XVII
Tego dnia pogoda nie sprzyjała pozytywnemu nastawieniu. Od rana padało i ogólnie było dość szarawo, i niezbyt ładnie. To jednak nie dotykało wiecznie zadowolonego z siebie Erena Jaegera, który dumnie krążył po korytarzu. Nie brakowało mu uwagi, ponieważ miał na sobie wiele spojrzeń. Lubił to, chociaż powoli to już nie liczyło się dla niego... Jego bycie szkolną gwiazdą przestawało być ekscytujące wtedy, gdy nie podziwiała go jedna, wyjątkowa osoba... Chłopakowi przechodziło to przez myśl, ale prędzej uznawał, że po prostu nudzi mu się sława, jeśli można to tak nazwać. To go ani trochę nie dziwiło, bo znał siebie... A, żeby zostać ulubieńcem szkoły, nie musiał nawet kiwać palcem... To w ogóle z automatu czyniło tę funkcję nieatrakcyjną dla niego.
Szatyn akurat szedł na kolejną lekcję, kiedy zauważył w zasięgu wzroku piękną postać. Levi właśnie coś zawieszał, prawdopodobnie związanego ze swoim klubem. Przy sobie miał ławkę, gdzie leżało pudełko pinesek, po które niekiedy sięgał. Eren uśmiechnął się przebiegle, po czym wykorzystał odpowiedni moment i podbiegł do starszego. Kiedy brunet znów sięgnął po kilka krótkich gwoździków, wtedy śniadoskóry zamachnął się i pewnie klepnął starszego w pupę. Levi natychmiast drgnął, prostując ciało, a przy tym jęknął cichutko. Następnie zmarszczył brwi z irytacją na twarzy i właśnie w taki sposób spojrzał na winowajcę. Wiedział, że jest nim Eren... Jednak, kiedy zobaczył tego rozczulającego i uśmiechniętego chłopaka, złogodził swój wyraz twarzy.
- Hej, bejb - zaczął szatyn, uważnie lustrując całą budowę starszego - Co robisz dzisiaj wieczorem?
- Na pewno będę zajęty - odpowiedział spławiająco.
- Jestem jedynym chłopakiem, z którym możesz być naprawdę zajęty - przyznał pewnie, karmiąc tym swoje ego.
- Nie powiedziałem, że będę z kimś...
- Czym innym możesz być zajęty w piątkowy wieczór? - spytał szczerze zdziwiony - Raczej nie pójdziesz na imprezę. Ty tego nie lubisz...
Chłopak chwilę czekał na odpowiedź starszego, ale ostatecznie wyprzedził go i spytał z uśmiechem:
- Będziesz tulić swoje ulubione poduszki?
- Co... - spojrzał w bok, czując wypieki na twarzy - Czemu to cię interesuje, Eren?
- Wiesz... Mam coś, czego im brakuje...
- Pytałem, czemu interesują cię moje plany na wieczór... - warknął.
- Ach, to! - pokiwał głową - To w sumie podobnie... Mam na ciebie ochotę. Wiesz, kiedy spróbowałem cię w samochodzie twojej matki, poznałem swój ulubiony smak... Zjadłbym jeszcze... I chcę popatrzeć jak zwijasz się z rozkoszy...
- No na pewno... - te słowa naprawdę go zawstydzały - Sam nie wytrzymujesz i pierwszy dochodzisz...
- Kiedy?! - zmarszczył brwi w zdumieniu.
- Na przykład kiedy kazałeś mi chodzić w babskich ciuchach... - zrobił naburmuszoną minę, po czym zmienił ton, żeby podkreślić swoje słowa - Jeszcze mnie popędzałeś...
- To niesprawiedliwe! - zaprotestował, marszcząc brwi bardziej - Ty byłeś pod wpływem czegoś, przez co byłeś też bardziej wytrzymały, a mnie prowokowałeś! Nie mogłem się kontrolować w ogóle wtedy! To przez ciebie!
- Przez ciebie! Bo mi to dałeś!
- W sumie... - nagle uspokoił głos i zastanowił się - Gdybyśmy byli razem pod wpływem, byłoby sprawiedliwiej...
Brunet przez chwilę patrzył podejrzliwie na chłopaka, a ten posłał mu zachęcający i jednoznaczny uśmiech.
- Eren, nie chcę... - brunet pokręcił głową, patrząc na chłopaka z czymś w rodzaju zmartwienia.
- No weź, Levi... - rzekł ciepło - Nie chciałbyś znowu tego poczuć? Na pewno nie żałujesz doznań...
- Nie chcę tego powtarzać... - jego policzki pokrył jeszcze mocniejszy rumieniec - Znowu będzie mi wstyd...
- Nie martw się... - objął go ramieniem w opiekuńczy sposób - Będziemy grzecznie siedzieć w twoim domku. Kiedy zrobi się gorąco, od razu przejdziemy do rzeczy. Wtedy przekonasz się, że szybciej doprowadzę ciebie do orgazmu niż siebie.
- Eren... - poczuł ciarki na całym ciele, słysząc te słowa. Jednak musiał stwarzać pozory, więc udał, że nic takiego nie odczuł - Nie bądź tego taki pewien...
- Niech będzie... - zaśmiał się, przewracając oczami - Nawet, jeśli szybciej dojdę, co się nie wydarzy, to będziesz miał najlepszy seks w swoim życiu.
- Może być jeszcze lepszy? - spojrzał gdzieś w dół, a przy tym miał dziecięcą naiwność w oczach.
- Co? - zdziwił się słowami, których nie dosłyszał.
Levi przez chwilę patrzył w martwy punkt jak zahipnotyzowany, po czym wrócił świadomością gdzie trzeba. Szybko spojrzał na chłopaka, którego wzrok speszył go. Otworzył szerzej oczy, czując szybsze bicie serca i ogarniający go specyficzny stres, po czym pokręcił głową i gwałtownie odszedł od szatyna, zostawiając swoją robotę. Eren zmarszczył brwi w zdziwieniu, a przy tym próbował pojąć zachowanie starszego. Brunet uciekł, jakby zobaczył potwora... Za chwilę Jaeger wzruszył ramionami i sam poszedł już na lekcje.
Na następnej przerwie Eren szedł przez korytarz, a kiedy wyjmował rękę z kieszeni spodni, zgubił niewielką karteczkę. Szybko zauważył i chciał ją podnieść. To jednak zostało mu uniemożliwione, ponieważ zgubę podniósł już przewodniczący klubu plastycznego. Szatyn otworzył szerzej oczy, chcąc jak najszybciej odzyskać kawałek papieru, ale starszy chłopak z uśmiechem na twarzy nie pozwalał mu.
- Czekaj, czekaj - odsuwając od siebie wyższego, spojrzał na kartkę. Wtedy jego uśmiech stał się jednoznaczny - Zakochałeś się.
- Nie! - warknął, wyrywając mu rysunek.
- To całkiem słodkie - zaśmiał się, po czym spytał z zaskoczeniem w głosie - Zmusiłeś Levi'a do pozowania?
- Rysowałem z pamięci... - niepewnie burknął.
- Nieźle... - rzekł już poważniej - Wiesz co? Mógłbym to potraktować jako pracę egzaminacyjną, a ciebie przyjąć do klubu. Ostatnio słabo wyszło...
- Przyjąłeś Jeana?
- Tak...
- Więc nie chcę. Zresztą i tak pewnie się tam nie odnajdę... U Niccolo jestem wolny, a u ciebie są jakieś głupie zasady...
