XX
Minęło trochę czasu, lecz dwójka nie miała w ogóle ochoty spać. Aktualnie Levi leżał głową na torsie Erena, skąd wyczuwał przyjemnie ciepłe bezpieczeństwo. Do tego dochodziła czuła dłoń śniadoskórego, która okrywała nieco mniejszą dłoń bruneta ułożoną obok jego głowy. Eren oddychał bardzo spokojnie, wręcz kojąco dla starszego, a przy tym patrzył w górę, jakby w tej chwili nie miał żadnych zmartwień. Co jakiś czas gładził rękę Ackermanna, przejeżdżając po całej jej długości. Jeśli by się przyjrzeć, miał na twarzy nieznaczny uśmiech. W końcu właśnie leżał w łóżku ze swoim chłopakiem, tylko jego chłopakiem... Właśnie doświadczał miłości u boku kogoś, kto mógł mu dać to, czego on szukał u swojego pierwszego ukochanego. Levi miał w sobie wszystko potrzebne do szczęścia...
Nagle Eren obrócił się na bok po uprzednim odstawieniu bruneta na jego poduszkę. Dłoń Ackermanna złączył ze swoją i zacisnął pewnie, a przy tym zaczął lustrować twarz starszego. Samoczynnie unosił kąciki ust w górę, widząc tę niewinność w jego oczach, a do tego oddanie, z jakim patrzył na Jaegera.
- O co chodzi, Eren? - zapytał nagle brunet.
- A nic, po prostu podziwiam cię. Nigdy nie spotkałem takiego cudu, który mnie w sobie rozkocha.
- A tamten chłopak..? - brzmiał ostrożnie i niepewnie, bo wiedział, że to delikatny temat. Przy okazji sam ułożył dłoń na policzku chłopaka.
- No proszę cię... - zaśmiał się - On przy tobie to dno. W sumie przy każdym, ale przy tobie szczególnie. Nic dziwnego, że się zakochałem...
- Właściwie to... Wcale nie rozkochałem cię w sobie - nagle odwrócił wzrok, próbując zakryć zawstydzenie - Ty rozkochałeś mnie w sobie...
- Zauważyłem - rzekł spokojnie - Domyślałem się... Zresztą dałeś mi do myślenia po samej odpowiedzi, czy ci się podobam. I tyle razy to zrobiliśmy, a ty nie jesteś puszczalski...
- Nie chcę, żeby to źle zabrzmiało, ale... Skąd wiesz?
- No bo... - uśmiechnął się - To zupełnie do ciebie nie pasuje. I dotyk traktujesz jak coś ważnego... No i masz staroświecki stosunek do seksu. Znaczy tak było do pewnego momentu... Potem chyba się uderzyłeś w swoją śliczną główkę, bo nagle byłeś otwarty...
- Zrobiłem to dla ciebie, Eren... Chciałem, żeby było ci dobrze...
Wtedy szatyn zamilkł na chwilę. Poczuł przyjemny rytm serca potwierdzający jego stan emocjonalny względem bruneta. Po prostu wciąż jeszcze przyswajał informację, że jest w związku z takim cudownym chłopakiem. Za chwilę przytulił mocno starszego, zbliżając ciepłe wargi do jego przyjemnej skóry na szyi:
- Z nikim nie było mi lepiej, Levi. Jak mogłem pomyśleć o tobie jak o zwykłej sztuce do zaliczenia... Przecież to oczywiste, że prędzej czy później zakochałbym się... Dlaczego tego wcześniej nie wykorzystywałeś? Przecież działaś na facetów jak magnes...
- Może wykorzystywałem? - posłał mu subtelny uśmiech - Nie, Eren... Tylko żartuję. Nie jestem taki jak ty, sam dobrze wiesz, jaki ja jesten. Byłem w paru związkach, ale tak naprawdę tylko raz się zakochałem i byłem naprawdę szczęśliwy z kimś...
- We mnie? - uśmiechnął się.
- Co... A tak, to dwa razy. Pamiętasz naszą rozmowę kilka godzin temu? Mówiłem o tamtym chłopaku wtedy.
- Kochałeś go i dlatego zgadzałeś się na jego zachcianki?
- To nie do końca tak... Lubiłem to z nim tam robić, bo robiłem to z osobą, którą wtedy kochałem. Nie cieszyłoby mnie to z każdym.
- Ale ja jestem lepszy.
Levi nagle zamilkł. Eren zauważył od razu, że brunet się speszył i nie był chętny do odpowiadania. Zgadywał, że Ackermann jest niepewny w tej kwestii, jednak to obudziło w nim zazdrość. Musiał wiedzieć:
- Levi - rzekł poważniej.
- Eren... - spojrzał na niego błagalnie, a przy tym wtulił się w niego - Nie możesz być lepszy, ale on też nie. Jesteście inni... Nie denerwuj się. Przecież teraz jestem z tobą, a nie z nim.
- Chcę być lepszy - westchnął ciut oschle.
- Może kiedyś... - uśmiechnął się ciepło, przejeżdżając dłonią po twarzy chłopaka.
Eren już nie odpowiedział, tylko zsunął masywną rękę po plecach starszego, zatrzymując ją dopiero na jego pośladku. Wtedy przycisnął chłopaka mocniej do siebie, a tym samym zbliżył wargi do jego ciepłej szyi oraz przesunął dłoń tak, aby przylgnąć udem starszego do swojego biodra. Następnie zaczął nią intensywnie jeździć, nie powstrzymując się od ściskania skóry. W tym samym momencie wargami gorąco wędrował pod żuchwą bladoskórego, schodząc niżej. Levi zdążył tylko westchnąć z wrażenia, potem chwilę się oddawał, aż rzekł przyśpieszonym oddechem:
- Eren, co robisz?
- Chcę się kochać z moją królewną - powiedział swoim władczym tonem, jaki zawsze osłabiał bruneta.
- Ale...
Wtedy Eren gwałtownie wylądował dłonią na pośladku starszego, po czym pociągnął go na siebie. Ułożył go specjalnie tak, aby mogli ocierać się kroczami przez materiał bielizny, co sam prowokował swoimi i Levi'a biodrami. To go natychmiast rozpalało, przez co zaczął szybciej oddychać prosto w skórę pobudzonego ukochanego. Wolną dłoń ułożył pod szczęką starszego, przy czym przyciągnął jego wargi do swoich, zamykając je w czułym pocałunku. Jednak to nie trwało długo, bo Levi oderwał się. Mimo to jego biodra wciąż pracowały, niemal zmuszone do podążania za przyjemnym odczuciem. Do tego wszystkiego czuł na sobie całe ciało śniadoskórego, co podbijało fale podniecenia.
- Eren, nie... - patrzył na młodszego tak niewinnie, a jego oczy wyrażały bezsprzeczną rozkosz.
- Nie podoba ci się to, Levi? - zapytał ciut ironicznie. Ciało starszego otwarcie wyrażało pozytywny stosunek do aktualnych okoliczności.
- Podoba... - westchnął.
