XVI

- Obudź się, idioto - Eren usłyszał nad swoją głową. To był chyba głos Zeke'a.
- Co... - wymamrotał szatyn, niechętnie otwierając oczy.
- Dzisiaj wycieczka - westchnął blondyn.
- Nie idę - stwierdził, przewracając się na drugi bok w celu ponownego zaśnięcia.
- Nie możesz nie iść - warknął, tracąc cierpliwość.
- Czemu? - zamarudził z zamkniętymi oczami, tuląc poduszkę - Przynajmniej nie będziesz się martwił, że ci odbije chłopaka...
- To nie jest mój chłopak - uśmiechnął się przez nerwy, próbując nie wpaść w szał - Poza tym rodzice mi kazali wyciągnąć cię tam, bo nie będę mógł pojechać na wiosnę z moim klubem pod namioty...
- Jesteś dorosły, Zeke - uśmiechnął się szatyn wrednie, niechętnie siadając - Musisz prosić rodziców o zgodę?
- Wiesz... Oni dają pieniądze, my mamy być grzeczni. Jeden z synów im się nie udał, to chociaż ja nadrobię za ciebie.
- Och, ja jestem bardzo udany - uśmiechnął się pewnie - Spytaj dup, z którymi spałem.

Zeke tylko przewrócił oczami, po czym spojrzał na Erena znacząco i pomachał mu palcem. Chodziło o to, żeby chłopak się szykował i nic nie kombinował, bo akurat Eren potrafił... Szatyn na to rzucił mu niewinne spojrzenie i sam zrobił wypraszający gest oraz wskazał na swój nagi tors, sugerując, że nic na sobie nie ma poza kołdrą zakrywającą jego dolne części ciała. Blondyn na to prychnął cicho, po czym wyszedł i nawet nie zamknął za sobą drzwi. Śniadoskóry jako bezwstydna osoba nie przejął się tym zbytnio i po prostu wstał, po czym zaczął szukać ubrań i tak dalej. Uważał, że to problem Zeke'a, jeśli zobaczy swojego młodszego brata nago, bo akurat Erenowi było to obojętne. On wyganiał starszego, żeby nie krępować go... Ale sam się nie wstydził swojego ciała i mógł chodzić bez ubrań właściwie przed każdym. To zwiększało jego możliwości modelingowe, chociaż on sam nie brał swoich predyspozycji na poważnie. Go interesowało zbyt wiele rzeczy, żeby mógł się skupić na jednej konkretnej, a w dodatku posiadał zbyt wiele talentów. Wiedział, że za jakiś czas będzie musiał wybrać, co chce robić w życiu, ale wolał o tym nie myśleć. Teraz jego głowę wypełniała zabawa no i Levi, ale tego drugiego wcale nie przyjmował tak lekko. Powoli odczuwał przywiązanie, które w ogóle mu się nie podobało, a jednocześnie zbyt mocno go ciągnęło do bruneta i nie potrafił skończyć swoich zalotów... Jeszcze to, że Zeke widział w swojej osobie potencjalnego chłopaka dla Ackermanna, wkurzało go.

Jakiś czas później dwójka braci przyszła na miejsce zebrania, kiedy już powoli zajmowano fotele w autokarze. Eren musiał szukać sobie nowego partnera do podróży, ponieważ jego przyjaciel wolał siedzieć ze swoim wieśniackim chłopakiem niż z nim. To bulwersowało szatyna, bo wciąż chował w sobie urazę i pamiętał, co Jean mu ostatnio zrobił. I uspokajała go jedynie myśl o tym, co innego wtedy też się stało... Levi dał mu opiekę, o której wiele osób mogłoby pomarzyć, a na pewno Zeke. Uśmiechał się pewnie na to wspomnienie, czując wyraźną przewagę nad bratem. W jego oczach pływała satysfakcja, która onieśmielała wiele osób.