- Ej! Nie głupie! - rzekł stanowczo, po czym złagodził ton - Ale, że w Levi'u... Nigdy nie przestanie mnie zastanawiać, jak ta maruda rozkochuje w sobie tylu ludzi...
- Przecież powiedziałem - warknął, marszcząc brwi - nie zakochałem się!
Następnie odszedł od starszego podburzonym krokiem, choć ten wciąż uśmiechał się jednoznacznie. Wiedział, że ma rację. Zaprzeczanie przez szatyna tylko potwierdzało jego stan. Tylko, że pierwszy raz ktoś odrzucał uczucia do Ackermanna... Wcześniej ci odważni byli przekonani, że są zakochani i chętnie przekonywali o tym obiekt swoich zalotów. Ackermann czasem ulegał słodkim słówkom i oczywiście urokowi, chociaż tak naprawdę nigdy nie czuł czegoś więcej niż zauroczenia. Mimo to zawsze wierzył, że tym razem się zakocha naprawdę... Niestety nie miał szczęścia w miłości, przez to finalnie w ogóle zrezygnował z możliwości bycia w związku.
Po lekcjach szatyn napisał do Niccolo, że tym razem nie będzie go na zajęciach w klubie. Za bardzo się śpieszył, żeby poinformować go osobiście, a w dodatku nie widział dzisiaj blondyna w szkole. Nie wiedział czy ten w ogóle dzisiaj był na zajęciach... Jednak śniadoskóry musiał jeszcze zajrzeć do apteki swojej matki, żeby podebrać jej ten magiczny napój, dzięki któremu on i Levi odkryją świat niebiańskich doznań. Carla już wiedziała, że kiedy Eren przychodzi, to zawsze, żeby coś wziąć... Zwykle były to różne produkty przeznaczone do stosunku, stąd kobieta odkryła, że jego syn zaczął współżyć. Na samym początku jeszcze młodszy szatyn wstydził się przed rodzicielką, o wiele pewniej było mu rozmawiać o tych sprawach z ojcem. Potem i w tej kwestii stał się bezczelny, i już był w stanie powiedzieć, że danego dnia uprawiał seks. Kobieta przyzwyczaiła się do takiego stanu rzeczy, ale wciąż denerwowało ją to, że Eren nawet nie mówił o zabraniu danej rzeczy...
Jakoś popołudniu Jaeger napisał do Levi'a, żeby ten zostawił otwarte drzwi, bo do niego idzie. Za chwilę chłopak faktycznie stał już przed domem starszego, ale ten musiał zignorować wiadomość Erena. Szatyn zdecydowanie zapukał, a po chwili otworzył mu niczego nieświadomy Levi. Patrzył na wyższego chłopaka pytająco, ale wtedy ten sprawnie wprosił się do środka i od razu pognał do salonu z uśmiechem. Kiedy brunet zamknął drzwi, szybko dołączył do młodszego, po czym usiadł obok niego i z ciekawością obserwował, co ten robi. Eren właśnie wyciągał jakieś dwie buteleczki z kieszeni kurtki leżącej już na jego kolanach.
- Teraz czerwony sok... - zauważył Levi ciut niewinnym tonem, co wywołało uśmiech u Erena.
- Truskawkowy - zaśmiał się - To mój ulubiony, dlatego do niego dałem środek. Przeszkadza ci to, Levi?
- Ani trochę... - pokręcił głową, patrząc przyjaźnie - Też bardzo lubię ten smak.
- Zdążyłem zauważyć... - tutaj posłał starszemu niewinny uśmiech.
- Daj mi to już... - rzekł przeciągle, prawie wyrywając chłopakowi buteleczkę.
- Spokojnie, Levi... - był szczerze zaskoczony, choć nie tracił radości na twarzy - Czemu tak ci się śpieszy? Czyżbyś tęsknił za tym stanem i naszym stosunkiem? - uśmiechnął się znacząco.
- Nie interesuj się! - spojrzał na niego, jakby go moralizował.
Eren jedynie pokręcił pobłażliwie głową. Jakby Levi nie mógł zwyczajnie wyznać, że ma swoje potrzeby... Śniadoskóry nie wyśmiałby go przecież, a jeszcze chętnie by pomógł... Tylko, że to chyba nie chodziło o szczerość w tę stronę. Levi powiedziałby, gdyby nie było w tym ukrytego znaczenia... W końcu chłopak wzruszył ramionami, po czym wypił swój soczek. Od razu wyczuł w ustach ten specyficzny smak, słodszy niż sam pierwotny napój. Kiedy obserwował Levi'a opróżniającego buteleczkę, wtedy uświadomił sobie coś dość istotnego.
- Levi... - zaczął z niepokojem.
- Co? - właśnie skończył pić.
- Nie powiedziałem ci prawdy... - podrapał się w kark - Widzisz, ten środek...
- Co?!
- Nic strasznego! - uspokajał go - Po prostu... Kiedy mówiłem, że sprawdzałem na sobie... Ja wtedy wziąłem o wiele mniejszą dawkę niż dałem tobie...
- Eren... - spojrzał na niego zaskoczony - A teraz?
Tutaj chłopak uśmiechnął się niewinnie, chwilę obserwując wzrok bruneta. Jednak szybko spojrzał w bok, nie wytrzymując presji. Levi natychmiast zmarszczył brwi gniewnie, po czym zaczął bić chłopaka z otwartych dłoni i krzyczał:
- Jak mogłeś mi to zrobić?! Oszukałeś mnie! A mi wmawiałeś, że jestem taki delikatny!
- Przepraszam, Levi! - odpowiadał, próbując się bronić. Za chwilę udało mu się obezwładnić starszego, łapiąc jego nadgarstki - I tak jesteś delikatny i mogę to udowodnić.
- Jak? - złagodniał, usypiając swoją złość.
- O tak - pocałował go, przenosząc dłonie na pas chłopaka.
Levi bez sprzeciwu uległ, samemu układając ręce na policzkach śniadoskórego. Wargi Erena były ciepłe i czułe, nie prowokowały ani trochę. Za to jego zwinne palce, jakby nie chciały pozostać na miejscu. Szatyn subtelnie błądził opuszkami po ciele bruneta, po czym zaczął go bezczelnie łaskotać z uśmiechem. Levi przez chwilę ruszał się niespokojnie, po czym oderwał wargi od młodszego i zaczął wrzeszczeć, próbując powstrzymać śmiech:
- Nieee! Eren! Przestań, proszę!
- Widzisz, jaki jesteś delikatny? - sam się śmiał, jednak posłusznie przestał.
Wtedy Levi odwrócił się plecami do Jaegera, krzyżując ręce. Szatyn jeszcze chciał go podrażnić, dlatego zaczął leciutko wędrować palcami po karku starszego, na co ten wzdrygnął się. Następnie gwałtownie przekręcił ciało, chwycił rękę chłopaka i zwyczajnie zaczął gryźć jego palce. Te, którymi dotykał go przed chwilą. Eren otworzył szerzej oczy, przez chwilę będąc onieśmielonym. Ta czynność wywoływała w nim dziwne uczucie satysfakcji, szczególnie, gdy język Levi'a niechcący liznął jego opuszki. Wtedy to w ogóle czuł ciarki przechodzące po jego plecach. Sam widok bruneta trzymającego palce Jaegera w swoich ustach pobudzał jego wyobraźnię i przez chwilę myślał, że środek zaczął działać na niego szybciej niż przypuszczał... Jednak zaraz Levi wypluł palce i czar prysł. Szatyn uśmiechnął się i zapytał:
- Co to miało być?
