XXXVIII
Eren właśnie uważnie patrzył przez okno, jakby coś go wyraźnie interesowało poza domem. Zeke tylko spojrzał na niego jak na debila, po czym spytał:
- Szukasz szczęścia, Eren? To chyba powinieneś iść do Levi'a...
- Właśnie nie mogę - cyknął z niezadowoleniem - Napisał, żebym mu dzisiaj nie przeszkadzał, bo będzie zajęty.
- Może zadzwoń do niego.
- Nie odbiera - warknął.
- Aha. Czyli bawisz się w szpiegowanie?
- Chcę wiedzieć, co takiego robi, że nie może mi powiedzieć i przez co jest taki zajęty.
- Wiesz, nie jesteś jedyny na świecie. Levi ma swoje sprawy. To normalne.
- Ja jestem dla niego najważniejszy! - wrzasnął jak mały chłopiec.
- No chyba nie... - zaśmiał się - I co, widzisz coś przez to okno?
- No na razie nie... Czekaj! Co?! - zmarszczył brwi w złości, po czym oderwał się od okna.
Chłopak pobiegł do przedpokoju, szybko założył buty i wrócił do okna. Chwilę czekał, po czym odsunął się i już miał wychodzić, kiedy Zeke go zatrzymał:
- Co się stało?
- Później ci wyjaśnię! - dalej był zły.
Szatyn wybiegł z domu i natychmiast pobiegł do Levi'a. Drzwi były zamknięte, więc zaczął walić w nie jak nienormalny. W końcu otworzył mu brunet, który zaraz wrócił do środka, zostawiając miejsce dla szatyna. Ten skorzystał z zaproszenia, trzaskając za sobą drzwiami. Od razu skupił uwagę na Levi'u w samym szlafroku, który tak zwyczajnie pije sobie wodę. Od razu zapytał z wyraźnią zazdrością w głosie:
- Co to miało być?
- Niby co? - spytał Levi, patrząc na Erena obojętnie.
- Przed chwilą wyszedł od ciebie Jean! A ty jesteś prawie goły!
- Uspokój się i nie rób takiej miny, bo ci tak zostanie i już nie będzie ładnego Erena.
- Co robiłeś z Jeanem?!
- Pozowałem mu.
- Nago?!
- No tak.
- Aha! Mi nie chciałeś pozować! A w ogóle... Masz malinki! Nie przeszkadzały mu?!
- Powiedział, że to nawet lepiej.
- Wie, kto je zrobił?!
- Jakie ma to dla niego znaczenie? Byłem dla niego modelem, on malarzem. Nic więcej. Mówiłem ci, Eren... Nie przeszkadzaj mi dzisiaj. Mam dużo spraw.
- Jesteś naiwny, Levi! Myślisz, że on tak bezinteresownie chciał cię malować?!
- A niby po co?
- Bo mi zawsze wszystko zabiera! I niszczy! On jest beznadziejny!
- Eren... Myślę, że masz trochę paranoję. Przysięgam - złapał go za dłoń, po czym ucałował ją czule - Jesteś jedynym chłopakiem, z którym interesują mnie romanse.
- Naprawdę? - uśmiechnął się, nieco spokojniejszy.
- No, serio.
- A pójdziesz ze mną na randkę jutro?
- Tak, tak... Wszystko jutro, ale teraz proszę, idź sobie. Ja też zaraz muszę wyjść. Mam mało czasu.
- A dasz mi buzi?
Brunet westchnął, przewracając oczami, po czym stanął na palcach i cmoknął młodszego w policzek.
- Nie w policzek. W usta.
- W usta musisz zasłużyć.
- Pfff, jeszcze sam będziesz chciał - burknął, po czym posłusznie wyszedł.
***
Następnego dnia ładnie wyszykowany Eren, zadowolony wyszedł z domu, idąc prosto pod dom Levi'a. Wtedy jednak zmarszczył brwi, uśmiechając się nieprzyjemnie:
- A ty na co czekasz? Nie sprzedają tu paszy dla koni.
- A to nie kącik kabaretowy z suchymi tekstami - Jean odpowiedział krzywym uśmiechem - Zabieram Levi'a na randkę, więc tak jakby... Możesz spadać.
