XI

Ostatnie dni wakacji oraz ostatnie dni wolności. To z pewnością najgorszy czas dla uczniów oraz ich największy kryzys. W końcu przez najbliższe miesiące znowu zaczną tworzyć się kluby, nauczyciele będą podbudowywać siebie poniżaniem podopiecznych. Bywają tacy, co się nie dają, inni zaś ulegają bez sprzeciwu. 

Na szczęście jedna blondynka wpadła na pomysł, żeby odciągnąć znajomych od tych złych myśli. Postanowiła urządzić wypad do japońskiej posiadłości jej ojca, choć wcale nie znajdowała się w Japonii, a w ich kraju. Z tym, że tuż przy plaży. Najlepsze było to, że posiadłość dzieliła się na pawilony, które większość osób kojarzy z anime lub dram, których akcja rozgrywa się w bardzo odległych czasach. 

Historia szybko zadzwoniła do osoby najbardziej chętnej na taki wyjazd, czyli do Erena.

- Hej, Historia. Co u ciebie? - spytał szatyn z uśmiechem.
- Hej! Mam pomysł, ale nie wiem jak inni zareagują...
- Dawaj.
- Chciałabym wszystkich zaprosić do japońskiej posiadłości mojego taty... 
- Brzmi świetnie! Na pewno każdemu się spodoba!

Kilka godzin później każdy ze znajomych Historii już był w trakcie pakowania rzeczy na kilka dni do posiadłości. Większość osób wykrzykiwało ekscytację podróżą, która miała być ostatnią w te wakacje. Eren nie był wyjątkiem i chodził po domu, mając w głowie tylko to. Do jego twarz przyczepił się uśmiech, którego za nic nie mógł zdjąć. 

- Wszystko dobrze, Eren? - spytała Carla.
- Tak, mamo. Po prostu bardzo się cieszę na tę wycieczkę. Jest dla mnie bardzo ważna!
- Rozumiem - odwzajemniła uśmiech. - W takim razie już kładź się spać. Jutro rano razem z Zeke'em wstajecie i jedziecie na dworzec. 
- Dobrze, mamo.

5:00. Nie zdążyło się jeszcze rozjaśnić, a szatyn usłyszał swoje imię nad głową. Ledwo otworzył oczy, a już ujrzał nad sobą sylwetkę. To był Zeke. Krzyczał coś o tym, że się spóźnią i tak dalej, ale Eren nie ogarniał tego, więc postanowił wrócić do snu. Problem polegał na tym, że hałas nie znikał. Ostatecznie postanowił wstać, po czym usiadł na łóżku: 

- No nareszcie! Szykuj się szybko, bo wychodzimy. Czekam na dole. - Wyszedł z pokoju.

Zaspany Eren dopiero zaczął badać teren, w którym się znajdował, choć dobrze go znał. Ziewnął, przeciągając się, po czym wstał z łóżka. Szybko wyciągnął z szafki jakieś luźne ciuchy z tych, których nie spakował. Następnie poszedł do łazienki na szybki prysznic, który miał go pobudzić albo po prostu obudzić. Nie zapomniał także o takich czynnościach jak mycie zębów i tak dalej. Gdy to zrobił, posłusznie zszedł na dół do brata, który już czekał gotowy. Nagle Zeke spojrzał ze zdziwieniem na Erena:

- Gdzie twoje rzeczy? Po śniadaniu od razu wychodzimy.
- O Jezu... - chłopak chwilę myślał, po czym wrócił się po torbę.

Tymczasem na dworcu, o którym była mowa, powoli zaczęły się zbierać upoważnione osoby. Była już Historia i Levi. Blondynka skorzystała z okazji, aby dowiedzieć się więcej na temat romansu, który powstał na początku wakacji. Usiadła obok Levi'a na ławce pod daszkiem. Brunet krzyżował ręce na klatce piersiowej oraz trzymał nogę na nodze, przez co wyglądał na niedostępnego i niechętnego na rozmowę. Historia jednak nie była osobą, do której Ackermann był uprzedzony, a poza tym ona z każdym się dogadywała. Była taką dziewczyną pokoju lub coś w tym rodzaju. 