- Chciałem cię zniechęcić do łaskotania... Ale tobie to się chyba podoba, więc nie ma sensu tego robić dalej...
- Ależ jest! - zawołał z ekscytacją - Lubię, kiedy sprawiasz mi przyjemność... I każdy lubi mi ją sprawiać.
- Ja nie lubię... - spojrzał w bok.
- Lubisz, lubisz... Ale masz rację. Oszczędzaj swój cudowny języczek i ząbki na później. Dzisiaj będę w takim stanie, że nie wiem jak to zniesiesz, królewno... - uśmiechał się znacząco.
- Z tobą wszystko zniosę... - wyszeptał cichutko, patrząc na chłopaka z oddaniem.
- Co?
- Nie, nic...
Finalnie wyszło na to, że zaczęli oglądać jakieś głupoty w telewizji. Bardziej Eren, a przy tym luźno trzymał rozłożone ręce i nogi. Jedna z nich leżała za głową Ackermanna, ale ten nie narzekał jak do tej pory. Szatyn wręcz miał wrażenie, że brunet zbliża głowę coraz bliżej jego ramienia, chociaż jemu to również nie przeszkadzało. To wydawało mu się rozkoszne w wykonaniu starszego. Prawdopodobnie pozwoliłby na to każdemu, jednak to Levi wywoływał u niego takie przyjemne odczucia tym gestem. Tymczasem bladoskóry uważnie lustrował młodszego z pasją w oczach. Dopiero teraz zauważył, że ten uroczy łobuz znowu założył eleganckie ubranie, w jakim podobno było mu niewygodnie. Levi uśmiechnął się lekko, przejeżdżając delikatnie dłonią po białej koszuli szatyna:
- Dzisiaj też miałeś rodzinne spotkanie, Eren?
- Nie, czemu pytasz? - nie odrywał wzroku od ekranu.
- Jesteś tak ubrany...
- Cóż... - tutaj uśmiechnął się pewnie, kierując wzrok na starszego - Chciałem nacieszyć twoje oczy tym widokiem. Ostatnio mówiłeś, że dobrze tak wyglądam... Dlatego pomyślałem, że jak przyjdę tak ubrany to zwiększą się moje szanse na ruchanie. Myślałem jeszcze o kwiatach i czekoladkach, ale to byłoby już zbyt romantyczne jak na mnie. Nie sądzisz?
- Potrafisz być romantyczny, jeśli się postarasz... - przyznał brunet szczerze - Ale częściej jesteś tylko głupkiem.
- Królewny mają słabość do takich głupków. Szczególnie, gdy są przez nich posuwane.
- Ale to nie jedyny powód... Takie głupki bywają też uroczy i czasem pokazują, że wcale nie są tacy głupi...
- Mmm, o jakich głupkach mówisz, Levi? Mam wrażenie, że właśnie mnie komplementujesz...
- Tylko ci się wydaje - prychnął - Ty jesteś tylko głupkiem...
- Przed chwilą mówiłeś, że jestem też romantyczny... - zaśmiał się.
- Zmieniłem zdanie!
Po tej rozmowie wrócili do oglądania już we dwójkę. Brunet nie chciał kontynuować rozmowy, bo i tak zdradzał młodszemu za dużo. Być może Eren nie odbierał tego w ten sposób, a może jednak już się domyślał... Najważniejsze, żeby jednak dowiedział się bezpośrednio od Levi'a. W tym dniu Ackermann już wiedział na pewno, co czuje do Jaegera i przez to przebywanie w jego obecności było miłe, a jednocześnie przygniatające. To dlatego, że chłopak chciał pływać w swoich odczuciach, ale przy tym próbował wciąż pozostać tajemniczym. To mu szło coraz gorzej, bo on zwyczajnie kochał Erena i ukrywanie tego ciążyło mu... Przygryzł wargę z myślą, że już niedługo nadejdzie moment, żeby wyznać miłość szatynowi... Nagle do Levi'a zadzwonił telefon, a on automatycznie go chwycił oraz odebrał:
- Hej... Słuchaj, Levi - zaczął Niccolo dość ciepłym głosem - Zapomniałem ci powiedzieć... Robię dzisiaj imprezę urodzinową... Musisz przyjść!
- Wiesz, że nie lubię... - Levi spojrzał w bok wymijająco. Miał ukryte powody, przez które nie chciał iść, a może i nie mógł.
- To jest świetna okazja, żebyś zabrał Erena na randkę... - zaśmiał się - Wiem, że on uwielbia imprezy...
- Niccolo! - warknął karcącym tonem - On jest ze mną...
- Och, naprawdę? - ożywił się - Daj mi go.
- No nie wiem... - chwilę popatrzył na Erena z niepewnością, po czym jednak włączył na głośnomówiący - Możesz do niego mówić.
- Hej, Eren! Mam do ciebie sprawę.
- Hej! - odpowiedział szatyn z ciekawskim uśmiechem - O co chodzi, szefie kuchni?
- Chciałbym, żebyś zabrał Levi'a na imprezę do mnie... Dasz radę? - w tym momencie Levi zmarszczył brwi w irytacji, już planując morderstwo.
- Nie ma problemu! - zaśmiał się młodszy chłopak - Królewna pewnie trochę pomarudzi, ale - tutaj spojrzał przelotnie na zaniepokojonego bruneta - w końcu się zgodzi...
- No na pewno! - zaśmiał się - Levi tylko udaje takiego sztywnego...
- Coś o tym wiem... - odwzajemnił śmiech.
- Dobra, to Levi ci powie, gdzie mieszkam... Czekam na was, pa!
Zaraz po skończeniu połączenia, Eren oddał telefon naburmuszonemu i zmartwionemu Levi'owi. Wtedy sam udał zatroskaną minę i pogładził policzek starszego:
- Już się tak nie obrażaj, królewno. Bo jeszcze ci tak zostanie i wtedy... W sumie wciąż będziesz piękny.
- Nie możemy iść... - stwierdził krótko.
- Dlaczego niby?! Dawno nie byłem na żadnej imprezie!
- To nie jest taka impreza, jakie ty lubisz... U Niccolo w domu nie ma mowy o jakichś dzikich przygodach. On nawet nie zaprasza takich ludzi albo trzeba się pilnować.
- Ale to jego impreza, a nie twoja - zaśmiał się.
- Tak, ale jego rodzina ma surowe zasady. Musi być grzecznie. Ale nie to jest najistotniejsze.
- Co może być gorsze od nudnej imprezy?
- Środek pobudzający...
Eren przez chwilę patrzył na bruneta z zastanowieniem, po czym otworzył szerzej oczy, jakby go olśniło.
- Ach, no tak! - pokiwał głową, po czym uśmiechnął się ciepło - Ale spokojnie, Levi. Przyjdziemy na chwilkę, a jak poczujesz, że się zaczyna, to już będziemy wychodzić.
- Mówisz tak, jakby ciebie to nie dotyczyło...
- Bo ja - uśmiechnął się chytrze niczym dumny chłopiec - lepiej to znoszę.
- Bo wziąłeś mniej...
- Tym razem wziąłem tyle, co ty. Dlatego cię ostrzegałem, że nie wiem, jak to zniesiesz... Chociaż postaram się być delikatny jak tylko potrafię.
- Nie potrzebuję, żebyś był delikatny! - warknął, wstając. Następnie poszedł przed siebie.