Wtedy szatyn uśmiechnął się, po czym przekręcił ich tak, żeby teraz to on był na górze. Następnie bez uprzedzania wpił się w wargi bruneta, od razu wpychając mu język do środka. Jednak Levi prowokował ruchy, za którymi młodszy śmiale podążał. Mimo wszystko miał przewagę, bo to on posiadał te metalowe kuleczki po obydwu stronach języka, do których brunet miał słabość. W międzyczasie narwanie jeździł dłońmi po całym chłopaku, kiedy czuł jego ręce na swoich bokach i plecach, a także karku, ramionach i okolicach. Do tego Levi ulegle rozkładał nogi, co znacznie ułatwiało Erenowi dostęp do tamtych okolic. Właśnie zsunął się językiem po brodzie starszego, aż do jego grdyki, na co ten odchylił głowę do tyłu i przymknął powieki. Kiedy szatyn wykonywał mokre, okrężne ruchy, w tym samym czasie jedną z rąk zsunął się po ciepłym brzuchu starszego, wchodząc pod spód jego bielizny, czym wywołał w Ackermannie spięcie mięśni i nagłą falę pobudzenia. Tam Eren pewnie chwycił męskość bruneta i zaczął ją masować, na co Levi aż zastękał i wysunął tors do przodu, za to jego ciało zadrgało nieznacznie. To zmusiło go także go bliżej nieokreślonyh ruchów takich jak rozłożenie ud jeszcze bardziej i zgięcia jednej z nóg. Nawet jego biodra chciały iść wraz z dłonią młodszego, a z czasem i głos poczuł potrzebę wolności. Jego odgłosy rozkoszy stawały się częstsze, chociaż narazie jeszcze bardziej wzdychał niż cokolwiek innego. Za to Erena to wystarczająco napalało, żeby chciał więcej i więcej. Nagle podniósł się, a wtedy zauważył już widoczne wypieki na twarzy Levi'a, a do tego ten charakterystyczny, zamglony wzrok. Sam czuł w okolicach twarzy ciepło i nie tylko tam... Zdecydowanie chwycił bokserki starszego, po czym zachłannie zsunął je z niego i znów przylgnął ustami do jego szyi. Jednak tym razem zaczął namiętnie schodzić pocałunkami niżej, zaczynając od jednego z ramienia, aż dotarł do nadgarstka. Wtedy powędrował czułymi wargami po wewnętrznej stronie ręki od dołu na górę. I teraz wreszcie wylądował na klatce piersiowej starszego, która poruszała się niespokojnie. Kiedy chłopak miał sutek starszego przed sobą, najpierw go szybko zaczepił językiem, czym niesamowicie pogłębił dotychczasowe doznania bruneta. Ale zaraz zaczął lizać coraz zachłanniej, dokładnie przysłuchując się Levi'owi. Temu ciężej szło zwykłe wzdychanie przy naprawdę podnieconym tonie, musiał zastękać niekiedy. Z ust Erena też już zdążyło się wykraść kilka takich przez jego wyraźną wypukłość w bieliźnie. Szczególnie, że niby ten niewinny Levi czasem dotknął go w krocze stopą, co było niesamowicie przyjemne. Do tego ręce Ackermanna mocno naciskały na jego nagrzaną skórę, a każdy dotyk bruneta dla szatyna wydawał się dotykiem anioła, który w tak prosty sposób bawi się jego ciałem. Zaczął drżeć, a przy tym przygrył sutek starszego. Następnie oderwał się gwałtownie, a wtedy nogi i ręce dyszącego Levi'a ulegle opadły, jakby bez śniadoskórego nie miały siły. Tylko jedna część ciała bruneta stała tak, jak od dawna powinna przy pieszczeniu przez Jaegera. Ackermann tylko patrzył na chłopaka, oczekując dalszej zabawy. Wtedy śniadoskóry rzucił mu krótki uśmiech, po czym sięgnął po spodnie i wyciągnął z nich drugą z kolei saszetkę z żelem. Przy okazji usunął z siebie bokserki, chociaż widział niezadowolenie starszego, bo prawdopodobnie on chciał rozebrać młodszego...
Za chwilę Eren wrócił do Levi'a pod kołderkę z tym, że usiadł przed luźno rozłożonymi nogami bruneta.
- Eren, już! - warknął Levi, marszcząc brwi.
- No już, czekaj... - rzekł ciepło, otwierając saszetkę - Swoją drogą, jeśli teraz tak ślicznie wyglądasz... To jak będę w tobie, to się chyba zakocham.
- Czyli jeszcze się nie zakochałeś? - zabrzmiał z wyrzutem.
- Zakocham się bardziej.
- Czyli jeszcze nie kochasz mnie bardzo?
- Levi... - zaśmiał się.
Jednak brunet spojrzał w bok, krzyżujac ręce na torsie. Szatyn pokręcił głową, po czym z łatwością odłączył od siebie ręce starszego. Następnie przylgnął do niego tak, żeby Levi nie mógł znowu tego zrobić.
- Niepotrzebnie się na mnie tak fochasz, królewno - wyszeptał w jego szyję zmysłowym tonem - bo i tak zaraz poprawię ci humor samymi palcami.
Po czym spojrzał pewnie w oczy Levi'a, a ten na niego znów z wyrzutem. Za chwilę jednak otworzył szerzej oczy, a przy tym spiął mięśnie. Automatycznie ułożył dłonie na ramionach młodszego, czując w sobie jego palce. Eren użył jakiejś nowej techniki, której brunet jeszcze nie znał, za to ta niesamowicie go odprężała. Szatyn obserwował to ze swoim usatysfakcjonowanym wzrokiem, tym samym nie pozwalał brunetowi spojrzeć gdzie indziej, przez co ten czuł lekkie zawstydzenie. W miarę rozciągania zaczął powoli opuszczać powieki, oddając się ciepłu na twarzy i doznaniom uderzającym w całe jego ciało. Kiedy zamknął oczy do końca, wtedy Eren wyciągnął palce i sam powoli wsunął się w starszego, przy czym przygryzł wargę. Następnie zaczął poruszać biodrami nieznacznie bez żadnego pośpiechu, a także czule ułożył jedną z dłoni na biodrze niższego.
Nagle Levi otworzył oczy, a wtedy wymienił spojrzenie z młodszym. Przyciągnął go bliżej, po czym pocałował, tym samym dając znak biodrami, żeby chłopak przyśpieszył, co ten uczynił. Zgrabne dłonie bruneta przeniosły się na ciepły kark szatyna oraz w jego włosy. Po dłuższym pocałunku Eren oderwał się, za to ułożył od tyłu dłoń na ramieniu starszego, a wtedy zrobił swój typowy grymas i znacznie przyśpieszył. Levi na to jęknął przeciągle i szybko podążył za ruchem bioder Erena, opuszczając nieco powieki. Do tego wypieki na jego twarzy odżyły, czyniąc zazwyczaj bladą skórę gorącą do czerwoności i to prawie dosłownie.
- Eren... - wydyszał Levi w przerwie między mimowolnymi stękami.
- Ah, Levi...
- Eren... Ah!... Eren..!
- Levi... Kocham cię...
Kiedy Eren to powiedział, spojrzał swoimi podnieconymi do granic możliwości oczami w oczy Levi'a, który podzielał jego stan. Do tego przeszedł dłonią na rozgrzany policzek starszego, posyłając mu ciepły uśmiech. Teraz obydwaj opuszczali powieki z wypiekami na twarzach, a przy tym patrzyli na siebie. Nawet wymieniali wspólne dźwięki rozkoszy, niekiedy zgrywając je ze sobą. Teraz łączyło ich coś niezwykłego. Nie tylko uczucie i nie tylko fizyczność... To było coś o wiele głębszego, jakby docierali do swoich dusz. Nie myśleli o niczym innym tylko o tym, że są razem złączeni, a to wywołuje w ich ciałach to cudownie przyjemne, ciepłe drżenie zbliżające ich do końca. Nagle Eren mocno zmarszczył brwi i przygryzł wargę, a Levi wiedział co to znaczy... Szatyn gubił się w ruchach, a przy tym był bardzo intensywny. Sam brunet ledwo wytrzymywał i już czuł, że się zbliża... Teraz ze szczególnym oddaniem spoglądał na niesamowite starania śniadoskórego, które szczerze podziwiał. Brunet nie zdążył nawet zauważyć, kiedy nagle doszedł... Za chwilę Eren zrobił to samo, a przy tym zastękał głęboko, łamiąc głos, czym onieśmielił bruneta.
Zaraz dyszący Jaeger wyszedł z Levi'a, po czym opadł obok i od razu wtulił w siebie równie wymęczonego bruneta. Uśmiechnął się rozanielony i rzekł ciepło:
- Dziękuję, Levi...
- Za co?
