XXXV
Pewnej sierpniowej nocy Eren już smacznie spał w łóżeczku. Znaczy powiedzmy, bo tak naprawdę wciąż miał koszmary albo śnił mu się po prostu Levi. Zaczął się przyzwyczajać, że tak jest... W końcu tak naprawdę on wcale nie przestał go kochać. Nawet lubił jego towarzystwo i patrzeć na niego. Tylko, że był zbyt dumny, żeby przeprosić... Poza tym brunet ciągle go prowokował, jakby próbował wzbudzić zazdrość u byłego. Szatyna nie trzeba było długo przekonywać, dlatego sam odpowiadał czymś godnym zazdrości u starszego. Ciągle się tak ścigali, który bardziej sprowokuje drugiego. Chociaż od dłuższego czasu nie zamienili ze sobą ani słowa. To zdaje się dziwne, a tak było naprawdę, ale wcale nie takie łatwe. Obydwaj odczuwali potrzebę rozmowy, robili liczne podchody, ale finalnie zawsze coś przeszkadzało. Często też ukradkiem spoglądali na siebie i szybko chowali spojrzenie, kiedy ten drugi zauważał.
W każdym razie młodszy Jaeger już pogrążony był we śnie, kiedy obudził go dzwonek telefonu. Akurat zasnął z urządzeniem na twarzy, dlatego miał niezłą pobudkę. Chłopak warknął, marszcząc brwi, po czym odebrał. Ledwo przytomny rzekł:
- Czego? Jest noc! Śpię! - wrzeszczał nieprzyjemnie.
- Eren... - zabrzmiał przykry głos Armina. Za chwilę chłopak po prostu zaczął płakać.
- Co... - zmieszał się i natychmiast zmienił ton na bardziej łagodny - Co się stało?
- Utknąłem na jakiejś stacji... Nie wiem jak stąd wyjść...
- Pytałeś ludzi?
- Nikogo nie ma. Chciałem chwilę pospacerować, ale zabłądziłem. Ratuj mnie!
- Armin... - zaśmiał się - Mieszkasz tu całe życie, a ja... No o wiele mniej... Mam znać wszystkie drogi lepiej od ciebie?
- Proszę cię, Eren...
Szatyn długo myślał, ale w końcu westchnął i zdecydował, że pomoże przyjacielowi. Umówili się, że jak chłopak się ogarnie i wyjdzie to zadzwoni do blondyna i wtedy ten go poprowadzi zgodnie z opisem Erena. Właściwie plan był taki sobie, ale lepszego wymyślić nie mogli. Jaeger był gotowy w pięć minut, bo nie musiał się nie wiadomo jak szykować na nocne wędrówki. Przecież szansa na spotkanie swojego krasza była znikoma, bo oczywiście przed nim musiałby wyglądać najlepiej na świecie. No ale teraz ten prawdopodobnie sobie spał w swoim ultra wygodnym łóżeczku i śnił o swoim ideale, czyli Erenie Jaegerze. Chłopak uśmiechnął się na tę myśl, ale zaraz zmarszczył brwi w irytacji, karcąc się za to, o czym myśli. Przecież dwójka ma napięte stosunki i są w stanie wojny... Zresztą Eren nawet nie lubił Levi'a, tak sobie wmawiał i w ten sposób wypierał uczucia do starszego.
Chłopak zadzwonił do Armina i tak zaczęli wspólny spacer. Tak naprawdę zajął całkiem niewiele czasu, bo Eren miał doskonałą orientację w terenie, co już nie raz udowadniał. No, raz zgubił się z Levi'em, ale zrobił to specjalnie... Kiedy szatyn zauważył bezbronnego, małego blondyna, od razu podbiegł do niego i odruchowo zaczął sprawdzać, czy z nim wszystko okej. Do tego spytał:
- Jak tam, Armin?
- O, Eren! - chłopak nagle drgnął, natychmiast ocierając łzy. Usta ułożył w uśmiech, ukrywając smutek - Już dobrze!
- Coś tego nie czuję... - natychmiast zauważył nagłą zmianę blondyna.
- Niby czego? - zaśmiał się, wstając - Możemy już wracać...