Zaskoczony Eren szybko podążył za starszym. Ten zaprowadził go do swojego pokoju, chociaż zamknął mu drzwi przed nosem. Eren na to uśmiechnął się i próbowował otworzyć, jednak nieskutecznie. Levi zamknął na klucz. Za chwilkę jednak wyszedł z ubraniami, a wtedy szatyn go zatrzymał:
- Hej, hej! Czekaj, królewno... Co to za fochy?
- Nie fochy, tylko szykuję się. Musiałem zamknąć, bo byś podglądał...
- A nie mogę popatrzeć? - zaśmiał się - Chyba widziałem już wszystko w twoim ciele...
- Jak teraz nie będziesz mógł patrzeć, twój apetyt na mnie będzie większy i nie będziesz mógł się doczekać kiedy mnie wreszcie rozbierzesz - uśmiechnął się subtelnie w taki sposób, jaki natychmiast oczarował Erena. Za chwilę cicho zniknął za drzwiami łazienki, które również zamknął przed młodszym.
Szatyn tylko pokręcił głową z podziwem. Wciąż trwał w szoku i nie potrafił uwierzyć, kogo zaczął podrywać. Najbardziej imponował mu temperament bruneta, ale nie spodziewał się, jak dobrym kochankiem, nie tylko w łóżku, może być Levi. Brunet doskonale grał niedostępnego, ale przy tym dawał niesamowicie pobudzające znaki. Jeśli już ktoś zakręcił się koło Ackermanna, a on odwzajemniał zainteresowanie, to robił to tak, że to on miał być zdobywanym. Podnosił ambicje swoich wielbicieli, bo potrafił siebie ukazać jako trudne do zdobycia trofeum. Dlatego też najwięcej jego miłosnych historii dotyczyło tych łowców, którzy uderzali do jak najtrudniejszej partii. Eren posiadał cechy bardzo podobne do jego poprzedników, a jednak coś go różniło. On musiał w Levi'u widzieć coś więcej niż cel konieczny do zdobycia. W ogóle powoli przestawał kojarzyć starszego jedynie z pewną, wyjątkową przyjemnością cielesną, a myślał o nim jak o kimś ciekawym do zapełniania czasu. Przecież poza wywoływaniem podniecenia na twarzy Levi'a, on również lubił go pieszczotliwie denerwować albo nawet uszczęśliwiać. Szczerze czuł wewnętrzą radość, mogąc wywoływać różne reakcje u Ackermanna. Oczywiście mniej podobało mu się, kiedy martwił go czymś, ale tutaj mógł wykorzystywać swój urok do pocieszania, co również lubił robić.
Nagle Levi wyszedł z łazienki, skąd pochodził intensywny zapach wanilii. Nos Erena to wychwycił, więc chłopak automatycznie zaczął niuchać. To jednak doprowadziło go do samego bruneta ubranego w luźną, czarną koszulę i spodnie w tym samym kolorze. Jednak jego ciało zdawało się być źródłem mocnego aromatu, bo od niego pachniało najbardziej. Oczywistym faktem to działało na zainteresowanie Jaegera względem Levi'a. Teraz chłopak miał ochotę jedynie tulić starszego, a przy tym pieścić jego szyję, mogąc przy okazji wdychać przyjemny zapach. A to wszystko dlatego, że zakochany Ackermann zapamiętał informację, jaką przekazał mu kiedyś młodszy. Chociaż aktualnie Eren jedynie lustrował starszego, aż uśmiechnął się na swój sposób:
- Czemu na czarno, jakbyś szedł na pogrzeb?
- Tak mi się podoba - zmarszczył brwi - Jak masz coś przeciwko to... - szatyn mu przerwał, przytulając się do niego z uśmiechem.
- Nie mam nic przeciwko, bo teraz też wyglądasz świetnie. Cokolwiek założysz, będziesz mi się podobać w tym. Chociaż i tak wolałbym - zaczął mu szeptać w szyję, co wywołało na ciele bruneta ciarki - jakbyś nie miał ubrań, żebym miał łatwy dostęp do twojej skóry...
- Tę odsłonę mnie zostawiłem dla ciebie, kiedy nikt nie będzie patrzył - rzekł zmysłowo, a jednocześnie tak niewinnie.
- Och, Levi... - aż westchnął głośno, wtulając się w niższego - Nigdy nie poznałem kogoś tak niesamowitego jak ty...
Levi, słysząc te słowa, zwrócił uwagę na swoje szybciej bijące serce. Ogólnie przy Erenie miało swój wyjątkowy rytm, jednak czasem przyśpieszało znacząco. Do tego mowa szatyna przechodziła przez całe jego ciało, kiedy on próbował je zarejestrować w mózgu. Coraz bardziej czuł, że już przyszedł odpowiedni czas... Pogrążanie się w myślach, przerwał mu powód braku koncentracji:
- Levi... - zaczął Eren - Właściwie czemu się przebrałeś?
- U Niccolo trzeba ładnie wyglądać.
- To ty nie musisz nic robić - zaśmiał się.
- Miałem na myśli eleganckie ubranie. Ty na szczęście już jesteś w nim, to nie musimy się wracać...
- Czemu u niego jest tak, jakbyśmy szli do ciebie... - zamarudził.
- Nie jestem aż taki nudny... - burknął.
- No chyba nie, skoro wciąż za tobą latam...
Levi spojrzał na Erena ze zwątpieniem, ale ten posłał mu rozczulający uśmiech, przekonując, że sam ma rację. Brunet prawdopodobnie szukał u młodszego potwierdzenia, że wcale nie jest nudny, a ten chciał mu to dać. W końcu tylko potwór mógłby chcieć zranić tego wspaniałego chłopaka o tak ślicznych oczach... Levi sam był opiekuńczy i dbał o innych, dlatego śniadoskóry uznał, że powinien mu dać to samo. Szczególnie, że zauważył, że starszy wyjątkowo cenił jego uwagę...
Po jakichś dwóch godzinach dwójka trafiła pod willę Niccolo. Była podobna do domu Levi'a, za to większa i zdecydowanie dominowała tam biel. Eren był szczerze zachwycony, na co Levi zareagował tylko prychnięciem. Kiedy zbliżali się do drzwi, szatyn próbował jakoś zapełnić ciszę podczas drogi:
- Dlaczego Niccolo chodzi do szkoły tak daleko od domu? Przecież w mieście jest wiele szkół...
- Bo ja tam chodzę - rzekł krótko - Zresztą wcześniej mieszkał niedaleko naszej szkoły. Po prostu nie chciał zmieniać środowiska, szczególnie beze mnie.
- Tacy z was dawni przyjaciele? - zaśmiał się Eren - Pewnie macie jakieś swoje przeżycia, sekreciki i inne głupoty, hahaha!
- Te, które mogłyby cię interesować, przeżyłem z kimś innym... - uśmiechnął się wymownie, choć bardzo delikatnie.
- Co i z kim?! - nagle ożywił się z ekscytacją.
- A co chciałbyś wiedzieć?
- Twój pierwszy pocałunek!
- Ou... - spojrzał w bok, próbując ułożyć słowa w głowie - Nie mogę ci powiedzieć...
- Dlaczego?
- Będziesz zazdrosny.
Nagle Eren stanął, patrząc na Levi'a pytająco. On już wiedział, o kim mowa. Jeszcze tylko szukał odpowiedzi w oczach bruneta, ale ten niestety potwierdzał. Szatyn był w szoku i nie wiedział co ma myśleć.
