XIII

Wraz z poniedziałkiem przyszła lepsza pogoda niż jeszcze pare dni temu. Wyjątkowo zrobiło się cieplej i słoneczko świeciło w najlepsze. Dobrze się składało, bo to nawet ułatwiało spełnienie zadania przez Erena.

Chłopak szedł spokojnie przez korytarz, zbliżając się do Jeana, a następnie przywitał się z nim. Blondyn uśmiechał się z zaciekawieniem, uważnie lustrując szatyna, który wręcz robił specjalnie pozy.

- No, no...  - przyznał Kirstein - Ale jakim cudem to się na tobie mieści?

Jean słusznie zauważył, że chamsko różowa sukienka, jaką założył przyjaciel zgodnie z zadaniem, jest na niego za mała, podkreślając wszystkie jego mięśnie bardziej niż ten miał naturalnie.

- Matka nie chciała mi dać większej, bo powiedziała, że zepsuję, a ta była jej już niepotrzebna - odpowiedział szatyn dość spokojnie jak na jego aktualną stylówkę.
- W tym da się w ogóle chodzić? - zaśmiał się Kirstein.
- No... - chłopak zaczął prezentować ruchy wykonywane z lekkim oporem ubrania - Jakoś da... Chociaż wygodne to to nie jest. Ale dam radę! Robiło się gorsze rzeczy - posłał mu pewny uśmiech.
- Co z plecami? Przecież widać ślady...
- Prawie się zagoiły, a zresztą, niech każdy patrzy i podziwia. Może wejdę na biologię i pokażę pani plecy, mówiąc, że to jej syn tak mnie podrapał...
- Myślisz, że byłaby zadowolona? - uśmiechnął się.
- Szczerze, nie wiem... Może sprawdzimy?
- Chyba nie możesz.
- Czemu nie?
- Pamiętasz, co mówiłeś? Opowiadanie matce Levi'a, co robiliście, nie wpłynie dobrze na twój plan.
- Ahh, tak... - przygryzł wargę - Masz rację.

Dwójka poszła na lekcje trochę po czasie, a kiedy weszła nauczycielka od razu zwróciła uwagę na niecodzienny ubiór chłopaka.

- Eren Jaeger - rzekł nauczycielka.
- To ja - szatyn podniósł rękę do góry jak gdyby nic.
- Co ty masz na sobie?
- Aktualnie pani spojrzenie - klasa się zaśmiała.
- Odpowiadaj normalnie. Dlaczego nie masz mundurka, a w dodatku za małą sukienkę?
- No o co wam wszystkim chodzi z tym, że jest za mała? - oburzył się na pokaz - Przynajmniej podkreśla mi talię! Pani też by taką chciała!
- Nie... - kobieta próbowała wziąć wdech i wydech - Masz to natychmiast zdjąć.

Chłopak uśmiechnął się głupio, po czym zaczął z siebie ściągać ciasną sukienkę, a kiedy już zdążył zejść do brzucha, kobieta wrzasnęła:

- Jaeger, uwaga!
- Za co?!
- Za obnażanie się na terenie szkoły!
- Przecież pani sama mi kazała!
- Siadaj i nie dyskutuj!

Brunet udał naburmuszenie, ale siadając obok Jeana, nie mógł powstrzymać uśmiechu. Zresztą cała klasa miała niezłą bekę z chłopaka.

W czasie lekcji Eren siedział w dyskomforcie, szczególnie, że sukienka nie pozwalała mu rozłożyć nóg tak jak on miał w zwyczaju, co go frustrowało. Jeszcze coś tam mu przeszkadzało, więc ogólnie rzecz biorąc, chłopak właśnie przeżywał katusze, ale zadanie to zadanie. Przecież to Carla mu dała takie, a nie inne ubranie. To była jej wina, że jej syn teraz cierpi... Szatyn z braku lepszych zajęć zaczął się rozglądać po całej sali i zauważył, że brakuje pewnej osoby.

