VIII

Po jakimś czasie dotarli na miejsce. Siedzieli przy barku, ponieważ Levi twierdził, że nie umie tańczyć i wszyscy tutaj to klauny i błazny. A on nie miał zamiaru do nich dołączać. Oczywiście pił różnego rodzaju drinki, ponieważ został uświadomiony, że w klubie nie sprzedają wina. Nie był zadowolony z tego faktu, ale ostatecznie zaakceptował każdy alkohol. Tylko po to poszedł. Nie zdawał sobie sprawy, że Eren zabrał go na randkę, nic mu o tym nie mówiąc. Młodszy nic nie mówił, tylko obserwował z uśmiechem, jak Levi zalewa się w trupa. Po pewnym czasie wreszcie zabrał głos:

- Może już wystarczy, co? - pogładził go po plecach.
- Jeszcze nie. - Wypił kolejny trunek.

Oczywiście nie pił wszystkiego od razu, ale też nie żałował sobie. Za to szatyn w głębi duszy się martwił. Nie chciał, żeby Levi spił się do nieprzytomności. Poza tym... To trochę już wyglądało jak problem z alkoholem. Nie zależało mu na pieniądzach, które stracił i straci z brunetem, ale mógł je wydać na coś lepszego. Wprawdzie sam też wypił trochę, ale to było nic w porównaniu do starszego. Ten zaspokajał pragnienie bez opamiętania. W zasadzie to już nie było zaspokajanie pragnienia, a zwykłe pijaństwo. 

W końcu Levi zaczął gadać pijaną gwarą, a jego równowaga pozostawiała wiele do życzenia. Jeśli chodzi o ruch jego ciała, był ciężki i spowolniony. Jeszcze myślał w miarę racjonalnie jak na jego stan, choć to nie miało już wiele wspólnego z trzeźwym Ackermannem.

- Dobra. Zabawiłeś się, upiłeś, a teraz wracamy - Eren uśmiechnął się przyjacielsko.
- Niej jezzstem pijjianyy... - tłumaczył brunet.
- Ta, ta. Opowiesz mi o tym po drodze - zapłacił z pobłażliwym uśmiechem, po czym wyprowadził stamtąd niższego. 

Wracali w ciszy. Levi opierał się na Erenie, bo inaczej nie byłby w stanie chodzić. W tym wypadku szatynowi to nie przeszkadzało, bo brunet wyglądał tak rozkosznie i uroczo. Co jakiś czas starszy coś mamrotał pod nosem, ale nie miało to większego znaczenia. Wyższy zainteresował się dopiero, gdy młody mężczyzna ziewnął i oznajmił, że idzie spać. Wtedy zielonooki miał niewiele czasu, aby zdążyć ze złapaniem go, ale udało się. 

Teraz Eren po prostu niósł go na rękach jak księżniczkę, a on miał być księciem czy rycerzem. Czarnowłosy ułożył się wygodnie twarzą do torsu młodszego i schował twarz jak najbardziej było to możliwe. Szatyn tylko wzruszył ramionami, musiał to zrobić. 

Nagle zaczął padać deszcz i to ten nie najlepszy. Prawdziwe oberwanie chmury. Eren jedyne co miał to zwykła bluza, którą okrył śpiącego bruneta. Wcześniej gdzieś na chwilę odłożył go, zdjął z siebie ubranie, po czym okrył nim Levi'a i znowu wziął na ręce. W końcu był odpowiedzialny za pijanego kolegę. Kolegę? A może był dla niego kimś więcej... W każdym razie biała koszulka Erena momentalnie zmokła, a z jego mleczno-czekoladowych włosów skapywały krople. Jednak teraz to go nie obchodziło. Teraz musiał zanieść starszego i go położyć do łóżka. Nie planował tego, właściwie niczego nie planował... 

Za pół godziny trafił w oczekiwane miejsce, czyli nikogo nie szokujący dom Ackermannów.

Eren ostrożnie wyjął z kieszeni klucze tak, aby nie obudzić chłopaka swojego brata. Problem zaczął się, gdy zaczął przekręcać kluczyk w zamku. To był na tyle głośny dźwięk, że zielonooki nie uniknął zaspanych i wciąż pijanych pytań. Postanowił to na razie zignorować i kontynuował.