- Levi... Nie... - kręcił głową, nie mogąc przyjąć wiadomości.
- Tak.
- Czemu? - spytał, jakby z obrzydzeniem.
- Byłem pijany, w dodatku... - spojrzał w bok z zawstydzeniem - jedyny z klasy się jeszcze nie całowałem.
- Kiedy to było?
- Jak byliśmy w gimnazjum...
- Na pewno byłeś wtedy równie piękny, co teraz. Musiał być jeszcze ktoś chętny...
- Może ktoś był chętny... Ale ja ich nie chciałem. A wtedy byłem akurat z Zeke'iem, to była chwila słabości... Nie zmienię tego.
- Podobało ci się?
- Nie miałem porównania, ale ogólnie tak. Chociaż Zeke uznał, że nie umiem tego robić...
- W końcu robiłeś to pierwszy raz... - stwierdził Eren jakoś dojrzalej jak na niego, a następnie szepnął mu czule do ucha - Za to teraz... Chyba nikt nie całował mnie lepiej niż ty... A jak wiesz, mam trochę doświadczenia.
- Cieszę się, że tak uważasz... - odruchowo wtulił się w wyższego chłopaka.
Eren pozwolił Levi'owi na to, obejmując go delikatnie. Widocznie brunet tego potrzebował, a przytulanie jest przecież całkiem miłe. Zwłaszcza, że chłopak przez ten czas mógł porozpieszczać swój nos słodkim zapachem na skórze Ackermanna. Uwielbiał to. Po dłuższej chwili jednak przypomniał sobie coś.
- A w ogóle, co? Byłeś wtedy pijany? Levi... - Eren zaśmiał się znacząco - Ile jeszcze takich tajemnic masz? Chętnie poznam tego niegrzecznego Levi'a...
- Jesteś w trakcie poznawania - odpowiedział ciepło - Ale nie mów Zeke'owi, że wiesz... Nikomu o tym nie mówiliśmy.
- Nie powiem, bo pewnie zaraz zapomnę...
- Eren! - walnął go w ramię.
- Żartowałem! - zaśmiał się - Chociaż wolałbym w ogóle zapomnieć, że wy coś ze sobą...
- Z tobą mi lepiej, Eren... I w całowaniu, i we wszystkim... - poczuł, jak jego policzki czerwieniają. Dlatego chował twarz jeszcze bardziej. W jego brzuszku motylki latały bardziej niż zwykle.
- Co? - spojrzał zaskoczony na niższego, po czym uśmiechnął się, jakby niedowierzając w to, co usłyszał - Czy ja dobrze słyszałem?
- Tak, Eren... Wiesz, bo jest coś...
Nagle podbiegł do nich szczerze rozbawiony Niccolo, ale to chyba przez atmosferę na imprezie. Brunet otworzył szerzej oczy i natychmiast schował się za Erenem, próbując opanować swój stan. Nie chciał, żeby ktoś go widział w taki sposób... Nawet Niccolo.
- Czeeeść - blondyn przyjaźnie przytulił Erena, klepiąc Levi'a po ramieniu. Prawdopodobnie wiedział, że ten właśnie ukrywa przed światem jakieś swoje słabości, więc próbował przywitać się najsubtelniej jak się dało - Czemu tu tak stoicie? Zimno jest i w ogóle...
- Co ty taki wesoły, co? - zaśmiał się najmłodszy - Miało być grzecznie... Tak mówił Levi.
- Wiesz co? - spojrzał na niego uważnie, nie ukrywając dobrego humoru - To tylko taka przykrywka. Znaczy nie możemy za bardzo hałasować i tak dalej, bo sąsiedzi powiedzą moim rodzicom... Ale nikt nie mówił o braku zabawy! Zresztą chodźcie, sami zobaczycie!
- Jest alkohol, prawda? - spytał Eren, jakby z powagą.
- Jest, jest - zaśmiał się blondyn - Specjalnie dla ciebie.
- To dobrze, bo już myślałem, że niepotrzebnie przyszliśmy...
- Spokojnie, Eren - znów się zaśmiał.
I w końcu dwójka wylądowała na imprezie. Było całkiem miło i bez żadnych sprzeczek. Niccolo przygotował trochę smacznych przekąsek, których Eren musiał popróbować. W dodatku nie odmawiał toastów i tak dalej, przez co szybko uzupełnił brak alkoholu w organizmie. Potem trochę podpity, choć nie jakoś bardzo, poprosił Levi'a do tańca i znów mówił mu te swoje rzeczy, na które brunet teraz reagował łagodniej. To dlatego, że miał słabość do chłopaka, do jego zielonych oczu, głosu, sposobu bycia... Po prostu był zakochany. Jego serce ciągle dawało mu o tym znać. Nawet na jego twarz wkradł się leciutki uśmiech, kiedy lustrował pocieszne zachowanie tego błazna... W dodatku czuł się wyjątkowy, bo oczy tego najprzystojniejszego chłopaka w szkole były skupione tylko na nim, a sam Eren uruchomił kreatywność i zaczął rzucać w stronę Levi'a coraz to kolejne teksty na podryw. Niektóre brzmiały naprawdę głupio i bez większego sensu, ale czasem udało mu się oczarować bruneta. W końcu Ackermann wtulił się bardziej w szatyna, stając na palcach. Wtedy wyszeptał:
- Eren, chyba się zaczyna... - wyznał, czując nieuzasadnione, choć przyjemne ciepło.
- Hm? - natychmiast spoważniał - Jesteś pewny?
- Tak. Możemy już iść?
- Tak, tak... - pokiwał głową, łapiąc starszego za rękę.
Dwójka podeszła do Niccolo i wyjaśniła, że Levi czuje się już zmęczony, więc będą się zbierać. Akurat parę innych osób również zgłosiło, że zamierzają już wychodzić z podobnego powodu. W dodatku uznawali, że jest już całkiem późno... Niccolo pokiwał głową ze zrozumieniem, bo wiedział kogo zaprosił i ci ludzie nie byli przyzwyczajeni do całonocnych imprez. Z całego towarzystwa tylko Eren mógł coś takiego znieść, chociaż on sam i Levi może też... Mimo wszystko ludzie zaczęli się szykować do wyjścia, łącznie z dwójką wyjątkowych gości. Już byli gotowi do opuszczenia terenu, kiedy niespodziewanie nastąpiło prawdziwe oberwanie chmury. Zaskoczony Eren odruchowo zakrył głowę Levi'a swoją kurtką i natychmiast pobiegł z nim pod daszek przy drzwiach. Przez chwilę patrzył w krople deszczu, próbując przeanalizować sytuację. W tym czasie brunet wtulał się w niego bezradnie, nie wiedząc, co teraz zrobić. Przecież środek już zaczynał działać, a oni nie mieli jak wrócić do domu... Nagle Niccolo szybko zawołał ich do środka, co zdezorientowani goście poczynili. Eren dostał ręcznik, bo sam zdążył przemoknąć nieco, chociaż nie jakoś szczególnie.
- Dziękuję, Niccolo... - uśmiechnął się Eren - Ale musimy jakoś wrócić...
- Chyba nie sądzisz, że dam wam wracać w taką ulewę... - zabrzmiał troskliwie - Levi zaraz będzie chory.
- Przestań... - wtrącił Levi - Nie jestem taki słaby...
- Nie ma mowy. Wiem, jak długo tu jechaliście...
- I tak nie mamy gdzie spać... - brunet westchnął cicho.
- Na podłodze! - ktoś krzyknął.