- Za to, że jesteś.
Ackermann poczuł wypieki na twarzy, ale w środku zrobiło mu się miło. Wtulił się w chłopaka bardziej, zaciągając się zapachem jego skóry. Szatynowi sprawiało to radość, a w środku odczuwał miłosne ciepło, jakiego tak bardzo mu brakowało. Tylko, że tym razem jego uczucie nie było wykorzystywane. Przynajmniej ufał Levi'owi, że ten nie skrzywdzi go. Nie dopuszczał do siebie myśli, że ta cudowna osoba mogłaby coś takiego zrobić. Po dłuższym czasie zielonooki uśmiechnął się i spojrzał na ledwo widoczną twarz starszego, bawiąc się jego włosami:
- Dlaczego jeszcze nie śpisz, Levi? Już późno...
- Właściwie to... - rzekł brunet, a po dłuższym zastanowieniu usiadł - Jestem głodny, idę coś zjeść... - automatycznie chwycił dłoń młodszego, na co ten uśmiechnął się.
- Nie bój się, słońce... Zaraz do ciebie dołączę.
- Co? - stanowczo wstał i zmarszczył brwi, robiąc swoją typową minę - Wcale się niczego nie boję, phi!
Następnie brunet wyszedł, niby obrażony, a przy tym trzasnął drzwiami po uprzednim założeniu szlafroka. Wtedy młodszy oparł się na łokciach i uniósł kąciki ust w górę. Temperament bruneta wciąż robił na nim wrażenie i może nawet rozpalał. Najlepsze było to, kiedy Levi zwodził swoimi obliczami. W ciągu kilku minut potrafił zmienić się z prowokującej tajemnicy w uległego pupilka zabiegającego o pieszczoty. Chociaż Ackermann mógł sprawiać wrażenie zawstydzonego, on doskonale znał swoje ciało. Właśnie dlatego Eren nie mógł być mu obojętny, bo on potrafił dotrzeć do potrzeb starszego. Zresztą szatyn docierał pod jego skórę, gdzie wraz z krwią przepływały emocje pobudzane przez obecność śniadoskórego.
Niedługo potem, kiedy Eren zdążył związać włosy, pomyślał o czymś interesującym. Z ciekawskim uśmiechem zajrzał do kieszeni spodni, z których wyjął trzy saszetki. Chwilę pomyślał, po czym wręcz zapłonął od swojego szatańskiego pomysłu. Zdecydowanie zszedł do Levi'a, a zastał go przy marmurowym blacie. Od razu podszedł bliżej, obejmując go od tyłu. Brunet natychmiast zareagował:
- Czego chcesz, Jaeger? - warknął starszy.
- Ciebie - uśmiechnął się niewinnie, po czym cmoknął go w kark.
- Nie.
- Nie? - zdecydowanie obrócił chłopaka przodem do siebie, po czym spojrzał mu w oczy głęboko. W tym samym czasie rozwiązał pasek od szlafroka, na co niższy zadrżał i ułożył oczy w to zdziwienie, to chcąc ukryć swoje emocje. Jednak Eren uśmiechnął się krótko i zadziornie, po czym przylgnął namiętnymi wargami do szyi starszego i wyszeptał - Jesteś pewny, że nie? Cały drżysz, a jeszcze nie zdążyłem zrobić tego... - wsunął masywną dłoń pod szlafrok.
- Eren, co chcesz zrobić? - powiedział szybszym oddechem, a przy tym zabrzmiał już przyjemniej.
- Co powiesz na powtórkę tego, co było w łóżku? Ale tym razem zrobimy to w kuchni - na myśl o tym sam zadrżał, czując dreszcze podniecenia.
- Nie ma mowy... - zmarszczył brwi, choć w środku czuł niepewność.
- Odmówisz swojemu gorącemu chłopakowi?
- Nie jesteś gorący.
- Nie czujesz? - zaśmiał się - Cały płonę, kiedy na ciebie patrzę.
- Daruj sobie, golasie.
Szatyn tylko pokręcił głową pobłażliwie, po czym pewnie zsunął dłoń prosto na krocze starszego. Od razu zaczął je pieścić ciążką ręką, na co brunet aż westchnął głośno. Do tego język młodszego doskonale wiedział, jak pozostawiać po sobie ślinę, żeby osoba pieszczona go zapamiętała. To szybko rozpalało Ackermanna, który wręcz opuścił powieki i przygryzł wargę. Ale z drugiej strony nie chciał dawać satysfakcji temu bezczelnemu chłopakowi. Nawet, jeśli to był jego chłopak. Złapał Erena za kark, po czym pociągnął w górę, żeby ten spojrzał mu w oczy z wyrzutem. Jednak to nijak nie ostudziło zapału śniadoskórego, a nawet go pobudziło. Znów uraczył starszego swoją wrodzoną zadziornością:
- Masz rumieńce na twarzy... - uśmiechnął się uroczo, przesuwając drugą dłonią po ciepłym policzku Levi'a - Bardziej przeze mnie czy przez moją sprawną rękę?
- Zamknij się... - zastękał, marszcząc brwi.
- Sam mnie zamknij - spojrzał prowokująco.
Wtedy Levi gwałtownie przyciągnął usta wyższego do swoich warg, po czym sprowokował głęboki pocałunek. Jego język wręcz desperacko błagał o odwzajemnianie ruchów, chociaż szatyn był jak najbardziej chętny i robił tak jak chciał starszy. Nawet jego dłonie narwanie błądziły po Erenie, jakby bały się go stracić. Po dłuższej chwili Jaeger nagle zdjął dłoń z nabrzmiałego już członka starszego, po czym zachłannym ruchem chwycił mocno szlafrok bruneta po obu stronach i ściągnął go z niego. Wtedy gwałtownie zsunął wargi na szyję Levi'a, a w tym samym czasie chwycił jego dłoń i ułożył na swoim kroczu, na co sam westchnął. Z początku zaczął prowadzić starszego, a przy tym oddychał ciężko w jego szyję, co już było wystarczająco podniecające. Jednak po dłuższej chwili zostawił bruneta sam na sam z niemałą zabawką, jaką ten miał pobudzić. Levi wiedział co robić, wykonywał jak najzwyklejszy masaż, jaki mimo wszystko ruszał ciało młodszego. Ten przymykał powieki, przygryzając wargę i drżał, a do tego opierał się o ramię starszego. Na jego twarzy powstały leciutkie, ciepłe wypieki... Aż w końcu zaczął szeptać w szyję starszego z reguły uległe rzeczy, które podbijały emocje Akcermanna. Sam szybszy oddech chłopaka działał na niego niesamowicie. Miał wrażenie, że Eren słowami wędruje po jego skórze, a dodatkowo dostarcza mu nagłe fale ciepła z podnieceniem.
- Eren... - nagle Levi wymamrotał niepewnie.
- Tak?
- Weź mnie na blacie. Błagam...