Dopiero, gdy położył starszego na kanapie, skupił się na jego pytaniach. Widok zirytowanego Levi'a, który został olany, był zabawny, dlatego nie potrafił powstrzymać uśmiechu. 

- Dlaczego mnie niosłeś, dzbanie? Boli mnie głowa... 
- Zaliczyłeś zgona - wybuchnął śmiechem. 
- Co? Co ty mi zrobiłeś? Nic nie pamiętam. 
- Zabrałem na imprezę. Ale chyba wystarczył ci alkohol, bo nie chciałeś robić nic innego niż chlać.
- Ale ty jesteś tępy. Zeke ci nie mówił, że nie znam umiaru? - złapał się za głowę, próbując ogarnąć rzeczywistość.
- Teraz to się sam dowiedziałem. Ale byłeś taki zapatrzony, nie miałem serca ci tego zabierać. Wyglądałeś na szczęśliwego...
- Przez ciebie mam tylko same problemy... - wstał i zaczął iść.
- Gdzie idziesz? 
- Do kibla. A potem spać. A ty wynocha. 
- No co ty? Wygonisz mnie, żebym się szlajał po nocach? Powiedziałem matce, że będę u ciebie nocował.
- Mam to w dupie! Idę, a ty masz wyjść. Dobranoc! - poszedł po schodach i zniknął. 

Eren wcale nie miał zamiaru wychodzić, a wręcz postanowił się wprosić na noc. I wcale nie planował spać na podłodze czy na kanapie. W końcu jego miejsce było przy Levi'u, toteż postanowił tam zająć sobie miejsce. 

Kulturalnie i cicho zakradł się do pokoju swojego obiektu westchnień, po czym w bardzo szybkim tempie schował się pod kołdrą. Już za chwilę do tego samego miejsca wszedł Levi. Ledwo co zaczął człapać do swojego łóżka:

- Ja pierdole, jak mnie łeb nawala. To wszystko przez tego frajera... Dobrze, że chociaż mnie do łóżka nie zabrał. Chociaż... Może zabrał... Jeśli tak, to szkoda, że nie pamiętam. Naprawdę lubię to z nim robić. Jest inny niż Zeke, w sumie to nawet lepszy - zaśmiał się - Jezu, gdyby on to usłyszał... Przecież byłbym skończony. 

Kończąc monolog, opadł na łóżko tak jak stał. Był okropnie zmęczony, że nawet nie trudził się z myciem i przebraniem w piżamę. Przymknął oczy, wpadając w objęcia Morfeusza. Jednak nagle wyczuł czyjeś ciało pod kołdrą. Zaczął macać to miejsce, z czasem coraz mocniej. Przechadzał ręką po całej długości, aż dotknął miejsca, którego nie powinien dotykać. Wyczuł męskie krocze. Coś mu zaświtało:

- Eren? - dalej leżał, oczywiście miejsca ręki nie zmienił. 
- Tak? 
- Miało cię nie być. 
- Moje miejsce jest przy tobie. 
- Mam to w dupie. Wypierdalaj.
- Twoja ręka chyba nie podziela twoich słów.

Wtedy czarnowłosy już chciał zabrać dłoń, kiedy chłopak zatrzymał ją. Zdziwiony Levi podniósł głowę, po czym drugą ręką odkrył twarz Erena przy lekkim rozciągnięciu. Szybko podparł się na łokciu, patrząc w oczy młodszego. Znów coś go hipnotyzowało, nie mógł się ruszyć. Czuł narastające w nim napięcie, które zawsze wracało przy szatynie. Za to zielonooki dobrze wiedział, co za chwilę się stanie. Przecież dobrze znał ten scenariusz, sam go prowokował. Mimo to przy czarnowłosym uderzał go stres i jakby on sam rósł w ambicje. Zupełnie, jakby pragnął zaimponować starszemu... 