- Levi - uśmiechnęła się.
- Hm? - zerknął na nią kątem oka.
- Jak tam twoje sprawy z Erenem? 
- Co?! - momentalnie ze spokojnego, zmienił się w totalnie zszokowanego.
- Widziałam, że razem gdzieś szliście.... na imprezie na początku wakacji. Potem długo was nie było. Przypadkiem was usłyszałam, gdy chciałam iść na strych... 
- Ktoś jeszcze wie? - spytał podejrzliwie, aby się upewnić i uspokoić.
- Nie. Nawet Zeke i Mikasa zaczęli was szukać, ale ich zajęłam rozmową. Nie chcę się wtrącać w wasze sprawy, ale nie chciałam też żadnej dramy w moim domu. Poza tym... Wydaję mi się, że jesteście w nieodpowiednich związkach...
- Dlaczego tak uważasz? Eren chyba jest szczęśliwy z Mikasą...
- Myślisz, że spojrzałby na ciebie, gdyby ona była pełnią jego szczęścia? - spojrzała na niego wymownie.
- Może po prostu jest fetyszystą i zboczoną świnią? 
- Idąc tym tropem, mogę powiedzieć, że ty lubisz takich typów. Zeke wygląda na zupełnie innego niż Eren...
- Bo jest. Jest inteligentny, ambitny, oddany...
- I nudny? 
- Nie powiedziałem tego!

Nagle na miejscu pojawili się sami bracia Jaegerowie. Gdy Levi tylko usłyszał głos Erena, jego serce zaczęło bić tak mocno, jak to tylko możliwe. Za to on sam był niesamowicie zestresowany jak nigdy, a Historia to widziała. Uśmiechnęła się tylko pod nosem. Brunet był tak daleko w myślach, że przez chwilę nie reagował, gdy jego chłopak podszedł do niego.

- Leeeeevi! 
- Co? - nagle zauważył Zeke'a - Aa, hej. Przepraszam, zamyśliłem się... 
- Wyglądasz, jakbyś się denerwował... Boisz się jechać? 
- Um... Tak. - Kłamał. Historia wiedziała.
- Nie martw się! Będzie dobrze! - blondyn uśmiechnął się, obejmując go.

Eren z uwagą przyglądał się sytuacji, kiedy nagle dostał cios w ramię. Szybko spojrzał w stronę, z której przybyło uderzenie, a wtedy ujrzał wściekłą Mikasę. 

- No co? Jesteś zazdrosna nawet o to, że patrzę na szczęście mojego brata?
- Nie zauważyłeś mnie... - zabrzmiała, jakby miała zaraz płakać.
- Przepraszam, kochanie! - natychmiast ją przytulił - Zagapiłem się...
- Ta...

W końcu zjawili się wszyscy i lada moment miał być odjazd. Wszyscy zaczęli wsiadać do busa, choć niektórzy już byli w środku. Za chwilę wszystkie miejsca zostały zajęte, co dało się odczuć szczególnie względem słuchu. Dużo ludzi, to pewnego rodzaju hałas. Chociaż tutaj dramatu nie było... Niedługo potem pojazd ruszył.

Historia cały czas obserwowała uważnie sytuację, gdyż siedziała na końcach, a wraz z nią obowiązkowo Reiner i Ymir. Ci posyłali sobie krzywe spojrzenia, choć Berthold próbował odciągać od tego przyjaciela.

Wracając do blondynki, doskonale zauważała zachowanie dwóch konkretnych osób, których romans odkryła. Eren ciągle patrzył na Levi'a, a gdy nie patrzył, wtedy Levi skupiał na nim wzrok. I tak cały czas. To było dość zabawne, ale i urocze. Aż sam uśmiech wkradł się na jej twarz. 

Po dwóch godzinach jazdy przyszedł czas na odpoczynek oraz na wyprostowanie nóg. Wszyscy powychodzili, a raczej powybiegali jak dzieci. Niektórzy poszli siku na stację, inni, żeby coś sobie kupić. Historia jednak złapała Erena za rękę, po czym odeszła z nim gdzieś na bok.

