby, żeby ich niewinne, grzeczne i, co najważniejsze, nastoletnie dzieci miały jakikolwiek kontakt z Erenem Jaegerem... - szepnął zmysłowo, uśmiechając się zadziornie, a przy tym nie przestawał ruszać dłonią w spodniach Flocha - Zastanów się, co by pomyślała o tobie dyrka? Nie byłaby zachwycona, że jej ułożony syn tak naprawdę puszcza się z tym okropnym Erenem...
- Wyjebane w jej zdanie... - wyszeptał rudowłosy, wyraźnie zauroczony stanem, w jaki wprowadził go Jaeger - Będę się puszczał, z kim chcę, nawet na jej oczach...

Szatyn poczuł nagłe ciarki przechodzące przez całe jego ciało, kiedy obserwował aktualną przemianę swojego wroga. Wiedział, że ten wcale taki grzeczny nie był, na jakiego wyglądał i w jakim świetle stawiała go dyrektor, ale nie sądził, że ten będzie w stanie jej się postawić czy podważyć jej pozycję w jakiś sposób, nawet na pokaz w chwili słabości. Teraz Floch mu naprawdę zaimponował...

Eren znów uśmiechnął się zadziornie, po czym mocno szarpnął chłopaka za rękę i pociągnął w głąb domu, rozglądając się za najbardziej dogodnym dla nich miejscem. Rudowłosy nie zdążył jeszcze nic powiedzieć, a Jaeger już go rzucił na kanapę w takim stylu jak wszystko w tym domu. Pośpiesznie ściągnął z siebie bluzę, po czym przylgnął do chłopaka, od razu wpychając mu do ust zachłanny język, który doczekał się równie aktywnego powitania. Przy czym Eren na moment wsunął narwaną rękę w spodnie Flocha, a tam poruszał nią zgodnie ze swoim językiem, na co ten nieznacznie podnosił biodra w górę, wsuwając dłoń we włosy wyższego. Zaraz jednak ręka szatyna zawędrowała w górę, prosto po ciepłym i drżącym torsie chłopaka, trafiając na jeden z jego czułych punktów. Nagle Floch drgnął i zastękał w usta wyższego, czując, że ten zaczął drażnić jego sutek. Szatyn robił to bardzo intensywnie, a przy tym w normalnym tempie, jakby zależało mu na dokładności w odczuciach osoby pod nim. Zaraz zszedł językiem niżej, wyjmując go z ust młodszego, trafiając na jego ciepłą szyję. Tam był równie skuteczny, przez co Floch nawet nie otwierał oczu, za to odchylił głowę, podnosząc swoją koszulkę do góry wraz z pojawieniem się wypieków na jego twarzy. Szatyn doskonale odczytał ten sygnał i zaraz zamienił palce na język, od czego Forster napiął mięśnie i aż westchnął ciężko, czując, jak po jego ciele przechodzi strumień pobudzenia. W ogóle jego ciało ponownie wchodziło w dziwny stan w miarę ruchów śniadoskórego, który szybko się nudził jednym miejscem i zaraz szedł do drugiego. Szczególnie mocno odczuwał jednak, kiedy widocznie zainteresowany Jaeger wargami już błądził gdzieś w okolicy kości miednicznych, a przy tym sprawnie ściągał z rudowłosego spodnie wraz z bielizną, następnie łapiąc mocno nagie biodra chłopaka. To wystarczająco wyzwalało Forstera z więzów niewinności i odkrywało jego dziką naturę, przez co ten nagle oderwał od siebie szatyna, a zaraz usiadł mu na kolanach przodem do niego, gdzie od razu zaczął zalewać przyjemnie ciepłą skórę starszego różnego rodzaju pieszczotami. Przy tym wszystkim poruszał się wdzięcznie, dokładnie naciskając na krocze Erena, na co ten szybko zaakceptował taki stan rzeczy. Aż ułożył ciężką dłoń na boku rudowłosego, chcąc go trochę pokierować, a kiedy ten ruszał się wręcz idealnie, chłopak przymknął oczy z miną, jakby się realnie wczuwał i do tego cicho pomrukiwał, co nieco zawstydziło Flocha, ale za moment ułożył usta w zadziorny uśmiech.

Po dłuższej chwili Forster podniósł biodra, co natychmiast zbudziło czujność Erena, który aż spojrzał pytająco na młodszego, ale ten, nic nie mówiąc, chwycił dłoń chłopaka i wsunął jego dwa palce do swoich ust. Ciut zaskoczony szatyn szybko pojął, co robi Floch, szczególnie, że jego język dość skutecznie uwodził Jaegera, tańcząc na jego palcach. Chłopak nieświadomie rozsunął nogi, przygryzając wargę i marszcząc brwi, obserwując, jak Forster ze szczególną uwagą ślini mu palce z pół przymkniętymi oczami, pod którymi lśniły urocze rumieńce, co w połączeniu podnosiło jedną z naturalnych potrzeb śniadoskórego.