Eren zauważył Levi'a i już miał zamiar do niego podchodzić ze swoją kolejną bajerą, kiedy Zeke złapał go za tył kołnierza kurtki i oznajmił z cichą irytacją:

- Opanuj swój zapał, Romeo. Dzisiaj będziesz siedział ze mną.
- Żebym zanudził się na śmierć... - westchnął ciężko szatyn.
- Na pewno nie pozwolę ci siedzieć przy Levi'u.
- Niby czemu? - spytał, jakby nie wiedział.
- Bo masz trochę zbyt lepkie rączki, których nie kontrolujesz. A raczej nie chcesz kontrolować.
- A wiesz, że językiem też potrafię kogoś oczarować? - uśmiechnął się wymownie, uważnie obserwując reakcję starszego.

Blondyn przez chwilę patrzył przed siebie, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć. Jednak za chwilę zniżył powieki z irytacji i rzekł:

- Nie obchodzą mnie twoje dziwaczne umiejętności.
- Uważasz, że odpowiedni flirt to dziwaczna umiejętność? - zaśmiał się - Cóż, widocznie sam jej nie posiadasz... Może dlatego wciąż nie wyrwałeś Levi'a?
- Nic nie wiesz o naszej relacji, Eren - stwierdził dość spokojnie jak na kogoś, kto przed chwilą został wyśmiany.
- Raz poszliście do łóżka. To nic niezwykłego.
- Jaki ty jesteś naiwny, Eren... - posłał mu pobłażliwy uśmiech, a przy tym pokręcił głową.
- Ej! - zmarszczył brwi.

Zeke już zignorował młodszego, tylko zabrał go ze sobą do autokaru, gdzie usiedli trochę dalej. Eren chciał przy oknie jak zawsze, a blondynowi to pasowało. W końcu dzięki temu miał utrudnione wydostanie się, a przez to była szansa, że wysiedzi spokojnie przez całą drogę. Chociaż starszy zdawał sobie sprawę, że chłopak zacznie wygłaszać swoje niezadowolenie wszem i wobec, jeśli tylko coś będzie nie po jego myśli. W dodatku zacznie prowokować, bo on tak musi...

Niedługo potem Levi wszedł z Niccolo, po czym dwójka nieświadomie usiadła przed braćmi. Szatyn natychmiast się zainteresował, a jego wzrok przez chwilę uważnie obserwował tył bruneta, ale zaraz poczuł szturchanie przez blondyna. Spojrzał na niego z wyrzutem i sam go szturchnął, mówiąc:

- No już, już... Nie zjem ci go - po czym uśmiechnął się wrednie, patrząc prowokująco na niego - Narazie...

Nagle Levi kaszlnął wymownie, co zwróciło uwagę dwójki. Zeke posłał Erenowi spojrzenie mówiące, że ten ma nie irytować Ackermanna, a szatyn odpowiedział w ten sam sposób, że to chyba blondyn go denerwuje. Starszy Jaeger przwrócił oczami, już ignorując brata. Wtedy i śniadoskóry przeniósł wzrok na okno, a przy tym zaczął cicho wzdychać. Nie podobało mu się to, że siedzi akurat z największym nudziarzem na świecie, z którym nie mógł nawet o niczym pogadać... Tymczasem tuż przed nim siedział cud natury, który był równie znudzony. Szatyn skorzystał na tym, że blondyn zaczął słuchać muzyki na słuchawkach z zamkniętymi oczami... Uśmiechnął się chytrze, po czym wyciągnął rękę tak, aby podrażnić bruneta we włosy. Zauważył, że ten drgnął od razu... Levi spojrzał pytająco na Niccolo, ale ten tylko wzruszył ramionami z niewinnym uśmiechem, bo tak naprawdę wiedział, że to Eren. Wtedy bladoskóry westchnął ciężko, po czym odwrócił się do zadowolonego z siebie szatyna:

- O co chodzi, Eren? - zapytał dość ciepło, powstrzymując irytację. Chociaż całkowitego chłodu usunąć nie potrafił.
- Popatrz, słonko znów wstało i rzuca na mnie swoje przyjemne promienie - uśmiechał się jak to miał w zwyczaju - Gdzie tak właściwie jedziemy, królewno? Ten debil - wskazał spojrzeniem na starszego brata - nic mi nie powiedział...
- Jedziemy do miejsca, gdzie będę mógł się od was wszystkich uwolnić - po czym wrócił na swoje siedzenie.