Te słowa rozpaliły zmysły chłopaka do czerwoności. Po prostu poczuł nagłe pobudzenie i obowiązek, jakie kazały mu spełnić życzenie jego królewny. Złapał mocno biodra starszego, po czym posadził go na blacie. Wtedy natychmiast przylgnął językiem do gorącej szyi ukochanego i zaczął ją pieścić. W tym czasie znalazł zajęcie dla swoich rąk. Jedna wylądowała na kroczu starszego, które zaczął obdarzać niezwykłymi czułościami, na co Levi nieznacznie wysunął biodra do przodu, a jego oddech od razu przyśpieszył. Jednak drugą Eren zatrzymał się na sutkach Ackermanna, które na zmianę drażnił na swoje sposoby. Powodował tym nagłe drgawki oraz stęki u starszego, ale Levi także przymykał powieki i odwracał głowę w bok, rozchylając wargi. Ręce trzymał we włosach Erena oraz gdzieś na jego łapatce. Nagle chłopak zsunął język niżej, zatrzymując się na torsie starszego. Tam z niesamowitą czułością zaczął ślinić ten bardziej uwrażliwony sutek bruneta, a do tego zassiewał się w najlepsze. Naciskał językiem na tę małą część, jakby ta miała mu dawać coś drogocennego. Jednak tak właściwie było, bo to prowokowało Levi'a do coraz odważniejszych ogłosów, na co szatyn chciwie unosił kąciki ust w górę. Pogłębiał doznania starszego palcami na drugim sutku, gdzie ocierał o niego opuszki palców albo ściskał. Po dłuższym czasie przeniósł tam także język, a przy tym zaczął ledwo ocierać kciukiem o czubek przyrodzenia starszego. Specjalnie go prowokował... Levi na to wszystko mocno zaciskał dłonie na potylicy Erena i na jego ramieniu, a przy tym opuszczał nisko powieki, pod oczami miał mocne wypieki. Do tego jego ciało drżało, łącznie z niespokojnymi nogami, które przylegały do boków śniadoskórego. Sam rozchylał wargi, dzięki czemu nie powstrzymywał wyraźnych jęków. Nagle zielonooki oderwał się z uśmiechem, który wręcz błyszczał od satysfakcji... Następnie zachłannie chwycił jedną z saszetek, które zdążył odłożyć gdzieś dalej na blacie. Nerwowo rozerwał ją i rozłożył żel na palce, po czym wyrzucił opakowanie. Nagle brunet drgnął gwałtownie, kiedy poczuł jak szatyn łapie go mocniej pod kolanem i podnosi jego nogę wyżej, a w tym samym momencie zbliża mokre palce do wejścia starszego. Eren postanowił znowu podroczyć się z nim i nie wchodził głęboko, jedynie rozkładał ciecz na wierzchu. Levi ułożył obydwie dłonie na ramionach chłopaka, próbując go jakoś sprowokować ruchem ciała. W końcu niecierpliwił się, a delikatny strumień podniecenia drażnił go... W końcu śniadoskóry zaczął wchodzić głębiej, ale robił to tak bezczelnie, że brunet aż nieco wygiął ciało i zaczął cicho postękiwać, a przy tym zaciskał mocniej dłonie. Tym wszystkim sprawiał, że Jaeger uśmiechał się pewnie, przygryzając wargę. Nie mógł tego wytłumaczyć, po prostu to wszystko go tak napalało. To, że Levi tak pięknie śpiewa oraz to, że w ogóle oddaje się fizycznym zalotom młodszego, a w dodatku to ma być ich już trzeci raz... Eren nie był cierpliwy, dlatego już niedługo potem wyjął palce z ruchliwych bioder starszego, a następnie wręcz wbił się nabrzmiałym członkiem w niego, mocno łapiąc jego gorące uda. Przy czym sam zastękał cicho, przygryzając wargę i marszcząc brwi. Za to Ackermann jęknął krótko, spinając mięśnie i opuszczając powieki. Do tego złapał się mocno chłopaka, odchylając głowę do tyłu. Biodra Erena były tak przyjemne, że nawet nie próbował hamować żadnych odgłosów i ulegle je wypuszczał z siebie. Tym sprawiał młodszemu przyjemność, który także dobrze czuł się w starszym i przez to również nie siedział cicho. Wręcz sam zamknął oczy, pozwalając sobie na chwilę zapomnienia. Jedyne o czym myślał to Levi i przyjemność, jaka ich teraz łączyła. Nagle Jaeger otworzył ledwo co oczy, a wtedy ujrzał te śliczne rumieńce ozdabiające grymas na twarzy bruneta. Uważnie obserwował jak Levi reaguje na jego zmiany ruchu i aż uśmiechnął się na to, a wręcz zapragnął starszego, chociaż praktycznie rzecz ujmując już go miał. Ale on czuł nieograniczony apetyt, którego nie kontrolował... Nagle puścił jedną nogę starszego, a następnie chwycił go w potylicy. Następnie zaczął czule muskać całą żuchwę bladoskórego, a gdy dotarł na środek, wtedy wszedł wyżej, na wargi bruneta. Pocałował go mocno, od razu wpychając tam swój zwinny język, który ruchami przypominał zachłanność jego bioder. Ackermann gorąco odwzajemniał, chociaż coś mamrotał i ruszał ciałem niespokojnie. Po bardzo długiej chwili wreszcie oderwał się od młodszego, po czym przylgnął do niego czołem. Znów patrzyli sobie w oczy z przyjęciem, a ich powiększone źrenice świadczyły o uczuciu, jakie łączyło ich dusze. Obydwaj wykrzywiali nieco twarze, oddychali ciężko, mieli ciepłe wypieki, a do tego znów łączyli swoje odgłosy... Zupełnie, jakby się dopełniali... Nagle poczuli gwałtowną, gorącą falę podniecenia schodzącą niżej. Wtedy Levi chwycił mocno policzek Erena i wystękał:
- Eren... Ah... Kocham cię...
- Levi... - uśmiechnął się w szoku i z przejęciem w oczach - Powiedziałeś to... Ja... Też cię kocham. Jesteś najwspanialszą rzeczą, jaką mogłem kiedykolwiek dostać.
Nagle obydwaj otworzyli szerzej oczy, po czym pocałowali się głęboko, mocno marszcząc brwi i ruszając zachłannie ciałami. Jeszcze spięli się, aż w końcu... Rozluźnili mięśnie, oddychając głęboko. Za chwilę również oderwali się od siebie, próbując uspokoić ciała. Sam brunet nie wiedział co powiedzieć. Przecież przed chwilą zrobił to z Erenem w miejscu, gdzie nigdy z nikim tego nie zrobił... Nigdy nie sądził, że ktoś będzie w stanie go przekonać. Ale najistotniejsze jest to, że powiedział szatynowi... Powiedział mu te dwa ważne słowa. Ledwo zdążył zauważyć jeszcze rozemocjonowany wzrok chłopaka, a już spojrzał w bok z zawstydzeniem. Mimo to Jaeger złapał jego żuchwę tak, aby ten był zmuszony patrzeć właśnie na niego.
- Levi... - uśmiechnął się Eren - Powiedziałeś, że mnie kochasz.
- No i co? - burknął.
- Jesteś cudowny - pocałował go krótko.
- Zrobiliśmy to trzy razy... - spojrzał w dół.
- Jeszcze tylko dwa - przyznał z dumą w głosie.
- Eren, ty chyba nie... - zabrzmiał z przerażeniem.
- A nie masz ochoty na więcej? - nagle wyszeptał uwodzicielsko w jego szyję, na co ten aż zadrżał.
- Nie wiem nawet czy dam radę...
- Ze mną możesz nawet sto razy.
- Eren...
- Naprawdę. Chodź, pokażę ci.
Chłopak uśmiechnął się i delikatnie zdjął starszego z blatu, po czym podał mu dłoń, a brunet niechętnie ją złapał. Wtedy szatyn zaprowadził go na schody, gdzie usiadł i pociągnął za sobą starszego. Tam od razu przeszedł do rzeczy. Przylgnął wargami do ciepłej szyi starszego i zaczął ją pieścić wedle swojego sposobu, a jednocześnie ręką wsunął się na ciało chłopaka. Mocno naciskał na jego skórę, aż dotarł do najwrażliwszej części. Tym razem ledwo co dotykał członka Levi'a, żeby ten odczuł, że chce więcej... Brunet przez chwilę nie reagował w ogóle, bo odczucia były zbyt ogólne, a on jedynie pozwalał Erenowi robić mu mimo wszystko przyjemne rzeczy. Jednak nagle zmarszczył brwi, orientując się:
- Chwila - odsunął go od siebie - Czy ty chcesz to już robić?
- No... Tak. Czemu nie?
- Przed chwilą dochodziłem...
- Tuż po orgazmie najlepiej. Bo jeszcze przeżywamy poprzedni, a my mamy pobudzić podniecenie z wcześniejszego stosunku. Zresztą... - uśmiechnął się - Ty, królewno, potrafisz dojść dwa razy za jednym razem.