Nagle odrzucił jego dłoń, po czym się podniósł i nad nim zawisł. Spojrzał w te kobaltowe tęczówki, następnie w mgnieniu oka przykrył wargi bruneta swoimi, rozpoczynając czułe muskanie. Przy czym delikatnie gładził policzek Ackermanna palcami. Jednak nie trwało to długo, bo obaj pogłębili pocałunek, a w międzyczasie Eren wsunął drugą rękę pod szarą koszulkę Levi'a. Dłoń szatyna była na tyle chłodna, że wywołała u starszego drżenie, a sam dotykany wydał z siebie charakterystyczne westchnięcie w usta Jaegera. 

Levi również ułożył ręce, ale na barku oraz plecach Erena pod jego koszulką. Jednak nie chcieli zbyt długo czekać, przez co też czarnowłosy złapał końce górnej garderoby młodszego, po czym ściągnął z niego. Następnie to młodszy pozbył się z bladego ciała koszulki, po czym natychmiast do niego przylgnął. Na biodrach chłopaka znalazły się nogi młodego mężczyzny, a na plecach jego ręce. Ich ciała ocierały się o siebie, a w tym czasie szatyn pieścił ustami i językiem szyję Levi'a, który odchylał głowę do tyłu. Znowu nagrzewali siebie nawzajem. Odczuwały to szczególnie ich krocza, które siebie wręcz uwielbiały...

W bardzo szybkim tempie na skórze starszego znalazły się mokre, niekiedy czerwone ślady ze ścieżką aż do jego pępka. Jednak twórca ich, a raczej jego język, aktualnie pracował wyżej. Bardzo czule, choć namiętnie, oddawał przyjemność sutkom czarnowłosego, a ten odpowiadał mu w przyjemnych dla ucha Erena, dźwiękach. Szczególnie, gdy szatyn zaczął masować jego krocze. Wtedy to już w ogóle biodra niższego poszły w ruch, ale zgodnie z dłonią młodszego. Czuł, że w jego spodniach zachodzi zmiana i z oddaniem akceptował to. Sam przyciągnął twarz wyższego do swojej, po czym zachęcił jego język do swojego. Nie musiał się starać, bo Eren sam chętnie wyraził zgodę na ich dziki taniec. Był na tyle szalony, że z kącików ich ust leciał im wspólny strumień śliny. Nie znali w tej chwili umiaru, prawie pożerali swoje usta, choć one były tylko przy okazji w tym stylu pocałunku. Za chwilę na kroczu Erena również znalazła się dłoń, oczywiście Levi'a. Bardzo chętnie rozpalał chłopaka w tym miejscu, tak samo jak on jego. Obaj niedługo potem rozpieli swoje rozporki, a następnie wsunęli sobie dłonie w spodnie. Ruszali nimi tak jak językami. Znów byli świetnie połączeni. Tak było, aż Levi odciągnął ich ręce i sam usiadł na kroczu szatyna. 

Gdy już tam był, zaczął poruszać biodrami, od spokojnej do dość rozwiniętej prędkości. W międzyczasie nachylił się, po czym zalał ciało młodszego falą niesamowicie przyjemnych muśnięć i nie tylko, bo w zabawie brał udział także jego język. Eren tylko uśmiechnął się pewnie, odchylając głowę do tyłu oraz kładąc dłoń na biodrze starszego. Z jego ust wydobywały się odważne westchnienia. Był zadowolony, że nie musiał nic mówić, bo Levi doskonale znał jego potrzeby, a przede wszystkim wyczuwał go. Obydwaj siebie wyczuwali i to na nieprawdopodobnym poziomie. Tak, jakby byli swoim przeznaczeniem. 

Po jakimś czasie to Eren przejął górę, wcześniej zsuwając z bioder starszego spodnie. Teraz, gdy był nad nim, ściągnął je do końca. Chciał razem z jego bielizną, ale ten mu nie pozwolił.

- Nie tak szybko - szepnął mu do ucha, gdy do siebie przylgnęli. 
- I tak wiem, że chciałbyś już ich na sobie nie mieć - odpowiedział pewny siebie Eren.
- Nie bądź tego taki pew... - nie dokończył, ponownie czując tę cudowną dłoń szatyna na swoim kroczu. Jego dotyk teraz różnił się od tego poprzedniego...