- Najpierw wytłumacz mi... - zmrużył oczy z podejrzliwością - Czemu o tej porze chciałeś iść sam na spacer, a do tego jesteś smutny? Nie uwierzę, że płakałeś, bo się zgubiłeś...
- Tak było!
- Ta, no jasne... A ja jestem baletnicą.
- Eren! - warknął, marszcząc brwi.
- Oho! Zrobiłeś się nerwowy! Teraz to na bank coś ukrywasz!
- Bo... - nagle ułożył twarz naturalnie, czyli z przygnębieniem - Jean ze mną zerwał...
- Co?! - wrzasnął, po czym zmarszczył gniewnie brwi - Co za chuj! Wiedziałem, że tak będzie!
- Eren...
- Ach, tak... Przepraszam. Dobra, to co robimy? Chcesz jeszcze pochodzić czy zabrać cię do domu, czy co?
- Nie wiem... Teraz nic nie wiem.
Szatyn przez chwilę stał, czując się niezręcznie. Zupełnie nie miał pojęcia, jak wspierać osoby dopiero co rzucone. Przecież sam był zawsze tym, który zrywał... No, zanim został bezczelnie zraniony. Nagle przypomniał sobie bycie upokorzonym i inne towarzyszące mu odczucia. Przygryzł wargę przez nieprzyjemne wspomnienia, po czym zwyczajnie chwycił niższego w potylicy i wtulił w siebie. Wiedział na pewno, że jego przyjaciel potrzebuje dużo ciepła i wsparcia, a na to jeszcze starczyło Erenowi siły. Armin od razu objął chłopaka, chowając bardziej twarz w jego ramiona. Zaraz szatyn poczuł, że moczy mu się bluza prawdopodobnie przez łzy przyjaciela, ale teraz machnął na to ręką. Najważniejsze, żeby Arminowi było lżej.
Potem dwójka przespała cały dzień w łóżku Erena. Nic dziwnego, skoro w nocy mieli lepsze zajęcia, czyli zwiedzanie miasteczka. Eren starał się jakoś odwrócić uwagę przyjaciela od zerwania. Robił z siebie głupka, specjalnie miał drobne, śmieszne wypadki i w ogóle. Jeszcze zaczepiał ludzi i robił z nich jeszcze głupszych niż on sam, a potem uciekał. Nawet znalazł porzuconą gitarę. Wprawdzie była zniszona i słusznie wyrzucona, ale Eren dawał radę i z wrodzonym talentem do błaznowania śpiewał głupie piosenki, wymyślając randomowe słowa. Ogólnie zachowywał się jak totalny, żałosny debil, ale to opłacało się, bo faktycznie udawało mu się rozśmieszyć blondyna. Jeszcze skoczyli do nocnego sklepu, na stację i w kilka miejsc co wystarczająco wymęczyło Armina, żeby ostatecznie zasnął nad ranem zanim wrócili. Eren bez problemu wziął przyjaciela na ręce i zaniósł do swojego domu, gdzie ułożył go na łóżku u siebie w pokoju. Zaraz sam zasnął z zamiarem, że tylko na chwilę się położy. No i tak się złożyło, że jego chwila trwała dość sporo. Dwójka obudziła się dopiero po dziewiętnastej. Armin ledwo otworzył oczy i usiadł, próbując załadować teren, jaki miał przed oczami. Mrużył nieco oczy, czując się jak trup. Za chwilę zauważył Erena ze swoim ciepłym uśmiechem jak zwykle podającego mu szklankę z sokiem pomarańczowym.
- Masz, napij się - rzekł łagodnie chłopak.
- Dzięki... - wziął od niego naczynię i faktycznie napił się. Szybko wypił całą zawartość, nie będąc świadomy swojego pragnienia.
- Wow, Armin... - zaśmiał się Eren zabierając od blondyna szklankę - Nie wiedziałem, że aż tak chce ci się pić...
- Ja też nie wiedziałem. Ale tak teraz myślę... Chciałbym coś mocniejszego...
- Och nie, nie, nie! - zawołał Eren ze strachem, łapiąc chłopaka za ramiona - Nie możesz myśleć o tym idiocie, rozumiesz? On nie jest ciebie wart!
- Już mi przeszło... - zaśmiał się - Po prostu mam ochotę gdzieś z tobą wyjść i rozluźnić się...