Wtedy ciekawość szatyna została pobudzona. Nie mógł w ogóle rozgryźć co Levi miał na myśli... Jednak teraz z uśmiechem wciąż próbował do tego dojść i na tym skupił się przez resztę drogi.

Kiedy dotarli, Zeke złapał Erena i szybko go wyprowadził, żeby ten nie kombinował nic. Chodziło głównie o to, żeby chłopak nie zaczął swoich podrywów, będąc sam na sam z Levi'em. Ta sytuacja niby nie miała racji bytu, bo teraz brunet był tam nie jako opiekun, a zwykły uczeń, więc już nie obchodziło go, czy wszyscy na pewno wyszli i myślał tylko o sobie. Jednak starszy Jaeger wolał mieć pewność. To już totalnie irytowało Erena, bo teraz Zeke nie kontrolował tylko Levi'a, ale też i jego. Blondyn jednak miał swoje powody. Był zazdrosny, a znał dwójkę... Eren naprawdę umiał zdobyć każdego, a Levi miał słabość do takich uroczych chłopców, którzy uważali siebie za zdobywców... Oczywiście brunet głośno o tym nie mówił i trwał przy swoich dojrzałych wartościach w kwestii miłości, ale Zeke nie był ślepy... To nie przypadek, że każdy z jego byłych został modelem... Spostrzegawcze oko Levi'a gubiło go i przez to większość jego związków nie miała tego, co on sam wyznawał. Za bardzo ulegał ładnej buzi każdego z chłopaków, którzy odważyli się zbliżyć do jego serduszka... Chociaż tak naprawdę to on sam z nimi zrywał po krótkim czasie, bo ci zwyczajnie nudzili go. Inną sprawą było to, że jego matka za bardzo się nimi interesowała, jakby których z nich już miał zostać mężem jej syna. Nawet, jeśli z większością brunet nie zbliżył się na tyle, żeby pójść troszeczkę dalej... Tym bardziej Zeke chciał chronić bliskiego przyjaciela przed swoim narwanym bratem, bo nie chciał Levi'owi zwiększać liczby tego typu relacji. Sam też czuł do niego trochę więcej i wciąż miał cichą nadzieję, że to on zatrzyma pech, jaki trzymał bruneta... I tu wszedł Eren, który tworzył ryzyko. Blondyn oczywiście wierzył Levi'owi, ale z drugiej strony jego brat mógł posunąć się naprawdę daleko, żeby zdobyć upragnioną przez siebie rzecz w danym momencie. Zwłaszcza, że szatyn zwykle zdobywał co chciał, a potem porzucał to. Nawet od dawna nie był w prawdziwym związku, bo jego stosunki opierały się na jednym numerku, a potem już nigdy nie wracał do tej samej osoby. Zeke nie wiedział jednak, że relacja między Erenem a Levi'em już była zbyt daleko, żeby ich od siebie odsuwać. W dodatku młodszy Jaeger traktował Ackermanna inaczej niż swoje poprzednie zdobycze, jeśli można to tak nazwać... To nawet nie była jakaś tam zdobycz, Eren traktował Levi'a jak kogoś niemal równego sobie. Nie bez powodu wciąż do niego wracał, a przy tym szanował go bardziej niż wszystkich kiedykolwiek. On sam nie był tego taki świadomy, chociaż w środku już odczuwał, że Levi jest dla niego... wyjątkowy.