Ten pomysł poparło kilka innych osób, na co Levi zrobił grymas niezadowolenia. Ale w tym momencie nawet Eren był wyraźnie zmieszany. W końcu i w niego zaczęły uderzać jednoznaczne odczucia, jakie zapowiadały wiadomy stan... Nie bardzo wiedział jak ma teraz z tego wybrnąć. Przecież pod wpływem suplementu nie zapanuje nad swoim podnieceniem tak, żeby je wyciszyć kompletnie. A na pewno nie uspokoi się bez wyczerpania przypływu energii... Już teraz czuł, co się dzieje z jego ciałem i nie mógł zrobić nic niż tylko zaakceptować to. Dyskretnie wyszeptał do Levi'a:
- Może powiemy mu...
- Nie - zmarszczył brwi - Nie chcę, żeby wiedział... Eren, co teraz? - spytał ze zmartwieniem.
- Nie bój się - posłał mu ciepły uśmiech, a przy tym pogłaskał go po głowie - Coś wymyślę... Tylko bądź cierpliwy.
Levi pokiwał głową, ufając młodszemu.
Wkrótce w salonie położono dużo kołder i poduszek, które posłużyły innym za coś w rodzaju posłań. Wszyscy szybko się położyli, a Niccolo w geście zjednoczenia razem z nimi. W końcu był gospodarzem i nie mógł pozwolić, żeby jego goście mieli gorzej od niego... Chociaż alkohol w jego krwi sprawił, że sam szybko zasnął. Ogólnie towarzystwo nie czekało długo na sen, a zgaszone światło tylko ułatwiało sprawę.
Jednak nie wszyscy mogli zasnąć. Levi i Eren mieli miejsca tuż pod oknem, dzięki czemu mogli trochę zobaczyć. Brunet zaczął odczuwać gwałtownie uderzające podniecenie, które go strasznie dręczyło. Pomijając już brak wygody na podłodze... Niby próbował zasnąć, żeby to powstrzymać, ale nie udawało się, a przy tym wiercił się na wszystko strony i powstrzymywał westchnienia. W końcu odpuścił te próby i po prostu spojrzał na z pozoru przysypiającego Erena. Ten wyglądał tak spokojnie, jakby środek w ogóle nie niego nie działał.
- Eren, śpisz? - wyszeptał Levi niespokojnym tonem.
- Próbuję... - odpowiedział równie cicho, marszcząc brwi przez swój niewygodny stan. Następnie otworzył oczy i spojrzał na chłopaka obok - Ale nie mogę... - przygryzł wargę - Strasznie chce mi się ruchać. Aż mnie skręca w środku...
- Mam to samo... - spojrzał w bok - Eren...
- Tak?
- Muszę to zrobić...
Szatyn przez chwilę lustrował zagubionego w podnieceniu Levi'a, a przy okazji zastanawiał się. W końcu złapał go mocno za rękę, na co ten spojrzał uważnie. Młodszy tylko pokiwał głową, że wie co robi. Wtedy dwójka gwałtownie odkryła się, wstała i pobiegła do najbliższej łazienki. Tam Eren przyparł starszego do drzwi i zaczął go zachłannie całować, a jego narwane ręce były wszędzie. Brunet oddawał się, odwzajemniając ruchy języka chłopaka, a swoich dłoni także nie powstrzymywał. Przez dwójkę przepływała teraz silna energia, jakiej nie mogli się oprzeć, a wręcz ich ciała drżały z podniecenia. Po dłuższej chwili Eren oderwał się na niewielką odległość od ust starszego, a przy tym dyszał głośno i patrzył mu w oczy, marszcząc brwi.
- Och, Levi... - długo nie wytrzymał i po prostu zaczął zachłannymi wargami pieścić jego gorącą szyję, układając nerwową dłoń po drugiej stronie, pod żuchwą starszego.
- Eren... - westchnął głęboko z szybszym oddechem, odchylając głowę do tyłu, za to jego ręka wylądowała we włosach chłopaka - Wiem, gdzie możemy to zrobić... Jest pokój gościnny...
- Nie chcę czekać - jego pobudzony ton brzmiał jak zdesperowany, a przy tym był niesamowicie pociągający i władczy - Chcę cię tu wziąć.
- Proszę, Eren... - przyciągnął go do swoich ust, pocałował krótko, po czym spojrzał z oddaniem w oczach - Tam będzie wygodniej...
Nabuzowany przez emocje Eren przez chwilę patrzył na bruneta, po czym jedynie pokiwał głową. Następnie znów złapał go za rękę i bezpiecznie wyprowadził z łazienki, patrząc na wszystkie strony. W końcu nie mogli zostać przyłapani, a musieli jeszcze przejść przez schody...
Kiedy dotarli do pokoju gościnnego, Levi zachłannie wpił się w wargi Erena, pociągając go ze sobą na łóżko. Jednak szybko wylądowali przy ścianie, gdzie to młodszy dotykał jej plecami. Levi znów był tą skrajnie podnieconą królewną, która swoimi ruchami i miną prosiła o wypełnienie jej. Onieśmielony Jaeger przejechał dłonią po policzku, a potem szyi starszego, zerkając na niedomknięte drzwi:
- Nie zamkniemy ich? Ktoś może nas zobaczyć albo usłyszeć... - wydyszał, patrząc uważnie na starszego.
- Niech patrzą... - wyszeptał, przylegając wargami do równie nagrzanej szyi chłopaka, którą zaczął pieścić językiem - Może się do nas przyłączą...
- Mmm, Levi... - uśmiechnął się wymownie, robiąc więcej miejsca na szyi starszemu chłopakowi - Strasznie mi się podobasz, kiedy taki jesteś...
- Jaki? - zaśmiał się kokieteryjnie, co uderzyło w rozpalone ciało śniadoskórego.
- Niegrzeczny - chwycił mocno jego udo, a przy tym zaczął drażnić jeden z sutków starszego przez materiał.
- Ohh, Eren... - oderwał się od jego szyi, żeby teraz spojrzeć mu w oczy swoim poruszonym wzrokiem, a przy tym znacząco przygryzł wargę w prowokujący sposób - Strasznie tu gorąco...
- Przepraszam... - uśmiechnął się zadziornie, karmiąc oczy wypiekami bruneta - To przeze mnie. Już ci pomagam.
Teraz obydwiema dłońmi zaczął rozpinać koszulę Ackermanna, kiedy ten włożył swój niespokojny język w jego usta. Sam brunet przyłączył się do rąk młodszego, a potem zwinne palce szatyna szybko rozpięły rozporek starszego. Następnie jedną z dłoni przez chwilę masował wypukłość w spodniach chłopaka, po czym pojechał na tył. Luźno drażnił palcami wejście starszego przez materiał, co wywoływało w Levi'u niespodziewane ruchy ciałem, ale wciąż kontynuował namiętny pocałunek. Za chwilę był zmuszony oderwać się i wargami przylgnąć do ramienia chłopaka, kiedy poczuł pod bielizną mokre palce masujące jego wnętrze. Mimowolnie opuścił powieki, ulegając przyjemnemu ciepłu pod oczami oraz ruchom palców Erena. Przy czym oddychał szybko i automatycznie wyginał się przy bardziej wyczuwalnym momencie, a w dodatku jego ręce sunęły po ramionach młodszego.
- Eren... Ohh... Tak... - stękał brunet - Rozbierz mnie...
- Tak pięknie śpiewasz - mówił przez oddech, uśmiechając się - że mógłbym ci tak robić cały czas...