- O co chodzi, Historia? Potrzebujesz czegoś? - zapytał troskliwie.
- Nie, nie - zaśmiała się. - Chciałam porozmawiać, ale nie wiem czy zaraz Mikasa nam nie przerwie...
- Nie martw się. Jest obrażona na mnie i nie przejdzie jej to dzisiaj. Może jutro - śmiał się.
- Jakbym miała rywala, też pewnie byłabym zazdrosna...
- Co? O czym mówisz? 
- Do tej pory Mikasa nie miała powodu do zazdrości, tak? 
- No - kiwnął głową. - Nadal nie ma...
- Jesteś pewny? 
- Tak! Czekaj... Czy ty...
- Tak, mówię o TYM. 
- Ale... Jak? 
- Wiedziałam, co się dzieje na imprezie na początku wakacji. Ale nawet jeszcze chwilę temu, jak jechaliśmy, ciągle na siebie patrzyliście. 
- Serio? Myślałem, że mam jakąś obsesję. Czułem na sobie jego wzrok...
- To nie obsesja, hahaha. Nie wiem, co do niego czujesz, ale ewidentnie nie jest ci obojętny. 
- Wiesz, Historia... Musiałem to przetrawić. Chyba pierwszy raz się zakochałem. Myślałem, że chodzi tylko o seks... Ale nie. Powoli robię się zazdrosny, że to Zeke może go nazywać swoim chłopakiem. Ale Levi to straszny gbur i dupek - uśmiechnął się - Chyba jestem masochistą... Nikt nigdy nie zwyzywał mnie tak jak on przez te dwa miesiące. Ale też nikt nigdy nie interesował mnie tak jak on... 
- A Mikasa? 
- Chciałbym, żeby była szczęśliwa. Myślę, że ona dobrze wie, że jestem z nią tylko dla niej, ale odrzuca to. Dlatego też jest taka zazdrosna o każdego. A szczególnie o ciebie! - wybuchnął śmiechem.
- Widząc, jaki masz ideał, to nie mam u ciebie szans! - odwzajemniła. 

Po kilku godzinach wreszcie przyjechali, a ich oczom ukazały się rzeczywiście japońskie domki. Były nawet gorące źródła. 

- Niesamowite... - wyznał Eren. 
- Dziękuję! - Historia uśmiechnęła się.

Po pierwszym wrażeniu, wszyscy poszli się "osiedlić" i rozpakować. Nie jest zdziwieniem, że Eren wybrał pokój razem z Arminem. Blondyn zauważył, że szatyn nie zachowuje się już tak jak zawsze. Wyglądał na przygaszonego, wzdychającego... Jak poeta z epoki romantyzmu? Nawet w tym momencie jego torba leżała na łóżku, a razem z nią sam Eren. Patrzył gdzieś w pustą przestrzeń.

- Hej, Eren! - krzyknął Armin. 
- Hm? 
- Chodźmy na piwo.
- Nie chce mi się udawać, że jestem dorosły...
- O boże, czy ty dobrze się czujesz? 
- Nie wiem. Ale... Wiem, co mi pomoże! - nagle wstał.
- Levi? - uśmiechnął się.
- Jesteś taki inteligentny, Armin. Dobrze mieć ciebie za przyjaciela! 

Blondynowi zrobiło się ciepło na sercu.

- Co takiego ma Levi, że cię tak wzięło? 
- Nie wiem. Ale muszę go zobaczyć! Do zobaczenia potem, Armin! - pomachał mu, po czym wyszedł. 

Eren nie miał pojęcia, gdzie może być brunet. Ale bardzo chciał i wierzył, że nie jest z Zeke'em, przynajmniej teraz. Szukał go chyba wszędzie (prawie nigdzie xd) i nigdzie nie mógł znaleźć. W końcu poddał się. Postanowił odświeżyć umysł i na chwilę zapomnieć o młodym mężczyźnie w gorących źródłach, gdzie bardzo chciał się wykąpać. Niestety to właśnie tam aktualnie przebywał jego problem. Ba! Jak go zobaczył to przeszedł tak, aby być bardzo daleko.