- Naprawdę? - uśmiechnął się szeroko - Jeśli tak, to koniecznie musimy wyjść!
Trzy godziny później dwójka siedziała już w barze. Eren opuszczał powieki w irytacji połączonej ze skołowaniem. Prawda była taka, że dał się wkręcić, bo Arminowi chodziło tylko i wyłącznie o topienie smutków w alkoholu. Blondyn pił bez opamiętania, a nie posiadał zbyt mocnej głowy, dlatego nie minęło wiele czasu, kiedy otworzył się trochę za bardzo. Na początku był rozbawiony i mówił głupie rzeczy do szatyna, na co ten patrzył pobłażliwie i odpowiadał mu równie głupio. Potem przeszło na smutek, na co Eren musiał się nastawić przy pomocy kilku mocniejszych. Wręcz otwierał szerzej oczy z obawy, że blondyn zaraz zacznie płakać i w ogóle wymieniać wszystkie zalety Jeana, a może i przejdzie do wyzywania i obnażania wad jasnego szatyna. W każdym razie Jaeger nie miał ochoty słuchać pijanej gwary, a już szczególnie o Jeanie. Nie lubił go i w ogóle... Gdzieś kątem oka zauważył, że w tym samym barze siedzi Zeke wraz z Levi'em, a ten równie śmiało pił jak Armin. Teraz Eren zestresował się, a jednocześnie przewrócił oczami i westchnął. Dobrali się... Dwóch facetów ważnych w życiu szatyna, którzy teraz przeżywają zerwanie, a najlepszym sposobem jest wódka. Jakże inaczej... Chociaż nie tylko ona. Zarówno Levi jak i Armin chętnie próbowali różnych trunków, byleby miały jak najwięcej procentów. Aż śniadoskóremu się udzieliło i sam zaczął pić bez opamiętania. Minęło trochę czasu, a chłopak włączył się do Armina i razem z nim wychwalał i narzekał na swojego byłego. Jednak ciężko szło mu wyliczanie złych cech Levi'a, ograniczał się do tego słynnego wygodnictwa i marudzenia. To tak, jakby brunet nie miał za bardzo wad... Jednak do jego ucha trafiło narzekanie o treści: ,,Ten debil Eren myśli, że jest najlepszy na świecie! Taki wspaniały, a jego brat zaliczył mu byłego ścianę obok!". Kiedy Ackermann to wykrzyczał, zawstydzony Zeke natychmiast zakrył mu usta i zaczął go ochrzaniać, żeby ten się zamknął i się uspokoił. Levi mu odpowiadał wrzaskiem, że będzie mówił, co mu się podoba, a Eren niech się wypcha. I Zeke też. Stwierdził, że w ogóle Jaegerowie są głupi i beznadziejni. Kazał się wynosić Zeke'owi, uznając, że ten go nie rozumie. Jednak blondyn był mądrzejszy i wiedział, że brunet wcale tak nie myśli, a poza tym i tak nie poradzi sobie sam. Dlatego jedynie przewrócił oczami i odpowiadał młodszemu na odczepnego.
Mimo wszystko do Erena dotarła tylko część, w której Levi mu coś wytyka. Dokładnie to, że ten był tuż obok, kiedy jego brat doprowadzał jego byłego do seksualnego szaleństwa. Chłopak zmarszczył brwi w złości, po czym wypił kolejny kieliszek. Następnie ciut agresywnie chwycił przyjaciela za kołnierz, a potem pocałował mocno go. Specjalnie od razu wsunął język w jego usta, czyniąc ich pocałunek bardzo namiętnym. Armin z szoku tylko niepewnie odwzajemniał, kiedy Eren aktywnie poruszał wszystkimi narządami mowy. Jeszcze spoglądał kątem oka na Levi'a, żeby znać jego reakcję. A ten otwierał szeroko oczy oraz usta i nie miał pojęcia, jak zareagować. Czuł się zmieszany, zagubiony... Bolało go? Nie był tego taki pewny... Może czuł tę pożądaną przez Erena zazdrość... Jednak nie chciał dać mu odczuć wygranej, dlatego narwanie odwrócił wzrok i wrócił do picia.