- Ale - zaczął uwodzącym szeptem w szyję chłopaka - bez ubrań poczuję cię bardziej. Wtedy też zaśpiewam ci ładniej niż teraz, chcesz?
Eren od razu przygrył wargę, czując oddech bruneta przenikający przez jego i tak uwrażliwioną już skórę. Ackermann wyraźnie igrał ze stanem szatyna, jakby go prowokował do stracenia kontroli nad sobą... Jednak chłopak postanowił spełnić życzenie starszego. Wyjął z niego palce, po czym ułożył dłonie na ramionach chłopaka, a przy okazji wargami przylgnął do jego szyi. Muskając bladą skórę Ackermanna, zachłannie ściągnął z niego koszulę i rzucił gdzieś nerwowym ruchem. Zaraz po tym Levi natychmiast zaczął błądzić rękoma po górnych częściach Erena, a najczęściej w jego włosach. Teraz Jaeger mocno chwycił biodra starszego, przechylając go do tyłu, przez co ten aktualnie leżał na plecach. To pozwoliło młodszemu w łatwy sposób zdobyć dominację, a także zjechać pocałunkami aż do pępka bruneta. W swoich ruchach był tak czuły, że Levi odchylał głowę do tyłu z przymkniętymi oczami i przyjmował odprężającą przyjemność. Czasem coś tam cicho zastękał, ale narazie nie robiło to wrażenia...
Eren wargami zawędrował wyżej, a przy tym całkowicie usunął ze starszego spodnie. Teraz ułożył jedną z dłoni na jego kroczu, za to drugą na odkrytym sutku i od razu zaczął drażnić te dwie części w odpowiedni dla nich sposób, czym wywował u bruneta drgawki oraz głębszy stęk. W dodatku rumieniec na jego twarzy, jakby odżył bardziej... Chłopak uśmiechnął się na to przedstawienie, chociaż wiedział, że stać go na więcej... Do wolnego sutka przysunął swój język i zaczął bezczelnie go pieścić środkową częścią, przez co w zabawie również brał udział jego kolczyk. To był koniec dla podnieconego ciała niższego. Levi mimowolnie rozchylił wargi, z których wychodziły ciche, regularne jęki upiększone jego pobudzonym oddechem. Do tego podnosił tors do góry i ogólnie poruszał ciałem zgodnie z przyjemnością, jaka go dotykała. Już teraz odczuwał to jako stan przed orgazmem, chociaż miał wrażenie, że to jeszcze nie to... Na wszelki wypadek z trudem oderwał od siebie chłopaka, przez co ten znów wylądował na ścianie. Sam Eren również odczuwał swój stan w tym momencie mocniej niż zwykle... Umiał jakoś to ukryć pod maską tego pewnego siebie chłopaka, chociaż w środku wszystko w nim buzowało. Czuł się jak dzikie zwierzę, które musi spełnić jedną ze swoich potrzeb. W tym momencie jego potrzeba była ogromna, a piekielnie atrakcyjny partner seksualny tylko to pogłębiał. Z uwagą i oczarowaniem obserwował przez chwilę jak Levi ściąga z siebie bieliznę, jednak finalnie szatyn pomógł mu w tym. Teraz chłopak miał przed sobą nagiego, podnieconego do granic możliwości, chyba najcudowniejszego chłopaka, jakiego w życiu poznał... Nagle brunet zaczął rozpinać koszulę młodszego, w czym Eren nie miał zamiaru mu pomagać. Chociaż najchętniej sam już pozbyłby się własnych ciuchów, to chciał poobserwować samego Ackermanna w pracy. Szczególnie, że ten także wysunął swój śliczny języczek, którym zaczął pieścić już odkryte części śniadoskórego. Za chwilę brunet zszedł niżej i zachłannie rozpiął także rozporek chłopaka, po czym od razu wsunął dłoń pod spód. Wtedy Eren aż westchnął głęboko załamanym głosem, jakby poczuł pewnego rodzaju ulgę i rozkosz w jednym. Dopiero wtedy zrozumiał, jak bardzo jest podniecony, gdy ciekawska rączka Levi'a dotykała go tam dość intensywnie. Jeszcze brunet z dziecięcym zainteresowaniem obserwował twarz młodszego, gdzie ten nie umiał ukryć pobudzenia.
- Jaki twardy... - przyznał Levi zmysłowym tonem.
- I zaraz znajdzie się w tobie... - odpowiedział Eren, uśmiechając się śmiale z przyjemności.
- Pragnę tego...
Wtedy brunet wyjął dłoń ze spodni młodszego, za to ułożył już obydwie na jego policzkach i pocałował go czule. Podczas wymiany muśnięć, zsunął ręce na ramiona chłopaka, a wtedy sam także ściągnął z niego koszulę. Teraz zaczął z pożądaniem dotykać całego ciała szatyna, czym sprawiał mu przyjemność. Jednak krocze Jaegera nie dawało mu spokoju, bo dotykając go, odczuwał różnicę... Szybko oderwał się, po czym sprawnie zsunął z wyższego spodnie. Wtedy otworzył szerzej oczy, będąc w wyraźnym szoku. Zresztą śniadoskóry też nie krył zdziwienia i skomentował to:
- Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby był aż taki...
- ...duży - Levi dokończył za niego - Eren... Teraz na pewno masz większego od Zeke'a...
- To nie jest teraz ważne - uśmiechnął się, jakby niegrzecznie - Teraz chcę, żebyś mnie poczuł w środku...
Levi'a przeszły ciarki na myśl o tym, że za chwilę wypełni go Eren. Z jednej strony faktycznie chodziło o ciut przerażający rozmiar jego penisa w aktualnej chwili, ale poza tym to to wciąż była osoba, którą kochał. Intymne chwile z Erenem były bardzo ważne dla Levi'a, bo spędzał je właśnie z nim. Czuł się zaszczycony, że to on prowokuje chłopaka do spełnienia. A przede wszystkim ego Jaegera w tej chwili urosło niesamowicie wysoko, co też siłą rzeczy wpłynęło na jego pewność siebie. Śniadoskóry był teraz cholernie seksowny, co niesamowicie onieśmielało bruneta... Sam również odczuwał chęć stania się jednością z jego miłością, dlatego z własnej inicjatywy nabił się na niego, chowając głowę w dół z przymkniętymi powiekami. W chwili wprowadzania w siebie ciała obcego, jęknął przeciągle, napinając mięśnie. Tak samo Eren gwałtownie drgnął i wydał z siebie głęboki stęk. Czując ruch bioder starszego, przymknął powieki oraz przygryzł wargę, ulegając niesamowitej przyjemności przy akompaniamencie śpiewu rozkoszy Levi'a. Podczas tak krótkiej akcji poczuł, że już się zbliża, przez co był zmuszony odsunąć od siebie bruneta. Teraz z szerzej otwartymi oczami oddychał szybciej, próbując zapanować nad swoim stanem... Przecież nie mógł tak szybko dojść. Levi patrzył na niego z wyraźnym zaskoczeniem, ale nie miał dużo czasu, bo nagle poczuł, jak Eren odwraca go i nabija na siebie od tyłu. Brunet gwałtownie odchylił głowę do tyłu, wypuszczając z siebie głośny jęk, gdzie szatyn zmarszczył brwi w skupieniu i zacisnął zęby.
- Levi... - ledwo wydyszał z podnieceniem w jego kark - Poczekaj, nie ruszaj się przez chwilę...
