VI

Eren obudził się na dźwięk ciężkich kroków, jakie dochodziły z wnętrza mieszkania. Rozespany podniósł się nieznacznie na ręce, mrużąc oczy i pocierając dłonią o twarz. Nagle do pokoju wszedł wysoki blondyn w eleganckim stroju. Drzwi były otwarte, więc mężczyzna nie krępował się. Chłopak od razu rozpoznał w nim swojego starszego brata, który widocznie właśnie wrócił z wojska i zdążył już się przebrać.

- Zeke..? Co tu robisz? Miałeś wrócić dopiero jutro... - ziewnął, wymawiając drugą część. Przy okazji wstał do siadu.
- Widzisz, Eren... - zaczął aż zbyt poważnie, a w jego głosie grała troska. Usiadł z boku łóżka po lewej stronie - Udało mi się wcześniej. I całe szczęście... Źle wyglądasz. Znowu to robiłeś... - zmartwił się, choć był twardy w słowach.
- To znaczy co? - uśmiechnął się zadowolony z siebie. Zupełnie, jakby wczoraj przed snem wcale nie pił, chcąc coś zagłuszyć.
- Twoja mina tylko potwierdza, że się nie mylę... Eren - rzekł stanowczo, jakby nagle zniknęła troska. Ton miał lekko grożący - Czy mam ci ponownie opowiedzieć o skutkach nadużywania alkoholu oraz o zagrożeniach związanych z regularnym uprawianiem seksu z pierwszą lepszą dziewczyną?
- Dobra, skończ... - zamarudził, chowając głowę w poduszki.
- Masz pewność, że któraś nie zaszła w ciążę?
- Może jestem bezpłodny?!
- Na pewno robiłeś na to badania... - już nie mógł wytrzymać i zaśmiał się.

Przez chwilę siedzieli w milczeniu, aż Zeke sobie przypomniał:

- Eren, gdzie jest Cici?
- Noo, powinna się gdzieś kręcić...
- Znowu ją zgubiłeś.
- Co?! Nieprawda! - wstał i zaczął się rozglądać po pokoju.
- Już jej szukałem. Jeśli nie ma jej tu to znaczy, że ją zgubiłeś.
- Kurde... - podrapał się w kark - Ale nie uciekła daleko chyba...
- Co masz na myśli?
- Ostatnio znalazłem ją u sąsiada spod 50.
- Dobra, idę tam.

Już kierował się do wyjścia, kiedy Eren zatrzymał go:

- Nie idź tam! - mówił błagalnie.
- A to dlaczego? - zdziwił się.
- Tam mieszka taki niemiły facet... I jak go spotkasz to nie mów, gdzie mieszkasz! A szczególnie nie mów mu, jak masz na nazwisko!
- Co? - zaśmiał się - Eren, o co tobie chodzi? Coś nawywijał?
- Nic, tylko do niego nie chodź! Ja pójdę!
- Nie ma mowy. Chcę go poznać.

Zeke nie zgodził się na prośbę brata i po prostu wyszedł na poszukiwania swojego kota. Przy okazji mógł poznać tajemniczego mężczyznę, przez którego Eren tak emocjonalnie odradzał blondynowi pójścia do niego.

Tymczasem chłopak nie chciał się poddać. Szybko założył pierwsze lepsze ubranie, po czym na bosaka zbiegł ze schodów na piętro niżej. Za późno, bo Zeke już zdążył zapukać. Eren poczuł niesamowity stres, a jego serce zaczęło szybciej bić. Czuł jak jego twarz wypełniają gorące wypieki.

Nagle obydwaj usłyszeli przesuwanie zasuwki oraz przekręcanie klucza, po czym drzwi otworzyły się. Za nimi stał niski brunet o tej samej mimice co zawsze. Nic sobie nie robił z tego, że widział przed wejściem zupełnie obcego mężczyznę.

- Czego? - spytał oschle i obojętnie.
- Rzeczywiście milutki... - spojrzał na speszonego Erena.