Wtedy Eren uznał, że pokaz już nie ma sensu. Jednak wciąż się nie odrywał, jakby to sprawiało mu trudność, a jego język wcale nie chciał przestawać. W końcu oderwał się od blondyna, a przy tym pociągnął ze sobą trochę śliny. Oszołomiony spoglądał na zagubioną, zaczerwienioną twarz Armina, a wtedy w jego brzuchu zatańczyły jakieś emocje. Nie tylko tam, to przeszło też po jego skórze, jakby kusiło do dalszej czynności. Oddychał trochę ciężej, powoli spacerując wzrokiem po całej sylwetce niepewnego blondyna. Ten czuł na sobie wzrok przyjaciela i miał wrażenie, że Eren patrzy na niego trochę inaczej... Za to on też widział chłopaka inaczej niż zwykle. Dopiero teraz docenił jego wyjątkowe rysy, a śniady odcień skóry to już w ogóle. Eren posiadał również wyjątkowy kolor oczu, w których można było utonąć... I Armin chyba naprawdę utonął. Bezmyślnie wgapiał się w przyjaciela, czując rosnący wstyd. Jednak Eren także nie miał chyba zamiaru odwracać wzroku.
W pewnym momencie szatyn chwycił blondyna za rękę, a następnie wyprowadził go z baru, wcześniej płacąc. Szybko z nim pobiegł do swojego domu, gdzie bez uprzedzania przyparł niższego do ściany i zaczął zachłannie całować. Blondyn nie mógł od siebie odsunąć chłopaka, pocałunek był zbyt przyjemny. On teraz nie myślał o Erenie jak o przyjacielu, a jak o atrakcyjnym chłopaku z niezwykłymi zdolnościami. Czuł język szatyna całym sobą i ulegle odpowiadał na każdy dotyk. Jednak gdzieś z tyłu głowy miał tę myśl, że może nie powinni tego robić. Przecież Jaeger był dla niego prawie jak brat, a teraz to miało zniknąć... Odsunął od siebie dyszącego przyjaciela, próbując coś wyczytać z jego twarzy. Ale on patrzył bezwzględnie i pewnie, jakby w pełni akceptował swój aktualny stan. Nawet nie wstydził się tego, za to Armin zdążył już spalić buraka.
- Eren, co ty robisz? - chłopak zadrżał, czując chłodną dłoń chłopaka pod swoją bluzką.
- Jak ci się to nie podoba, powiedz mi to. Nie będę cię do niczego zmuszał. Chociaż to może być... - przygryzł wargę, patrząc w dół i krzywiąc się nieco - trochę problematyczne...
Blondyn sam skierował wzrok w dół, a wtedy jego policzki zalał jeszcze mocniejszy rumieniec. Wybrzuszenie w spodniach Erena jednoznacznie wskazywało, o co mu chodzi. A czy Arminowi to przeszkadzało... Ten odruchowo wyciągnął dłoń, aby dotknąć nią krocza wyższego, ale gdy był tuż przy nim, gwałtownie zabrał rękę. Jednak szatyn sam chwycił jego dłoń i ułożył mocno na swojej erekcji, wydając z siebie jakiś dźwięk.
- Nie bój się - wyszeptał, zbliżając wargi do uwrażliwionej szyi blondyna, którą zaczął pieścić wargami - Seks ze mną nie może być gorszy od tego z Jeanem... Zresztą jestem ci bliższy od niego. Nigdy nie miałeś ochoty tego ze mną zrobić? Jestem zbyt atrakcyjny, żebyś nigdy o mnie nie pomyślał w ten sposób... Każdy mnie uwielbia. Musiałeś kiedyś mieć chwilę słabości i się we mnie zauroczyć... Przyznaj się, Armin.
- Nie, Eren... - wydyszał, czując rosnące napięcie - Ale teraz... Chyba tego chcę.
