8
Nierówna walka. Jakież to niesprawiedliwe.
Próbuję się bronić. Osłaniam się przed gradem pocisków.
Ale jestem bez szans. Jestem sama przeciw niepoliczonej armii.
Osłaniam się tarczą. To jedyna rzecz jaką mam.
Próbują mi ją odebrać. Nie! Nie pozwolę! Bez niej jestem bezbronna!
Tylko dotrzeć do schronienia. To już tak niedaleko. Trzymam kurczowo tarczę.
Dam radę. Dam radę.
Wpadam do bazy. Opieram się o wejście. Bezpieczna nareszcie.
Odkładam tarczę. Przyda się przy następnym starciu.
- Ja nie mogę, kiedyś ten wiatr do reszty zniszczy mój parasol.
***
Za pomysł dziękuję
Dziękuje!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top