XXIX
Od kilku dni trwały wakacje, a Eren już miał zaplanowany wyjazd, oczywiście ze swoją królewną. Poza tym miało pojawić się wielu znajomych ze szkoły, którzy mieli nadzieję na imprezowanie z Erenem Jaegerem. Właśnie kończył pakowanie, kiedy do pokoju wbiegła mu Gabi. Zaczęła wszystko oglądać i dotykać, i tak dalej. Szatyn zmarszczył brwi w irytacji i rzekł:
- Czego tu szukasz?
- Nudzi mi się... - zaczęła marudzić, po czym wręcz zażądała - Zabierz mnie do Zoo!
- Śnisz! Zaraz wyjeżdżam... Przynajmniej będę miał od ciebie spokój... - nagle chłopak uśmiechnął się wrednie - Jak ci się nudzi to idź do swojego chłopaka... Jak on tam miał... Fa...
- Nie! - wrzasnęła, czerwieniąc się - Ja go w ogóle nie lubię!
- No ta, jasne... - i zaczął śpiewać - Zakochana para, Gabi i Falco...
- Nieee!!! - wybiegła z pokoju.
Wtedy chłopak odetchnął z ulgą. Za chwilę dostał wiadomość od Levi'a, że ten już czeka pod domem, ale jest jeden problem. Szatyn nie przejął się zbytnio, bo co to miałby być za problem... Szybko dopiął walizkę, po czym sprawnie ją zniósł i ułożył przy drzwiach, które zaraz otworzył. Tam stał najpiękniejszy człowiek na siebie, a obok jakaś czarnowłosa dziewczyna. Miała wyraz twarzy tak bardzo podobny do Levi'a, może nawet chłodniejszy niż brunet. Jaeger spokojnie przywitał się ze swoim ukochanym, po czym spojrzał na nieznajomą:
- A to jest...
- Mikasa - rzekł brunet - To ten mały problem.
- Jaki tam problem? - uśmiechnął się przyjaźnie, po czym podał dłoń dziewczynie - Eren.
Wtedy brunetka podniosła na szatyna oczy pełne nadziei, a po chwili odwzajemniła uśmiech z radości:
- Mikasa!
- Mmm, Mikasa... - zaczął analizować - Nie wiedziałem, że Levi ma siostrę...
- Stryjeczną - odpowiedział brunet.
- Taka ładna... Od razu widać, że jesteście rodziną.
- Naprawdę uważasz, że jestem ładna? - spytała zaskoczona dziewczyna.
- No... W sumie to tak.
Dziewczyna nie mogła wyjść z podziwu, że taki ktoś jak Eren Jaeger docenił jej urodę. Nie to, że go jakkolwiek znała, ale on sam... był nieprzeciętnie przystojny. Dlaczego taki chłopak miałby zwracać uwagę na tak przeciętną dziewczynę jak ona... A może wcale taka nie była, jeśli szatyn ją zauważył. Po dłuższym rozmyślaniu uśmiechnęła się, czując w środku ciepło po zostaniu miło przyjętą. Tymczasem ten słynny chłopak właśnie męczył się z małą kuzynką, bo ta znowu zaczepiała go. Szybko jednak uspokoiła się, kiedy do sprzeczki dołączył Levi. On zaczął traktować Gabi z szacunkiem odpowiednim jak do dziecka, a jednoczenie był stanowczy. Ogólnie rzecz biorąc szybko zdobył przychylność Gabi i ta już była wpatrzona w bruneta, w co śniadoskóry szczerze nie mógł uwierzyć. Znał zdolności wychowawcze i opiekuńcze Ackermanna, ale żeby ten umiał ujarzmić nawet mini wersję Erena... Oczywiście dziewczynka wciąż prowokowała starszego brata, ale teraz tak skrycie, że Levi ledwo to zauważał. A jednak... Dzięki bladoskóremu Gabi nawet przeprosiła. Jaeger nie mógł wyjść z podziwu i aż uśmiechał się, będąc dumnym ze swojego chłopaka.
Po kilku godzinach dwójka już dojeżdżała do jednego z ośrodków wypoczynkowych, gdzie został zaplanowany nocleg. Eren ledwo wyszedł z pojazdu, a już zauważył swojego przyjaciela, ale nie w obecności Jeana. Mimo wszystko to zaskoczyło szatyna, dlatego szybko podbiegł. Wtedy blondyn momentalnie zmienił wyraz twarzy z przygnębionego na przyjazny.