- Co? - zaśmiał się, po czym wybuchnął śmiechem, ale wyższy zdawał się nie zmieniać nastawienia, co trochę zaniepokoiło Erena - Ty tak serio?
- Tak. Wczoraj się zgodził.
- Jak to możliwe?! - warknął - To ja idę z nim na randkę!
- Śnisz! Levi ma dzisiaj czas dla mnie!
- On ma zawsze czas tylko dla mnie! On nie gustuje w koniach!
- Konie są szlachetniejsze niż dziki.
- Nazwałeś mnie dzikiem?! Chcesz dostać w mordę?!
- Spokój! - nagle wrzasnął Levi.
Dwójka spojrzała uważnie na niższego chłopaka, a wtedy ten spojrzał pytająco na Jeana:
- Co ty tu robisz dzisiaj?
- Byliśmy umówieni - uśmiechnął się blondyn.
- Co? - zdziwił się brunet - Kiedy... A, chyba tak...
- Co?! - wrzasnął Eren.
- Wczoraj byłem tak zabiegany, że mogłem w połowie nie słuchać tego, co się do mnie mówi i odpowiadać twierdząco...
- Levi no!
- Przepraszam no... - zrobił zmartwioną minę.
- Więc to głupie nieporozumienie - zaśmiał się szatyn - No, słyszałeś, Jean... Levi nie słuchał nawet tego, co mówisz. Więc wasza randka jest nieważna. Możesz sobie iść...
- Nie ma mowy. Byliśmy umówieni i mam zamiar spędzić dzisiaj czas z Levi'em. Wy nawet nie jesteście razem, więc nie widzę przeszkód - rzekł Jean.
- Kogo wolisz, Levi? - Eren patrzył na wyższego ze złością.
- Ja... - zmarszczył brwi w niepewności - Muszę na chwilę wrócić! - po czym pobiegł do swojego domu.
Przez ten czas Eren i Jean zabijali się spojrzeniami.
- Co ci tak zależy, Jean? - uśmiechnął się cynicznie - Armin ci nie wystarczał?
- Sam powinieneś wiedzieć, Eren - odpowiedział tą samą miną - Jak to jest ruchać swojego najlepszego przyjaciela?
- Skąd o tym wiesz, co?
- Czyli to nie tylko plotka - zaśmiał się niby niewinnie - Więc co ma w sobie Levi, czego nie mógł dać ci Armin?
- Wiem lepiej od ciebie - uśmiechnął się pewnie.
- Nie ciesz się tak. Dzisiaj też się dowiem.
- Chyba w snach! Spróbuj go tylko dotknąć!
- Boisz się, że bardziej spodoba mu się ze mną niż z tobą?
Eren chwilę myślał, patrząc krzywym wzrokiem na blondyna. Następnie uznał:
- Udowodnię ci, że jestem lepszy.
- Jak?
- Pójdziemy wszyscy. Później Levi nabierze ochoty i wtedy ci udowodnię, że będzie mu lepiej ze mną... - przygryzł wargę, czując już w środku, że to nie w porządku. Jednak nie mógł się powstrzymać.
- Chcesz powiedzieć, że mamy w trójkę wylądować w łóżku?
- Wstydzisz się? - posłał mu wredny uśmiech.
- Chyba ty!
- Widzisz, ja nie robię tego pierwszy raz...
- Levi się nie zgodzi...
- O to się nie martw. Mam swoje sposoby, żeby nie mógł nam odmówić. Po prostu nie wytrzyma napięcia. Zaraz wrócę.
Szatyn szybko pobiegł do siebie, a kiedy wrócił, Levi już stał razem z Jeanem i wcale nie przejawiał radości. Z irytacją patrzył na szatyna, sądząc, że to ten musiał wpaść na tak idiotyczny pomysł.
- Co to ma być, Eren? - spytał brunet.
- Nie mogliśmy dojść do porozumienia, więc uznaliśmy, że obydwaj zabierzemy cię na randkę. No, chyba, że Jean zrezygnuje.
- Chciałbyś - zaśmiał się nieprzyjemnie blondyn.
Ackermann przewrócił oczami, nie komentując już dziecinnego zachowania dwójki.