- Nie ma Flocha? - zdziwił się szatyn.
- Czemu nagle cię to interesuje? - uśmiechnął się blondyn - Czyżby było coś więcej?
- Co? - spojrzał na niego, marszcząc brwi.
- Ktoś roznosi plotę po całej szkole, że zaliczyłeś syna dyrki...
- Ciekawe kto... - westchnął cynicznie, przewracając oczami.
- Myślisz, że to on?
- A kto inny? Przelizał się ze mną i sobie wymyślił własną wersję wydarzeń.
- A może jednak? - uśmiechnął się głupio.
- Jean! - szturchnął go w ramię - Nigdy w życiu nie poszedłbym z tym idiotą do łóżka. Pojebało cię?
- Z tobą nigdy nie wiadomo, Eren... - zaśmiał się.

W czasie którejś z przerw Eren został sam, bo Jean poszedł coś załatwić. Chłopak stał jak debil przy sali, gdzie miała być następna lekcja, aż spojrzał w bok kątem oka. Zaraz przekręcił całą głowę, zauważając, że po szkole kręci się Levi, co ten postanowił wykorzystać. W miarę szybko jak na jego stan podszedł do bruneta, po czym oparł się o ścianę i posłał starszemu czarujący uśmiech. Jednak Ackermann, widząc śniadoskórego, najpierw zmarszczył brwi ze zdziwienia, po czym chwilę spoglądał na twarz młodszego, aż rzekł:

- Co ty masz na sobie?
- Nie podoba ci się? - spytał uwodzicielskim tonem - Zawsze możesz to ze mnie ściągnąć, wiesz?
- Nawet bym cię jeszcze ubrał - stwierdził bez namysłu.
- Uuu, troszczysz się o mnie?
- O moje oczy, które nie chcą na ciebie patrzeć.
- Czyli jesteś onieśmielony tym, jak świetnie wyglądam w tej sukience i po prostu zawstydzony odwracasz wzrok.
- Co? - znów spojrzał na niego, dziwiąc się jeszcze bardziej - Nie lubię różowego, a na tobie wygląda jeszcze gorzej.
- Ależ ty się ze mną droczysz... - zaśmiał się słodko - To może kupisz mi coś lepszego?
- A co ja jestem?
- Jeśli chcesz - nagle delikatnie ułożył dłoń na ramieniu niższego i wyszeptał mu do ucha zmysłowo - możesz zostać moim daddy...
- Ty jesteś jakiś jebnięty... - stwierdził brunet, krzywiąc zdegustowaną twarz, po czym odszedł od chłopaka, jeszcze przyglądając mu się z taką samą niechęcią.

Eren śmiał się z reakcji starszego na jego zaloty, które Levi traktował jak akt głupoty.
Był pewny, że w głębi duszy brunet chciałby się pobawić w coś takiego, chociaż może niekoniecznie to on byłby tym, co proponował mu szatyn...
***

Następnego dnia Eren zaraz po lekcjach z braku lepszych zajęć postanowił odwiedzić szkołę tańca, gdzie zawsze mógł przyjść potańczyć. W końcu robił to całe życie, chociaż ostatnio rzadziej... Znaczy tak czy siak cały czas musiał się jakoś bujać, szczególnie przy bardzo rytmicznej piosence w radiu lub na słuchawkach, bo to był jego odruch. Ale to różniło się od prawdziwego tańca, jaki chłopak mógł wykonywać na wielkiej sali tylko dla siebie.

Przebrany w luźne ciuchy szatyn właśnie zbliżał się do swojej ulubionej sali, kiedy zauważył dochodzącą z niej muzykę. To oznaczało, że ktoś już zajął miejsce, ale chłopak nie miał zamiaru odpuszczać. Zdecydowanie wszedł do środka, po czym stanął z boku, postanawiając poobserwować aktualnie tańczącą dziewczynę. Nie mógł powstrzymać lekkiego uśmiechu, widząc, jak brunetka płynnie przechodzi od jednego ruchu do drugiego, co przypominało falę, a sama ona jest w pełni skupiona na sobie. Chociaż sam jej wygląd robił dość duże wrażenie na chłopaku. Otóż tancerka nosiła wysoki kucyk sięgający prawie do jej bioder, a z przodu dwa długie pasma po obydwu stronach twarzy. Za ubrana była niezbyt oryginalnie, bo w luźne, czarne dresy wraz z białym topem, przez który prześwitywał również czarny stanik sportowy. Co do jej budowy, miała figurę tancerki, mówiąc najprościej.