Ale to nie ratowało szatyna w ogóle. Jego wyobraźnia widziała swoje... Goły Levi, jego mokre włosy, on w wodzie... Zaczął porównywać wygląd Levi'a do nimfy lub innego stworzenia, które ma przyciągać wzrok. Gdy tylko Eren znalazł się w podobnym położeniu, nie robił nic innego, tylko obserwował starszego. To było strasznie irytujące, aż sam Levi do niego podpłynął: 

- Odczep się, durniu. 
- Wyglądasz teraz jak bóg. Wyjdź za mnie... - Eren brzmiał, jakby był zahipnotyzowany.
- Znowu zaczynasz... Nie interesujesz mnie! Już! Idź stąd! 
- Nie kłam - powiedział prawie oddechem, przechodząc naprzeciwko Levi'owi, po czym przyparł go do ścianki - Jestem jedynym chłopakiem w twoim życiu, który spełnia twoje potrzeby i wymagania. 
- Eren... - już wpadł, utopił się w kolorze jego tęczówek - Proszę, nie...

Chłopak pocałował czarnowłosego, szybko zagłębiając się w szczegóły. Pewnie położył dłoń na policzku Levi'a, drugą zaś zaczął jeździć po jego ręce. Całe ciało szatyna drżało pod wpływem dzikiego rytmu jego serca. Bez grama wstydu pielęgnował uczucia, jakie żywił do starszego. Za chwilę zjechał dłonią po tej bladej ręce na dół i zatrzymał się dopiero, gdy splótł palce z palcami niższego. W końcu oderwał się od jego ust i położył brodę na ramieniu bruneta, a w tym czasie pierwszą ręką objął Levi'a w pasie.

- Levi, musisz wiedzieć, że... - głos mu się załamał. - Nie. Nie powiem ci tego. - Odsunął się od starszego, po czym wyszedł z wody. Szybko wziął ręcznik, którym się owinął i uciekł. 

Teraz nie miał odwagi, żeby powiedzieć, co czuje. To nie był odpowiedni czas. Nawet, jeśli Levi w tamtym momencie był niewiarygodnie milszy niż zawsze. Może nie całkowicie, ale odrzucał go jakoś tak mniej. W każdym razie Eren stchórzył i uciekł od prawdy.

Wieczorem, gdy zaczynał się zachód słońca, była impreza. Śmiechy, tańce, śpiewy i inne czynności towarzyszyły zgromadzonym gościom, co ci przejmowali z wielką przyjemnością. Wszyscy uśmiechali się do wszystkich, popijając sok lub jedząc coś. Grała też uniwersalna, ale rozrywkowa muzyka. Każdy mógł się w niej odnaleźć. Każdy poza dwoma osobami. Levi i Eren siedzieli po dwóch stronach pokoju. Ciągle patrzyli na siebie, jakby tępym spojrzeniem. Nie uśmiechali się, nie płakali, nic. Po prostu patrzyli. Każdy z nich twierdził, że się patrzy, bo ten drugi to robi. Ale tak naprawdę trudno było określić, kto zaczął.

Nagle do obydwu podeszły ich drugie połówki, które przyniosły im coś do picia. I wtedy ich kontakt wzrokowy umarł, przepadł bez powrotu. 

Za jakiś czas, gdy Zeke bawił się w najlepsze (tzn. gadał z innymi ludźmi, bo Zeke jest poważny i nie tańczy xDDD), Levi schował twarz w kolana i tak siedział. Nie wiedział, co ze sobą zrobić i to wcale nie dlatego, że był na tej imprezie. Dlatego, że był na niej Eren, do którego prawdopodobnie mógłby czuć coś więcej niż obrzydzenie. I to wcale nie negatywne odczucia...

O wilku mowa. Brunet poczuł, że ktoś go łapie za dłoń, po czym ciągnie w górę. Posłusznie wstał, ruszając z już biegnącą postacią.

Przez chwilę miał problem z odgadnięciem, kim jest ta osoba. Zachodzące słońce jednak pomogło uwydatnić ten ciepły odcień skóry, szatynowe włosy i niemały wzrost. W tym momencie jego serce zabiło tak szybko jak to możliwe oraz poczuł, jak zjada go stres. Jego dłonie oraz stopy zamarzły, a on sam zaczął drżeć. Tak bardzo bał się być z Erenem... 