Później cała grupa zebrała się w jakiejś zagrodzie i główny wychowawca coś tłumaczył u boku innych nauczycieli i prawdopodobnie właścicieli gospodarstwa. Eren rozglądał się dookoła i zauważył trochę zwierząt, zielone tereny, jednak nie mógł nigdzie znaleźć swojej wspaniałej królewny. Jeszcze raz przeszedł wzrokiem po terenie, a wtedy uśmiechnął się czule. Levi z tą swoją troską właśnie głaskał  konia i karmił go jabłkami. Jego wzrok wyrażał tyle dobroci, że chłopak nie mógł oderwać wzroku... Na szczęście szybko skojarzył zwierzę z pewną osobą i nie mógł się powstrzymać, żeby tego nie wygłosić. Szturchnął wyższego chłopaka, po czym zawołał z wrednym uśmiechem:

- Patrz, Jean! Twoje naturalne środowisko!
- Eren... - rzekł Armin ze zmieszaniem, a przy tym poczuł się urażony.
- Tak?! - warknął Jean, ulegając prowokacji, a przez to zmarszczył brwi gniewnie - A ty nie powinieneś nawet chodzić na wolności! Takich dzikusów zamyka się w klatkach! Chyba im uciekłeś z zoo!
- Dobra, nie pogrążaj się już! - warknął przerysowanym tonem, również układając brwi gniewnie, a przy tym złapał rywala za kołnierz i ścisnął - Ciebie nawet w zoo nie chcą, bo takim jesteś wieśniakiem!
- Ej... - wtrącił Armin, przyglądając się dwójce z lekkim strachem.

Eren i Jean przez chwilę trzymali się za ubrania, patrząc sobie w oczy z niewiarygodną chęcią zdobycia dominacji. Nagle odczuli na sobie rozdzielające ich ręce, a między nimi stanął Armin. Patrzył na dwójkę z niezadowoleniem, a oni na niego z niezrozumieniem. Przed chwilą byli gotowi walczyć na śmierć i życie, a tu ktoś im przerwał i jeszcze ich za to karci...

- Wystarczy... - zaczął niższy blondyn - Uspokójcie się i wracajcie do zajęć.

Wtedy Eren i Jean jeszcze spojrzeli na siebie groźnie, po czym prychnęli cicho i faktycznie odpuścili. Jednak jeszcze przez chwilę w tajemnicy przed Arminem zaczepiali się, a przy tym rzucali sobie wiadome spojrzenia. W końcu Eren wyzwał krótko Jeana, a potem odszedł od niego.

Tymczasem Levi miał dosiadać konia, na co Zeke od razu reagował. Podbiegł szybko, wołając:

- Ja ci pomogę!

Doszło to do uszu i Erena i zapalił mu się w środku sprzeciw. Sam do nich dołączył, po czym stwierdził:

- Mam silniejsze ręce. Lepiej ja ci pomogę, Levi.

Zeke znów rzucił zabójcze spojrzenie szatynowi, a ten tak samo pokazał mu język. Teraz jednak już nie prowokował, ale naprawdę okazywał swój lekceważący stosunek. Bardzo nie chciał, żeby Zeke się zbliżał do Levi'a, nieważne, że się dobrze znali... Za to brunet kolejny raz przewrócił oczami, patrząc na dwójkę z irytacją. Postanowił ich zignorować i po prostu sam wskoczył na konia, po czym pognał razem z nim.

Eren aż zagwizdał z wrażenia, widząc umiejętności jeździeckie Levi'a. Ten właśnie prezentował, czego może się nauczyć reszta grupy, a przy tym trochę się popisywał, ale nikt nie zauważył. Zeke z takim samym podziwem obserwował Ackermanna i nie mógł oderwać wzroku. A ponieważ szatyn był narwany i go nosiło, to miał problem ze skupieniem uwagi na dłuższą chwilę. Dlatego zauważył zahipnotyzowaną twarz blondyna, co miał zamiar złamać.

