XXVI

Było już późno, kiedy Levi usłyszał dzwonek telefonu. Od razu zobaczył kto dzwoni, dlatego pośpiesznie odebrał. Za chwilę usłyszał dobrze znany pijany głos Erena, któremu humorek dopisywał. Chłopakowi jeszcze zachciało się wyznawać miłość, co dla Levi'a było urocze, chociaż nie powiedział tego na głos. Ogólnie Eren gadał jak on, ale jeszcze bardziej luźno niż zwykle i miał większe zapędy do paplania głupot. Na koniec poprosił, żeby Levi przyszedł pod jego dom, zapewniając o nieobecności wszystkich domowników. Levi wahał się, czy chce znowu przychodzić do pijanego chłopaka, żeby go niańczyć, ale troska zwyciężyła. Przecież Eren mógł skończyć tuż pod drzwiami, bo nie zdążyłby nawet złapać klamki. A nawet, gdyby już mógł dotrzeć do wnętrza domu, to co potem... Pijany Eren był totalnie do niczego. Nadawał się tylko do spania i brunet przekonywał się o tym nie jeden raz.

Za chwilę Levi na spokojnie wyszedł i zgodnie z umową przyszedł pod dom szatyna. Ten zaraz podszedł nierównym krokiem, a przy tym uśmiechał się rozczulająco. W środku to rozbrajało bruneta, ale na wierzchu w ogóle nie dawał odczuć młodszemu, że chłopak może w takim stanie jakkolwiek poruszać Ackermanna. Chociaż Jaeger ciągle go prowokował do śmiechu swoim głupim zachowaniem. W zabawny sposób zaczął szukać kluczy, a jego mina była najlepsza. Bladoskóry westchnął cicho z irytacją, jakby doskonale znał tę sytuację. Faktycznie to nie pierwszy raz, kiedy było dokładnie tak... A bywało gorzej. Eren potrafił wylądować w jakimś krzaku jeszcze przed powrotem do domu albo wpaść w kałużę... No, ogólnie to człowiek pech.

W końcu szatyn znalazł, a wraz z tym podszedł do drzwi. Kiedy zobaczył swojego niesamowicie pięknego chłopaka, uśmiechnął się ciepło i rzekł przy otwieraniu:

- O, hejka.
- Ech... - westchnął Levi, robiąc sobie pierwszeństwo w przejściu - Śmierdzisz wódą...
- Daj spokój! - rzucił klucze gdzieś - Idę spać.

Eren miał zamiar już iść do swojego pokoju, kiedy nagle stracił równowagę. Nim się obejrzał, leżał na podłodze. Sam nie bardzo rozumiał tę sytuację, ale za chwilę poczuł na sobie dłonie starszego.

- Może pomogę ci dojść? - spytał brunet z troską w głowie, wspierając młodszego we wstawaniu.
- Dzięki. Na pewno jesteś wspaniały i w ogóle, ale ja mam chłopaka - uśmiechnął się niewinnie.
- Tak, tak...

Brunet mimo wszystko złapał szatyna tak, żeby mógł go sprawnie donieść do jego pokoju. Nie dał po sobie poznać, ale był szczerze przejęty słowami chłopaka. Aż poczuł motylki w brzuszku... Eren wciąż trzymał się swojej wierności ponad wszystko, chociaż upił się tak, że nie poznawał własnego ukochanego. Ale to nie szkodzi, skoro szatyn udowadniał, że nie mógłby zdradzić Levi'a. Nie dlatego, że był zbyt pijany, ale przez swoje zasady i szczerą miłość do starszego. Ackermann tak bardzo doceniał to w chłopaku i być może dlatego odpuszczał mu jego głupie pomysły.

Kiedy doszli do pokoju szatyna, Levi beznamiętnie rzucił go na łóżko. Wtedy Jaeger nagle spojrzał uważniej na bruneta i przyznał z ciekawością dziecka:

- Ej! Wyglądasz zupełnie jak mój chłopak!
- Eren... - uśmiechnął się, nie mogąc nad tym już zapanować - Jestem nim.
- Naprawdę? - patrzył się przez chwilę, po czym przyznał - To wspaniale! Em.. Levi...
- Tak?
- Mogę się z tobą ożenić?

Serce Levi'a zabiło szybciej, a on otworzył szerzej oczy, czując na twarzy wypieki. Co Erena skusiło do tak poważnych tematów... Jednak zaraz znów subtelnie uniósł kąciki ust w górę i zaczął tłumaczyć jak małemu dziecku:

- Nie możesz, bo...