Eren jednak najbardziej uśmiechał się z uznaniem, bo doskonale wiedział, kim jest dana dziewczyna. Spotykał ją już wiele razy razem z Jeanem, chociaż nigdy nie mieli okazji wspólnie potańczyć. Bo chłopak przychodził z przyjacielem właśnie wtedy, kiedy brunetka właśnie szła.

Po dłuższej chwili dziewczyna zauważyła obecność szatyna w lustrze, a wtedy ten posłał jej przyjacielski uśmiech i pomachał ręką. Wtedy ta odwzajemniła uśmiech, dysząc dość zachłannie.

- Hejka - zaczęła dziewczyna, idąc się napić.
- Cześć - odpowiedział równie miło, po czym uśmiechnął się wymownie - Wreszcie miałem okazję zobaczyć jak sobie radzisz w akcji...
- Byłeś tego taki ciekawy? - odpowiedziała z zalotnym śmiechem, podłapując ukrytą grę chłopaka - Za to ja jeszcze nie widziałam twoich ruchów...
- Cóż... - uśmiechnął się figlarnie, wyciągając dłoń w stronę dziewczyny - Mogę ci coś pokazać, jeśli chcesz.

Brunetka odpowiedziała ciekawskim uśmiechem, łapiąc rękę chłopaka. Wtedy szatyn zdecydowanie pociągnął ją w swoją stronę, od razu wyczuwając rytm aktualnej piosenki lecącej w głośniku.

Teraz Eren przeszedł na tryb profesjonalny tancerz, zachowując flirty w podświadomości. Z dokładnością poruszał ciałem bez najmniejszej pomyłki, a przy tym był taki pewny i luźny... Jakby nie było w nim grama wstydu. W tym momencie trochę olewał brunetkę zajęty sobą tak jak wcześniej ona była, chociaż ta aktualnie uważnie spoglądała na szatyna, a przy tym próbowała wejść w jego rytm. Gdy się jej udało, postanowiła zatrzymać chłopaka przy sobie, stosując dobrze znane Jaegerowi sztuczki taneczne, ale mimo to ten nie wyrywał się na siłę. Może czasem próbował sprowokować dziewczynę do większych starań o jego uwagę, ale ogólnie to sam z niewinnym uśmieszkiem obserwował dokonania brunetki. Czuł, że ego mu skacze, widząc, że to tancerka się o niego stara, a nie odwrotnie. Wprawdzie on wolał zdobywać niż być zdobywanym, ale każdy ma jakieś swoje ukryte słabości... A słabością Erena była potrzeba bycia pożądanym i stawiania go na pierwszym miejscu.

W samym tańcu dwójki nie było grama niewinności, bo kiedy Eren zachowywał pozorny dystans, dziewczyna namiętnie obdarowywała go coraz to kolejnymi otarciami. Sama wykazywała szczególną aktywność, kiedy dłonie Jaegera spoczywały akurat na jej biodrach. Ale chłopak także nie był bez winy, bo on sprytnie uwodził brunetkę drobnymi, niby przypadkowymi dotknięciami lub ogólnie mocniejszymi ruchami, które umiał przykryć za profesjonalizmem. Nie bał się nawet użyć ust, które prawie, że dotykały skóry wysokiej tancerki, chociaż on wcale jej nie dotykał. Wszystko prowadził w iluzji, jakiej brunetka prawie nie mogła zauważyć. Niby miała świadomość, że to tylko bardzo zmysłowy taniec, ale czuła się, jakby właśnie robili coś innego niż tańczenie... I jeszcze ten uśmieszek Erena, który przewracał wnętrze dziewczyny do góry nogami. Czuła się tak oczarowana, a jednocześnie zagubiona...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top