Podczas drogi Jean i Eren próbowali zagadywać starszego, żeby ten skupiał uwagę tylko na jednym z nich. Z natury życzliwy i opiekuńczy Ackermann, teraz nawet specjalnie zaczynał olewać dwójkę, byleby ci się zamknęli chociaż na chwilę. Jednak to w ogóle nie studziło ich zapału. Potem przeszło na wzajemne przepychanki słowne. Eren spytał Jeana:
- W ogóle skąd pomysł, że Levi chciałby z tobą pójść na randkę? - uśmiechał się złośliwie.
- Kiedyś Levi mi się wygadał i wtedy całowaliśmy się. Ej... To o tobie mówił!
- Całowałeś się z Jeanem?! - wrzasnął Eren, patrząc na bruneta.
- No... Tak wyszło - rzekł Levi.
- Kiedy?!
- Kiedy wróciłem, a ty mnie unikałeś...
- Czyli, że... Nie... Całowałeś się ze mną po tym, jak całowałeś się z... Jeanem?! - skrzywił się z obrzydzenia.
- No w sumie tak. Ale... - zmarszczył brwi w złości - Ty też nie jesteś święty. Ciągle kogoś podrywałeś... Było mi przykro...
- Same problemy z tobą, Eren - Jean sprawnie objął bruneta ramionami, jakby trzymał go z daleka od niższego chłopaka.
- Ty jesteś największym problemem tu - sam zręcznym ruchem pociągnął Ackermanna na swoją stronę tak, żeby blondyn już nie miał jak złapać bladoskórego.
W trójkę poszli do kina zgodnie z wolą Levi'a. Ogólnie Eren i Jean wciąż robili wszystko, żeby tylko dogodzić brunetowi, a zaszkodzić rywalowi. Najstarszy nawet już nie reagował na nich, tylko w spokoju oglądał film, jakby nie przyprowadził ze sobą dwójki chłopców. On sam nie zwracał uwagi, za to innym widzom już mogli bardziej przeszkadzać, bo regularnie rzucali się popcornem i w ogóle wszystkim, co możliwe. Również gadali do siebie, przez co inni wrzeszczeli, żeby ci się zamknęli. Oni odpowiadali, że mają to gdzieś i kontynuowali. Nagle Levi westchnął i wysłał Erena po picie, bo mu się skończyło. Szatyn niemal natychmiast wstał i pośpiesznie pobiegł, mając w tym swój cel. Uznał nawet, że ma szczęście, a zrealizowanie planu będzie łatwiejsze niż myślał. Kiedy wrócił złość ogarnęła, całe jego ciało. Levi, pewnie odruchowo, ale jednak, opierał głowę na ramieniu Jeana, a ten nic sobie z tego nie robił. Wtedy Eren tak po prostu nabrał trochę popcornu w garść, po czym rzucił w blondyna z miną małego chłopca. Jean od razu warknął i znów zaczęli się kłócić. Ostatecznie zostali wyrzuceni z sali, a Levi nawet się do nich nie przyznawał. Jednak od Erena wziął piciu.
Po seansie zadowolony brunet wyszedł z sali kinowej i od razu podszedł do dwójki już mniej ucieszonych chłopaków. Bez uprzedzenia trzepnął jednego i drugiego, marszcząc brwi w irytacji. Potem zaczął iść, jakby gdyby nic, a dwójka jedynie spojrzała po sobie, trzymając się za obolałe miejsca, po czym ruszyli za starszym.
- Levi, co to miało być? - warknął Eren.
- Kara Boska.
- Dobra, Levi - zaśmiał się - Jesteś zajebistą dupą i w ogóle, ale trochę ci brakuje do Boskości - Wtedy brunet spojrzał na niego zabójczo.
- Normalny jesteś, Eren? - spytał Jean, marszcząc brwi i od razu zaczął gładzić niższego - Levi to anioł, który spadł na ziemię, żeby nas karać za nasze głupie zachowanie.
- Simp - szatyn westchnął cicho, krzyżując ręce i patrząc w przecinwnym kierunku.
- Uważaj, żebyś sam nie został simpem - pouczył go Levi.