- Bo mnie zmuszasz! - warknął, patrząc w bok z zawstydzeniem i skrzyżował ręce - Poza tym schody są niewygodne.
- O nie... - zaśmiał się - Prawie zapomniałem o twoim wygodnictwie...
- No to sobie przypomnij.
- Kurcze... Bo wiesz, strasznie chciałem to tu zrobić... - udał zmartwiony ton.
- Trudno.
Wtedy Eren uśmiechnął się, mając już w głowie plan przekonania starszego. Zdecydowanie przeszedł tak, aby uklęknąć przed brunetem. Następnie sprawnie rozłożył jego nogi, wysunął język i bez uprzedzania liznął czubek penisa starszego. Levi drgnął lekko, od razu puszczając ręce wolno i kierując wzrok na szatyna. Niby spojrzał na niego w ten swój sposób, ale nie odsuwał chłopaka. Dlatego Eren posłał mu pewny uśmiech, po czym znów zaczął swoje zabawy językiem na przyrodzeniu Levi'a. Jednak tym razem już jeździł nim po całej długości i dokładał czułe wargi. Nawet pomagał sobie palcami, które jak zwykle tylko drażniły, a przy tym pobudzały pragnienie bruneta. Levi ułożył dłoń na głowie chłopaka, dokładnie obserwując jego dokonania. Na jego twarzy zaczęły powstawać nowe wypieki, a powieki samoczynnie z czasem były coraz niżej. Do tego oddychał już dość szybko, przygryzając wargę. Jednak czasem wymsknęł mu się jakiś jęk wraz z uniesieniem wyżej brody, gdy szatyn zassał się na czubku albo robił inne szczególne rzeczy. Przy tym wszystkim Levi nie musiał długo czekać na erekcję, jaka zadawalała młodszego. Z satysfakcją zabrał usta od krocza starszego, po czym znów usiadł przy nim. Teraz pewnie chwycił męskość chłopaka w dłoń i zaczął po niej jeździć od dołu go góry, a przy tym pocałował go mocno, czym uniemożliwił Levi'owi wyraźne reagowanie głosem. W tym czasie brunet sam przejechał dłonią po torsie chłopaka, aż chwycił jego przyrodzenie i zaczął robić coś podobnego co Eren. Zielonooki na to oderwał rękę od krocza bruneta, a wjechał nią pod jego żuchwę. Tym sam subtelnie zjechał wargami po jego skórze, trafiając na szyję po drugiej stronie. Zaczął zostawiać tam dość mocne malinki, przy czym oddychał szybciej, na co niższy odchylił głowę do tyłu, nie otwierając oczu. Do tego z jego ust wypadały dźwięki przyjazne Erenowi, co temu bardzo się podobało. Nagle chłopak muśnięciami przeszedł na drugą stronę, zsuwając rękę spowrotem na krocze starszego, co spowodowało nagłe drżenie bruneta. Tym samym jego wolna dłoń przeszła na wcześniej pieszczoną część szyi. Teraz wyższy zaczął zaznaczać swój teren w miejscu, gdzie aktualnie miał taką możliwość. Ale to mu nie wystarczało i za chwilę zostawił malinki jeszcze niżej. Wtedy go oświeciło, dlatego nagle odsunął od się od ukochanego i tak samo zrobił z jego ręką. Następnie chwycił mocno biodra Levi'a, a następnie posadził go na sobie, na co przygryzł wargę. To dlatego, że twarde przyrodzenie starszego otarło się o jego. Mimo to uśmiechnął się ciepło do szczerze podnieconego na twarzy bruneta, a nawet sam miał już kolorki na twarzy i charakterystyczne spojrzenie.
- Na moich kolanach chyba jest ci wygodniej, hm? - spytał Eren, patrząc na chłopaka ciepło i z czułością.
- Może być...
- Dobra, już daj spokój i przestań...
- Ale co?
- Udawać, że mnie nie lubisz.
- Nie lubię cię.
- Nawet kochasz... - zaśmiał się, prowokując starszego.
- Kto ci to powiedział? - zabrzmiał kpiąco.
- Ty, słońce. Nooo ale skoro mnie nie lubisz, to mogę cię zostawić w takim stanie i sobie iść do domu...
- Tylko spróbuj, Eren - zmarszczył brwi, po czym wtulił się w chłopaka, a tym samym nacisnął na jego krocze, przez co chłopak aż zastękał cicho. Brunet to wykorzystał i zaczął regularnie poruszać biodrami, pobudzając tym młodszego i siebie przy okazji - Nie możesz wyjść w takim momencie...
- Interesujące - wydyszał, hamując głos - Levi'owi Ackermannowi zależy na czyjejś obecności - dotknął jego krocza - Ale no cóż, jak zwykle sztywny. Chociaż wiem jak to zmienić...
- Jak? - spytał z ciekawości, chociaż domyślał się.
- No więc - uśmiechnął się, biorąc saszetkę, którą za chwilę rozerwał - Tu mamy magiczną maź, która umożliwi mi wejście do ciebie. A tam nacisnę odpowiedni guziczek, dzięki czemu rozluźnisz się bardziej niż zwykle.
- Hm... Próbuj szczęścia.
- Szczęście to dostanie się do takiej niedostępnej królewny. Nawet, jeśli jest czasem irytująca.
- Ej! - walnął go w ramię.
- Ej, ej, ej - złapał jego nadgarski na wszelki wypadek - Nie rzucaj się tak, bo sobie pójdę.
- To ja pójdę do Z...
- Nie - warknął, marszcząc brwi - Jesteś tylko mój i żaden idiota poza mną nie będzie cię dotykać.
Po czym zdecydowanie podniósł biodra bruneta do góry, a wtedy wargami przylgnął do jednego z sutków bruneta. Zaczął go pieścić tak czule, że podniecenie w starszym od razu wzrosło na kolejny poziom. Tymczasem szatyn zwilżył swoje palce i zdecydowanie wszedł nimi w Levi'a. Wtedy ten napiął swoje nagrzane ciało i jęknął krótko, mrużąc oczy. Następnie zaczął nerwowo ruszać ciałem zgodnie z ruchem palców młodszego, a przy tym stękał cicho. Erena za to nie śpieszył się, chociaż poza tym miał jeszcze inne zajęcie. Z bezczelną śmiałością drażnił kolczykiem sutki bruneta. A przy tym uśmiechał się wręcz z diabelską satysfakcją. W końcu Levi właśnie zwijał się z rozkoszy i to przez niego, a nie jakiegoś frajera...
Po dłuższym momencie przyszedł czas na ostanią część i to wcale nie z inicjatywy Erena. Brunet zaczął krzyczeć, że chce już i że za długo trwa i tak dalej, dlatego szatyn posłusznie wyjął z niego palce i odsunął się. Teraz niewinnie obserwował tego gotowego zawodnika i czekał, aż ten zrobi co chce. Oczywiście brunet już nie był taki zdecydowany i myślał, że to Jaeger zacznie następny krok. Jednak szatynowi nie spieszyło się i sam oczekiwał jakichś nowych atrakcji... Jeszcze specjalnie patrzył na starszego prowokująco, a jednocześnie z chłopięcym urokiem. W końcu Levi nie wytrzymał presji i zdecydowanie nabił się na chłopaka, na co od razu odchylił głowę do tyłu i spiął mięśnie. Sam szatyn westchnął głęboko i także nieznacznie uniósł brodę do góry, od razu chwytając biodra starszego. Levi zaczął się ruszać niespokojnie, a przy tym miał na twarzy rumiany grymas, przy którym ulegle stękał i wyjękiwał coś. Przez to Jaeger też zastękał cicho, a następnie przygryzł wargę i zmarszczył brwi. Za chwilę zdołał opanować biodra Ackermanna, a przy tym wydyszał ciężko:
- Spokojnie, Levi... Gdzie się tak śpieszysz?