- Nieźle... - przyznał szatyn.
- Levi doskonale jeździ - dodał Zeke z uznaniem.
- Ciekawe czy w łóżku też tak skacze... - rzekł z zaciekawieniem, a przy okazji prowokował blondyna.
- Nigdy się o tym nie przekonasz, Eren - warknął starszy.
- Jesteś tego pewny? - uśmiechnął się pewnie, spoglądając na niego kątem oka - Jaka szkoda... Bo już się niecierpliwię, kiedy wreszcie Levi mnie poczuje...
- Nie przeginaj, Eren...
- Nie mogę być nawet szczery?
- Nie jesteś szczery, tylko obrzydliwie chamski. Nie wiem co oni wszyscy w tobie widzą...
- W sobie widzą mojego... - przerwał mu Zeke.
- Nie kończ.

Szatyn zaśmiał się głośno, obserwując reakcje starszego brata. Jednak był tym tak przejęty, że stracił poczucie czasu i zapomniał o świecie.

Nagle poczuł, że ktoś szturcha go w ramię, to jeden z nauczycieli nie żywiących sympatii do Erena.

- Hm? - szatyn spojrzał pytająco na kobietę.
- Tak ci do śmiechu, Jaeger... Może sam spróbujesz? - myślała, że chłopak śmieje się z innych uczniów, którym nie wychodzi.
- Ymm... No w sumie, czemu nie... - stwierdził.

Oczy wszystkich zwróciły się w stronę Erena, ponieważ przecież zdążył wyrobić sobie pewną reputację. Każdy oczekiwał, że chłopak zachwyci ich swoim urokiem i talentem, a może nawet przewyższy samego Levi'a. To jednak nie było mu dane...

Eren na spokojnie wskoczył na konia, ale musiał zrobić to tak, że zwierzę się zdenerwowało. Narazie nie wpadło w szał, za to zrobiło się niespokojne i wydawało jakieś niepokojące dźwięki. Szatyn marszczył brwi, próbując zrozumieć o co chodzi... Levi szybko zauważył to i od razu podbiegł, po czym zaczął uspokajać konia. Patrzył na niego cierpliwie, a przy tym znów głaskał po w okolicach głowy. Jeszcze szeptał jakieś ciepłe słowa...

W końcu zwierzę się uspokoiło, ale prosiło o więcej pieszczot, przez co brunet aż uniósł kąciki ust w górę. To zaintrygowało szatyna do tego stopnia, że prawie spadł z konia. Na szczęście jakimś cudem zdążył przekręcić ciało na drugą stronę. Jednak grupa już zdążyła zauważyć i zaczęła się głośno śmiać, za to nauczyciele byli oburzeni. Jaeger natomiast uśmiechał się i machał innym, jakby był dumny z własnej głupoty. Brunet na to złapał się za czoło i pokręcił głową, czując wstyd za Erena. Następnie odszedł gdzieś, ignorując już resztę.

Po jakimś czasie śniadoskóry znudził się towarzystwem koni i ludzi, a miał ochotę poprzebywać sam na sam ze swoją królewną, czego Zeke raczej wolał uniknąć. Jednak szatyn nie zamierzał się ograniczać przez głupie nakazy swojego starszego brata, który sam nie gonił za Levi'em za bardzo. On go tylko pilnował, jakby nikt nie miał prawa dotknąć Ackermanna... Nawet jeśli by tak było, młodszy Jaeger dawno złamał tę zasadę. Dlaczego nagle miałby zrezygnować ze swojego polowania, jeśli to go tak nakręcało i podobało mu się... Levi mu się podobał, nawet może trochę za bardzo...

Finalnie Eren znalazł Ackermanna na czymś w rodzaju strzelnicy na świeżym powietrzu. Brunet był taki skupiony, a w dodatku cały czas trafiał prosto do celu. To zaskoczyło szatyna, a z drugiej strony podziwiał starszego. Levi niby taki delikatny, a jednak potrafił bawić się czymś cięższym. Jednak mimo wszystko, trzymając broń, wciąż zachowywał pewną grację. Kiedy innymi zmysłami niż wzrok rozpoznał Erena, od razu się odwrócił wraz ze swoim sprzętem. Los chciał, że szatyn stał dość blisko, a przez to lufa prawie stykała się z jego czołem. Levi spojrzał jednoznacznie, ale Jaeger nie drżał ze strachu. Patrzył odważnie brunetowi w oczy:

- Nie strzelisz. Za bardzo mnie kochasz.