Eren tylko podniósł kącik ust ku górze, widząc jak Levi zwija się z przyjemności i zaciska dłoń na jego ramieniu. Jednak druga ręka niskiego zaczęła usuwać ze śniadoskórego spodnie, co szło mu całkiem sprawnie. Szatyn mu pomógł, dzięki czemu usunęli je całkiem. 

Wtedy Levi złapał ramię zielonookiego z drugiej strony, a pierwszą ręką złapał kołdrę, która za chwilę wylądowała na nich. Chłopak spojrzał pytająco na starszego, a ten mu odpowiedział nieśmiałej niż zwykle:

- Tak jest romantyczniej... - odwrócił wzrok. Szukał ucieczki od spojrzenia Erena.
- Levi, spójrz na mnie. 
- Nie mogę. 
- Nikomu nie powiem - szepnął mu czule do ucha - że się wstydzisz. Już to widziałem, poza tym... - przejechał dłonią po jego policzku - masz takie ciepłe wypieki... Podoba mi się to.
- Duma mi nie pozwala.
- Levi...

Szatyn złapał żuchwę bruneta, po czym odwrócił tak, aby za chwilę wpić się w jego usta. Przez chwilę całował go mocno, po czym przylgnął czołem do jego czoła, patrząc mu głęboko w oczy:

- Uwielbiam cię jak nikogo. Nie zmuszaj mnie, żebym musiał cię przekonywać, jak zajebiście smakujesz... 
- A może chcę, żebyś mnie przekonywał... Tak, Eren. Pokaż mi to - uśmiechnął się. Tak zabójczo cudownie, że Erenowi serce zabiło szybciej. 
- Zawsze wiedziałem, że jesteś szalony. Nie sądziłem, że aż tak...

Wtedy szatyn zsunął się pod kołdrę, zostawiając Levi'a. Przeszedł do rzeczy. Zsunął z kochanka bokserki, wyrzucając je gdzieś poza łóżko. Następnie rozchylił jego nogi, a ten nie protestował. Zresztą był już na tyle podniecony, że wszystko było mu obojętne. Chciał tylko jednego. Nagle poczuł na członku mokry dotyk, co niewątpliwie napaliło go bardziej. Ale nie zdążył się przyzwyczaić, a ta mokra przyjemność znikła i przeszła na.... jego odbyt. Nie spodziewał się, że Eren to zrobi... Wprawdzie nie miał się czego obawiać, bo był czysty itp... Ale to i tak nie był typowy sposób na nawilżanie. Przynajmniej nie w życiu Levi'a. Zeke zgodził się na to może ze dwa razy... A Eren przecież był normalnie hetero, poza Levi'em... W każdym razie czarnowłosy od razu wplótł palce we włosy Erena, wyginając się w łuk. W końcu język szatyna znajdował się teraz w jednym z jego najczulszych miejsc na ciele. 

Levi przygryzał wargę, powstrzymując jęki. Długo jednak nie wytrzymał i wydał z siebie bardzo głośny dźwięk rozkoszy. To zaskakująco mocno trafiło w ciało zielonookiego, dodając mu ogromnej podniety. Za jakiś czas wymienił język na palce, których nie hamował. Bardzo szybko je dokładał, przyspieszając proces rozciągania czarnowłosego. W międzyczasie drugą dłonią usunął z siebie bieliznę. Cały drżał na myśl, że za chwilę znajdzie się w starszym, a ten wcale nie różnił się. Obaj oddychali szybciej, będąc pod wpływem ekscytacji. Nagle Eren wynurzył się spod kołdry, łapiąc Ackermanna w zgięciach kolan. W tym samym momencie ulokował usta na jego szyi oraz w niego wszedł zdecydowanym ruchem. Levi szybko ułożył dłonie na plecach młodszego, wcześniej sunąc nimi po jego bokach. 