Brunet od razu wychwycił to i zdecydowanie wychylił głowę, aby ujrzeć drugą postać. Gdy tylko zobaczył szatyna, na jego twarzy zaistniał ironiczny uśmieszek:

- Co to się stało? Ten pewny siebie dzieciak przychodzi z kolegą, bo sam się boi?
- Właściwie to jestem... - wtrącił się Zeke ze spokojem.
- Nie mów mu tego! - nalegał Eren.
- Jestem jego bratem - dokończył blondyn.
- Nie obchodzi mnie to - oznajmił Levi - Kot przyszedł do mnie przez okno. Leży na fotelu.
- Skąd wiesz, że to po niego przyszedłem?
- Bo przyprowadziłeś ze sobą tego, o - wskazał brodą na Erena.

Chłopak poczuł zniewagę i nie umiał zatrzymać języka za zębami. W przypływie emocji nabrał pewności siebie, co namalowało mu na twarzy uśmiech. Sam Zeke się zdziwił, widząc nagłą zmianę brata.

- Tego o?! - wyśmiał go - Zabrakło ci słów czy co?!
- Owszem, zabrakło. Ciężko określić kogoś tak zepsutego jak ty - odpowiedział Erenowi, po czym zwrócił się do Zeke'a - Zabieracie kota czy będziemy tu stać do wieczora?

Nagle do Levi'a podeszła biała kotka i zaczęła się ocierać o jego nogę. Przy czym głośno miauczała. Zeke uśmiechnął się na ten widok, ale to go nie powstrzymało, choć kot pewnie tak chciał.

- Cici, idziemy - zawołał blondyn.

Kotka nie reagowała. Dopiero za drugim razem spojrzała na właściciela i zaczęła głośno wygłaszać sprzeciw, jakby nie chciała wracać. W końcu jednak udało się blondynowi wziąć zwierzę na ręce, po czym jeszcze raz zwrócił się do bruneta z przyjaznym uśmiechem:

- Lubi cię. Widocznie dobrze ją potraktowałeś...
- Ta, nara - po czym zamknął im drzwi przed nosem.

Zeke od razu zauważył, że jego brat zachowuje się inaczej niż zwykle. Szczególnie w obecności ich sąsiada.
Jest bardziej emocjonalny i nerwowy, jakby coś ukrywał.

Jakiś czas później Eren postanowił wyjść, żeby spotkać się ze znajomymi. Schodząc po schodach, zauważył jakiegoś bruneta pukającego do drzwi Levi'a. Zainteresowało go to, więc postanowił się przyczaić. Za chwilę w drzwiach pojawił się Levi, ale wyglądał jeszcze obojętniej niż przy Zeke'u.

- Cześć, szefie. Przyniosłem ci wersje robocze artykułów tak jak prosiłeś - uśmiechał się miło. Aż nie spodobało się to szatynowi.
- Dziękuję, do jutra - już chciał zamykać drzwi, ale chłopak zatrzymał je.
- Czekaj, szefie... To wszystko?
- A jest coś jeszcze?
- No myślałem, że... - spojrzał w bok, czerwieniąc się - że zaprosisz mnie na kawę czy coś...
- Zrobiłbym to. Ale sam widzisz, że to nie jest dobry pomysł - położył mu dłoń na ramieniu, co również nie przypadło do gustu Erenowi - Poszukaj kogoś bliżej swojego wieku. Poza tym tak jak mówiłem, nie szukam miłości. Przekaż to także tamtemu kretynowi - westchnął, przewracając oczami - Ciągle dostaję na maila spam od niego. Gdybym mógł, dawno bym go zwolnił. Z tym jednym dzieciakiem nie mogę zrobić porządku, bo przecież to syn dyrektora. Ah, przepraszam, zagadałem się...
- Wszystko w porządku, szefie! Cieszę się, że mogłem pomóc! Także przepraszam za swoje zachowanie, więcej sobie na nie nie pozwolę! - uśmiechnął się, po czym pożegnał bruneta i ruszył do schodów.

Wtedy Eren musiał szybko zbiec, że niby wcale nie podsłuchiwał. Gdy był już w bezpiecznym miejscu, dotarło do niego, że... jest zazdrosny. Nie wiedział dlaczego, ale nie mógł przyjąć do wiadomości, że Levi kogoś może traktować podobnie go niego. I to kogoś, kto jasno daje do zrozumienia, czego chce od Ackermanna. Zamyślony Eren w bojowym nastroju mimo wszystko poszedł do znajomych.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top