W końcu zdecydował, że ślinienia wystarczy, przez co gwałtownie wyjął z ust młodszego swoje palce, po czym zwinnie przeszedł całą dłonią przez już gorące udo Forstera, a następnie wszedł w niego jednym palcem, na co ten nieznacznie drgnął, czując w sobie ciało obce. Za moment przylgnął ustami do szyi śniadoskórego, gdzie zaczął się zassiewać, a przy tym poruszał ciałem odważnie, odpowiadając na wszelkie zmiany zachodzące w jego wnętrzu, za które odpowiadał Eren. A szatyn, poza rozciąganiem, również zachłannie błądził dłonią po całym ciele chłopaka, czując cholerną satysfakcję z jego nagłych drgawek, szczególnie, gdy dotykał go w nabrzmiałe przyrodzenie, chociaż sam miał dość spory namiot w spodniach. W końcu ten szybko przejechał ręką po nagrzanych plecach Flocha, wsuwając dłoń w jego włosy, a przy tym wyjął z niego palce. Teraz wyszeptał ciut oschle:

- Zrób wreszcie coś konkretnego, pijawko.
- Zmuś mnie - odpowiedział zalotnie rudowłosy.

Szatyn uniósł kąciki ust szyderczo, po czym gwałtownie nabił na siebie chłopaka zaraz po błyskawicznym zsunięciu z bioder spodni wraz z bokserkami, przez co ten natychmiast wypiął tors do przodu, prawie dławiąc się swoim głosem, a przy tym otworzył szeroko oczy. Zaraz jednak opuścił powieki do połowy, powoli przyzwyczajając się do ciała obcego, a przy tym rozchylał wargi. Jednak zaskakująco szybko przeszedł do zdecydowanych ruchów, podczas których przeciągał już jęki, ale jeszcze nie bez opanowania. Ogólnie dwójka poruszała się dość intensywnie, ale nie specjalnie zachłannie. Sam Eren opuszczał powieki do końca z twarzą skierowaną gdzieś w bok, oddychając szybko i nierówno, chociaż aktualny stan szczerze go relaksował. Właściwie sam się zbytnio nie wysilał, a swoje doznania w pełni uzależniał od Flocha, który właściwie też wciąż stabilnie znosił ich pewny stosunek, gniotąc w dłoniach trochę białej koszulki Erena, przez co odkrywał kawałek jego brzucha. Za to czynny udział szatyna ograniczał się do mimowolnych ruchów biodrami oraz tego, że co jakiś czas mocniej ścisnął udo rudowłosego. Obydwaj co kilkanaście sekund wydawali z siebie jakieś dźwięki, raz były wyższe, raz niższe, ale wciąż towarzyszył im dyszący głos. Nagle Floch wyszeptał do ucha chłopaka, uśmiechając się zadziornie:

- Nie chciałbyś przejąć kontroli?
- Sam sobie doskonale radzisz - odpowiedział szatyn na cięższym oddechu.
- A może chciałbym, żebyś mnie zdominował... Co mam zrobić, żebyś mnie zrzucił pod siebie?
- Próbuj.

I od tej pory Floch zwiększył swoje starania, aż nagle przestał się ruszać zupełnie i szatyn poczuł, że ten bardzo powoli z niego schodzi, na co chłopak zmarszczył brwi i gwałtownie złapał rudowłosego za biodro, żeby go umiejscowić na sobie z powrotem. Chwilę później zmienił ich pozycję tak, żeby teraz to faktycznie on był na górze, a Forster pod nim. Eren agresywnie złapał nogi chłopaka pod kolanami i rozłożył je tak szeroko, że ten prawie robił szpagat, a przy tym wciąż nie wyszedł z niego.

- Sam się prosiłeś... - wydyszał Eren z lekką irytacją w głosie - Byłem miły, ale ty ewidentnie szukasz wrażeń, ty mała szmato...

Zaraz po tym przygryzł wargę, zachłannie wznawiając pracę swoich bioder, ale teraz o wiele szybciej, aż Floch wydał z siebie niekontrolowany jęk. Ku jego zdziwieniu już nie potrafił zamknąć ust, bo przy każdym odgłosie, kolejne już stały w kolejce, aby przejść przez rozgrzane struny głosowe, a sam on musiał się złapać czegoś, co było najbliżej, bo aktualnie jego wnętrze atakowała rozjuszona bestia bez umiaru.  Eren właśnie zatracał się w swojej zachłanności, przez co jego ciało traciło na wytrzymałości przez coraz gwałtowniejsze uderzenia podniecenia rozchodzące się po jego całym ciele. Sam wystękiwał coś bez opamiętania, a czasem nawet wyzwał Flocha, chociaż nigdy nie czuł takiej potrzeby podczas stosunku.