W końcu pobiegli do czerwono - beżowego pawilonu, który znajdował się trochę dalej od aktualnej imprezy. Chłopak w pośpiechu wprowadził starszego do pomieszczenia, po czym zachłannie zasunął drzwi. Następnie tym samym ruchem przyparł Levi'a do ściany, od razu skupiając się na jego szyi. Nie szczędził pełnych czułości pocałunków, a brunet jedynie ułożył dłonie na łopatkach młodszego, przechylając głowę w bok. Nie rozumiał, co się dzieje. Ten debil wariat tak po prostu go zaciągnął do pokoju i teraz miał zamiar robić to, co zwykle robili...

- Ere...Eren... O co chodzi? - spytał zdezorientowany Levi. Miał łagodniejszy głos niż zwykle.
- Teraz będziesz tylko mój. I nikt nie ma prawa mi przeszkadzać - wyszeptał i kontynuował, a jego lekko rozgrzana dłoń wpełzła pod czarną bluzkę Levi'a.

Wtedy ten lekko syknął, a jego ciało nieznacznie podskoczyło. Nie potrafił odciągnąć Erena, choć to mu utrudniało myślenie. Wargi szatyna traktowały jego skórę z taką ostrożnością, a jednocześnie z pożądaniem. Chłopak nie ukrywał swojego temperamentu, szczególnie względem starszego. 

Levi poczuł wypieki na twarzy w momencie, w którym palce Jaegera ścisnęły jego sutka. 

- Eren... Przestań... - powiedział niemalże oddechem.
- Nie mogę. Jestem już za daleko... 
- Ktoś nas zobaczy...
- Nie obchodzi mnie to. Chcę mi się to robić tu i teraz. I z tobą. Tylko z tobą. 

Eren znów zaczął gadać, jakby był zahipnotyzowany. Nie było sposobu, który odciągnąłby go od Levi'a. On już żył w swoim świecie... 

- Ale...! A co, jeśli JA nie chcę? 

Wtedy Eren odsunął się od jego szyi, za to przylgnął czołem do czoła starszego. Patrzył głęboko w jego oczy, oddychając szybciej: 

- Jeśli nie chcesz, po prostu to powiedz. Teraz, Levi. 

Brunet otworzył szerzej oczy. Miał szansę się wymigać, ale coś mu nie pozwalało. Dwa słowa i miałby spokój, nawet raniąc Erena... Ale on naprawdę tego chciał. Jego ciało hamowało odmowę, przez co Levi nie umiał nawet skłamać. 

- Ale ja... Chcę... - wyznał brunet.

Szatyn uśmiechnął się, po czym musnął wargę starszego. Za chwilę jednak zrobił to znowu i tak przyspieszał ruch, aż ich pocałunek był naprawdę mocny i intensywny. Eren złapał Levi'a w biodrach, po czym go odsunął od ściany, a następnie rzucił się razem z nim na posłanie, które akurat tam leżało. Na chwilę oderwał się od Ackermanna, ściągając z niego bluzkę i rozpinając jego rozporek, po czym znów wrócił do jego ust. Z tym, że tym razem wepchnął mu język do środka. 

Brunet objął biodra młodszego nogami, błądząc rękoma pod jego ciemnozieloną koszulką. Z zaangażowaniem odwzajemniał ruchy języka, samemu pogłębiając pocałunek. W międzyczasie zjechał jedną z dłoni na brzuch młodszego, jadąc niżej. W końcu wsunął dłoń w jego ciemne spodenki, skupiając szczególną uwagę na kroczu szatyna. Wtedy i ręka Erena zauważyła krocze Levi'a, na którym zaraz wylądowała. Przez to brunet rozłożył luźno nogi, a brązowowłosy wylądował tuż obok niego. Zaczęli się wzajemnie masować przez materiał zaledwie bokserek. W tym samym czasie ich języki rozmawiały na jakiś bardzo zajmujący i ciekawy temat, ponieważ dwójka prawie się zjadała. Powoli zaczęli odczuwać, że w ich dłoniach coś twardnieje. 