Eren w odpowiedzi wsunął również drugą rękę pod ubranie niższego i teraz pieścił jego wrażliwe ciało opuszkami palców, a przy tym zaczął tworzyć barwne malinki na szyi chłopaka. Był w tym ciut powolny, ale bardzo skuteczny. To przez ten jego stan, który rozgrzewał go do czerwoności. Nagle oderwał się od przyjaciela, po czym zwyczajnie ściągnął z niego koszulkę i językiem zawędrował prosto na jego tors. Tutaj również działał spokojnie, a jednocześnie naciskał mocno. Przy tym wszystkim powoli dobierał się do krocza Armina, na co ten oddychał o wiele szybciej i szczerze stresował się. Jego twarz wypełniały wypieki, które były coraz to mocniejsze, ilekroć niższy spojrzał na skupioną twarz przyjaciela z tą jego bezczelną dokładnością. Eren nawet teraz nie marnował swojego kolczyka, sprawnie się nim posługiwał. Nagle oderwał się, po czym złapał chłopaka za rękę i pociągnął do swojego pokoju. Tam rzucił blondyna na łóżko, szybko ściągnął koszulkę oraz rozpiął pasek wraz z rozporkiem spodni, po czym dołączył do Armina, zawisając nam nim. Niższy przelotnie ujrzał lekko opadające powieki dyszącego z podniecenia szatyna, ale ten zaraz wrócił do jego szyi, którą zaczął pieścić jeszcze lepiej niż przed chwilą. Jego dłonie były wszędzie i niby przypadkiem usuwały z niebieskookiego ubrania zachłannym ruchem. A przy tym Jaeger nie unikał otarcia o ciepłą skórę przyjaciela, czym jeszcze bardziej go pobudzał. Arlert niepewnie ułożył dłonie na rozgrzanych ramionach chłopaka, a wtedy poczuł jeszcze większe wypieki. To rosło wraz ze zjeżdżaniem po całej długości rąk wyższego, bo twarde mięśnie Erena robiły wrażenie. Jednak nawet on miał słabości i teraz te drżały niespokojnie pod wpływem podniecenia.
W pewnym momencie blondyn poczuł zjazd języka Erena po jego skórze, a zaraz napiął mięśnie wraz z wykrzywieniem nieco twarzy i głośnym stękiem. Stało się tak, bo szatyn usunął z niego już nawet bieliznę, a zaraz po tym przyłożył język do przyrodzenia chłopaka. Pieścił go w swój wyszukany sposób, a przy tym czule obejmował dłońmi jego biodra. Armin wił się z przyjemności, ciągnąć Erena za włosy oraz zakrywając sobie usta. Przy tym wszystkim marszczył twarz, próbując znieść doznania. Mimo wszystko Jaegerowi nie podobało się, że ktoś śmie zabierać mu jęki, na które ciężko pracuje, dlatego zmarszczył brwi w skupieniu i zwiększył swoje starania. Właśnie w tym momencie wyobraził sobie, że jest z Levi'em, a to natychmiast pobudziło jego ekscytację. Blondyn już nie wytrzymywał, odchylił głowę do tyłu, rozpoczynając śpiew rozkoszy. Odruchowo poruszał biodrami, nie mogąc się oprzeć odczuciom.
- Nie, Eren... Ah! Proszę...
- Zaraz będziesz jeszcze głośniej - rzekł Eren po uprzednim odsunięciu się od krocza młodszego.
Blondyn spojrzał w bok zawstydzony, łapiąc mocniej jedną z rąk śniadoskórego. Zdezorientowany Eren chwilę nad tym myślał, po czym uśmiechnął się ciepło. Delikatnie ujął policzek Armina, po czym pocałował go czule. W tym samym momencie szybko ogarnął sprawę z saszetką, a następnie powoli wsunął palec w blondyna. Ten wzdrygnął się, odrywając od ust wyższego. Spojrzał na niego ze zmartwieniem i niepewnością, ale z czasem powoli opuszczał powieki, faktycznie rozluźniając się. Czynność trwała trochę dłużej, żeby nie przestraszyć chłopaka, ale w końcu Eren jak najdelikatniej tylko potrafił wszedł w niego zaraz po tym jak usunął z siebie resztę ubrań. Armin automatycznie oplótł szyję śniadoskórego rękoma, mocno zamykając oczy. Jaeger poruszał się zwyczajnie, samemu wczuwając się powoli w kojące doznania. Przez dłuższy czas to nie zmieniało się, aż Eren poczuł chęć przyśpieszenia. Gdy to zrobił, już był pewien, gdzie to zmierza. Za to z cichutkich pojękiwań Armina zrobiły się głośne stęki pełne uległości, a sam nawet podążył za wyższym. Wszystko nabierało intensywności w ciągu kilku sekund, od czego wariowało nagrzane ciało Jaegera. Ten tracił już kontrolę, idąc do rosnącej rozkoszy. Tuż przed orgazmem w jego wyobraźni znów pojawił się obraz Levi'a. Wtedy serce Erena zmieniło rytm na bliżej nieokreślony, ale na pewno nie było spokojne.