Tymczasem Forster już tracił siłę w głosie, a jego ciało chwilowo twardniało, gubiąc wszelkie blokady, aż nagle spuścił się wraz z ostatnim głośnym jękiem. Za to szatyn wsunął się jeszcze głębiej, ale właśnie wtedy otworzył szerzej oczy, po czym gwałtownie je zamknął i napiął mięśnie, marszcząc twarz, a wraz z tym osiągnął mocny orgazm, czemu towarzyszyło jego głębokie stęknięcie.

Eren bezsilnie puścił rudowłosego, wychodząc z niego, po czym opadł na miejsce obok, prawie zsuwając się z kanapy, przy czym wciąż głęboko dyszał, marszcząc brwi. Przez chwilę bezmyślnie spoglądał przed siebie, po czym spojrzał na swoje krocze, a następnie na Flocha, a wtedy wyszeptał sam do siebie:

- Co to było...
- To było... - wydyszał Forster - Niesamowite... Chyba się zakochałem...
- Spierdalaj... - odpowiedział Eren nieprzyjemnym tonem, powoli uspokajając ton - Jestem zajęty.
- Ciekawe przez kogo... - zaśmiał się chłopak, spoglądając na niego.
- Y... - chwilę myślał - Zostanę księdzem.
- Taki talent nie może się marnować...
- I tak więcej go nie poczujesz - odpowiedział obojętnie, powoli ubierając się - Musisz zrozumieć, że nigdy nie będziemy razem...
- Nie musimy być razem, żeby to robić...
- Po prostu nie chcę.

Zaraz po tym ruszył w stronę drzwi, a wtedy jeszcze powiedział:

- To co się stało, nie wpływa na mój stosunek do ciebie. Dalej cię nie lubię i będę ci to dawać do zrozumienia.

Floch posłał mu tylko uśmiech, ale Eren to zignorował i po prostu wyszedł.

Zaraz po tym, od razu wyciągnął telefon i się okazało, że Jean napisał do niego i nawet  próbował się dodzwonić. W pierwszym odruchu szatyn natychmiast zadzwonił do przyjaciela, ale ten nie odbierał i chłopak dopiero wtedy zrozumiał czemu. Zaraz zakończył połączenie, po czym zajrzał do wiadomości, a wtedy zauważył:

Jean: Dziękuję, że jednak zrezygnowałeś i poszedłeś do domu. Nie martw się, będę grzeczny, mamo.

Eren zrobił głupią minę do telefonu, po czym westchnął i postanowił iść do domu.
***

Był już późny wieczór, kiedy Eren prawie przysypiał u siebie w salonie, grając w jakieś głupie gry na telefonie. Nagle zorientował się, że ma otwarte okno, a zrobiło się trochę zimno, dlatego leniwie podszedł i już chciał zamykać, kiedy zauważył bardzo interesujący widok. Otóż jego jakże grzeczny przyjaciel właśnie odprowadzał swoją przyszłą dziewczynę do domu, a kiedy stanęli przy drzwiach, nagle nastąpiła między nimi chwila ciszy. Niestety byli zbyt daleko, aby Eren mógł usłyszeć, o czym dwójka rozmawiała, ale widział, że obydwoje są troszkę zawstydzeni. Zaraz znów uśmiechnęli się do siebie, chwilę rozmawiali, aż stało się coś, na co szatyn otworzył szerzej oczy i usta, nie mogąc wyjść z szoku. Jean nagle czule ułożył dłoń na policzku brunetki, po czym pocałował ją krótko. Jednak na tym się nie skończyło, bo zaraz to dziewczyna przyłożyła dłoń do policzka blondyna, przyciągając go bliżej. Tym razem ich pocałunek trwał dłużej, a oni pozostałe wolne dłonie również umieścili gdzieś na sobie, przez co Eren aż poczuł zawstydzenie i po prostu zsunął się pod okno. Nagle poczuł w środku coś dziwnego, na co zmarszczył brwi i zaczął myśleć. Tylko, że jego mimika teraz nie przypominała gniewu, a raczej zmartwienie... Chłopak zaczął się zastanawiać, jakie to uczucie, jakim darzy się drugą osobę... On sam nigdy nie był zakochany i wcześniej się nad tym nie zastanawiał. Ale Jean teraz wyglądał na szczęśliwego, a na widok Mikasy zawsze, jakby nagle zachodziła w nim jakaś magiczna zmiana... Więc czy Eren byłby w stanie zachowywać się tak samo i czy istnieje osoba, która mogłaby go do tego doprowadzić... Finalnie chłopak uśmiechnął się sam do siebie, kręcąc głową. Przecież on nie był takim typem człowieka i nigdy pewnie nie będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top