Nagle Levi oderwał się od szatyna, żeby zaraz usiąść nad jego podbrzuszem. Wtedy sprawnie pozbył się koszulki chłopaka i rzucił ją gdzieś. Za chwilę pozbawił go również spodenek, które gdzieś poleciały. 

Wtedy Eren podniósł się do siadu i zachłannie chwycił Levi'a w pasie. Mimo to szybko zmienił lokalizację rąk. Jedną wjechał na kark starszego, drugą zaś zaczął zsuwać z niego spodnie. Przyciągnął twarz Levi'a do swojej, zamykając ich wargi w pocałunku. Brunet ocierał swoje ciepłe ciało o ciało Erena, pogłębiając pocałunek. Byli już mocno podnieceni, choć nie dostali na to zbyt wiele czasu. Obaj po prostu tak bardzo chcieli już zostać jednością...

Niespodziewanie Levi poczuł, że młodszy wsuwa dłoń w jego bokserki, ale z tyłu. Za chwilę poczuł, jak wprowadza w niego nawilżony już palec. Wtedy czarnowłosy lekko się podniósł, odrywając usta od warg Erena. Za to położył dłonie na jego ramionach, będąc dość blisko niego. Sam ruszał się tak, jakby chciał być rozciągany. Nie zabrakło drugiego palca szatyna oraz dźwięków związanych z tym. Następnie Eren położył Levi'a tyłem do siebie, od razu przylegając do jego niesamowicie nagrzanych pleców. Od razu zaczął pieścić jego szyję, choć ręce Jaegera również tutaj znalazły miejsce. Jedna z szatańską satysfakcją przyciskała jeden z sutków Levi'a, co poruszało ciałem starszego. Druga ręka przejeżdżała po jego udach, drażniąc się. Doskonale wiedział, że brunet będzie tylko wyczekiwał, kiedy młodszy wreszcie go rozbierze. I po krótkim czasie wreszcie zbliżył się do materiału jego szarej bielizny. Teraz lekko szarpał za bokserki, jakby już nie dość zdesperował Ackermanna. 

- Rób to szybciej, idioto! - warknął wreszcie. 

Eren tylko uśmiechnął się pewnie, ale tym razem naprawdę zdjął z niego resztę ubrania. Sam postąpił podobnie ze swoją resztą okrycia. 

Następnie ułożył subtelnie dłoń na kroczu, a konkretniej na męskości Levi'a, powodując rozłożenie jego nóg. W ten sposób miał łatwy dostęp do samego bruneta, co też wykorzystał. Za chwilę bladoskóry jęknął dość szybko, a wraz z tym poruszył ciałem. Przymrużył oczy, oddając się dotykowi. 

Eren z namiętnością pieścił każdą część starszego, którą w tej chwili ''sterował". Jego biodra przybrały dość spokojny rytm jak na razie. Teraz główną uwagę zrzucał na szyję, sutek i penis starszego. Zajmował się nimi ze szczególną czułością, ale i z pożądaniem. Pragnął całego ciała czarnowłosego i prawie żądał poddania się mu. W pewnym momencie on także przymknął powieki, oddając się chwili...

Nagle wyszedł z Levi'a, po czym zachłannie posadził go na sobie, a konkretnie nabił go na swojego członka. Niebieskooki kolejny raz jęknął, tym razem nawet głośniej. Ale nie miał zamiaru udawać czy próbować ogarnąć sytuacji, która i tak już się działa. Zaczął szybko i intensywnie ruszać biodrami, z góry na dół. Nie hamował się ani trochę. Tym razem to Eren umierał z przyjemności, jakiej doświadczał tymi ruchami. Mocno przycisnął dłonie na biodrach starszego, próbując lekko nimi sterować mimo, że odchylał głowę do tyłu i przygryzał wargę z przyjemności. 

- Levi... Tak. Jesteś cudowny. Najlepszy ze wszystkich, których do tej pory spotkałem - wyszeptał.
- Przestań, Eren! - jęknął głośno. 
- Levi... - nagle wrócił do normalnego położenia głowy, a wtedy zobaczył swojego kochanka błagającego na twarzy o orgazm. Wyglądał tak fantastycznie, domagając się rozlewu własnego nasienia - Powiedzmy sobie to. 
- Co?
- Levi. Kocham cię - uśmiechnął się, znów zmieniając ich pozycję.