- Nie będzie mnie ustawiał żaden kurdupel z syndromem rozpieszczonej królewny.
- No dobrze. To możesz iść już do domu - rzekł prowokująco.
- Co? - spojrzał na niego ze zdziwieniem, marszcząc brwi.
- Jean o wiele bardziej zasługuje na randkę ze mną niż ty. On jest dla mnie miły, a ty stroisz fochy jak mała dzidzia.
- Że co?!
Wtedy szatyn bez uprzedzenia złapał bruneta w pasie i pod kolanami tak, żeby go spokojnie podnieść. Brunet od razu wybuchnął złością i próbował się wyrywać, ale chłopak nic sobie z tego nie robił, tylko szedł dalej. Jeanowi też się nie podobało, ale chłodny wzrok Erena go powstrzymywał przed reakcją. W końcu mógł teraz upuścić najważniejszą osobę z trójki, dlatego musiał być ostrożny. W końcu brunet zaczął gryźć młodszego w szyję, na co ten zareagował:
- Ała! - zmarszczył brwi - Levi, uspokój się no!
- Puszczaj mnie, idioto! - warknął niezadowolony Ackermann.
- Sam mówiłeś, że lubisz, gdy cię noszę. Mam być miły, tak? No to jestem.
- Już nie lubię!
- A to trudno, bo teraz to ja lubię cię nosić i będę to robił.
- Eren, nie przeginaj... - syknął blondyn.
- Ty tam się zamknij.
Jean spojrzał groźniej na szatyna, ale ten mu pokazał język i szedł dalej.
Za jakiś czas brunet nieco rozluźnił mięśnie, a jego twarz wyrażała słabość. Przez chwilę tak leżał, mimowolnie ocierając się policzkiem o skórę Erena, po czym rzekł delikatnie:
- Znowu to zrobiłeś, debilu...
- Co takiego? - sam Eren miał łagodniejszy ton mówienia, nawet trochę ciepły.
- Naćpałeś mnie tym czymś...
- Jakie tam naćpałem... - przeciągnął słowa, umniejszając problem - Ja tylko pomogłem ci się uspokoić. Przecież to lubisz...
- Może i tak, ale... Wolałbym wiedzieć, kiedy będę pod wpływem tego! Co tym razem wymyśliłeś?
- Czemu miałem coś wymyślić?
- Bo cię znam.
- Hm... - spojrzał w bok w zamyśleniu - No nie mogę ci powiedzieć.
- To, że będę dzisiaj uprawiał seks to się domyślam, ale powiedz mi o szczegółach!
- Będziesz to robił z dwoma osobami - uśmiechnął się głupio.
Wtedy brunet gwałtownie spojrzał na blondyna obok, a ten niepewnie pokiwał głową.
- Eren! - wrzasnął zmartwiony Levi.
- Uspokój się, to nic takiego...
- Jak to nic?! Będzie mnie dotyków dwóch chłopaków naraz!
- Ja bym się cieszył... Nie wyobrażasz sobie nawet, jakie to przyjemne... - mówił rozmarzonym głosem.
- Ale ja nie jestem taki jak ty! Taki... Puszczalski!
- Nie jestem puszczalski - zmarczył brwi - Tylko mam rozwinięte życie seksualne. No, miałem... Dopóki nie trafiłem na jedną wkurzającą królewnę. Teraz tu z nią dyskutuję, a obok jest jakiś pajac, co myśli, że jest ode mnie lepszy. A mógłbym teraz robić ciekawsze rzeczy...
- Tak? - zmarszczył brwi z irytacji - Jakie?
- No... - uśmiechnął się wrednie, specjalnie prowokując starszego - Na przykład mógłbym teraz ćwiczyć coś na gitarze. Albo nie wiem, może zarywać do kogoś... - mówił to z taką lekkością.
- Nie możesz zarywać do kogoś!
- A to dlaczego? Jestem wolnym człowiekiem...
- Jesteś mój!
- Co? - zaśmiał się - Od kiedy? Z tego, co wiem, dałeś mi kosza...
- Zamknij się!