Te słowa wywołały nagłe i intensywne uczucie w brzuchu bruneta, a jego serce gwałtownie przyśpieszyło. Do tego przeszły go ciarki, a on otwierał szerzej oczy. Młodszy nie zdawał sobie sprawy ze swoich słów, powiedział coś tak istotnego dla Levi'a. Po chwili zdezorientowania, starszy zmarszczył brwi w irytacji i odsunął się nieco, po czym zdecydowanie wycelował w chłopaka. Wtedy Eren dostał piankowym nabojem, który natychmiast odbił się od jego czoła. Ten zaśmiał się, łapiąc trafione miejsce:

- O ty wredna małpo... - przyznał młodszy, nie chowając uśmiechu.
- Nie jestem małpą! - wrzasnął. Do tego chciał kopnąć szatyna, ale wtedy ten złapał go za nadgarstek.
- Później mnie pokopiesz, teraz musimy gdzieś iść.

Brunet nie wiedział o co chodzi Erenowi, ale posłusznie pokiwał głową. Za chwilę wyższy szybko pobiegł ze starszym gdzieś za jakieś chaty, gdzie nikt nie mógł ich zobaczyć. Była już taka pora, że niebo miało różowawy odcień, co dodawało przyjemnej aury...

Eren popchnął Levi'a na jedną z drewnianych ścianek, po czym sam do niego przylgnął mocno. Brunet zdążył tylko zauważyć w oczach młodszego ten jego upór, co było jedną z cech, jakie pociągały starszego w nim. Chwilę później bez sprzeciwu pozwolił śniadoskóremu się pocałować, a nawet sam uległ temu. Delikatnie ułożył dłonie na ciepłej żuchwie i twardym ramieniu chłopaka, kiedy ręce szatyna mocno naciskały na jego biodra. Tymczasem Eren żarliwie zaczepiał język starszego, prosząc o więcej. Z każdym posunięciem Jaeger był coraz zachłanniejszy, a Levi tylko posłusznie odwzajemniał. W końcu chłopak zaczął wręcz drżeć, a wtedy gwałtownie oderwał się od bruneta. Teraz Ackermann ujrzał zirytowaną twarz śniadoskórego, który znów tak uroczo marszczył brwi jak mały, obrażony chłopiec. Jednak to go zmartwiło i od razu spytał:

- Co się stało, Eren?
- Powiedz mi - brzmiał poważnie i zdecydowanie - Co łączy ciebie i Zeke'a?
- Co? - otworzył szerzej oczy, nie wiedząc co odpowiedzieć. Następnie sam się zirytował, ale mimo to ułożył ciepłą dłoń na wyraźnie zdenerwowanym policzku młodszego i zaczął go delikatnie masować - Nie wiem co ci powiedziała ta głupia małpa, ale pewnie jakieś bzdury...
- Że jestem naiwny i nic nie wiem o waszej relacji...
- On sam jest naiwny... - wyraźnie zezłościł się, a przy tym zmarszczył bardziej brwi i przygryzł wargę - On o naszej też nic nie wie i to czyni go głupkiem...
- Levi..?
- Nie - warknął, po czym wtulił w siebie szatyna. Teraz jego dłoń delikatnie masowała potylicę chłopaka - Nie słuchaj go, on jest po prostu zazdrosny i dlatego mówi głupie rzeczy. Nie przejmuj się tym.

Eren z początku nie rozumiał zachowania starszego, jednak nie ukrywał też przed sobą, że ta czynność dawała mu dużo ciepła i opieki. Chłopak przymknął powieki i uśmiechnął się delikatnie, odwzajemniając uścisk.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top