Rozdział 32
Kiedy skończyłam rozwalać bloczki byłam wyczerpana i to dosłownie. Nie miałam siły, ale musiałam wrócić do wieży, chociaż... mogłabym nastraszyć ojca oraz resztę i nie wrócić na noc.
Chyba tak zrobię. "Wyczarowałam" sobie wielką poduchę i się na niej położyłam wcześniej zamykając hangar na cztery spusty.
Perspektywa Tony'ego Starka
Jest już dwudziesta druga, a Liliana nadal nie wróciła. Martwię się o nią. Nie potrzebnie na nią krzyczałem. Steve nie powiedział nam dlaczego nie chciała nam powiedzieć, że odzyskała pamięć.
- J.A.R.V.I.S. zacznij poszukiwania mojej córki. Chcem wiedzieć, gdzie ona jest - powiedziałem do mojej sztuczek inteligencji.
- Tak jest, panie Stark - powiedział J.A.R.V.I.S.
Zdenerwowany i wkurzony wyszedłem z mojej pracowni i skierowałem się do wspólnego salonu. Tam byli wszyscy.
W szybkim tempie podszedłem do Rogersa i popchnąłem na ścianę. Każdy był zaskoczony moim zachowaniem, no, bo nie często rzucam się z pięściami na Mrożonkę.
- Czemu Liliana nie chciała powiedzieć, że odzyskała pamięć? - zapytałem.
Steve popatrzył na mnie ze... współczuciem?
- Chciała po prostu spędzać z Tobą więcej czasu - powiedział Rogers.
Nie powiem, że mnie nie zaskoczył, bo zaskoczył i to cholernie. Puściłem go i podszedłem do barku z alkoholem. Wziąłem butelkę wódki i otworzyłem ją. Za jednym zamachem wypiłem pół butelki.
- Stark, co się dzieje? - zapytała Natasha.
Usiadłem w fotelu.
- Liliana. Nie ma jej. Wyszła i nie wróciła do tej pory - powiedziałem do reszty.
- Jak to jej nie ma? - zapytał Clint.
- Po prostu. Nie ma. Nie wróciła - powiedziałem.
- I jej nie szukasz? - zapytał Bruce.
Wzruszyłem ramionami.
Perspektywa Liliany Rush
Obudziłam się w tym samym hangarze co zasnęłam wczoraj. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, który miałam przy sobie. Piąta rano.
Ciekawe co u ojca i reszty.
Wstałam z ogromnej poduszki. Wyglądam pewnie jak zombie. Pogniecione ubrania, a włosów wolę nie widzieć. Jakoś się pozbierałam i wyszłam z hangaru. Założyłam kaptur na głowę i ruszyłam do wieży.
Dotarcie do budynku zajęło mi około godziny albo dłużej. Nie specjalnie mi się spieszyło. Szkołę mam dopiero na dziewiątą. Weszłam do środka i wsiadłam do windy. Starałam się nie słuchać myśli ludzi obok których przechodziłam, ale byli to trochę trudne.
Po chwili winda się zatrzymała i wyszłam z niej. Od razu zostałam zaatakowana przez ojca. Czułam od niego alkohol.
- Liliana, gdzie ty do cholery byłaś?! Nie wiesz jak się o Ciebie martwiłem?! - krzyczał ojciec.
Prychnęłam.
Po chwili w wejściu zobaczyłam wszystkich Avengerów.
- Ty się do cholery o mnie martwiłeś?! Dobre sobie! Trzebało pomyśleć o tym wcześniej, a nie drzeć się na mnie, zamiast porozmawiać na spokojnie! - krzyknęłam i poszłam di swojego pokoju.
Tam zamknęłam się na klucz i rozpłakałam. Dlaczego to musi być takie trudne? Tak bardzo chciałabym powiedzieć mu o moich mocach, ale widząc go w takim stanie, nie wiem czy by zrozumiał to.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top