Levi schował się w swojej bluzce, co wyglądało całkiem uroczo i aż Eren zaśmiał się, ale wtedy brunet walnął go w ramię. Ten już wyprostował się i spokojnie szedł, czując, że chłopak potrafi dość mocno uderzyć. A po co komu siniak...
Za jakiś czas trójka już dochodziła pod dom Levi'a, a on zdążył podrażnić niosącego go chłopaka. Wprawdzie brunet próbował zachowywać spokój, wyciszając się. Jednak próba spokojnego oddychania przy opuszczonych powiekach ledwo pomagała, bo jego rozpalone ciało samo ocierało się o Erena, prowokując go do mimowolnych westchnień. W końcu szatyn nie był z kamienia, a miał na rękach znaczący powód swojego stanu. Tyle, że on potrafił zachować resztki zdrowego umysłu, jedynie przygryzał wargę. Szczególnie, gdy kątem oka widział uległe, błyszczące oczy bruneta, którym towarzyszyły gorące wypieki. Jednak najgorzej było, gdy owładnięty podnieceniem bladoskóry błądził palcami po szyi młodszego. Wtedy po ciele szatyna przechodziły ciarki, jakby dotykała go pozaziemska energia.
Za jakiś czas cała trójka już była w domu najstarszego. Brunet wstrzymywał rozpoczęcie ich dzikiej przygody, chociaż zdążył już zdjąć z siebie wszystko. Teraz nagi, oddychając szybciej, opierał tył głowy o tors Erena, a naprzeciwko siebie miał Jeana. Chłopak niepewnie spoglądał na rozkładającego przed nim nogi bruneta, czując w środku dziwne, przepływające iskry. Nie mógł odróżnić, czy to było zwykłe pożądanie, czy jednak czuł coś więcej... Jednak sam widok bez wątpienia rozpalał jego młode ciało, przez co i jemu oddychało się ciężej. Za to Jaeger to dopiero ciężko wzdychał, lekko dotykając bruneta drżącymi rękoma. Do tego wszystkiego marszczył brwi w skupieniu, żeby tylko nie ulegać własnej potrzebie. W końcu teraz to Levi był najważniejszy, jego zachcianki miały pierwszeństwo. Dodatkowo szatyn i blondyn co jakiś czas spoglądali na siebie to z pytaniem, to z wrogością. Sami nie do końca wiedzieli, co dalej robić, jakby pierwotny plan gdzieś tam w środku zawstydzał ich, a oni... Czuli się źle, robiąc coś takiego akurat Levi'owi. Nagle jeden i drugi poczuł ciągnięcie w dół. Ackermann pociągnął Jeana do swojego rozbudzonego krocza, a jednocześnie złapał Erena i nakierował tak, aby ten pocałował go namiętnie. Zarówno Jaeger jak i Kirstein mocno angażowali się w swoje role, dostarczając brunetowi niesamowitych doznań, szczególnie, że szatyn jeszcze zręcznymi rękoma zaczął po prostu drażnić skórę starszego. Levi na to wszystko zmysłowo poruszał ciałem. Nagle oderwał się od języka i ust chłopaka. Spojrzał na niego nieco zaszklonymi oczami, a przy tym ułożył drżącą dłoń na ciepłym policzku młodszego:
- Och, Eren... - wyszeptał z uległością, jaką narzucały mu rumieńce, patrząc chłopakowi prosto w oczy - Poliż mnie niżej...
- Tu? - sam wyszeptał zmysłowo, patrząc uważnie brunetowi w oczy. Tymczasem jego palce delikatnie naciskały na jeden z sutków bruneta.