I to teraz dopiero poczuli swoje rozgrzane do czerwoności ciała. Eren poruszał się w Levi'u dość normalnie, bez wolniejszych ruchów. Czarnowłosy szybko dołączył swoje biodra, dając znaki czego naprawdę oczekuje. Jednocześnie przymykał powieki, pojękując cicho, choć czasem robił to głośniej. Szatyn, oprócz ruchu bioder w brunecie, jeszcze pieścił jego szyję ustami i językiem jak wcześniej. Tym razem szczególnie zasysał się na jego skórze, tworząc wyjątkowo mocne malinki. Zupełnie nie myślał o tym, że potem Zeke może je zobaczy... Zresztą Levi także.

Nagle Eren wykonał mocne pchnięcie, aż Levi wykrzyczał jękiem, wbijając lekko paznokcie w plecy młodszego. Nie mówiąc już o tym, że jego członek ocierał się o podbrzusze chłopaka, co go prowokowało do mocniejszych przeżyć... Po odważniejszym ruchu, szatyn przyspieszył biodra, a brunet wraz z nim. Obaj ocierali się o siebie, wspólnie krocząc drogą do raju. Uwielbiali swoje towarzystwo, a ich ciała wiedziały to najlepiej. 

W końcu zielonooki oderwał się od szyi starszego, podnosząc głowę. Jednak jego biodra nie zwalniały, a może nawet jeszcze bardziej przyspieszyły. Za to teraz chciał popatrzeć na twarz Levi'a w czasie stosunku...

Od razu uznał, że wygląda fantastycznie. Przymknięte oczy, różowe policzki, otwarte usta wyjękujące miłe dla Erena dźwięki, a jego czarne włosy w rozkoszny sposób wisiały w kierunku poduszki. 

- E..E..Eren... Mocniej... - wyszeptał niełatwo.
- Z przyjemnością. - Spełnił życzenie bruneta. 

Ruszali się już tak szybko i intensywnie, że aż łóżko zaczęło skrzypieć. Eren zbliżył usta do ucha starszego:

- Chciałbym widzieć twoje oczy, kiedy dochodzisz, Levi... - wyznał szeptem.

Przylgnął czołem do niego, po czym go musnął w wargę. Następnie lekko odsunął twarz, za to zaczął dociskać siebie do Levi'a, nie zwalniając. Powoli się gubił, dlatego też przestał kontrolować to tak w 100%. Czuł, że się zbliża. 

I właśnie w swojej ostatniej fazie ujrzał najpiękniejszy dla niego widok na tamten moment. Levi ledwie otworzył oczy, choć były pełne łagodnego oddania oraz sprzecznych ze sobą emocji. Wstyd, bezwstyd... Szczęście, strach... Uległość, dominacja... Eren sam nie wiedział, co widział w tych powiększonych źrenicach na tle kobaltowych tęczówek. 

W tym czasie Levi podziwiał najprzystojniejszego chłopaka, jakiego w życiu widział. Właśnie był nad nim i za chwilę miał się w nim spełnić. Eren miał w oczach nieograniczone pożądanie, nawet było trochę przerażające... Niczym wygłodniały tygrys. Wyglądał na zniecierpliwionego... 

Nagle obaj zauważyli w swoich oczach powiększające się źrenice. W ich oczach już wszystko było jasne. Właśnie rozładowali to całe napięcie, jakie trzymali od dłuższego czasu... Nagle rozluźnili mięśnie, kończąc ze sobą. Znowu... 

Eren opadł na ciało Levi'a, puszczając jego nogi wolno. Chwilę tak leżeli, po czym młodszy wyszedł z bruneta. Położył się obok, jednak od razu przyłożył dłoń do torsu starszego. W dodatku schował nos w jego ramieniu... 

- Eren, musimy się umyć... - wysapał. 
- Jutro, Levi... - również wysapał zmęczony. - Levi..
- Co? 
- Zakochałem się.... - wygadał się. Musiał szybko coś wymyślić - w twoich oczach, kiedy dochodzisz. Wyglądasz wtedy cudownie.
- Zamknij się. - Odwrócił się do niego plecami.

Wtedy Eren przytulił się do jego pleców. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top