- Cześć, Eren - rzekł ciepło Armin - Jak się jechało? Levi nie narzekał za bardzo?
- Heej... - skołował się, drapiąc w tył głowy - Y... Nie no, wszystko w porządku! - zaśmiał się, po czym wrócił do swojego pytania - A ty czemu stoisz sam?
- Wiesz... - spojrzał w bok - Trochę pokłóciłem się z Jeanem...
- No co za debil... - warknął - O co poszło?
- Nic takiego, naprawdę! Nie martw się, Eren...
- Wiedziałem, że z nim będą jakieś problemy.
- Wcale nie pomagasz mi, gdy mówisz o nim źle... - nieco zmarszczył brwi w złości.
- Dobra, przepraszam... - zrobił gest rękoma, jakby hamował niższego - Po prostu tak go nie lubię, a on ci coś zrobił...
- Nic mi nie zrobił! - wreszcie warknął - Tylko trochę na siebie nakrzyczeliśmy... Ale niedługo wszystko wróci do normy. To nie pierwszy raz...
- Aha! Dlaczego nic mi nie mówisz?!
- Nie chcę psuć twojego szczęścia z Levi'em, poza tym... Wiem, że to chwilowe. Nie ma o czym gadać.
- Jak tam chcesz, Armin... - westchnął cicho.
Chłopak odszedł od przyjaciela nieco niezadowolony, kiedy nagle poczuł na sobie kogoś. To było nagłe i chwilowe... Za chwilę zauważył przed sobą niższą brunetkę, która wyraźnie nie wiedziała, co ze sobą zrobić w tej chwili. Szybko skojarzył, że to właśnie Mikasa. Ta w ogóle nie chciała podnieść wyżej głowy, patrzyła ciągle w dół. Jaeger nie chciał, żeby dziewczyna czuła się niezręcznie w jego obecności, dlatego postanowił szybko coś z tym zrobić.
- Ach, jaka niezdara ze mnie... - rzekł szatyn, udając zakłopotanie - Muszę bardziej uważać.
- Co? - nagle dziewczyna spojrzała na twarz śniadoskórego z zaskoczeniem.
- No, serio...
- Ale to j... - chłopak nie dawał jej dokończyć.
- Taki jestem nieuważny, że kiedyś zgubię głowę... Chociaż niepotrzebna mi, i tak nie myślę...
Chłopak powoli rozkręcał się w swoich głupich tekstach, ale te o dziwo działały. Brunetka delikatnie unosiła kąciki ust w górę, aż w końcu wybuchła śmiechem. Wręcz zakrywała swoje usta, na co Eren zareagował ciepłym uśmiechem i rzekł:
- Nie zakrywaj. W uśmiechu wyglądasz o wiele ładniej...
Teraz Mikasa zmieniła wyraz twarzy i znów spojrzała na wyższego w jakiś inny sposób. Czuła wyraźne wypieki na policzkach, ale wtedy śniadoskóry ułożył ciepłą dłoń na jej ramieniu i wyszeptał cicho, lecz opiekuńczo:
- Spróbuj następnym razem na nikogo nie wpaść. Nie wszyscy są tacy mili jak ja, pamiętaj o tym, dobrze? - spojrzał na jej twarz - A... I jak będziesz czegoś potrzebować, powiedz mi.
Brunetka niepewnie pokiwała głową. Wtedy szatyn znów posłał dziewczynie ciepły uśmiech, poczochrał jej włosy i zniknął.
Jakiś czas później Eren właśnie rozmawiał z Levi'em i w ogóle jak zwykle stosował na niego swoje teksty, które Levi z pozoru odrzucał, ale w środku było mu od nich cieplej. Po cichutku podziwiał urodę i głupotę swojego Erenka, czując się w jego towarzystwie naprawdę wyjątkowo. Nagle podeszła do nich Mikasa i jak gdyby nic pociągnęła szatyna za rękę, mówiąc:
- Chodź, pomożesz mi w czymś!
Levi spojrzał na Erena, marszcząc brwi w szczerym zdziwieniu, ale ten tylko wzruszył ramionami, nie rozumiejąc o co chodzi. Mimo wszystko chłopak poszedł z dziewczyną, co już niezbyt spodobało się brunetowi. Ale jeszcze nie denerwował się...