Ten pokiwał głową, drżąc zawsze, gdy młodszy nacisnął mocniej. Następnie śniadoskóry zmysłowo przejechał po szyi starszego, po czym odsunął się, pozostawiając po sobie rumiany znak. Teraz językiem niezwykle czule przylgnął do sutka bruneta i zaczął go pieścić nie inaczej. Brunet aż przygryzł wargę, nieco ciągnąć młodszego za włosy. Do tego subtelnie odchylił głowę do tyłu, opuszczając powieki. W tym samym czasie wysuwał biodra do góry, czując pewne ruchy Jeana. Blondyn z równą bezwstydnością, co Eren, aktywnie używał języka oraz ust, i zdawał się dobrze wiedzieć, co robi. Jednak szatyn miał jeszcze ten swój kolczyk, którego nie ograniczał do roli biżuterii i włączał go do udziału w zabawie. Z wyuczoną czułością pięścił sutek starszego, a jednocześnie jego palce adorowały drugą stronę chłopaka. Dwójka podświadomie rywalizowała o względy Levi'a, dlatego dawali z siebie wszystko, próbując tym jakoś bardziej zaistnieć w jego odczuciach. Również szatyn powoli odczuwał chęć zaistnienia na kroczu najstarszego, więc irytował go fakt, że to Jean się tym zajmował. Jednak jedynie przygryzł wargę w przerwie między pobudzaniem Ackermanna, po czym przyjął inną taktykę. Teraz jak najdelikatniej jedynie muskał skórę bruneta, a szczególnie we wrażliwszych miejscach. Swoją trasę rozpoczął od najbliższego punktu, czyli torsu. Subtelnie tworzył łańcuch pocałunków, na ile pozwalało mu położenie Jeana. Potem powoli przeszedł do góry, na szyję. Tam szczególną uwagę zwrócił na krtań Levi'a, na której zatrzymał się dłużej. Jednocześnie jego ciężkie dłonie dalej wędrowały gdzie mogły. Zaraz Eren przesunął wargi wzdłuż ramion bladoskórego, żeby ostatecznie przejechać po jednej z jego rąk i wtedy zaczął pieścić nadgarstek chłopaka. Levi z czasem drżał już trochę niepewnie, poddając swoje ciało dwóm różnym osobom, a jednocześnie podobnym w temperamencie. O spokojnym oddechu nie było mowy, ale także miał wrażenie, że za chwilę jego skóra zapali się. Mimowolnie odchylał wargi, z których niekiedy wykradał się jakiś niezgrabny jęk. Po pewnym czasie nawet brunet jedynie lekko podniósł powieki, żeby przyjrzeć się szatynowi. Kiedy obserwował ruchy chłopaka, jego serce zmieniło rytm. On podziwiał go. Nie mógł jednak zbyt długo oglądać z uwagą, bo Jean również postanowił zmienić taktykę. Teraz i jego wargi chodziły wszędzie, poza głównym źródłem doznań. Ustami wędrował po rozgrzanych udach, łydkach, a nawet kostkach bruneta. A najbardziej delikatny był tam, gdzie było najbliżej do centrum. Ackermann samoczynnie znów zamknął oczy, ulegając stanowi. Jaeger zauważył, że blondyn próbuje go papugować, więc zaryzykował i pewnie chwycił męskość bruneta, którą zaczął dokładnie stymulować. Levi momentalnie poznał chwyt swojego byłego, dlaczego z jego ust wykradło się:
- Ahh... Nie, Eren... - dyszał delikatnie - Nie tak mocno...
Szatyn poczuł wypieki na twarzy, a jego twarz nabrała łagodnej mimiki. Chłopak był szczerze zauroczony reakcją starszego i tym, że pierwsze imienne jęki dotyczyły właśnie jego. Jednak zgodnie z prośbą bruneta, zwolnił, aż kompletnie zabrał rękę. Za to przejechał nią po ciele starszego, a ostatecznie dłoń śniadoskórego wylądowała pod jego żuchwą w trakcie łączenia ich warg. Jean zmarszczył brwi w lekkiej złości, więc w odpowiedzi zaczął językiem i wargami pieścić sam czubek penisa starszego. Wtedy brunet przez chwilę bełkotał w usta Erena, po czym wyrwał się i zastękał:
- Jean... Ah... - tyle zdołał z siebie wydobyć.