Nie dokończył, widząc, że chłopak już zdążył zasnąć. Brunet uśmiechnął się, widząc tak bezbronnego Erena. Nie mógł się powstrzymać, pozwolił sobie wejść między luźno ułożone ręce chłopaka. Kiedy jednak Jaeger wyczuł coś w ramionach, automatycznie wtulił się w to. Nos Levi'a ciągle wyczuwał nieprzyjemny dla niego zapach alkoholu, ale musiał to jakoś wytrzymać. Nie chciał zabierać Erenowi dobrego snu, a zresztą mu też było dobrze z chłopakiem. Gdyby tylko nie te jego ciągoty do pijaństwa...

Rano niczego nieświadomy Zeke wrócił do domu po ciężkiej nocy, podczas której on i jego klub coś obserwowali. Chłopak był naprawdę zmęczony i nie marzył o niczym innym tylko o szybkiej kąpieli i pójściu spać. Ledwo przeszedł przez otwarte drzwi od pokoju Erena, a jego wzrok już wychwycił niejasny dla niego obraz. Starszy Jaeger musiał się cofnąć, żeby zajrzeć, co nie było problemem, bo sam pokój był otwarty. Zeke ledwo zbliżył się, a wtedy przeżył głęboki szok. Na jego oczach Levi leżał w łóżku Erena i... po prostu głaskał chłopaka po twarzy.

- Co?! - wrzasnął blondyn, aż Eren się obudził.
- Co?! - powtórzył szatyn, otwierając oczy. Zaraz zmrużył powieki, próbując przyjąć świat rzeczywisty - Co się stało, Levi? Levi?

Brunet sam był na tyle zszokowany, że nie miał słów. Bezmyślnie lustrował swojego przyjaciela i tylko próbował wymyślić racjonalne wytłumaczenie. W końcu sam Zeke przerwał milczenie:

- Co robisz w łóżku tego debila?!
- Ja... Ym... - pierwszy raz był tak niepewny w słowach - Śpię?
- Śpisz? - wyśmiał go ze złością w głosie.
- No to chyba normalne spać w łóżku swojego chłopaka - uśmiechał się chytrze Eren.
- Jakiego chłopaka?! Że niby jesteście razem?
- No... Tak wyszło... - rzekł Levi, patrząc gdzieś w bok.
- Co się dziwisz? - spytał Eren, nie chowająć uśmiechu - Przecież mówiłem, że nikt mi się nie oprze...
- Levi... - skrzywił się Zeke - Znowu uległeś jakiemuś debilowi... A ty, Eren... - spojrzał na brata i złapał go za nadgarstek, po czym zacząl wyciągać z łóżka.
- Gdzie mnie zabierasz? - zirytował się szatyn.
- Musimy pogadać.

Kiedy dwójka Jaegerów odeszła wystarczająco daleko, Zeke zaczął bez ukrywania gniewu:

- Jesteś z siebie dumny? - walnął go w ramię.
- Jak najbardziej - uśmiechał się mimo lekkiego bólu, przez który złapał się za rękę.
- Świetnie - odpowiedział sarkastycznie - Teraz uważaj, bo nie powtórzę. Tylko spróbuj zranić Levi'a, pajacu...
- Wow, Zeke... Tak łatwo to przyjmujesz?
- Ech... - westchnął ciężko - Tylko ślepy by nie zauważył, że coś między wami jest... Ja nie chciałem przyjmować tego do wiadomości. W ogóle nie podoba mi się, że jesteście razem, ale widocznie Levi cię lubi... - przygryzł wargę.
- Nie tylko lubi - zaśmiał się.
- Dobra, nie przesadzaj...
- I już dasz mi spokój?
- Nadal będę patrzeć, czy nie robisz mu czegoś złego.
- O to się nie martw. To są same przyjemne rzeczy.
- Nie chcę znać szczegółów - spojrzał na niego jak na idiotę, po czym oddalił się.

Wtedy zadowolony Eren wrócił do Levi'a, po czym mocno go przytulił. Brunet niechętnie odwzajemnił, pytając:

- Co ci powiedział?
- Że mam być grzeczny.
- Nie wie, że nie umiesz? - zaśmiał się.
- Racja, ale w tej sprawie... Będę naprawdę grzeczny.
- W jakiej?
- A, tajemnica - uśmiechnął się niewinnie.
- Powiedz mi!
- Nie interesuj się tak, królewno...
- Bo cię będę torturować!
- Jak? - zaśmiał się.
- Łaskotkami!
- Nie mam łaskotek.

Tak naprawdę Eren miał łaskotki.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top