- Ja... Ah... Nie wiem...
- Mamy czas... - uśmiechnął się pod wpływem podniecenia, układając jedną z dłoni na rozgrzanym policzku ukochanego - Nie śpiesz się, kochanie, bo cię główka rozboli...
- Ym... Dobrze...
Wtedy szatyn wsunął dłoń na równie ciepły kark chłopaka, po czym przyciągnął go do siebie i pocałował czule. Levi ułożył dłonie na policzkach Jaegera, a przy tym poruszał powoli biodrami, czując, że to znacznie lepsze niż jego narwane ruchy na samym wstępie. W tym samym czasie śniadoskóry pewnie jeździł dłonią po drżącym udzie bruneta, samemu ruszając ciałem, na ile to możliwe. Również jego pierwsza dłoń zeszła z karku niższego, a zsunęła się na jego tors, żeby zaraz polecieć prosto na rozpalone plecy bladoskórego. Wtedy oderwał od niego wargi i już ich nie zamykał. Głęboko oddychał, mrużąc powieki prawie całkiem, czując, że brunet już powoli zwiększa tempo. Oprócz tego na jego stan miał wpływ stan Levi'a, a ten aktualnie ulegle podążał biodrami za przyjemnością, a przy tym patrzył w dół. Nie mówiąc już o jego coraz mniej kontrolowanych odgłosach, które wychodziły także z ust młodszego niekiedy.
Po dłuższej chwili Eren poczuł, że potrzebuje więcej. Ułożył nerwową dłoń na potylicy starszego, na co ten od razu spojrzał na szatyna jak na skraju wytrzymałości. Na ten widok równie przejęty Jaeger uśmiechnął się lekko, myśląc, jakiego ma przystojnego chłopaka. Do tego wydyszał głęboko nierównym tonem, czując swoje ciepłe wypieki:
- Jeszcze, Levi...
Wtedy brunet automatycznie przyśpieszył swoje biodra, na co obydwaj zastękali głośno. Z tym, że Levi był już bardzo blisko, a przez to jego doznania pogłębiały się z sekundy na sekundę. W tym czasie Eren dopiero wchodził na wyższy poziom, co i tak wydawało mu się już niebem. Odchylił głowę do tyłu, nie mogąc zapanować nad swoim ciałem. Po prostu tonął w przyjemności, jakiej dostarczał mu brunet. Samoczynnie próbował jakoś kontrolować biodra starszego, żeby te dawały mu jeszcze więcej. To jednak było za dużo dla Levi'a. On czuł, że to ten moment... Zdążył poruszyć się jeszcze trochę, aż doszedł obficie. Wtedy Eren otworzył szerzej oczy, nie mogąc uwierzyć w doznaniania, jakie teraz go dotykały. Jeszcze nigdy nie czuł tego aż tak, jednocześnie nie potrafił nad tym zapanować. W końcu sam wypełnił bruneta z wrażeniem, że wyprodukował kilka wiader cieczy...
Eren delikatnie zdjął z siebie Levi'a, po czym ułożył obok siebie. Przyglądał mu się z radością w oczach, za to Levi miał z pozoru pusty wzrok.
- Eren... - zaczął brunet - Nie mogę już... Nie dam rady wylać z siebie już nic więcej.
- Odpocznij, Levi - pogładził go po policzku, po czym wstał i wziął go na ręce.
- Co robisz?
- Wiesz, na schodach raczej nie odpoczniesz, znając twoje przyzwyczajenie do wygody. Chyba, że chcesz tu zostać...
- Nie. Masz rację - wtulił się w niego.
Eren tylko uśmiechnął się i zaniósł bruneta na kanapę, a ten mu podziękował krótkim buziakiem w usta. Jeszcze poprosił o coś do picia, a szatyn posłusznie poszedł do kuchni. Za chwilę wrócił już ze szklanką wody, którą wręczył swojej królewnie. Levi na raz wziął ogromnego łyka i w bardzo szybkim tempie opróżnił naczynie. Eren odebrał szklankę od starszego i odłożył na stolik, po czym przyjrzał mu się uważnie:
- Wow, Levi...
- No co? - warknął - Zmęczyłem się i musiałem się napić.
- Ale, żeby tyle? - zaśmiał się.
- To nie ja wymyśliłem sobie chorą ilość seksu w ciągu dnia.
- Em... Właściwie to jest noc...
- Nie łap mnie za słówka!
- No nie mów, że ci się nie podobało...
- Może być...
- No chyba żartujesz! - zaśmiał się - To było najlepsze ruchanie w moim życiu!
- Tylko dlatego, że nie skończyliśmy na jednym razie...
- Nieprawda, Levi - rzekł poważniej - Było mi cudownie, bo robiłem to z tobą - brunet poczuł wypieki na twarzy - Ale dzisiaj jakoś wyjątkowo przyjemnie jest... Nie wiem dlaczego. Nie marnujmy tego...
- Jutro będę obolały, jakby jednej nocy wylądowało we mnie tysiąc penisów.
- A to tylko ja - zaśmiał się Eren - Ale skoro i tak już zrobiliśmy to cztery razy... Spełnij moje marzenie i pozwól mi doprowadzić cię do orgazmu piąty raz. Chcesz być jak tamten frajer, który stwierdził, że jest już zmęczony?
- Ja też jestem zmęczony, Eren...
- Z tobą nie robię tego tylko dla przyjemności fizycznej, chcę być z tobą jak najbliżej się da. Chciałbym przeżyć te pięć razy właśnie z tobą, bo cię kocham.
- Eren...
Szatyn już nie odpowiadał, tylko uważnie patrzył na Levi'a. Powoli zbliżał się do starszego, aż ujął jego policzek w dłoń i pocałował. Szybko pogłębił pocałunek, wsuwając starszemu język w usta. Brunet oczywiście odwzajemniał każdy ruch, wyczuwając w tym szczerą miłość chłopaka. Bo teraz Jaeger nie robił żadnych dwuznacznych rzeczy, chodziło tylko o całowanie. Po dłuższej chwili szatyn oderwał się od starszego, po czym od razu wstał, łapiąc jego dłoń. Zaskoczony Levi spytał:
- Gdzie idziesz?
- Chodźmy do łóżka, na pewno jesteś śpiący. No i zmęczony...
- Ale...
- Nic nie szkodzi - uśmiechnął się czule - Pięć razy zaczeka.
- Ale ja chcę tego teraz.
- Co? - spojrzał na niego zaskoczony.
Levi patrzył uważnie na chłopaka, a jednocześnie ciągnął go za rekę coraz bliżej, aż ten zdezorientowany opadł na kanapę i dalej patrzył na bruneta. Wtedy Ackermann przyłożył wargi do szyi chłopaka, gdzie zaczął go zalewać pieszczotami, a jednocześnie ręką spoczął na jego kroczu. Szatyn aż zmrużył powieki i przechylił głowę na bok, dając bladoskóremu więcej miejsca. Za chwilę jednak poczuł, że brunet się odrywa tylko po to, aby za moment zacząć ocierać ciało o jego ciało. Tym samym kontynuował pieszczenie szyi, tylko z drugiej strony. Po dłuższej chwili Levi zsunął się nieco z ud chłopaka, a wtedy chwycił jego obydwie dłonie, po czym włożył do ust jego palce. Przez chwilę intensywnie je ślinił, po czym przyłożył je do swoich obydwu sutków. Teraz zaczął sam kierować rękoma Erena, ale szybko puścił je, bo chłopak miał więcej siły. Sam z wielkim zaangażowaniem kontynuował plan, co wprowadziło bruneta i przyjemny, ciepły stan. Szatyn powoli zjechał jedną dłonią prosto na jego krocze, co już totalnie go omamiło. Teraz Levi mrużył powieki i z podnieceniem patrzył w oczy Erena, który kupował ten stan, a raczej jego ciało reagowało na uległość. Nagle zsunął z siebie bruneta, po czym wszedł między jego nogi. Teraz zaczął zachłannie muskać jego szyję, ale szybko zszedł niżej, gdzie językiem zaatakował jego sutki jak zwykle. Levi na to zawsze reagował z aprobatą, teraz nie było inaczej. Z wyraźnymi wypiekami na twarzy odchylał głowę do tyłu i oddychał szybko, a do tego rozchylał wargi. Jego ręce niepewnie błądziły gdzieś po ciepłym ciele szatyna, które zdawało się być bardzo zaangażowane w ten stosunek. Z czasem język Erena zaczął jeździć po całym brunecie, zaczynając od jego uszu aż po kostki. Do pieszczenia używał także warg, które lubiły się gdzieniegdzie zassać. Ostatnim przystankiem na ciele bruneta było jego krocze, które zalał masą pieszczot, a na erekcję starszego nie musieli długo czekać. Nagle Levi oderwał od siebie chłopaka, po czym znów zaczął pieścić jego szyję, wyginając nieco ciało, oparty na rękach. Jednak szybko wszedł wyżej, gdzie wyszeptał zmysłowo:
- Zrób to, Eren.