Kiedy szatyn spojrzał złowrogo na blondyna, a ten odpowiadał tym samym, brunet zdołał się podnieść, żeby szybko ściągnąć z najwyższego koszulkę, a potem i rozpiąć spodnie. Wyraźnie wyczuwał napięcie ciała blondyna prawdopodobnie pod wpływem podniecenia, ale postanowił to ulepszyć. Zsunął z bioder młodszego spodnie wraz z bielizną, po czym rozpoczął swój taniec narządów mowy po kroczu blondyna. Jean gwałtownie zaczął oddychać szybciej, układając drżącą dłoń na głowie starszego. Przez chwilę zwracał uwagę tylko na to, ale potem spojrzał z wyższością na śniadoskórego naprzeciwko siebie. Eren przygryzł wargę z zazdrości, jednak nie czuł się zagrożony. Sam rozpiął swoje spodnie i je zsunął nieco, po czym pewnie przylgnął kroczem do pośladków bruneta. Zaczął się intensywnie ocierać, czując wyraźne oznaki podniecenia. Ackermann sam poruszał ciałem, idąc za młodszym. Jeszcze więcej doznań dotarło do Erena, kiedy postanowił odkryć swoją męskość i kontynuować. Wtedy aż zastękał, próbując tym uciszyć Jeana. Nagle brunet oderwał się i zmienił strony. Teraz jego żywe wargi i język rozkochiwały w sobie szatyna, a biodrami zdobywał blondyna. Dwójka młodszych drżała, czując uderzające w nich fale gorąca zmieszane z pożądaniem. Oddychali niestabilnie, nieco podnosząc brody go dóry, a przy tym wciąż patrzyli na siebie nieprzyjaźnie. Do tego ich dłonie zaciskały się na Levi'u tam, gdzie mieli najbliżej. Eren ciągnął starszego za włosy, a Jean zostawiał po sobie czerwone ślady po paznokciach na biodrach kochanka. Dwójka była tak owładnięta doznaniami i chęcią zdobycia dominacji, że nawet nie zauważyli, kiedy Levi usunął z nich resztę ubrań. Teraz dwójka chwilę obserwowała ledwo trzymającego się z podniecenia bruneta, po czym Eren zmarszczył brwi i pewnie ruszył. Szybko sięgnął do spodni, z których wyciągnął czerwoną saszetkę. Agresywnie ją rozerwał, po czym namoczył palce i jak zawsze uraczył starszego jedną ze swoich technik. Teraz zaczął od jednego palca, a przy tym zawisł nad brunetem i przysunął wargi do jego gorącego ucha:
- Wiesz, Levi... Dzisiaj przygotowałem dla ciebie coś nowego.
- Pachnie truskawkowo... - wystękał brunet, ledwo spoglądając na szatyna - To nie jest nowe...
- Nigdy nie używałem pachnących. Ale chciałem ci sprawić tym przyjemność...
- Już... - poczuł drugi palec, a przy tym napiął mięśnie - Już mi sprawiasz przyjemność...
- Bardziei niż Jean? - wyszeptał, jakby z przejęciem.
- Nie wiem...
Blondyn usłyszał to pytanie i wcale mu się nie spodobało, dlatego dołożył swój palec, patrząc na Erena groźnie. Temu również nie podpasował fakt, że musi się dzielić wejściem starszego, dlatego sam dosunął jeszcze jeden palec, zdobywając tym dominację. Znów skupili się na własnej wojnie, zupełnie ignorując Levi'a. A ten bardzo przeżywał stosunek, a przy tym poruszał biodrami niespokojnie. W czasie wczuwania się próbował powstrzymywać swoje odgłosy, ale w końcu nie wytrzymał, czując przepychanki Jeana i Erena, i wtedy jęknął głośno i niedbale. Zaraz za tym poszło kilka innych, co zwróciło uwagę dwójki. Eren zmarszczył brwi, po czym usunął swoje palce, zmuszając blondyna do tego samego. Zdecydownie chwycił bruneta pod kolanami, po czym wszedł w niego, przygryzając wargę. Levi złapał się pościeli, a przy tym zastękał głęboko. Jednak szybko zaczął aktywnie śpiewać, czując zachłanne biodra szatyna. Faktycznie ten bez przygotowania od razu przeszedł do szybszej jazdy, nie zważając na to, ile siły to od niego wymaga i czy brunet przyjmie to już na wstępie. Sam zaczął szybko oddychać, a niekiedy wystękiwał coś. Ackermann już zdążył wiele razy powtórzyć imię chłopaka, co go tylko napędzało bardziej. Jeszcze niepewne dłonie starszego, które próbowały łapać jego ramiona, a także jego uległa wobec doznań twarz. Nagle Eren poczuł mocne szturchnięcie, dlatego spojrzał w stronę Jeana. Wtedy niechętnie i z trudem wyszedł z bruneta, robiąc miejsce wyższemu, a przy tym oddychał naprawdę ciężko i głęboko, marszcząc brwi. Odwracał wzrok, nie chcąc oglądać, jak blondyn popycha jego byłego, chociaż uszu nie mógł zatkać. Levi od razu wyczuł kogoś innego niż Eren, ale ten w przeciwieństwie do pierwszego był delikatniejszy. Powoli koił wnętrze bruneta, co nieco odprężało go. Za to szybko przyśpieszył, robiąc konkurencję Jaegerowi. Levi automatycznie zmienił swoje ciche stęki na całą operę. Ledwo co dotknął ramienia blondyna i wystękał:
- Jean... Nie... Ohh... Czekaj, ahh... Zatrzymaj się...