- Dlaczego? - brzmiał podobnie.
- Każdy twój ruch... czuję bardzo mocno...
- Ja ciebie też... - wyznał z zawstydzeniem.
- I zaraz poczujesz jeszcze mocniej...
Eren popchnął bruneta w przód,
zmieniając ich pozycję i nie odkrywając się. Chwycił mocno biodra starszego i zaczął wykonywać zdecydowane ruchy, które zmusiły go do charakterystycznego grymasu. Levi na to zacisnął pięści, idąc posłusznie za rytmem bioder śniadoskórego. Nawet nie próbował kontrolować swoich odgłosów, one same wychodziły... Za to ruch ciała Ackermanna nakręcał chłopaka i satysfakcjonował go. Sam nie potrafił utrzymać swoich westchnień czy stęków, a czasem wręcz idealnie współgrały z głosem starszego. Jednak ta pozycja szybko zaczęła go nudzić i nie mógł obserwować pięknej twarzy swojej królewny. Zdecydowanie wyszedł z bruneta, po czym odwrócił go i wtedy jego serce zabiło szybciej, a on otworzył oczy szerzej. Właśnie zobaczył przymrużone powieki Levi'a przy jego cudownych wypiekach, a ust brunet nie potrafił już zamknąć. Patrzył ulegle na szatyna, prosząc tylko o spełnienie. Teraz nie było w nim w ogóle tego wrednego Levi'a, chyba wyrażał jedynie rozkosz... Szczególnie osłabił go moment, kiedy Ackermann ułożył swoje zgrabne rączki na jego karku i przyciągnął do siebie, aby zamknąć ich wargi w czułym pocałunku. Ten czas chłopak wykorzystał, żeby zdecydowanie wejść w starszego, na co obydwaj zastękali w swoje usta oraz drgnęli. Kiedy Eren ruszał się pewnie, szukając coraz pewniejszego raju, zupełnie przypadkiem znalazł dłoń bladoskórego, w którą wsunął swoje palce.
Nagle Levi odsunął od siebie usta młodszego, trzymając dłoń na jego policzku. Znów spojrzał w te zielone oczy, którymi w tym momencie zawładnęło pożądanie. Nawet źrenice chłopaka były większe, jakby zażył jakieś narkotyki... Brunet jeszcze przez chwilę lustrował piękno Erena, dając mu usłyszeć przyjemność, jaką daje, po czym sam otworzył szerzej oczy i zestresował się... Ścisnął jak najmocniej większą dłoń chłopaka i zmarszczył brwi, skupiając się na zapanowaniu nad jękami, wtedy zaczął:
- Eren... - zauważył pytające spojrzenie młodszego - K... K... - nie potrafił tego powiedzieć, co go jeszcze dodatkowo stresowało - k...
Eren spoglądał na starszego uważnie, próbując go zrozumieć. Nagle sam otworzył szerzej oczy, a po chwili zmarszczył brwi w skupieniu. Właśnie zaczął wręcz z bezczelną pewnością dopychać biodra do Levi'a, czym jemu samemu i sobie sprawiał prawie potworną przyjemność. Brunet całkowicie opuścił powieki, oddychając ciężko, a przy tym wydawał różne dźwięki. Sam ruszał zachłannie ciałem, czując bliski koniec... Eren zdążył jeszcze chwilę wytrzymać, chcąc szybciej doprowadzić do orgazmu Levi'a, ale w końcu sam spuścił się. W tym samym momencie starszy wygiął ciało w łuk i zastękał przeciągle, a wraz z tym doszedł. Następnie od razu opadł luźno, poruszając niespokojnie klatką piersiową. Szatyn szybko z niego wyszedł i nie wyglądał, jakby miał zamiar kończyć zabawę. On pewnie zbliżył niegrzeczny język do jeszcze przeżywającego członka starszego, gdzie zaczął go lizać w najczulszych punktach. W międzyczasie zbierał palcami ciecz, którą wypuścił z siebie sam Ackermann, po czym rozprowadzał ją po jego ciele. Za chwilę jego język to wszystko zlizywał, a wtedy on ułożył dłoń na przyrodzeniu starszego. Ruszał intensywnie, choć nie tak szybko, co na nowo pobudzało dopiero co dochodzącego chłopaka.
- Eren, nie... - zdążył tyle wystękać.
- Dochodź, Levi - zabrzmiał tak władczo, a przy tym miał uśmiech godny króla.
- Nie mogę, Eren... - zaczął drżeć, czując słodki rodzaj przyjemności.
- Kłamiesz - zaśmiał się wręcz egocentrycznie, po czym zaczął zuchwale drażnić językiem sutki bruneta za zmianę.
- Eren, ahh..!
Jaeger wręcz arogancko dopieszczał starszego, co mogło przypominać nawet sadyzm... Chociaż tak naprawdę on dawał Levi'owi rozkosz, o jakiej ten mógł tylko zamarzyć z kimś innym. To Eren Jaeger wiedział najlepiej, co i kiedy dotykać, żeby dostarczyć danych wrażeń osobie, która ma zaszczyt doświadczania stosunku z nim. Grymas na twarzy Ackermanna oraz jego reakcja ciała tylko udowadniały profesjonalizm chłopaka.
Nagle szatyn przeniósł język na krocze starszego, czym pobudził go jeszcze bardziej. Tam często wkładał jego członka do ust albo lizał czubek, czasem zasysał się. Nie musiał długo czekać, aż wreszcie jego jama ustna została wypełniona sokiem Levi'a... Szybko wyprostował się i odchylił głowę do tyłu, aby zdążyć przełknąć i żeby nic mu nie skapnęło. Ten widok znów onieśmielał bruneta tak jak wcześniej. Szczególnie, że Eren robił to przed nim, który wciąż rozkładał nogi...
Kiedy szatyn przełknął, wytarł usta ręką, po czym rzucił starszemu uroczy uśmiech:
- Jak ci się podobało, Levi?
- Wiesz... - wciąż zawstydzał go fakt, że prawie wyznał miłość chłopakowi, ale ostatecznie stchórzył - Nie mogło być lepiej...
- Ej, uważaj, co mówisz - rzekł poważniej, chociaż nie groźnie - Chyba jeszcze nie poznałeś w pełni moich umiejętności...
- Wchodzę ci na ambicję? - uśmiechnął się zalotnie.
- Oj tak. Całym sobą, w każdym momencie.
- Nie udawaj, że to cię męczy...
- Ależ skąd - zaśmiał się - Ja tym żyję.
- Więc nie masz zamiaru kończyć ze swoimi zalotami?
- Wciąż się tylko rozkręcam...
Wtedy brunet rzucił chłopakowi krótki uśmiech. Jednak coś mu się przypomniało:
- Eren... Wiesz, powinniśmy się umyć i jakoś uciec z tego cyrku.
- Ostatnio jak zabrałem cię z jakiegoś cyrku to skończyło się w łóżku...
- Może chciałbym, żeby teraz było tak samo?
- Oj, Levi... - pokręcił głową z ciepłym uśmiechem - Chciałbym wiedzieć, jaki jesteś po alkoholu...
- Taki sam, tylko milszy.
- Coś czuję, że jeszcze wiele przede mną ukrywasz... Specjalnie czekasz, aż sam odkryję te wszystkie rzeczy. Taki jesteś przebiegły...
Brunet tylko niewinnie wzruszył ramionami. Zaraz Eren wziął Levi'a na ręce i zaniósł do łazienki, która była naprzeciwko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top