Chwilę po tym namiętnie zjechał językiem po całym ciele Jaegera, aż zatrzymał się na jego przyrodzeniu. Zaczął je pieścić na wiele sposób, a tymczasem śniadoskóry przez chwilę marszczył brwi oraz przygryzał wargę, ulegając przyjemności, a przy tym wypychał biodra do przodu. Po dłuższej chwili ocknął się i pośpiesznie złapał saszetkę, którą narwanie rozerwał, a następnie namoczył palce. Teraz zaczął powoli rozciągać bruneta, na co ten poruszał niespokojnie ciałem, chociaż starał się zajmować inną czynnością.
Po długim czasie Eren czuł już frustrację, a jego podniecone ciało tylko to pogłębiało. Zachłannie chwycił bruneta za włosy, po czym odciągnął go od swojego członka, a wtedy ujrzał skrajnie podnieconego na twarzy Levi'a, który sam sprawiał wrażenie zagubionego. Cały drżał przez pobudzenie i nawet ostatni czyn Erena musiał na niego zadziałać. Szatyn już chciał go delikatnie przygotować na dalsze atrakcje, ale wtedy ten zatrzymał go. Sam odwrócił się tyłem i ułożył tak, żeby Erenowi było łatwiej wejść. Sam tak to mu wytłumaczył. Szatyn na chwilę zawiesił się, po czym w środku poczuł wzruszenie. Bladoskóry nawet w takiej chwili chciał zrobić coś dla swojej ważnej osoby. Jednocześnie widział, że chłopak naprawdę już się męczy tak samo jak on sam, dlatego bez dalszego przedłużania powoli zaczął wchodzić w bruneta, na co ten jeszcze zdążył złapać poduszkę pod swój tors. Za chwilę zaczął cichutko pojękiwać, czując chłopaka w sobie. Eren ruszał się powoli, chociaż jego drżące ciało wyraźnie chciało więcej. Brunet powoli przyzwyczajał się, dlatego sam zaczął poruszać biodrami, a tym samym dawał znak młodszemu, że może zwiększyć tempo. Tym razem jednak szatyn nie chciał ryzykować i nie przyśpieszał za bardzo. Wiedział, że i tak już wymęczył bruneta, a Levi pod wpływem emocji sam nie wiedział, co robi. Teraz wydawało mu się, że to zniesie i może tak, ale sam wiedział, jak sytuacja będzie wyglądać jutro. A przecież dopiero zaczął się tydzień... Nagle Eren na chwilę zapomniał się i z wrednym uśmieszkiem zbliżył wargi do karku bruneta, niemal przylegając do jego nagich pleców, po czym wyszeptał:
- A co, jeśli nagle wejdzie tu twoja mama?
- Eren! - warknął Levi, automatycznie próbując go pośpieszyć biodrami - Dlaczego mi to robisz?
- Co takiego? - sam odczuł potrzebę pogłębienia ruchów, co w miarę próbował kontrolować.
- Straszysz mnie... A dodatku jesteś za wolny...
- Boję się, że się połamiesz.
- Przestań pieprzyć... - marszczył brwi, po czym gwałtownie odsunął się od chłopaka.
Teraz położył się na plecach, a następnie przyciągnął do swojego ciała chłopaka. Właśnie patrzył mu w oczy apodyktycznie, ale Eren sam miał w sobie za dużo z władcy, żeby ulegać rozkazom jakiejś małej królewny. Jednak był zmuszony zrobić, co Levi chciał, bo sam miał w tym cel. Zdecydowanie wszedł w starszego, a przy tym zmarszczył brwi. Za to Ackermann ułożył obydwie ręce na jego rozgrzanych plecach. Jaeger uznał, że nie ma co się ograniczać, skoro Levi tak bardzo tego chce, a jemu to nawet na rękę. Gwałtownie przyśpieszył, przygryzając wargę. Od razu odczuł mocniejsze prądy, które dodawały mu satysfakcji. Za to Levi wydał z siebie głośniejszy stęk oraz zacisnął mocniej ręce na plecach chłopaka, a także przylgnął gorącymi nogami do jego boków. Jego wypieki odżyły, a powieki, jakby odrętwiały... W oczach tańczyła mu czysta rozkosz, jaką Eren potrafił odczytać, choć on miał to samo. Po dłuższej chwili Levi zaczął ciągle powtarzać imię chłopaka w połączeniu ze zwykłymi jękami, co karmiło ego Jaegera. On sam mrużył oczy i skupiał się mocno na ruchu, czując już lekki chaos. Jego doznania robiły się coraz głębsze, a przy tym powoli rozmazywały mu obraz. Uderzało w niego ciepło, które ciągnęło dalej. Tak samo Levi'owi zaczęło ciemnieć w oczach, kiedy nagle zakręciło mu się w głowie wraz z mocnym, gwałtownym pobudzeniem w dolnych partiach. Ten stan trwał jeszcze chwilę, aż poczuł nagłe przyjemnie ciepłe rozluźnienie, a przy tym zastękał głęboko. Za to szatyn ruszał się jeszcze, mocno dociskając biodra do starszego. Długo tak nie mógł i wreszcie sam doznał słodkiego spełnienia. Po tym wyszedł z bruneta i automatycznie opadł na niego, mocno dysząc. Za chwilę uśmiechnął się jak małe dziecko i spojrzał brunetowi w oczy:
- Levi... Zrobiliśmy to.
- Tak... Cieszysz się?
- Bardzo. Jesteś cudowny - przytulił go mocno.
Brunetowi serce zabiło mocniej, a on niepewnie zaczął gładzić plecy szatyna. W środku sam był szczęśliwy, że mógł spełnić marzenia Erena, nieważne co to było. Ważne, że Jaeger zrobił to, co bardzo chciał.
***
Nad ranem Levi obudził się wtulony w ciepłego Erena. Zdążył wykonać najmniejszy ruch, a już z jego ust wyszedł bolesny jęk.
- Ojej, Levi! - nagle obudził się Eren i od razu spojrzał na ukochanego - Co się stało?
- Wczorajszej nocy miałem w sobie tysiąc penisów...
- Aj... - syknął, próbując coś wymyślić - Mogę cię pomasować...
- Ja już wiem jakie będzie twoje masowanie...
- Możesz usiąść? - nie mógł się powstrzymać i zaśmiał się.
- Nie chcę nawet sprawdzać...
- To nie idziesz dzisiaj do szkoły?
- Co?! - gwałtownie wstał, po czym jęknął głośno - Kurwa... Przecież dzisiaj wtorek... Która godzina?
- Hm... - sprawdził wyświetlacz telefonu - po 7...
- Chodź tu - pociągnął go za sobą na poduszki, wykrzywiając się trochę.