Chłopak momentalnie wykonał prośbę starszego i wyszedł z niego, samemu oddychając szybciej. Wtedy brunet zrobił po swojemu. Powiedział dwójce, żeby się ustawili, a ci zrobili jak ten chciał. Następnie brunet sprawnie chwycił ustami przyrodzenie Erena, a z drugiej strony poczuł w sobie Jeana. W czasie, kiedy był popychany z tyłu, jego usta aktywnie pracowały z kroczem śniadoskórego. Brunet poruszał ciałem tak, że młodsza dwójka już zapomniała o swoim sporze i tylko skupiała uwagę na brunecie. Oddychali szybciej, ale nie męczyli się aż tak. Bardziej wypełniała ich odrężająca rozkosz, przez którą mrużyli powieki i krzywili się nieco. Dodatkowo Eren znów ciągnął Levi'a za włosy, a Jean łapał go w biodrach. W końcu jednak blondyn poczuł możliwość pogłębienia ruchów, co też wykonał, a brunet tylko westchnął głęboko na męskość Erena i posłusznie wczuwał się w biodra wyższego, mając opuszczone powieki. Cała trójka trwała w niesamowitym stanie rozkoszy, która z każdą chwilą stawała się coraz silniejsza. Ich ciała drżały z gorąca i od impulsów. Nagle Jean gwałtownie przyśpieszył, czując bliski koniec. Zaczął poruszać biodrami gwałtownie i bez umiaru, a przy tym oddychał bardzo szybko. Jeszcze jego twarz wyrażała skupienie większe niż przez resztę stosunku. Szatyn to zauważał i nie podobało mu się, ale musiał to znosić. Bardziej go interesowało, co czuje brunet. Ale ten już nawet zostawił krocze Erena i tylko zaciskał ręce na jego biodrach, mocno wykrzywiając twarz oraz wyjękując wyjątkowo ulegle. Chyba trzymał się ledwo co, a to dopiero niepokoiło szatyna. Gwałtownie odsunął bruneta od Jeana, po czym nabił go na siebie. Kierował jego biodrami mocno i intensywnie, samemu powoli przechodząc w ten ostatni stan. Levi jedynie próbował robić to, co kazały mu ręce Erena, a przy tym niepewnie obejmował jego kark i wystękiwał jego imię. Wreszcie brunet poczuł przyjemne zagubienie, po którym nastąpił jego szczyt. Kiedy już się uspokajał, wtedy doszedł szatyn. Jean jednak nie chciał odpuszczać i szybko zabrał bruneta na swoje krocze, na którym Ackermann jeszcze chciał skakać. Robił to niedbale i byle jak, ale w końcu doszedł razem z blondynem. Tutaj szatyn zgłosił sprzeciw, który skończył się zabraniem bruneta na siebie. Levi obawiał się, że już nie da rady, ale szatyn zdołał go udobruchać, przez co ten zgodził się. Chwilę się ruszali, po czym nagle Levi poczuł słodką przyjemność, a przy tym gwałtownie przymknął oczy i doszedł, natychmiast opadając głową na ramię młodszego. Eren zaraz po nim, dysząc głęboko. A przy tym patrzył na Jeana z wyższością i pokazywał mu środkowy palec.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top