Pod wieczór Levi już od dawna leżał w łóżku po swojej długiej, rozluźniającej kąpieli, kiedy poczuł na plecach obecność jego jakże udanego chłopaka. Jedynie burknął w reakcji na krótki pocałunek Erena w szyję. Śniadoskóry jeszcze próbował go jakoś pieszczotliwie zaczepiać, ale Levi nie zmieniał swojego humoru.
- Dobra, Levi - westchnął wresznie szatyn, podnosząc się nieco - Znowu zjebałem?
- Niby jak? - mówił cynicznie - Po prostu jesteś miły dla Mikasy. Nic takiego...
- O nie... - zaśmiał się, układając mocniej dłoń na biodrze starszego - Coś mi mówiło, że to właśnie to... Czemu jesteś zazdrosny?
- W ogóle nie jestem.
- Mhm...
Levi odwrócił się do chłopaka, po czym zaczął się bawić sznurkami od jego bluzy. Wtedy odpowiedział:
- Długo cię nie było...
- No bo najpierw pomagałem Mikasie, a potem jeszcze poszedłem na piwo z Arminem...
- Z Arminem? To by wyjaśniało, czemu nie wróciłeś nawalony w trzy dupy...
- Tak dobrze mnie znasz, królewno - zaśmiał się.
- Ale czemu tak długo?
- Trochę rozmawiałem z nim... - zmarszczył brwi - Ostatnio jest jakiś zamknięty... Martwi mnie to...
- Też się zamknę.
- No tak, na pewno - przyciągnął go bliżej do siebie - Ty to masz być głośno cały czas.
- No i jak tego dokonasz, bohaterze?
Wtedy szatyn zbliżył wargi za ucho starszego, zmysłowo przeszedł nimi po jego ciepłej skórze, aż doszedł do zgięcia szyi:
- Najpierw cię rozgrzeję, a potem to już, no cóż... - zaśmiał się ciut arogancko, co wydało się brunetowi seksowne. Szczególnie, że Eren również przygryzł wargę - Sam nie będziesz mógł zamknąć ust...
- Brzmi interesująco...
- Ale najpierw cię uciszę - po czym zachłannie wpił się w wargi starszego, wsuwając sprawną dłoń pod jego ubranie.
***
Minęło parę dni odkąd grupa była w ośrodku i świętowała wakacje. Eren czuł się jak ryba w wodzie i chyba nie było dnia, w którym by nie dał się namówić na najmniejszego drinka. Armin i Jean już się pogodzili, co wciąż obrzydzało Erena. To tylko pogłębiało jego chęć zapominania o umiarze. Ciężko było mu patrzeć na tę relację, bo nie trawił Jeana, ale z drugiej strony... Armin był już pogodniejszy. Oczywiście chłopakowi zależało na szczęściu przyjaciela, ale czy akurat z tym typem... Oni nawet do siebie nie pasowali jego zdaniem... No i pozostawała jeszcze Mikasa. Eren traktował ją trochę lepiej, bo mimo wszystko była siostrą Levi'a i on czuł taki obowiązek. Wprawdzie później musiał przekonywać ukochanego, że to na nim spoczywa najwięcej uwagi Jaegera i jak narazie udawało mu się. Tylko, że brunetka zaczynała nadużywać dobroci Erena i porywała go coraz częściej. On jednak nie umiał się jej oprzeć. Szczerze mówiąc trochę rozczulała go i nie umiał odmówić tej uroczej dziewczynie... On sam nie do końca zauważał znaków Mikasy, które sugerowały coś więcej, bo on w tej kwestii był nastawiony tylko na Levi'a. Nie zakładał nawet, że ktoś mógłby z nim flirtować, to go w ogóle nie dotyczyło.
Szatyn właśnie miał brać kąpiel, żeby potem zająć się usypianiem swojej królewny, kiedy nagle ktoś zapukał do drzwi. Zaskoczony Eren spojrzał na bruneta, a ten wzruszył ramionami, nie mając pojęcia, o co chodzi. Wtedy śniadoskóry otworzył, a tam stała Mikasa. Jak zwykle miała zakłopotany wyraz twarzy, a szatyn oczywiście uległ. Finalnie dziewczyna wyciągnęła go na nocny spacer pod pretekstem, że nie może zasnąć. Levi tym razem już poczuł konkretną złość, a do tego i... zazdrość.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top