Teraz Levi leżał pod nim i to szatyn przejął kontrolę nad ich stosunkiem w większości. Mimo to obaj poruszali się intensywnie, a ich ręce błądziły gdziekolwiek się dało. Levi uważnie obserwował twarz młodszego z otwartymi ustami i z wypiekami pod lekko przymrużonymi oczami. Nagle jedna z jego dłoni wylądowała właśnie na ciepłym policzku Erena, po czym zaczęła po nim jeździć. Chłopak uśmiechnął się na ten dotyk, nie przerywając ich wspólnego tańca. Był coraz bliżej i właśnie do tego dążył, nieważne, co by się stało. Miał na celu również zadowolić Levi'a bardziej niż ktokolwiek, bardziej niż on sam wcześniej. Czarnowłosy miał doznać szoku, jak dobrym kochankiem może być Eren. Szatynowi zależało na tym tak bardzo jak na niczym nigdy. W końcu Levi mógłby woleć jednak Zeke'a, gdyby ten lepiej go kochał... Nagle oczy starszego zaszkliły się, ale wtedy ten odrzucił wzrok gdzieś w inną stronę. Szatyn jednak to widział: 

- Levi, spójrz na mnie. 
- Nie chcę! 
- Właśnie jestem w tobie... Co mogłoby cię bardziej zawstydzać? Nie robimy tego pierwszy raz... - mówił bardzo spokojnie i cierpliwie, jak na swoje możliwości w tej chwili. Nie mógł wyciszyć szybkiego oddechu.
- Nie twoja sprawa! 
- Jeśli mi nie powiesz, to stąd nie wyjdziemy.
- Eren! - w tym momencie zachłannie wrócił spojrzeniem na młodszego. Nie, dlatego, że chciał wyjść, ale dlatego, że nie wytrzymał presji.

Nagle szatyn znów zmienił pozycję. Podniósł się, siadając po turecku, tym samym siłą rzeczy pociągając za sobą Levi'a. Teraz patrzył na starszego lekko z dołu, wciąż wywierając na nim presję. Jego pewny siebie uśmiech wcale nie pomagał. Nagle Levi schował twarz przy jego obojczyku. Nie zapominajmy, że ruch trwał i właśnie przechodził na ostatnią fazę dociągnięć oraz zagubienia w chaotycznym ruchu bioder. 

- Eren... Nie każ mi tego mówić. To naprawdę zawstydzające. Samym zawstydzeniem upokarzam tego Levi'a, którego znają inni.
- Ja nie jestem innymi i to ja odkryłem tego Levi'a, w którym się zakochałem... Nie chcę, żeby inni go widzieli, bo jest tylko dla mnie - wyszeptał tak, jakby recytował jakiś ważny dla niego wiersz.

Ackermann złapał ramiona młodszego, wbijając w nie paznokcie. Następnie odkrył twarz niczym dumny żołnierz, przygryzając wargę. Przez chwilę patrzył na szatyna tymi niebieskimi oczami.

- Kocham cię, Eren... - wyszeptał, mocno przymykając oczy, ale wtedy też odchylił głowę do tyłu, a wraz z tym doszedł w akompaniamencie jęku kończącego. 

Zielonookiemu również przypadł ten zaszczyt, ale go sprowokowała reakcja starszego. Wyglądał tak cudownie, gdy na brzuchu Erena wylał się jego własny płyn. Szatyn miał rozanielony uśmiech na twarzy, a podobne uczucie dopadło również i Levi'a. Z tym, że on się nie uśmiechał, bo właśnie przeżywał szok. Pierwszy raz w życiu wyznał komuś prawdziwe uczucia. Nie byle komu, tylko Erenowi Jaegerowi. To nie byle jakiś tam człowiek. Poza tym... On sam się też przyznał do uczuć względem Levi'a. 

Nagle szatyn wyszedł z bruneta, po czym uśmiechnął się do niego szeroko, gdy ten patrzył na niego z tym samym szokiem. 

Koniec.___________________________________

Patreon:
patreon.com/user?u=81889227

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top