- A co to? - uśmiechnął się z zaciekawieniem, od razu obejmując chłopaka.
- Terapia - po czym ułożył dłoń na szyi chłopaka.
Dwójka zaczęła się czule całować, a przy tym nawzajem masowali się. Nagle w domu zabrzmiało charakterystyczne otwieranie drzwi, przez co Levi gwałtownie oderwał od siebie szatyna i usiadł.
- Kurwa... - zaczął zestresowany - Wróciła...
- I co teraz, Levi? - sam się podniósł.
- Musisz szybko stąd iść.
- Jesteśmy już razem, więc chyba nie ma problemu...
- Ty nie rozumiesz, Eren. Moja matka nie może się dowiedzieć o twoim istnieniu...
- Co? - zaśmiał się - Czemu?
- Bo, widzisz...
Grudniowe słońce w tym dniu świeciło wyjątkowo jasno, przez co śnieg był bielszy niż zwykle. Zostało niewiele dni do świąt i pewnie większość ludzi szykowałaby się do nich, jednak pewna długowłosa brunetka nie potrzebowała. Zamiast tego spędzała czas ze swoim małym synkiem. Próbowała wszystkiego, żeby zachęcić go do lepienia bałwana, ale mały Levi bardziej interesował się swoim ulubionym samochodzikiem. Jeździł nim po białym puchu, a przy tym z zaangażowaniem ciągle powtarzał: ,,Brum! Brum!" Nagle podbiegł do niego inny, blondwłosy chłopiec, który od razu wywalił się na śnieg. Levi spojrzał na niego zwyczajnie, po czym wrócił do swojej zabawy, jak gdyby nic. Zaraz przybiegł młody mężczyzna, który wołał:
- Zeke! Zaczekaj!
Brunetka zwróciła uwagę na mężczyznę. Od razu zauważyła, że jest dość przystojny, dlatego automatycznie uniosła kąciki ust w górę. Za to szatyn podobnie i od razu wyciągnął dłoń:
- Dzień dobry! My się chyba jeszcze nie znamy... Grisha Jaeger.
- Dzień dobry - pokiwała uprzejmie głową z uśmiechem - Kuchel Ackermann. Nigdy pana nie widziałam tu...
- Widzi, pani - zaśmiał się - Mam interesy za granicą...
Dwójka prowadziła przyjemną pogawędkę, a przy tym wymieniali się uśmiechami. Od razu dało się wyczuć między nimi chemię. Nagle zabrzmiał głos małego dziecka, na co brunetka i szatyn od razu spojrzeli na swoje pociechy. Mały Levi właśnie beztrosko jeździł po małym Zeke'u, a przy tym jak zawsze mówił:
- Brum! Brum!
Blondynowi nie za bardzo to się podobało, dlatego płakał. Dwójka od razu podbiegła do dzieci. Grisha złapał Zeke'a i zaczął uspokajać, a Kuchel złapała swojego malucha i rzekła stanowczo:
- Levi, jak ty się zachowujesz? Nie wolno rozjeżdżać innych chłopców.
Mały brunet chwilę patrzył na swoją matkę, po czym zaczął jeździć samochodzikiem po jej ramieniu. Kobieta nie umiała się długo gniewać na swojego synka, dlatego za chwilę posłała mu szczery śmiech. Nagle Levi'owi upadła zabawka, na co on od razu posmutniał. Na szczęście Grisha szybko podbiegł, podniósł i podał samochodzik Zeke'owi, żeby ten podał go Levi'owi na znak przyjaźni. Mały blondyn posłusznie zrobił, o co poprosił tata, a mały brunet złapał swoją zabawkę i potem już zignorował starszego chłopca. Tymczasem Kuchel i Grisha patrzyli na siebie i wymieniali się komplementami na temat swoich dzieci, a z czasem i na swój temat. W końcu umówili się.
- No i potem się okazało, że twój ojciec już ma inną kobietę w ciąży, z którą na chwilę rozstał się. Ale zatęsknił do niej i do dziecka, czyli do ciebie.
- Coo... - westchnął z ni to z podziwu, ni z szoku - Mój ojciec i twoja matka... No nieźle.
- Nie zrozumiałeś, idioto... - westchnął - Moja matka nienawidzi cię, bo przez ciebie twój ojciec był zobowiązany. To oczywiste, że wybrał twoją matkę w ciąży zamiast mojej z dzieciakiem, którego ma z innym facetem. Nie może cię poznać. Jak się dowie, że jestem z tym dzieckiem, to przecież...
- No co może zrobić? - zaśmiał się.
- Zacznie cię wyzywać, będzie mówiła o tobie źle, a przede wszystkim... Zabroni mi się z tobą widywać...
- Potrzebujesz jej zgody?
- Ty jej nie znasz...
Nagle usłyszeli wołanie imienia bruneta, na co Levi zmartwił się i to tak porządnie. Eren uspokoił go i zapewnił, że już idzie. Jeszcze skradł brunetowi długi pocałunek, po czym zawinął się przez okno. Tymczasem bladoskóry pierwszy raz był tak zestresowany powrotem swojej matki. Próbował patrzeć typowo dla siebie, ale teraz było ciężko. Nagle kobieta weszła do pokoju i uśmiechnęła się znacząco, widząc ślady na szyi syna.
- Teraz to mnie nie oszukasz, Levi. Widziałam męskie buty, które na pewno nie są twoje. Jeszcze masz malinki na szyi... W łazience na ziemi leżą męskie ciuchy, też nie twoje... Wiem, że nie twoje, bo to za duże rzeczy.
- No i? - westchnął obojętnie, patrząc w bok.
- Masz chłopaka! - uśmiechnęła się z ekscytacją.
- Zrobiłem imprezę. Znowu mi przykładali odkurzacz, a jakiś bałaganiarski chłopak musiał porozrzucać swoje ciuchy i nie wiem co się z nim stało potem...
- No przestań, Levi... Po prostu nie chcesz, żebym go poznała!
- No dokładnie!
- Ale dlaczego? Przecież jestem miła...
- Aż za miła... - burknął - Nie możesz go poznać i koniec.
- Czyli masz chłopaka...
- Mamo!
Tymczasem Eren sprawnie wydostał się z domu Levi'a i już zaczął iść na luzie, kiedy nagle zorientował się, że... zostawił ciuchy u Ackermanna. A to znaczy, że jest nagi. Na chwilę przestraszył się, ale zaraz uznał, że przecież nic takiego się nie dzieje. Ubrania, bez ubrań, żadna różnica... Teraz już spokojnie zawędrował do domu. Kiedy przeszedł przed drzwi, a potem i hol, zauważył go starszy brat. Zeke natychmiast wypluł mleko, po czym próbował zachować z Erenem kontakt wzrokowy, żeby tylko nie spojrzeć w dół. Zaraz wolał jednak znaleźć inny obiekt obserwacji, bo był speszony. Szatyn jednak zmarszczył brwi i rzekł:
- O co ci chodzi? Nie widziałeś nigdy nagiego faceta?
- Ukradli ci ubrania, Eren? - zaśmiał się.
- Ktoś tak bardzo mnie kochał, że aż zerwał je ze mnie. Myślisz, kto to mógł być?
- Pewnie jakaś napalona dziewica z fanklubu Erena Jaegera, która nie ma gustu.
- Dziewica... - zaakcentował to - Dość ciekawe...
- Zejdź mi z oczu, bo mnie obrzydzasz. Dobrze, że nie ma tu Gabi... I w ogóle innych.
- Dlaczego? Niech wszyscy podziwiają moje piękno.
Zeke tylko pokręcił głową, nie mogąc uwierzyć w przygody Erena. Nawet nie chciał wiedzieć, co faktycznie się wydarzyło, że chłopak wrócił bez ubrań. A Eren wiedział, że blondyn umarłby z zazdrości, gdyby wiedział, co jego młodszy braciszek przeżył z jego chłopakiem marzeń.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top