- Eren! Czekaj! Ja zaraz...! Ah..! - Armin nie panując nad sobą, doszedł.
Jednak Jaeger dalej trwał w swojej fantazji, czując autentycznie ciepło ciała bruneta. Powoli zatracał się w obecności Ackermanna, aż skrzywił się, napinając mięśnie, a wtedy poczuł swój koniec, rozchodzący się po jego całym ciele. Zaraz szybko wyszedł z przyjaciela, otwierając oczy. Przez chwilę próbował przyjąć rzeczywistość, ale finalnie szybko rzucił niższemu kołdrę, wziął dla siebie zapasową i bez słowa zawinął się, po czym usnął.
***
Rano Jaeger obudził się szybciej. Odruchowo przetarł twarz dłonią, mrużąc oczy i próbując zbadać teren. Był w swoim pokoju, to dobrze. Następnie w oczy rzuciło mu się ledwie wysuwające się ciało jakiegoś blondyna spod jego kołdry. Otworzył szerzej oczy, będąc zszokowanym, że w ogóle tam ktoś leży. Jednak zaraz pojął, że to Armin, a wtedy jego przerażenie urosło jeszcze bardziej. Zaczął szybko budzić chłopaka, czując się szczerze skrępowanym.
- Armin, wstawaj! Szybko!
- Co... - wymamrotał, ale za chwilę gwałtownie usiadł i mimo wszystko próbował się jakoś zakryć - Co się stało?!
- Nie wiem! Armin... Czy my... Zrobiliśmy to?
- Nie wiem... Chyba... tak?
- Ale... Nie wierzę w to... - kręcił głową - To nie jest możliwe... My się przyjaźnimy...
- Pamiętam, że się upiłem... A ty... Tak bardzo chciałeś...
- Armin... - zaczął z przerażeniem - Czy ja... Zrobiłem ci coś?
- Nie, nie! - uspokajał go - Obydwaj tego chcieliśmy. Ale... Nie podobało mi się...
- Co?! - spojrzał z wielkim szokiem - Niemożliwe!
- Wszystko mnie boli... Jesteś za silny...
- Naprawdę..? - zawstydził się, po czym dodał od siebie - Ale mi też się nie podobało tak szczerze...
- Mam wrażenie, że nawet myślałeś o czymś innym, kiedy to robiliśmy...
- Myślałem o Levi'u... - westchnął desperacko.
Blondyn uśmiechnął się czule, po czym ułożył dłoń na ramieniu przyjaciela:
- Nadal go kochasz...
- Chyba tak...
- Czemu mu nie powiesz?
- Głupio mi... A zresztą Zeke będzie mnie trzymał z dala od Levi'a. Zobacz, teraz wszędzie razem chodzą...
- Od kiedy Eren Jaeger jest taki poukładany? Pamiętam, że zawsze robił co chciał, a łamanie zasad to była jego codzienność.
- Od kiedy zaczął simpować jedną wredną marudę... - westchnął z niezadowoleniem.
- Daj spokój! Nie zauważyłeś, że Levi się na ciebie gapi, jakby chciał coś powiedzieć, ale nie może, bo mu wstyd?
- Jemu wstyd? To ja to zepsułem!
- I możesz to naprawić...
- Jasne... Jeszcze jak poszedłem z tobą do łóżka. Levi pewnie to słyszał, bo ostatnio często tu śpi... Jakby nie miał własnego domu...
- A powinien spać w twoim łóżku.
- Oczywiście! - zmarszczył brwi.
- Więc?
Wtedy Eren zrobił pozę i minę jak pięciolatek, któremu ktoś coś każe, a on nie może dostać tego, co chce. Armin tylko westchnął.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top